środa, 24 czerwca 2009

Koniczynka - w liczbach

Kiedy w drugiej dekadzie maja Ania Samograjka ogłosiła że forum Koniczynka, którego jestem uczestnikiem na specjalnym statucie. (to dłuższa historia i nie będę jej w tej chwili wyjaśniał) przestanie funkcjonować po 1 czerwca i zachęciła do skopiowania sobie do worda interesujących postów podszedłem do tej decyzji ze spokojem. Stwierdziwszy, że mimo stosunkowo długiego terminu nie jestem wstanie skopiować, a praktycznie zrobić drugiej Koniczynki w wordzie odstąpiłem od tego pomysłu. Będąc sam przyczyną mającej nastąpić likwidacji w sobie, w swoim postępowaniu zacząłem szukać co należy zmienić, aby nie zaprzepaścić tego wspólnego dzieła i dorobku wielu osób. Jak dużą wartość merytoryczną, a przede wszystkim emocjonalną mają zebrane na forum materiały i wypowiedzi uświadomiłem sobie dopiero po czasie.

O tym jak potrzebne jest to forum i to nie tylko dla stałych jego uczestników (osób zalogowanych) ale i dla tzw gości przekonała mnie statystyka odsłon poszczególnych wątków oraz udzielnych odpowiedzi (postów). Nie wiem czy administratorka Ania na narzędzia do bieżącego śledzenia zmian ilości odsłon w dowolnym przedziale czasu. Śledząc zmieniające się w czasie ilości odsłon ”mojego” wątku postanowiłem sprawdzić jak w dłuższym przedziale czasu zmienia się ilość odsłon także innych wybranych wątków. Praca była żmudna, ale skoro ją wykonałem pragnę się podzielić jej wynikami
Analizą objąłem dwa trzy tygodniowe okresy: pierwszy przed mającą nastąpić likwidacją forum od 11 maja 2009 do 1 czerwca 2009 i drugi po zawieszeniu przez Anię decyzji o likwidacji forum od 1 czerwca do wczoraj 21 czerwca. W tych trzech dniach 11 maja , 1 czerwca i 21 czerwca pozwoliłem sobie spisać ilości odpowiedzi i odsłon charakterystycznych wątków. Z góry przepraszam jeśli jakiś wątek pominąłem. W badaniu kierowałem się subiektywnym podejściem. Byłem po prostu ciekawy jak „utajnienie” niektórych wątków wpłynie na ich „poczytność” . Z drugiej strony zaciekawiło mnie jak zareagowali uczestnicy i goście na wiadomość o likwidacji forum? Czy przeprowadzona analiza zaspokoiła moją ciekawość? Niezupełnie. By można było dokładniej coś powiedzieć należałoby mieć jeszcze minimum ilości odsłon poszczególnych wątków z poprzedniego trzy tygodniowego okresu a więc z 19 kwietnia, a takich notatek nie posiadam.

Analizę odsłon przeprowadziłem na próbce 50 wybranych z 415 wszystkich wątków. Wybrane wątki stanowią tylko 12 % wszystkich wątków, ale zarejestrowana ilość odsłon na tej 12% próbce stanowi już 76% wszystkich odsłon. Jest to jak widać próbka reprezentatywna. Analizowane wątki to wątki charakterystyczne dla Koniczynki, najczęściej odwiedzane przez stałych użytkowników i gości.

Wg moich obliczeń od początku istnienia Koniczynki (14.08.2008) dokonano na 415 wątkach ogółem do 21.06.2009 roku 150 345 odsłon.
Średnia ilość odsłon na jeden wątek wynosi wobec tego 362 razy.
Średnia dzienna ilość odsłon wynosi 482 razy, tygodniowo 3374 razy, w okresie trzech tygodni 10122, a miesięcznie 14460 odsłon.
Jak zatem wyglądała na tym tle ilość odsłon w ostatnich dwóch trzytygodniowych okresach ? A więc przez ostatnie trzy tygodnie maja mieliśmy 6641 odsłon, a przez pierwsze trzy tygodnie czerwca 8450 odsłon. Co oznaczają te liczby? Po pierwsze że zarówno w końcówce maja jak i na początku czerwca Koniczynka była zdecydowanie rzadziej odwiedzana niż w początkowym okresie swego istnienia. W maju na poziomie 65% średniej, a w czerwcu wyraźnie wyżej lecz też poniżej średniej , na poziomie 83 % . Wzrost o 1808 odsłon w czerwcu w stosunku do maja oznacza, że stara Koniczynka po okresowej zapaści odradza się , a decyzja Ani o usunięciu moich elaboratów na blog, była dla wszystkich nas bardzo dobra. Oznacza ona jeszcze jedno. Stali, najbardziej aktywni forumowicze nie wpadli pod koniec maja w panikę i na siłę nie kopiowali Koniczynki, prawdopodobnie istotne sprawy mieli już wcześniej skopiowane. Przeprowadzone badania pozwoliły mi uzyskać odpowiedź na pytanie:

