środa, 30 września 2009

Pamiętamy


http://wirtualnyznicz.pl/pid,16878,zapal.html

Z listu świętego Jakuba:
"Umiłowani: Spotkało kogoś z was nieszczęście?
Niech się modli!
Jest ktoś radośnie usposobiony?
Niech śpiewa hymny!
Choruje ktoś wśród was?
Niech sprowadzi kapłanów Kościoła,
by się modlili nad nim
i namaścili go olejem w imię Pana.
A modlitwa pełna wiary
będzie dla chorego ratunkiem
i Pan go podźwignie,
a jeśliby popełnił grzechy,
będą mu odpuszczone.
Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy,
módlcie się jeden za drugiego,
byście odzyskali zdrowie.
Wielką moc posiada
wytrwała modlitwa sprawiedliwego."
(Jk 5,13-16)

Nie mogąc fizycznie stanąć z tobą Aniu przy mogile Krzysia i Taty na końcu krakowskiego cmentarza, by się wspólnie pomodlić, łączymy się z całą Twoją Rodziną w bólu jaki nadal przeżywacie, pamiętając, że tak jak Chrystus Zmartwychwstał, tak i Oni i my kiedyś zmartwychwstaniemy,
by się wspólnie cieszyć szczęściem wiecznym.
Niech te białe chryzantemy i głos dzwonu będą wyrazem naszych uczuć.
A pojednanie które głosi, niech się niesie aż do Krakowa i odbije donośnym echem.

niedziela, 13 września 2009

Mam glejaka część 5 Jerzy 26.08 - 07.09.2005

Na wielkie cierpienie odpowiedź jedna tylko milczenie.
Ewa i Jerzy


26 sierpień.Największą chwałę oddaje dusza Stwórcy Swemu, kiedy z ufnością zwraca się do Miłosierdzia Bożego” tymi słowami św. Faustyny Basia Wasylowa zakończyła wczorajsze pierwsze wspólne modlitwy pod makietą pomnika.

Dzisiejszy dzień Ewa poświęciła na napisanie 6 stronicowego listu do Marzenki. Opisała w szczegółach swoje przeżycia od 28 lipca.

Dzwonię do Gogolewa: Górna część Chrystusa jest już wyrzeźbiona (wystukana w kamieniu) roboty zakończymy za tydzień słyszę zapewnienia kamieniarza, a więc spokojnie zdążą do przyjazdu arcybiskupa uspokajam się.

Przez cały dzień słuchając transmisji z Jasnej Góry pracuję nad dokumentacją pomnika. Na plan zagospodarowania na chodnik wokół pomnika nanoszę napis JEZU UFAM TOBIE (litery mają wysokość 4 metry – napis dokładnie taki sam jaki w naturze, po czterech latach wyciąłem w śniegu, po operacji wznowy glejaka u Ewy)

W Radiu Maryja informacja: Dzisiaj w swoje święto Matka Boża otrzymała ostatni dar dla narodu polskiego, poświęcony na dzień przed śmiercią przez Ojca Świętego Jana Pawła II – to sukienka bursztynowo brylantowa z napisem TOTUS TUUS. Te słowa ze świetlistą postacią JPII, też umieszczę w przyszłości na pomniku myślę sobie i notuję fragment homilii Prymasa kard. Józefa Glempa:

„Rodacy wielkiego proroka współczesności Jana Pawła II uczcie się spojrzenia z miłością na drugiego człowieka. Uczcie się modlitwy szczerej, wspólnej i indywidualnej, niedzielnej i codziennej. Uczcie się zawierzenia Miłosierdziu Bożemu. Każdy pomnik i znak ma Wam to przypominać... Zasiądźmy do wspólnego stołu. Tam gdzie kończy się siła, tam wchodzi Boża moc odrodzenia”


27 sierpień Ewa czuje się coraz lepiej, tylko ma kłopoty z ciśnieniem. „Niech pani wierzy żarliwie we wszechmoc Bożą, a wszystko będzie dobrze i proszę sobie głowy nie zaprzątać zapaleniem opon mózgowych” uspakaja ją lekarka z przychodni w czasie domowej wizyty, a ciśnienie proszę mierzyć 2x dziennie, by się nie stresować.

