sobota, 23 stycznia 2010

Ani Msza św. poweselna

Dlaczego poweselna. Ano dlatego, że ślub odbył się 10 października ubiegłego roku w kościele św. Anny w Kopenhadze, gdzie Państwo Młodzi ślubowali sobie Miłość, Wierność i Uczciwość Małżeńską. Czy tylko te trzy rzeczy, jak napisali w zawiadomieniu ślubnym.
Nie!
Ślubowali sobie jeszcze jedno. Ślubowali sobie, że nie opuszczą siebie, aż do śmierci.
On protestant, ona rzymsko- katoliczka. Oboje ochrzceni w imię Boga Ojca i Syna i Ducha świętego, oboje chrześcijanie. Przyjęli sakrament małżeństwa w kościele rzymsko-katolickim (protestanci z siedmiu sakramentów pozostawili sobie tylko jeden, chrzest święty).
Dla najbliższych wyprawiono w Danii skromne przyjęcie weselne. Ania była w żałobie po ojcu. Jurek zmarł pięć miesięcy wcześniej na raka, 12 maja ubiegłego roku (wspomniałem go kilka razy na tych łamach). Ania i Martin po pierwszym przyjeździe z wizytą do Polski, postanowili wziąć udział w Mszy św. połączonej z błogosławieństwem Młodej Pary. Zbiegło się ono z błogosławieństwem dzieciątka, które Ania nosi w swoim łonie. Msza święta odbyła się dzisiaj, 23 stycznia 2010 roku w Kościele Farnym w Poznaniu, niejako na zakończenie tygodnia modlitw o jedność chrześcijan. To był dla mnie wspaniały, realny, praktyczny przykład jedności w wierze w Jezusa Chrystusa, takie podsumowanie Europejskiego Spotkania Młodych Taize w Poznaniu.
Aniu wybacz beznadziejną jakość zdjęć, aparat słaby, lampa błyskowa wysiadła. Byłem tylko jednym z wielu fotografów i lepsze zdjęcia będziesz miała z innych źródeł, ale nie o zdjęcia chodzi w tym reportażu.
Z prawej na górze na zdjęciu: oś pionowa farnego kościoła. W zabytkowy wystrój ołtarza głównego wkomponowano bukiet żywych żółtych róż, oraz, nad tabernakulum, obraz Chrystusa Miłosiernego (o którym będzie jeszcze na końcu reportażu).









Na kilka minut przed 16:30 w sobotnie mroźne (-15 stopni) popołudnie wchodzimy z Ewą do zabytkowej poznańskiej Fary. Od wejścia uwagę naszą przykuwa ołtarz główny.










Z Ewą wspartą na ramieniu podążamy bardzo wolno (ma trudności w chodzeniu) w kierunku balasek. Zabytkowe koncertowe organy farne są głuche, a nam w uszach brzmią takty marsza weselnego Mendelhsona. Przed głównym ołtarzem wytworny bukiet róż. Z prawej w stallach Młoda Para, Rodzice i najbliższa rodzina. Poznańscy goście zajęli miejsca w głównej nawie świątyni, a Ewa siadła sobie w wolnej ostatniej stalli z prawej strony, obok przygotowanego przez Młodych kosza cukierków .









Do Mszy św. wychodzi młody ksiądz, to znajomy, uczeń mamy Pani Młodej mówiąc:
Miłość Boga Ojca, łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i DAR JEDNOŚCI w Duchu Świętym NIECH BĘDĄ Z WAMI WSZYSTKIMI.
I z duchem twoim odpowiadamy.
A więc stajemy tu w JEDNOŚCI z Anią, z Martinem z jego protestanckimi Rodzicami, z Wacią i zmarłym Jurkiem, z obiema rodzinami, ze wszystkimi gośćmi i znajomymi, zarówno odpowiadającymi na wezwania kapłana jak i tymi, którzy nie za bardzo wiedzą kiedy należy powstać, a kiedy uklęknąć.

Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa









Zmiłuj się nad nami Panie.
Bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie.
Okaż nam, Panie miłosierdzie swoje.
I daj nam swoje zbawienie.
Niech się zmiłuje nad wami Bóg wszechmogący i odpuściwszy wam grzechy,
doprowadzi was do życia wiecznego.

Amen.








Koleżanka Ani śpiewa psalm:
Będę błogosławiła Pana po wieczne czasy, jego chwała będzie zawsze na moich ustach. Dusza moja chlubi się Panem, niech słyszą to pokorni i niech się weselą.
Odpowiadamy śpiewając: Przez całe życie będę sławił Pana
Wysławiajcie razem ze mną Pana, wspólnie wywyższajmy Jego imię. Szukałem pomocy u Pana , a On mnie wysłuchał i wyzwolił od wszelkiej trwogi.
Przez całe życie będę sławił Pana
Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych , aby ich ocalić. Skosztujcie i zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry, szczęśliwy człowiek, który znajdzie w Nim ucieczkę.
Przez całe życie będę sławił Pana

Po Ewangelii wg św. Łukasza (1, 1-14; 4, 14-21) , kapłan wygłosił krótką homilię. Było bardzo zimno. Martin nic nie rozumiejąc siedział przykryty na kolanach kocem, a mnie długopis którym robiłem notatki co chwilę przestawał pisać. Rozgrzany gorącym "chuchem" z ust pisał kilka słów i od nowa go było trzeba rozgrzewać. Postaram się jeśli nie cytować, to przynajmniej oddać ducha homilii.
Przez dwadzieścia wieków świat się zmienił. Przez to wszystko przebija się do naszych czasów Bóg. Bóg zostawił nam biblię - fundament naszej chrześcijańskiej wiary. Na dzisiaj Bóg proponuje nam model życia, który łączy protestantów i katolików. Pismo święte pokazuje nam kim jest Bóg. Pokazuje nam opisy związane z Bożym Narodzeniem. Dzięki dobru swoich ziemskich rodziców przyszedł na świat w rodzinie. Został otoczony miłością obojga rodziców i ich bezpieczeństwem. Doświadczył zarówno ludzkiej miłości matki jak i ojca. W rodzinie dorastał, w rodzinie się uczył. Tam w ludzkiej rodzinie Maryi i Józefa przekazano mu wiarę przodków. To wzór. To jedyny model, także na dzisiejsze czasy. Miałem okazję i szczęście doświadczyć dobroci Państwa ............ Widziałem to dobro w którym wyrastała Ania. Widziałem jak pani Wacława opiekowała się przez lata - na koniec niewidomą - mamą, jak opiekowała się i do końca walczyła o życie pana Jurka. On dzisiaj czuwa nad Anią . W takiej rodzinie chowała się Ania i myślę, że w podobnie czułej na drugiego człowieka chował się Martin. Dzisiaj Aniu i Martinie stanowicie jedno ciało. Nikt i nigdy tego już nie skopiuje. Dzięki Miłości się poznaliście. Ale nie możecie na tym poprzestać. Uczcie się siebie. Jako mąż i żona, a w przyszłości jako ojciec i matka. Uczcie się jak najlepiej wychować potomstwo. Uczcie się siebie w trudnych chwilach , gdy przyjdzie niedostatek, choroba. Ciągle się uczcie siebie. Tej duchowej miłości, która z czasem zastąpi tę obecną. Jezus będzie was wspierał.
Kończąc homilię kapłan powtórzył dwukrotnie to samo zdanie byście je zapisali w swojej pamięci, a ja, bym je dokładnie mógł zacytować:
"NIE PYTAJ CO DRUGA STRONA POWINNA ZROBIĆ DLA MNIE, ALE CO JA DLA NIEJ."

Kapłan nie wyjaśnił kogo należy pytać? Odpowiem Ci Aniu i Martinie tak, jak odpowiedział by na to pytanie, dzisiaj, mój imiennik Jurek. Pytaj BOGA.
Z prawej na zdjęciu: OTO JEGO
CIAŁO.



A tu w kielichu Jego Krew.

Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów, pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej. Hosanna na wysokości. Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie. Hosanna na wysokości.










Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie Tobie Boże Ojcze wszechmogący , w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków. Amen. Ojcze Nasz ...










Pokój Pański niech zawsze będzie z wami.
I z duchem twoim.
Przekażcie sobie znak pokoju.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata zmiłuj się nad nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata obdarz nas pokojem.









Boże, któryś błogosławioną Annę, matką Twojej Rodzicielki uczynić raczył, prosimy Cię, abyś tu stojących Annę i Martina za przyczyną Matki i Córki do chwały wiecznej dopuścić raczył, dał przyszłej mamie szczęśliwe rozwiązanie, a ich dzieciątku przez całe życie błogosławił, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.









Anno święta w Tobie słynie,
stan małżeński z Ciebie płynie.
Na małżeństwo sława wielka,
świątobliwość, cnota wszelka.
Boże, któryś błogosławioną Annę, przez poczęcie Najświętszej Maryi Panny uweselić raczył, daj stojącym tu Annie i Martinowi, Waci i rodzicom Martina radość z poczęcia potomka, spraw by tu na ziemi szczerym sercem, czystą myślą i nieskalanym ciałem Tobie służyli, a po zejściu z tego świata, wesele nieskończonej radości posiąść mogli. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.









Pan z Wami.
I z duchem Twoim.
Niech was błogosławi Bóg Ojciec i Syn i Duch święty.
Amen.
Idźcie, Ofiara spełniona.
Bogu niech będą dzięki.










Boże, zmiłuj się nad nami, pobłogosław udziel łaski,
Niechaj znowu oglądamy, Twe oblicze pełne blasku.
Niechaj sławią Cię narody, niechaj sławią Cię narody wszystkie.
Niech świat cały pozna wreszcie, Ciebie, Panie, Twoje drogi.
Niechaj przyjmą Twe zbawienie wszyscy ludzie i narody.
Niechaj radość zapanuje pośród ludów całej ziemi,
Żeś Ty, Panie sprawiedliwy, rządzisz i kierujesz nimi.









Państwo Młodzi odbierają pod chórem życzenia od rodziny i znajomych










Wśród składających jesteśmy i my. W darze dostajecie to, co wydaje się dla nas najcenniejsze. Puzzle z pomnikiem Bożego Miłosierdzia. Składajcie je najpierw sami, a gdy wasze dzieciaczki podrosną razem z nimi. A gdy zajrzycie do Poznania, to wracając do Danii wstąpcie po drodze do Baranowa, by choć na chwilę pomodlić się, w tym urokliwym miejscu, na Placu Pojednań przed Bożym Miłosierdziem.










Tylko czyste serce może budować przyszłość. Brońcie waszą wierność. Trzeba aby rodzina stanęła w obronie godności. Strzeżcie się przed pornografią. Wychowujcie dzieci do czystości . Im czystsza rodzina tym czystszy naród . Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają . Matka pięknej Miłości niech Wam towarzyszy przez całe życie. (Jan Paweł II homilia Sandomierz 12 czerwiec 1998).









Jezu ufamy Tobie.
Ewa z Jurkiem.

piątek, 22 stycznia 2010

Dzień babci i dziadka









Babci Ireny Ewy nie muszę przedstawiać, a ta starsza, będąca dla mojej małżonki jak matka, to ciocia - babcia Ela. Nie ma własnych dzieci, bo świadomie w młodości, będąc bardzo chora, nie chcąc swoim stanem zdrowia "uszczęśliwiać" chłopa, wybrała staropanieństwo. Pan widać uszanował jej wybór i dał jej długie, choć nie łatwe życie. Obie są bardzo podobne do siebie. Nie tylko z wyglądu, ale i ze sposobu reakcji na bodźce zewnętrzne. Widać to wyraźnie na obu zdjęciach wykonanych znienacka. Gdy ciocia - babcia była młodsza, odwiedzała nas często, pomagając Ewie przy dzieciach i różnych pracach domowych. Z zawodu księgowa, do emerytury pracowała na państwowej posadzie. Gdy firma nasza była na szczycie prosperity, w awaryjnych sytuacjach, była zawsze do mojej dyspozycji. Dzisiaj, jest jej trudno wyjść poza dom rodzinny, dzwoni więc co drugi dzień, by się dowiedzieć, co u nas słychać. Nie chce sobie dać założyć telefonu. Komórka z małymi klawiszami przekracza jej możliwości. Tak więc trudno nam się do niej dzwonić, nie narażając innych na kłopoty z przywołaniem. Gdy tylko któreś z nas jest w Poznaniu staramy się ją odwiedzić.
Czy w dzień babci "przyszywane" wnuki o niej pamiętały?
Nie pytałem.

"Bądź wola Twoja" te słowa zostały wyryte, przed półwieczem w kamieniu pomnikowym, pod czarną tablicą upamiętniającą dziadka Stefana. Kolejne przebudowy pomnika nie zatarły tych słów, a nowe płyty nagrobne starano się ułożyć tak, by słowa te były choć częściowo czytelne.
Dzisiaj nie żyją już te osoby, które stawiały i decydowały o tym, jak miał wyglądać ten pomnik. Nie żyje mój ojciec, podskrobek - najmłodsze - trzynaste dziecko moich dziadków, który miał wówczas najwięcej do powiedzenia. O ile sobie dobrze przypominam, on był głównym zleceniodawcą budowy i pewno on decydował, kto ma leżeć w tym potrójnym grobie.

Dzisiaj prochy ojca spoczywają pod płotem, na tym samym Krzyżownickim cmentarzu, z prawej strony trumny babci Gertrudy. Pod trumną babci Gertrudy leżą doczesne szczątki jego pierwszej żony, a zarazem mojej mamy Heleny.

Nie zaniosłem im wszystkim dzisiaj kwiatków, nawet zniczy nie zapaliłem. Skończyło się na odwiedzinach cmentarza po rannej Mszy św i krótkiej modlitwie nad grobami. Było po prostu bardzo zimno.

Gdy moi dziadkowie jeszcze żyli nie obchodzono ani dnia babci ani dnia dziadka. Odwiedzałem staruszków przed śmiercią w ich domu na Ławicy, Dom ten był przed laty miejscem moich narodzin ( w szpitalach rodziły Niemki, Polki musiały rodzić w domach). Gdy zimą wpadałem do dziadków niespodziewanie, siedzieli zwykle w sypialni, w swoich fotelach, w pobliżu kaflowego pieca i szeptali dziesiątki różańca. Nie było wtedy jeszcze telewizji, a skromne radio, o nazwie Pionier, stało w ogólnodostępnej kuchni. Częstowali mnie cukierkiem. Najczęściej była to landrynka lub ciągnąca krówka własnej roboty. Gdy byłem głodny dostawałem kromkę chleba obłożoną plasterkiem zwyczajnej kiełbasy. Dziadkowie żyli bardzo skromnie z jednej najniższej emerytury. Finansowo nigdy im się nie przelewało, ale mieli wielkie serce i to nie tylko dla najbliższych. Przeżyli ze sobą ponad sześćdziesiąt lat, otoczeni gromadą wnuków i prawnucząt.

Tak lubimy składać obietnice. Często są to puste słowa. Obietnice bez pokrycia. Skąd nam się to wzięło? Zastanawiam się głośno. Przecież te puste obietnice to nieczęsto wyrachowane kłamstwo. Czy nie lepiej nic nie mówić, zmilknąć ? Może nic nie mówiąc - wykonać. Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj, bo możesz już tego nigdy nie wykonać. Braci miłujcie czynem i prawdą. Jakie to proste, prawda?

Czwartek godz. 14: 30 składamy z Ewą wizytę Wójtowi Gminy. To gospodarz terenu na którym stoi Pomnik Bożego Miłosierdzia. Sprawę jego budowy zna doskonale. Gdy przed laty był stawiany, był sekretarzem Rady Gminy. Wręczamy mu z Ewą pamiątkowy kartonik z puzzlami. Rozmawiamy na temat Europejskiego Spotkania Młodych Taize w Poznaniu, a potem poruszamy dla nas istotną sprawę nadania nazwy dla placu przed pomnikiem i związaną z tym zmianę adresu naszego miejsca zamieszkania. Wójt proponuje by omówić tę kwestię najpierw w następny czwartek na zebraniu Rady Sołeckiej. Ta winna wprowadzić nadanie imienia w porządek obrad ogólnego zebrania mieszkańców Baranowa. Gotową uchwałę zebrania mieszkańców należy przedłożyć pod obrady Rady Gminy, by ta ostatnia, jako organ stanowiący, podjęła stosowną wiążącą uchwałę. Zgadza się, że skoro proponowana nazwa nie będzie naruszać interesów osób trzecich, a jedynymi osobami chcącymi ponieść wszystkie koszty zmiany adresu bylibyśmy tylko my, On jako Wójt nie widzi przeszkód formalnych, by tę sprawę dało się, w taki właśnie sposób formalnie załatwić.

Nad bramą byłego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu z powrotem pojawił się napis w języku niemieckim "Arbeit macht frei." Wydaje się, że teraz nie będzie już wątpliwości kto obóz założył, czyj to był obóz, oraz kto posyłał do komór gazowych miliony ludzi.

Pojednanie nie jest możliwe bez oparcia go na prawdzie. Tylko PRAWDA nas wyzwoli. Tak - tak, nie - nie i żadnych kompromisów. 10 przykazań nie potrzebuje uzasadnienia. Nie zabijaj, to nie zabijaj . Nie tylko w komorach gazowych, nie tylko strzałem w potylicę, ale nie zabijaj w białym fartuchu, przez zaniechanie karmienia, odłączenie kroplówki, nie podanie lekarstwa. Nie zabijaj także słowem, bo i słowem można zabić człowieka. Słowo Boga powołało świat do życia, powołało człowieka. Słowo człowieka, który czuje się jak Bóg, może zabić drugiego człowieka. Tylko prawda mnie wyzwoli. Tą ostateczną prawdą jest dla mnie Bóg i on mnie ostatecznie może wyzwolić z moich grzechów i ułomności.

Z lewej: Krzyż od Michasi.
Bóg przez Syna i jego śmierć krzyżową pojednał ludzi z Sobą. Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. To nie moja wola ma decydować o tym co na ziemi . To Twoja wola Boże będzie o tym ostatecznie decydowała. Człowiek może budować swoją wieżę Babel aż do nieba.
I co?
Czy po śmierci trafi do nieba?
Za życia może bujać nad chmurami, może wędrować w kosmosie . Wiele rzeczy już może. Może mieć super komputer z pozornie nieograniczonym zakresem informacji.
I co?
Będzie wtedy jak Bóg?
Nie, nigdy nie będzie jednocześnie sprawiedliwy i miłosierny.
Popatrzmy wokół siebie, nawet sprawiedliwości nie da się zadekretować. A miłosierdzie?
Miłosierdzia nikt nigdy nie zaprogramuje w żadnym komputerze.

Przykazanie miłości. W miłości rodzi się dialog, błaganie, dążenie do jedności. Zauważam z jakim bólem wspominam wszystkie podziały. Te niby to drobne, bo na poziomie rodziny i te obejmujące zakresem narody i państwa.
Jezus zostawił nam testament.
Jest nią Eucharystia.
Przyjmuję Ją, nawet czasami codziennie, a jakże szybko zapominam o jedności, o pojednaniu , o miłości. Jakże ciągle brakuje mi miłości skierowanej bezpośrednio ku drugiemu człowiekowi. Jakże potrzeba mi mojej wewnętrznej osobowej jedności.
Nie raz stawiam sobie pytanie czy moja wiara zgadza się z moim postępowaniem.
Nie da się budować pojednania, jeśli będę duchowym karłem.
Nie ma jedności między państwami a ja się kłócę z żoną. Zamiast ciepła wyzywam ją, że kupiła niepotrzebnie kolejną parę zimowych rękawic i wymachuję jej przed nosem kilkoma nie do końca znoszonymi parami rękawic.
Czy zdaję sobie z tego sprawę, że ją ranię?
Chciała dobrze i po co ta cała awantura za kilkanaście złotych. To nie kształtuje jedności.
Przed wyjazdem na zakupy pytam po co jedziesz?
Nie odpowiada.
To też nie buduje jedności.
A szatan krąży i podsyca podziały, dolewa oliwy do ognia.
Jakże trudno mi w takiej chwili uprzytomnić sobie, że przede mną stoi Chrystus, a nie żona z wolną wolą. Jakże bym chciał nad nią zapanować, zaprogramować ją na swoją modłę. Byłaby taka jak ja i byłaby "jedność".
O nie, to byłaby tyrania.
Bóg każdego z nas zaprogramował na swój obraz i podobieństwo. Jesteśmy tak stworzeni jak Trójca Święta. Mnogość postaci, a jedność w istocie. Bez żadnej tyranii i podporządkowania.