Jakie wątki Koniczynki były przez okres ostatnich sześciu tygodni od 11 maja do 21 czerwca najczęściej odwiedzane? Wymienię tylko te, które odwiedzane były średnio w tym okresie co najmniej 5 razy dziennie.

Nasza historia dot Krzyśka p. samograj 1781 odsłon śr. 42 odsłony/dobę
Nasza historia z GMB p. dorotea 820 odsłon 20 odsłony/dobę
Guz mojego Taty p. wawik 629 odsłon 15 odsłony/dobę
Czasami to cud p. Irena Ewa 485 odsłon 11 odsłony/dobę
Glejak IV Tatal.63 p. niecha 438 odsłon 10 odsłony/dobę
pogotowie modlitewne – Różaniec p.marzenna 545 odsłon 13 odsłony/dobę
Glejaki podział p. samograj 528 odsłon 12 odsłony/dobę
Cafe Koniczynki p.samograj 373 odsłon 9 odsłony/dobę
Awastin – ulotki p. dorotea 368 odsłon 9 odsłony/dobę
Sok z Noni p. samograj 298 odsłon 7 odsłony/dobę
Caryzmatycy p. marzenna 270 odsłon 6 odsłony/dobę
Problemy i porady Dr.Słodkowski p. Karolina 253 odsłon 6 odsłony/dobę
Temodal przez p. Atlanta 213 odsłon 5 odsłony/dobę
i Msze o uzdrowienie p. samograj 212 odsłon 5 odsłony/dobę


Jest jeszcze jedna pozycja która nie pasuje do całości, a o której jest mi wstyd wspominać - to mój dzienniczek Jerzego z 1116 odsłonami i średnią 26 odsłon dziennych.

Powtórzę jeszce raz:

W niedzielę 21 czerwca wg moich obliczeń stali użytkownicy i goście dokonali łącznie od początku istnienia Koniczynki 150 tysięcy odsłon wszystkich 415 wątków.

Aniu – gratulacje!


Wspaniała robota!

Podziwiam!

sobota, 20 czerwca 2009

Pojednanie z sąiadem

Pojednanie z sąsiadem
Nie minęło dwanaście godzin, a doszło do niespodziewanej rozmowy między mną a sąsiadem którego sprawę poruszyłem na spowiedzi. Przypadek? Możecie to i tak nazwać.

Jeśli się czujesz na siłach, usłyszałem głos zza kratek, to rozmawiaj . Rozmowy nigdy nie jest za wiele. Spytaj jak Jezus: Com takiego uczynił, że nazywasz mnie wariatem?
To słowa mego rannego spowiednika. Ale po kolei. Od wczoraj Ewa naciskała bym rozebrał dekorację II ołtarza przy pomniku, chciała po prostu z inną białą bielizną wyprać obrus z ołtarza. Ja natomiast ociągałem się z rozbiórką ile mogłem, coś mnie wstrzymywało. Oktawa Bożego Ciała się skończyła, uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego wczoraj minęła. Dzisiaj nie miałem się już czym tłumaczyć. Prosiłem ją tylko by pozwoliła mi na rozbiórkę po obiedzie. Minął obiad, a ja zamiast rozbierać dekorację poszedłem jeszcze na godzinę do firmowej pracy. W końcu zabrałem się do demontażu. Osiem masztów z flagami zawiesiłem na wieszakach w garażu. Pozostało tylko zwinąć sieci. Gdy stojąc na pomnikowych stopniach wysupłałem z sieci styropianowe ryby patrzę a idzie z pieskiem od jeziora mój sąsiad. Zanim wszedł na plac Pojednań przed Bożym Miłosierdziem spotkał innego sąsiada. Ten niósł akurat skrzynkę zegar, bo to hodowca gołębi. Porozmawiali chwilę o lotach, a ja miałem czas, by się zastanowić. Rozmawiać z nim, czy nie rozmawiać? Co mam mu powiedzieć? Czy jestem już dzisiaj na tyle silny by z nim rozmawiać? Chwila zawahania minęła , gdy sąsiad wszedł na plac. Podszedłem i poprosiłem go grzecznie o chwilę rozmowy. W pierwszym odruchu powiedział, że się bardzo spieszy. Na to ja, że przepraszam, że go zaczepiłem, ale wobec tego przy najbliższej okazji proszę go rozmowę. W tym momencie ciekawość przeważyła. Zapytał co chcę mu powiedzieć. Na to ja, że mam prośbę by wytłumaczył mi dlaczego mnie tak potraktował ? Co mu takiego zrobiłem, że publicznie nazwał mnie wariatem. Słysząc mój spokojny głos w podobnym tonie potoczyła się dalsza rozmowa. Nie będę jej opisywał w szczegółach, trwała dobre dziesięć - piętnaście minut. Skończyła się szczerym uściskiem dłoni. Swoją wyciągnął pierwszy w geście przeprosin. To było prawdziwe pojednanie między nami na placu Pojednań przed Bożym Miłosierdziem. Myślę, że od dzisiaj będziemy sobie mówić dzień dobry mimo, że przez lata nie odzywaliśmy się do siebie.
Przypadek?
Dla mnie nie!

Spowiedż

Byłem dzisiaj u spowiedzi.

Czy mam się z czego spowiadać?

To pytanie dręczy mnie przed każdą spowiedzią. Tak na pozór wydaje się, że jestem „święty” człowiek. A tak wewnątrz? Boć przecież ostatecznie tylko to „od wewnątrz” się liczy. Trudno to swoje wnętrze ogarnąć, zwłaszcza gdy dotyczy dłuższego czasu.

Ciekawe jak często się spowiadali święci, ot choćby św. siostra Faustyna? Jest coś niecoś na ten temat w jej dzienniczku, ale chyba nie wszystko. Wracając do postawionego na wstępie pytania z czego po dwóch miesiącach ma się spowiadać facet, który uważa że jest w stanie łaski uświęcającej? Postawiłem kiedyś takie pytanie spowiednikowi. I wiecie co mi odpowiedział ? Odesłał mnie z „kwitkiem” stwierdziwszy: skoro bracie nie masz się z czego spowiadać, to się nie spowiadaj. Udzielę ci tylko błogosławieństwa, bo rozgrzeszenia - jeśli nie masz grzechów - nie mogę Ci udzielić . Wstając od kratek konfesjonału pomyślałem po co zawracałem mu głowę? Ale właściwie komu chciałem powiedzieć, że nie mam grzechów? Księdzu czy Bogu? Już choćby to, że ja grzeszny człowiek, nie widzę w sobie grzechu, stanowiło o mojej nie do końca czystej postawie. Czy tłumaczyć mnie mogło, że każdego dnia przyjmowałem do serca Boga w Komunii św.? No nie. Nawet kapłan, na początku każdej Eucharystii, spowiada się razem z ludem bożym w spowiedzi powszechnej z ostatnio popełnionych grzechów. A ja? Wystarczy wejść na forum Koniczynkę i poczytać co userzy mają mi do zarzucenia i już znajdzie się tego spora lista. Ale spowiedź to nie wymienienie grzechów, które u mnie widzą inni, stwierdził spowiadający mnie kapłan. Ty masz się bracie spowiadać z tego, co ty u siebie widzisz złego. W stosunku do zarzutów jakie do mnie mają inni zadał mi krótkie pytanie: Co ty o tym sądzisz? Nie mogłem Bogu kłamać i to jeszcze na spowiedzi. Powiedziałem Mu prawdę, że w sumieniu z wieloma zarzutami się nie zgadzam , z niektórymi się po części zgadzam, a za nieliczne szczerze żałuję i postaram się tak zmienić, by nie czynić krzywdy innym, by szanować ich odmienność i różnorodność, nie wycofując się z pryncypiów, nie narzucać na siłę niczego. Przyznał mi rację . Tak trzymać i pamiętaj, że najważniejsze jest sumienie. Jak ci nie wyrzuca grzechu, to nie zamartwiaj się tym co mówią inni. To też są ludzie i mogą się mylić.

A jak Boże zareagować, gdy sąsiad mówi mi w oczy: jesteś pan wariatem? Obrzucić go błotem? Wdawać się w polemikę? Czy może tylko się za niego modlić? W pierwszej chwili, a klęczałem wtedy przed Twoim pomnikiem Boże, wybrałem to ostatnie – pomodliłem się tylko za niego. A może trzeba było z nim porozmawiać? Jeśli się czujesz na siłach, usłyszałem głos zza kratek, to rozmawiaj . Rozmowy nigdy nie jest za wiele. Spytaj jak Jezus: Com takiego uczynił, że nazywasz mnie wariatem? Czy o to, że zwróciłem gimnazjalistkom uwagę, że nie wypada siadać na schodach pomnikowych tyłem do Chrystusa, Ty masz do mnie żal? Co cię tak sąsiedzie zabolało, jak chciałem plotkującym panienkom zrobić zdjęcie na schodach pomnikowych , że krzyczałeś na całe gardło tak żeby inni słyszeli, że mają mnie podać do sądu za robienie im zdjęcia bez ich zgody.

Może nie wiesz sąsiedzie, że dla mnie to święte miejsce, w którym każdego dnia upraszam kolejne łaski u Boga? Chyba będę musiał Ci to kiedyś ze spokojem powiedzieć. Idąc każdego dnia na spacer z pieskiem pewno ani razu nie westchnąłeś do Chrystusa Miłosiernego. Pewno wykonane w klinkierowej mozaice przy obu poręczach napisy Jezu Ufam Tobie i Totus Tuus nic Tobie sąsiedzie nie mówią. Nie mówiąc już o wyrytym przed czterema laty w kamieniu pomnikowym podziękowaniu za darowane kolejny raz życie Ireny – Ewy. Tobie sąsiedzie było pewno tylko raz dane życie. Masz już swoje lata i nie wiadomo ile jeszcze razy będzie Ci dane przejść się obok Bożego Miłosierdzia. Spójrz na wyryty w kamieniu napis” Daję Wam największy skarb na trzecie tysiąclecie - Boże Miłosierdzie- Jan Paweł II.

Boże Miłosierny przebacz mi moje grzechy i spójrz z miłosierdziem na mego sąsiada oraz dwie gimnazjalistki, które pokazując Ci cztery litery twierdziły, że się modlą.
Jako, że nic nie dzieje się bez przypadku, tak i moja dzisiejsza spowiedź nie była przypadkowa. Uświadomiłem to sobie dopiero po powrocie do domu. Zauważcie przedwczoraj kończy się oktawa Bożego Ciała, nie likwiduję dekoracji II ołtarza przykrytego białym obrusem, na schodach siadają gimnazjalistki w obronie „wolności” których występuje sąsiad. Wczoraj w uroczystość Serca Jezusowego papież Benedykt XVI ustanawia rok kapłaństwa skierowując do kapłanów list rozpoczynający się słowami „Kapłaństwo to miłość Serca Jezusowego” a w nim pisze o konieczności i wadze służby kapłana w konfesjonale w którym odbywa się „indywidualny dialog zbawienia” . Ks. Proboszcz w homilii podkreśla rolę świeckich w powszechnym kapłaństwie Kościoła. Jutro papież udaje się do do San Giovanni Rotondo do relikwi Ojca Pio człowieka modlitwy, cierpienia i znanego spowiednika.

Lekcja, której udziela nam Ojciec Pio jest bardzo czytelna choć wydaje się szorstka, tak jak pouczenie końcowe mego spowiednika: Nie oglądaj się na boki, na innych ludzi, utkwij swój wzrok w Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym. To dla chrześcijanina lekcja miłości. Krzyż nie zabija, trudności nie są złe, ani nie są przeklęte choroby którymi Bóg obdarza żonę i twoich znajomych. Twoje, nasze grzechy zostały przebaczone w Jezusie. Nie musimy zasługiwać na zbawienie, bo Bóg daje nam je za darmo. Tak pocieszony i umocniony z pokutą odmówienia koniecznie dzisiaj litanii do Najświętszej Marii Panny, bo to jej Niepokalanego Serca uroczystość obchodzimy dzisiaj wróciłem do domu by napisać ten post.

czwartek, 18 czerwca 2009

Półeczka - spłacam dług

W naszej małżeńskiej sypialni dwie przeciwległe ściany, od podłogi aż po sufit, zajmują dwie szafy meblościanki. Jedną z książkami, u wezgłowia małżeńskiego łoża, opisałem na forum w Koniczynce. Dzisiaj chciałbym się zająć drugą szafą, a konkretnie kilkoma w niej półkami. Ta druga szafa to generalnie bieliźniarka. Kilka półek to tradycyjnie moje półki. Na jednej leżą koszule z długimi rękawami, na drugiej z krótkimi i pidżamy, a na trzeciej slipy i podkoszulki. W szufladzie znajdują się skarpety. I nic by w tym nie było nadzwyczajnego, gdyby nie to, że musiało upłynąć czterdzieści lat małżeństwa bym zauważył, że na półkach tych zawsze panuje wzorowy porządek. Cała bielizna poskładana jest zawsze starannie rękoma mojej żony. Zawsze tak samo i zawsze leży w tym samym miejscu. Gdybym nagle stracił wzrok mógłbym się ubrać bez kłopotu od A do Z. Niby to takie normalne, a jednak .... Po każdym praniu, z tą samą skrupulatnością przez czterdzieści lat, ręce mojej Ewy układały równo, z pietyzmem moje ciuchy. Nic nigdy nie zakłóciło tego układu. Procedura, nigdy nie wyartykułowana głośno przez nikogo, przetrwała wszystkie ciche dni. Dla mnie całe szczęście, że w porę, przed pół rokiem, to zauważyłem. Lepiej późno niż wcale, można powiedzieć. Tego układania nie przerwały nawet kolejne operacje żony. Tak to potrafiła zorganizować, że nawet miesięczna niedyspozycja nie zachwiała ustalonej procedury. Ewa potrafiła zadbać o to, bym wszystkiego miał wystarczająco dużo, a ostatnią rzeczą przed pójściem do szpitala było dla Niej opranie męża.
Dlaczego dzisiaj o tym piszę? Bo pierwszy raz w życiu przyszło mi Ją zastąpić w układaniu własnej bielizny na półkach. Nie mam o to do niej żalu. Wręcz przeciwnie. Jestem jej bardzo wdzięczny. Gdybym chciał spłacić ten dług, nie starczyłoby mi 100 lat życia.
Dziękuję Kochanie.

Izdebka

Gdzie kończy się moja izdebka? - nawiązanie do wczorajszej ewangelii (Mt 6, 5-6)
Często zastanawiam się gdzie kończy się moja izdebka? Czy jest nią moja sypialnia? Tam na ścianach wiszą najcenniejsze dla mnie pamiątki, fotografie, obrazki, a wśród nich obrazek od I Komunii św. Gdzie ze ściany spogląda na mnie M.B. Częstochowska, do której tyle razy w młodości pieszo pielgrzymowałem. Gdzie patrzą na mnie zza woalu przenikające do mego wnętrza oczy Chrystusa z Całunu Turyńskiego. Gdzie wiszą zdjęcia moich rodziców, dziadków, Lukasza. Czy jest to pomieszczenie w którym tak pełno jest Ewy, nawet jak w nim nie przebywa, z subtelnymi zapachami jej perfum? A może tą izdebką jest ogólnie dostępny salon, w którym toczy się codzienne życie rodziny? Gdzie na reprezentacyjnej ścianie wisi duży drewniany krzyż, od przyjaciela ginekologa, na którym Chrystus zamiast mieć ręce rozpostarte na boki, ma je obie wyciągnięte w górę, jak dziecko przy porodzie. Gdzie na ścianie wisi kilim największego z rodu Polaków JPII, a za szklaną szybką znajdują się słowa: „Dla Ciebie wszystko” i pył który zczyściłem ze schodów przed ich malowaniem – pamiątka pracy, krwawicy, której nie chciał się podjąć żaden malarz. A może to kuchnia w oknie której staje Ewa, gdy modli się spoglądając na pomnik. Nie jest nią kościół parafialny, w którym staram się często przebywać, ot tak dla Niego, czasami bez okazji.
Co ja robię gdy chcę się modlić? Czy wchodzę do swojej izdebki , zamykam drzwi i modlę się do Ojca, który jest w ukryciu? Wydaje mi się że moją izdebkę znalazłem na rozstaju dróg, pod pomnikiem Miłosierdzia Bożego. Jak w takim publicznym miejscu, na rozstajach czterech podmiejskich ulic, można się modlić, zamknąwszy za sobą drzwi? To wymaga treningu. Gdy modlę się codziennie, gdy modlę się rano i wieczorem, z czasem zamknięcie drzwi na publicznym placu przestało stanowić dla mnie jakikolwiek problem. Oczywiście łatwiej mi jest o skupienie, gdy nie przejeżdżają obok samochody. Bardziej uciążliwy od jednorazowego przejazdu jest hałas – dudnienie jakie dochodzi do moich uszu z trasy szybkiego ruchu przebiegającej 300 m od pomnika. Piesi, którzy korzystają z chodnika, jeśli nie są to zataczający się pijacy, a i tacy się niekiedy zdarzają, nie rozpraszają mnie gdy się modlę. Sąsiedzi przyzwyczaili się już do widoku klęczącego przy jednej z poręczy mężczyzny. Co sobie myślą widząc mnie klęczącego? Trudno mi powiedzieć.
Mateusz ostrzega: Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Czy we mnie jest taka próżność? Nie zależy mi na tym by mnie ktoś widział klęczącego przed Bożym Miłosierdziem. Metalowa poręcz i głosy słowika śpiewającego wcześnie rano to moja izdebka i nie zamierzam z niej robić sobie reklamy. To, że klękając „z siostrą Faustyną” mając z lewej napis „Jezu” , a z prawej „ufam Tobie” gdy spojrzę na Chrystusa Miłosiernego widzę odbicie mojego domu w gładzi pomnikowej, a na nim postać Jezusa , to przypadek. Swego czasu podzieliłem się tym zjawiskiem w TV. I co? I nic. Nikt nie klęknął z tego powodu przy poręczy , by sprawdzić czy nie mam przywidzeń. A On dla mnie stoi, nie bez przyczyny, na dachu mego domu. I za to mu każdego dnia dziękuję. Jakoś łatwiej mi dziękować Stwórcy pod naturalnym sklepieniem nieba w tej izdebce gdzie nieraz dach przecieka. Moja twarz jest wtedy mokra i płyną po niej łzy deszczu. To też może pomagać w modlitwie. Jest wtedy może krótsza ale bardziej intensywna.

niedziela, 14 czerwca 2009

Wczoraj mieliśmy sobotę – ten dzień tygodnia jest szczególnie poświęcony Maryi. Dodatkowo był to 13 dzień miesiąca, a więc kolejna rocznica objawień Matki Boskiej w Fatimie. Wieczorem byłem na nabożeństwie fatimskim (apel, różaniec i procesja ze świecami wokół kościoła). Nie było nas wielu, tak może około 50 osób. Zgłosiłem się do niesienia figurki.

Gdy go przed rokiem projektowałem Świetlisty Krzyż Pojednań. jednym z odrzuconych wariantów był krzyż o przekroju poprzecznym trójkąta (każda ściana krzyża miała być poświęcona jednej osobie Trójcy św. Coś mi jednak takie rozwiązanie nie wychodziło. Brakowało mi Maryi, Matki Boga pod krzyżem. Jej poświęciłem ostatnią czwartą fasadę krzyża wpisując na niej słowa prymasa Hlonda „Zwycięstwo jak przyjdzie to przyjdzie przez Maryję” i przyklepałem całość słowem „AMEN”.

Jako, że tekst wczorajszego czytania mszalnego nawiązywał bezpośrednio do nazwy mojego blogu zacytowałem go poniżej, pozostawiając bez komentarza.
Jeżeli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To co dawne minęło, a oto wszystko stało się nowe. Wszystko to zaś pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania. Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem (2 Kor. 17-20).