Ks. Proboszczowi składam propozycję drugiego spotkania modlitewnego pod makietą pomnika w dniu 31 sierpnia, w rocznicę Solidarności i przedkładam kompletną dokumentację pomnika do ostatecznego uzgodnienia:

Uzgadniam całość dokumentacji z napisem wykonanym w chodniku z pozbruku o treści: „JEZU UFAM TOBIE”. Pieczęć okrągła parafii św. Józefa w Baranowie k/Poznania, data 27.08.2005 i pieczęć podłużna ks. Proboszcza Andrzeja Strugarka z adresem, oraz podpis nieczytelny.

28 sierpień niedziela. Równo po miesiącu, kiedy lekarz stwierdził, że Ewa ma guza mózgu, Ewa po raz pierwszy opuszcza dom (nie liczę wyjścia na plac przed makietę – bo to nasza „izdebka”). Po Mszy św. i wizycie na cmentarzu u Łukasza wraca zmęczona do domu. Dzwoni do Krzysztofa S. rówieśnika naszych synów. Wczoraj wyszedł z neurochirurgii po operacji glejaka. Przed operacją gdy Ewę odwiedził przy łóżku, pielęgniarka potraktowała go jak odwiedzającego, a nie pacjenta. Tak dobrze wyglądał. Dzisiaj miał kłopot by się wypowiedzieć, dobierając z wysiłkiem bardzo wolno każde słowo (obecnie doszedł do jako takiej formy i podobno nawet pracuje zarobkowo w zawodzie).


29 sierpień Pełen optymizmu z 5 egz. dokumentacji pomnika jadę do starostwa Powiatowego by uzyskać pozwolenie na budowę pomnika. Niestety brakuje: oświadczenia o posiadanym prawie do dysponowania publiczną nieruchomością na cele budowlane, decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu i pełnomocnictwa ks. Proboszcza dla mnie bym mógł reprezentować w postępowaniu administracyjnym Parafię i rzecz najdziwniejsza, wniosku o odrolnienie działki na której ma stanąć pomnik.

Przed południem jestem z Ewą na rehabilitacji prawego ramienia. Po godzinie ćwiczeń ręka staje się sprawniejsza. Zapisane ma z kasy chorych 10 dni ćwiczeń po 1 godzinie pod okiem rehabilitanta.

Wieczorem na miejsce budowy pan Przemysław K. z Przeźmierowa dostarcza wypatrzoną przez Ewę w czasie niedzielnej wyprawy na cmentarz dużą kwadratową żelbetową płytę, na której ma tymczasowo stanąć (do czasu uzyskania pozwolenia na budowę) górna część pomnika.


30 sierpień Z rana zdaję w Starostwie Powiatowym wniosek o wydanie zezwolenia na budowę pomnika. Z pokwitowaniem przyjęcia wracam po Ewę, by zabrać ją na rehabilitację do Tarnowa Podgórnego.

31 sierpnia 2005 po raz drugi zbieramy się pod makietą
by Janowi Pawłowi powierzyć sprawy Solidarności


31 sierpień 25 rocznica podpisania porozumień gdańskich – Dzień Solidarności. O 15:00 spotykamy się po raz drugi na wspólnej modlitwie pod makietą pomnika. Modlitwę zaczyna ks. Andrzej, a dalej koronkę pani Basia Wasylowa.

Wśród obecnych rodzina Bączkiewiczów i znajomi Mikołajczakowie z Poznania.

Koronkę prowadzi pani Basia Wasylowa

1 wrzesień Kończę prace nad wnioskiem o przyznanie dotacji rządowej w kwocie 30 tys. zł na budowę pomnika z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich .


2 wrzesień Umówiony na 8 rano kanclerz poznańskiej kurii metropolitalnej sceptycznie podchodzi do wniosku o dofinansowanie budowy pomnika udostępniając mi wszystkie wymagane do wniosku załączniki. Po czym w katedrze poznańskiej uczestniczę przypadkowo ( czyżby?) w adoracji Najświętszego Sakramentu, w drodze krzyżowej i rachunku sumienia. Modlitwy składam jako dziękczynienie za Ewę i proszę o zdrowie dla Krzysztofa Ś.

