We środę 18 sierpnia uczestniczyliśmy w kolejnym pogrzebie.
Zmarła moja ciocia Ania. Mimo że z domu wyjechaliśmy z rana do kościoła w Ostrowie zajechaliśmy na ostatnią minutę. Jadąc jako pilot pokręciłem drogę na ostatnim fragmencie i gdyby nie Krysia której siedliśmy na ogon pewno byśmy się spóźnili.
W kościele była już wystawiona trumna zmarłej. Siedliśmy jak zwykle po lewej stronie w trzeciej, czwartej ławce od przodu bezpośrednio za najbliższymi.
Ciocia z wujkiem wychowali siedmioro dzieci, z których szóstka wyszła za mąż lub pożeniła się mając każde po dwójkę, trójkę dzieci. Najstarszy syn Zbyszek, zginął tragicznie w wypadku, rozjechany przez samochód. Zmarła miała trzynaścioro wnucząt.
Odmawiając razem z innymi różaniec przed oczyma miałem zmarłą ciocię. Mimo, że była tylko 4 lata starsza niż ja, do końca mówiliśmy z Ewą do niej per "ciociu". To przez wielki szacunek dla jej macierzyństwa, dla jej poświęcenia się dzieciom i wychowania jakie razem z wujkiem Edkiem dali swojej czeredzie dzieci.
Wujek najmłodszy brat mojej mamy, był mi prawie rówieśnikiem. Gdy w młodości u dziadków spędzałem wakacje on był mi kompanem do zabaw i tym, który mnie kilkunastolatka uczył pracy w gospodarstwie. Ja skończyłem studia zdobyłem zawód i ożeniłem się. On po odsłużeniu wojska wrócił na gospodarstwo dziadków. Nie mając szkół próbował się wyrwać do miasta, by się usamodzielnić. W ostateczności znalazł pracę na kolei. Systematyczny, spokojny, punktualny pracował na nastawni pociągów, przestawiając najpierw ręcznie, a potem automatycznie zwrotnice na dużym węźle kolejowym. Byłem na jego ślubie z ciocią Anią. Do dzisiaj pamiętam to wiejskie weselisko.
Wujostwu rodziły się kolejne dzieci, rówieśnicy naszej trójki. Mieszkali w wynajętym, maleńkim mieszkanku pokój z kuchnią. Wujek dorabiał się powoli, a rodzina wymagała ogromnych nakładów finansowych, żyli bardzo oszczędnie. Po pracy na kolei wujek chwytał się każdej dodatkowej pracy by dorobić. Ale dzieci chodziły zawsze czyste i schludnie ubrane. Zabawkę każde miało jedną, bo gdzie je było pomieścić. Ewa została matką chrzestną najmłodszej Kasi. Poczytaliśmy sobie to za wielki zaszczyt . Była to też okazja, by nieco wspomóc finansowo, tak liczną rodzinę.
Tak szepcząc zdrowaśki i rozmyślając o zmarłej, ani się obejrzałem jak rozpoczęła się Msza św. Była koncelebrowana. W asyście miejscowego ks. Proboszcza prowadził ją ks. Piotr syn brata męża zmarłej, mój najbliższy kuzyn i kuzyn pewno połowy uczestników pogrzebu.
W Psalmie śpiewaliśmy wspólnie: Pan jest łaskawy pełen miłosierdzia.
Ewangelia była o ustanowieniu Najświętszego Sakramentu.
Do niej też nawiązał ks. Piotr wspominając zmarłą. Mówił o dobroci słowa, dobroci czynu i dobroci modlitwy jakimi charakteryzowała się zmarła. Dla każdego zmarła ciocia miała dobre słowo. Po utracie pierworodnego syna wyczulona była na każde życie. Nie trudno jej było przyjąć następne i jako matka zrealizowała swoje matczyne powołanie. Była po prostu dobra. Dobra w każdym szczególe dnia codziennego: od zacerowania podartej odzieży, do przygotowania smacznego posiłku praktycznie z niczego. Tak jak Jezus nie unikał spotkań z ludźmi, dając głodnym chleb, tak ona kroiła kolejne kromki dzieląc je dla każdego. Rodzina była u niej na pierwszym miejscu i nie musiała się za nią wstydzić. Podarowana czekolada była zawsze dzielona na równe części i każde dziecko ale i rodzice też dostawali po równym kawałku i nikt nikomu nie podżerał.
Dzisiaj uczestnicząc we Mszy św. jej życie zamknięte jest w tym chlebie złożonym na ołtarzu. W nim mieści się nasza modlitwa za zmarłą. A potrafiła się modlić za dzieci, za wnuki, za dalszą rodzinę. Niejedno z nas doświadczyło owoców jej modlitwy. Dzisiaj dziękujemy jej za jej słowa, za jej przykładne, można by powiedzieć ciche, święte życie. Odwzajemniając się prosimy dobrego Boga o światłość wiekuistą dla Ani i w tej intencji sprawujemy tę Eucharystię - zakończył ks. Piotr.
Przeistoczenie: Oto Ciało Pańskie ..... Oto Krew Pańska ....
Wujek Edek w otoczeniu dzieci i Majka śpiąca na rękach Edyty.
Modlitwa kapłanów: "Przez Chrystusa, w Chrystusie i z Chrystusem ..."
Komunia św. wujka Edka i jego modlitwa za ś.p. żonę.
Na zakończenie Mszy św wszyscy powstali, a ja zrobiłem dwa zdjęcia ze stopni ołtarza.
Przybądźcie z nieba na głos naszych modlitw,
mieszkańcy chwały, wszyscy święci Boży
z obłoków jasnych zejdźcie aniołowie,
z rzeszą zbawionych spieszcie na spotkanie.
Anielski orszak niech twą duszę przyjmie,
uniesie z ziemi ku wyżynom nieba.
a pieśń zbawionych niech ją zaprowadzi,
aż przed oblicze Boga Najwyższego.
Niech cię przygarnie Chrystus uwielbiony,
On wezwie ciebie do królestwa świata.
Niech na spotkanie w progach Ojca domu
po ciebie wyjdzie litościwa Matka.
Promienny Chryste, Boski Zbawicielu
jedyne światło, które nie zna zmierzchu
bądź dla tej duszy wiecznym odpocznieniem,
pozwól oglądać chwały swej majestat.
Najbliżsi podążyli za trumną.
Trumnę ze zwłokami włożono do karawanu i przewieziono na cmentarz.
W planie mam jeszcze sporządzenie trzech postów dotyczących pogrzebu cioci Ani:
kolejny dotyczyć będzie ceremonii na cmentarzu (52 zdjęcia)
następny dotyczyć będzie stypy (88 zdjęć)
a ostatni obejmie odwiedziny u rodziny (31 zdjęć).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz