czwartek, 12 sierpnia 2010

Jajo niespodzianka

Siadam do komputera, a tu przy klawiaturze jajo niespodzianka. Puste, już otwarte, samo czekoladowe opakowanie. Jestem łasuch na cukierki i ucieszyłem się tym niespodziewanym prezentem Ewy. Przyjąłem go jako gest pojednania - zadośćuczynienia. Nie wiedząc o tej niespodziance i ja uczyniłem gest pojednania - zadośćuczynienia.
Przy śniadaniu uzgodniliśmy listę dzisiejszych zakupów po które Ewa chciała się wybrać sama. Podałem jej co mi aktualnie braknie w kuchni , ona dorzuciła swoje i na koniec jakieś rośliny z Lidla. Zrobiłem na to głupią uwagę pytając: " Czy chcesz kupić rośliny, bo sprawią Ci radość, czy kolejny raz skusiłaś się na reklamę w gazetce". Tym razem nie odpowiedziała na zaczepkę, a ja ugryzłem się w język.
Na prośbę: Daj mi dwie stówy na zakupy wyjąłem z kieszeni trzy i nic nie mówiąc położyłem jej na torebce. To był mój gest pojednania - zadośćuczynienia za wczorajszy jej zkup (zamówienie) plastrów usuwających zanieczyszczenia z organizmu. Plastry AJ-KIDO reklamują w TV, a moja ślubna, jak się okazuje, jest podatna na reklamę, nie bacząc na jej finansowe skutki swojego działania.
A już do wściekłości doprowadziła mnie, gdy przejęzyczyła się i powiedziała, że uzgodniła ten zakup ze mną. Potem się co prawda poprawiła mówiąc, że mnie o nim poinformowała. To też było dla mnie mało, bo co znaczy poinformowanie już po złożonym przez internet zleceniu i telefonicznym potwierdzeniu go.
Dla mnie to była "musztarda po obiedzie" i dostał się jej "oremus". Nie chciałem przyjąć jej tłumaczeń, że to osobisty zakup i zgodnie z uświęconą od lat tradycją, nie będzie się z niego opowiadała. Sprawa na tyle była zaogniona, że gdy przyszło wczoraj wyjść wspólnie na wieczorną Mszę św. odmówiła nie tylko wspólnego spaceru ale i jazdy samochodem do kościoła. Po sprzeczce nie mogla się pozbierać do samego wieczora.
W godzinia apelu zaproponowałem wspólny spacer połączony z wieczornym pacierzem. Tym razem modliliśmy się tylko za siebie nawzajem.
Pomogłem jej się umyć, częściowo rozebrać i poszliśmy spać. Gdy się położyłem, próbowałem zasnąć. Ona czytała siedząc na łóżku książkę, by się unużyć . Gdy zgasiła światło i położyła się spać obok mnie obtuliłem ją kołdrą i pocałowałem w rękę mówiąc kolejny raz "przepraszam".
Zasnąłem natychmiast.
Gdzie idziesz ? Spytała rano widząc jak wychodzę.
Do kościoła odpowiedziałem. Pocałowałem ją w czoło.
Spojrzała na zegar i powiedziała to jedź samochodem. Nie protestowałem.
Czasu było jeszce tyle, bym drogę do kościoła tam i z powrotem pokonał pieszo. Widocznie chce bym miał czas się pomodlić ze spokojem przed mszą pomyślałem i wsiadlem w samochód.
Przed komunią św. ks. Proboszcz zaintonował śpiew 4 aktów wiary. Trzeci akt kończyłem śpiewać sam przystępując jako ostatni do Komunii św. Czwarty szeptałem w myślach przyjmując Ciało Pańskie.
Wpiszę go tutaj, bo pasuje jak ulał do powyższego tekstu:
"Ach żałuję za me złości , jedynie dla Twej Miłości
bądź miłościw mnie grzesznemu, dla Ciebie odpuszczam bliźniemu".

Swąd przypalonej grochówki, którą nastawiłem zaraz po śniadaniu wypełnił cały dom, a wydobywająca się z kuchni dymówa, doszła aż piętro niżej gdzie piszę te słowa.
Będę wobec tego czekał z czym przyjedzie z zakupów, by sklecić coś na prędce do jedzenia.

2 komentarze:

Patka pisze...

Janie jestem ponętna na reklamy,ale te plastry oczyszczające też mnie intrygują.Napisz,czy warto sie kusić?

Anonimowy pisze...

Droga Patko!
Jeszcze nie otrzymałam tych plastrów, ale obiecuję, że jak tylko do mnie dotrą, wówczas natychmiast napiszę Ci jakie są moje wrażenia
Ewa