Kamieniarze z Gogolewa donoszą, że postać Chrystusa i napis na pomniku jest gotowy, a pozostała tylko do wykonania tabliczka wotywna Ewy. Całość chcą dostarczyć w poniedziałek 5 września.

Wieczorem jesteśmy z Ewą, z racji pierwszego piątku, na wieczornej Mszy św. w parafii. Od brata Krzysztofa dowiadujmy się, że dzisiaj miał drugą operację na guza. Po ostatniej rozmowie z Ewą coraz to gorzej mówił, a prawą rękę obejmował coraz to większy paraliż, a od środy paraliż objął całą prawą stronę ciała. Po zrobieniu TK głowy profesor Nowak zdecydował się na drugą operację. Podobno niczego nowego nie znalazł. Brat z bratową stwierdzili, że potrzeba mu gorącej wiary w Boga, o którą to modli się dla niego każdego dnia jego mama.


3 wrzesień O 4 nad ranem modlimy się razem z Ewą o Boże Miłosierdzie i dla Krzysztofa. Maryjo (pierwsza sobota) daj mu łaskę wiary, by nie zszedł z tego świata nie pojednawszy się z Bogiem i żoną. W południe wpada ks. Andrzej po skorupy , które potrzebuje na przyjęcie ks. arcybiskupa w niewykończonej plebani. Informuje nas że na budowę pomnika od 149 ofiarodawców wpłynęło 14 931 zł. Wśród wpłat jest najwyższa wpłata 2 tys. zł dokonana na nazwisko Ewy, na którą nie mamy pokwitowania. Wpłata wpłynęła na konto parafii 22 sierpnia, to jest pięć dni po pozostawieniu na szpitalnym stole koperty z niewypełnionym drukiem przelewu na konto budowy pomnika i taką samą sumą pieniężną.


4 wrzesień niedziela. Parafialny kościół odświętnie przystrojony na jutrzejsze bierzmowanie. Po Mszy św. jedziemy na grób Łukasza. Na obiad Ewa piecze królika od teściów Kuby, a na kawę gościmy ciotki seniorki z Gwiaździstej.











Ewa z maską do radioterapi głowy (zdjęcia wykonano po czterech latach)


5 wrzesień. Z Gosią i Ewą stawiamy się w szpitalu onkologicznym na Garbarach. Rutynowe założenie kartoteki, pani dr. Stryczyńska ordynator przkazuje Ewę dr Ewie Adamiuk. Wyposażona w plastikową maskę (jak szermierka) Ewa ma robiony tomograf głowy i po dwóch godzinach wracamy do domu. Godzinna drzemka, a po wstaniu sama się sobie dziwi jak sprawnie może chodzić po schodach. Nadrabia teraz kilkumiesięczne zaległości w czytaniu. W ciągu dnia dzwoni do mamy Krzysztofa by dowiedzieć się o stan jego zdrowia. Z soboty na niedzielę poprawiło mu się, czym bardzo się cieszymy.

Powitanie ks. Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego


Na popołudniową Mszę św. połączoną z bierzmowaniem idę sam. Mam robić zdjęcia do kroniki. Homilię ks. Arcybiskup kończy stwierdzeniem, że na dzisiaj potrzebna jest , tak jak to było u zarania chrześcijaństwa, wiara apostołów, świadków Chrystusa i tylko z taką wiarą Kościół przetrwa obecne czasy.

Po kolacji ks. Arcybiskup w towarzystwie ks. Andrzeja przyjeżdża pod makietę pomnika. Niestety, z przywiezieniem kamienia pomnikowego wykonawca spóźnił się i po raz kolejny nie dotrzymał obietnicy. Z ks. Arcybiskupem krótka rozmowa na temat zaawansowania budowy. Zwracam uwagę, że na pomniku z boku umieszczona będzie podziękowanie Ewy za darowane jej życie. Nie ma nic przeciwko temu , wręcz przeciwnie uważa , że świadectwa na pomniku należy umieszczać. Prosi by nieco zmniejszyć odstępy między wierszami sekwencji słownej i dodać jeszcze jeden stopień. Zaproszony na moment do naszego domu ogląda makietę pomnika i czyta z uwagą Ewy wypis ze szpitala.