Panie naucz nas dróg swoich , byśmy Twoimi ścieżkami chodzili. Byśmy te Twoje drogi odczytali, a będzie nam łatwiej. Byśmy połączyli w sobie ducha miłości i pokory.

Z lewej: Poduszka z ośmioma sercami od Emilki.
Sama małżeńska miłość już nam nie wystarcza. Nie wystarcza nam otworzyć serca przed sobą. Trzeba nam jeszcze pokory i to głębokiej pokory. Ale to sprawa Ducha świętego. Jesteśmy realistami i dostrzegamy jak nasze życie odbiega od obrazu i podobieństwa do Boga. Czytamy literaturę religijną, chcemy być jak święci.
Nie tędy droga.
Ja muszę kształtować swój obraz na podobieństwo Boga, do Niego się odnosić i do Niego bezpośrednio się porównywać.

We wtorek rano 19 stycznia odbieram laurkę od pani Agaty. To jedna z przewodniczek 9 Marszu dla życia. Na laurce dwanaście zdjęć i podziękowanie. Przytoczę w całości, bo było mi miło coś takiego otrzymać: "Dziękujemy Panu Jerzemu za udostępnienie dzwonu na potrzeby 9 Marszu dla Życia - Wielkiego Finału, za wspaniałe zdjęcia oraz artykuł o idei poznańskich marszów. Serdecznie dziękujemy." nie ma podpisu jest tyko data 22 listopada 2009 roku i stópki. To stópki niemowlaka. To te stópki się podpisały pod laurką z podziękowaniem. Jeśli choć jedne udało się uratować, to warto było podjąć te wszystkie trudy wysiłki i nakłady. Rośnijcie duże kochane stópki i pamiętajcie: Bóg zachował was przy życiu, bo ma dla was jedyny, niepowtarzalny, nie do skopiowania przez nikogo plan:
Módlcie się gorąco, a może uchyli wam rąbka tajemnicy.
Tym planem będzie - plan waszego zbawienia.
Tylko On może go zrealizować.

Z lewej: żabka ulepiona z gliny przez Jasia.
Jak być dla żony przez jeden dzień "serdecznie troskliwy"?
Ale tak, by to odczuła, ale jednocześnie by ta "serdeczna troskliwość" nie była jakaś nachalna i nie naturalna.
Jak w sobie kształtować taką postawę, by z czasem weszła ona w nawyk?
Już z góry wiedziałem, że zadanie to nie będzie takie proste.
I wiecie co wymyśliłem.
Nic.
Przez cały dzień chodziła mi po głowie jedna myśl: masz być "serdecznie troskliwy".

Z prawej: żabka Jasia
.Gdy kładłem się spać zrobiłem sobie rachunek sumienia i zapytałem siebie: Czy byłem dzisiaj "serdecznie troskliwym" dla Ewy?
I wiecie co mi sumienie odpowiedziało?
TAK byłeś.
I co wy na to?
Nic nadzwyczajnego nie zrobiłem, nie dałem Ewie kwiatka, nie poszedłem do kina, teatru. Wyszedłem tak jak zwykle na spacer, wszystko było tak jak zwykle.
A jednak nie.
Wystarczyła ta myśl powtarzana na okrągło: bądź dla niej serdeczny, bądź dla niej troskliwy.
I stało się.
Czy wystarczy mi sił, by każdego dnia tak sobie powtarzać?
Nie wiem?
Człowiek niby ma zakodowane bądź dobrym, nie kradnij nie mów fałszywego świadectwa, a w praktyce - wiecie jak to bywa.

Z prawej: Marylka przy kawie.
Środa 20 stycznia na obiad zaprosiłem Marylkę. Jest zimno i ślisko przywiozłem ją nie tylko na obiad, ale i na kawę. Została do kolacji której nie jada. Nie opisuję co przyrządziłem na obiad. Powiem tylko, że bardzo jej wszystko smakowało i podziwiała moje zdolności kulinarne i organizacyjne.
Dla mnie było najważniejsze, że Ewa, ostatnio bardzo małomówna i szukająca słów, rozkręciła się jak za dawnych czasów prowadząc żywą konwersację. To było wspaniałe popołudnie i wieczór.