czwartek, 11 czerwca 2009

Chleb z ołtarza


Pan mój i Bóg mój – ukryty w Najświętszym Sakramencie zatrzymał się dzisiaj niesiony w procesji przed moim domem, gdzie przed Pomnikiem Miłosierdzia był drugi ołtarz tegorocznej procesji Bożego Ciała. Już tradycyjnie, od czterech lat, jak tylko stanął pomnik, czytana jest przy nim ewangelia o cudownym rozmnożeniu przez Jezusa ryb i chleba. Z tej okazji przygotowujemy przy pomocy sąsiadów z ulicy specjalną okolicznościową dekorację. Jej stałym elementem jest sieć rybacka rozwieszona na masztach flag przypomnikowych z rybami wyciętymi ze styropianu oraz ogromny kosz wiklinowy w którym jest 7 dużych 6-8 kg okrągłych chlebów. Całością kompozycji łącznie z wystrojem kwiatowym zajmuje się żona. Ja jestem natomiast odpowiedzialny za techniczne wykonanie dekoracji.
Po przejściu procesji każdy chleb jest przez sąsiadów natychmiast krojony na około 30 kromek i łącznie z wcześniej pokrojonymi przez panie dodatkowymi siedmioma chlebami ładowany do wiklinowego kosza i wieziony do parafialnego kościoła. Procesja kończy się błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem na cztery strony świata. W czasie przemarszu przygrywa idącym orkiestra dęta wojsk lotniczych. Gdy wierni weszli do kościoła, a Najświętszy Sakrament został złożony do tabernakulum, ks. Proboszcz życzył parafianom radości na resztę dnia i zachęcił by zabierali do domów chleb z kosza, by go potem w gronie rodziny spożyć z domownikami na znak jedności w wierze. Nie wszyscy zanieśli go do domów. Świeży pachnący chleb skusił nie tylko dzieci ale i dorosłych, którzy pałaszowali go z apetytem wracając do domów.

Wybory do UE

uprawnionych 2405, głosujących 1084, frekwencja 45,07% (wielkopolska 24,1, kraj 24,5)
głosów ważnych 1072, nieważnych 12
oddanych na:
PO 776 = 72,39%
PiS 112=10,44%
SLD-UP 76=7,06%
PD+SDPL+Zieloni=35=3,26%
PSL 28=2,61%
Prawica RP 27=2,51%
Pozostałe 18=1,68%
Imiennie:
Kaczmarek PO 369
Jędrzejewska PO 201
Lipiński PO 70
Siwiec SLD-UP 69
Stępień PO 66
Szymański PiS 58
Duda PO 39
Pusz PD+SDPL+Zieloni 35
Górski PiS 24
Tomczak Prawica RP 23
Jacyna Onyszkiewicz PiS 19
Grzyb PSL 12
Pozostali 10 i poniżej

środa, 10 czerwca 2009

Przygotowanie ołtarza na pocesję

Dzisiejszy dzień (przeddzień święta Bożego Ciała) poświęcamy z Ewą na przygotowanie dekoracji drugiego ołtarza w mającej się odbyć w dniu jutrzejszym procesji Bożego Ciała ulicami Baranowa. Mimo, że ks. Proboszcz w ogłoszeniach parafialnych podał, że ołtarz przy pomniku przygotowują przedstawiciele Rad Duszpasterskiej i Ekonomicznej, to już tradycyjnie gro robót, tych koncepcyjno – organizacyjnych weźmiemy na swoje barki.

niedziela, 7 czerwca 2009

Post inauguracyjny

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego!
Tymi słowami czyniąc równocześnie ręką znak krzyża - rozpoczynam radosną przygodę pisania na blogu.
Tymi słowy rozpoczynała się pierwsza w Europie konstytucja mojego narodu, Tymi słowami mój dziad Stanisław rozpoczął pisanie w czasie II wojny światowej rodowodu rodziny Zygarłowskich sięgające pamięcią czasów napoleońskich, te słowa znajduję na początku testamentu Ojca Ludwika, tymi słowami rozpocząłem pisanie koncepcji ideowej do niezrealizowanego projektu biało czerwonego świetlistego krzyża pojednań jaki projektowałem przed rokiem dla stolicy Polski Warszawy.
Dzisiaj w uroczystość Trójcy Świętej: Boga Ojca, Jego Syna Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego pod namową dwóch pań: zawsze mi przychylnej i miłej Ani Miłek – administratorki i nieznanej mi bliżej Karoliny 77 – moderatorki z forum „KONICZYNKA – z nadzieją na lepsze jutro” podjąłem ostateczną decyzję pisania na blogu.
O czym będzie blog: o wierze, o nadziei i o miłości.
Aniu dziękuję za założenie bloga i słowa zachęty i otuchy. Karolino, Tobie zwłaszcza, dziękuję za zdecydowaną postawę, bo bez niej nie byłoby tego bloga.
Jako uczeń Chrystusa uważam że Bóg kieruje wszystkim. Ja mam być świadkiem, solą i światłem.To co będę pisał nie ma być o mnie, ale o NIM, moim Bogu w moim życiu.
Amen!
Jerzy.