Z lewej: Szuriś Marylki - nieoczekiwany gość.
Uświetnił je, wyjątkowo udany placek drożdżowy z kruszonką i powidłami czereśniowo-morelowymi upieczony na ostatnią chwilę. Blacha wyjęta z gorącego na
160 stopni piekarnika, mimo równie gorących protestów Ewy, została przeze mnie wystawiona na 12 stopniowy mróz. Po 15 minutach od upieczenia, placek bez zakalca gotowy był do spożycia.

Z prawej: słonik od Michała. "Modli się pod figurą, a diabła ma za skórą" powiedział mi ktoś ostatnio. Nie jest łatwo przejść do porządku dziennego nad takimi słowami. Podobnie nie jest łatwo zadeklarować się, że chce się zamieszkać przy Placu Pojednań przed Bożym Miłosierdziem. A szczególnie trudno odważyć się na coś takiego, gdy zdaniem postronnych osób burzy się istniejący spokój. Ale prawdziwe pojednanie to nie jest stan "bez wojny", to nie jest nawet na lata wyrachowane zawieszenie broni. By się prawdziwie pojednać nie można prawdą spekulować. Tu trzeba z pokorą stanąć w prawdzie i wtedy przyjąć miłość. Tylko prawda jest w stanie nas wyzwolić. Co to jest prawda? Nie wystarczą przytoczone suche fakty. To jeszcze nie jest cała prawda. Fakty muszą być podbudowane emocjonalnym nastrojem. Ten nastrój tamtych dni, kiedy to zaistniały historyczne fakty, to istotny element prawdy. I dopiero na takiej prawdzie można budować pojednanie. Patrząc w duchu pokory zauważymy wtedy nie tylko łzy, nawet nie tylko ich słony smak, ale poczujemy ból zranionego serca, upokorzenie duszy drugiej strony. To dopiero buduje prawdziwe pojednanie. Z tego rodzi się autentyczna miłość.
A póki co, na dzisiaj, w żadnym przypadku nie mówić źle, ani przed zainteresowanymi, ani przed innymi. Najlepiej dawać propozycje pozytywne, bez tła negatywnego. A efekty zawierzyć Miłosierdziu Bożemu.
A wtedy proponowana nazwa placu nie będzie nazwą bez pokrycia.
I o to tu chodzi.
Nie o Plac Bożego Miłosierdzia, bo to niby krótsza nazwa.
Bożego Miłosierdzia nie można sprowadzać do jednego placu.
Istotą proponowanej nazwy jest element pojednania, a więc świadomego aktu człowieka, a ten akt, to stanięcie człowieka w pełnej prawdzie, można przypisać do konkretnego miejsca.
Równie dobrze mógłby się ten plac nazywać krótko "Placem Pojednań", ale samo pojednanie bez odniesienia do istoty, jedynego gwaranta autentycznego pojednania, którym jest Boże Miłosierdzie jest połowiczne.
Tylko cała, ta dzisiaj powyżej uzasadniona, a na razie dla wszystkich przydługawa nazwa, nadaje głęboki w swym wymiarze sens temu miejscu. A co Wy na to?

Z lewej : słonik od Michała.
Grzech jednego człowieka kościoła, to nie tylko prywatna sprawa tego człowieka. To sprawa całego kościoła, który tworzy zwarty organizm. Dzisiaj nie wystarczy się modlić tylko w kościele, do którego przychodzi w Polsce 30 procent mieszkańców. Dzisiaj tym którzy się modlą, trzeba się modlić wszędzie, gdzie tylko to możliwe. Trzeba brać odpowiedzialność za wspólnotę parafialną, w której mieszkamy w której żyjemy.
Modlitwa o pojednanie to 5 X D.
Dar darmo dany dla drugiego.
Gdzie się modlić o pojednanie, jak nie przed tym darem danym nam przez Jana Pawła II na trzecie tysiąclecie? Taka modlitwa, to charyzmat - to służba drugiemu człowiekowi, temu najbliższemu, zagubionemu, wobec którego odczuwamy poruszenie serca.
To miłość, to wczuwanie się w potrzeby bliskich.