Przed makietą pomnika

6 wrzesień Budzę się z przeświadczeniem, że na pomniku należy wykonać nie jedną a dwie tabliczki. Jedną ze świadectwem Ewy, a drugą pozostawić pustą na tabliczkę ofiarodawców lub kolejne świadectwo. Po południu dzwoni pan Stanisław Zasada z KAI i umawia się na jutro na wywiad. To dobrze myślę sobie. Obejrzy przy okazji kamień z Chrystusem. Pod wieczór dzwonią kamieniarze mogą być dzisiaj około 21:30 lub jutro wcześnie rano. Pan Krawczyk operator dźwigu wybiera jutrzejszy ranek, kiedy my z Ewą mamy być pierwszy raz na 9:00 na naświetlaniach na onkologii.


7 wrzesień O 6:30 na skwerku zjawia się pan Krawczyk z potężnym dźwigiem. Udźwig 17 ton na haku. Samochodu z kamieniem nie ma. Dzwonię do Gogolewa. Okazuje się, że w podstawionym wczoraj wieczorem do transportu samochodzie po załadowaniu kamienia z Chrystusem zawaliła się podłoga i nie wyjechał. Kamieniarze obiecują, że załatwią jeszcze dzisiaj kolejny pojazd.

O 9:00 na onkologii na Garbarach na symulatorze XIMATRON robią Ewie zdjęcie kontrolne głowy na którym ustalają dokładne miejsce naświetlań. Dr Ewa Adamiak ustala czas naświetlań i ilość. Będzie naświetlana aparaturą CLINAC 3 przez 6 tygodni po 5 dni w tygodniu przez 3 minuty dziennie. Z legitymacją naświetlań wracamy do domu zahaczając wcześniej o rehabilitantkę. Kamieniarze dzwonią, że na dwie godziny przed przyjazdem zawiadomią nas byśmy mieli czas załatwić dźwig. To wystarcza.


sobota, 12 września 2009

Mam glejaka cz.4 pierwsze 9 dni w domu

Komunikat specjalny dla Agi

W tych bardzo trudnych chwilach jesteśmy z Wami wszystkimi; z Tatą , z Mamą z Tobą i z całą najbliższą zatroskaną rodziną. Nasz "święty spokój" , zatroskanie i modlitwy Wam wszystkim poświęcamy, prosząc Boga byście byli gotowi na przyjęcie najlepszego dla Was wariantu przygotowanego przez Wszechmogącego. Swoją ludzką bezradność, ograniczoność i niemoc ofiarujcie Bogu, a da Wam siłę i moc na przyjęcie i przejście przez wszystko co Was jeszcze czeka.
Zostańcie z Bogiem.
Ewa i Jerzy



Po 9 dniach od operacji złośliwego glejaka mózgu, w 3 rocznicę zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu przez JPII w Łagiewnikach, wracam szczęśliwa do domu. Jest środa 17 sierpień 2005 roku.
Przywozi mnie najlepszy kierowca w rodzinie, organizator rajdów samochodowych Kuba. Gosia, jego żona, jedzie od razu z wypisem do szpitala onkologicznego załatwić dla mnie naświetlania. Wypis jest krótki i po łacinie: Glioma mixtum oligo-astrocytoma II stopień biol. złośliwości wg. WHO. Zabieg operacyjny 08.08.2005 craniotomia frontalis sin. Extirpatio tumoris paratotalis.

Do domu wracam z kierowcą rajdowym

Po powrocie płaczę ze szczęścia w ramionach Jurka. W szpitalu zarówno pacjenci jak i personel dziwili się mojej pogodzie ducha i humorowi z jakim przyjmowałam wszystko to, co na mnie spadało. Rozprężona usypiam na trzy godziny. W tym czasie Natalia, druga synowa, szykuje obiad dla całej rodziny, a Jurek jedzie do gminy skąd odbiera decyzję Wójta o warunkach zabudowy działki 11/20 (pasa drogowego) w zakresie realizacji pomnika Miłosierdzia Bożego wydaną dla naszej parafii. Decyzja nosząca datę 9 sierpnia 2005 (dzień po mojej operacji) jest zgodna z opracowanym przez Jurka i pana Dłużniewskiego wstępnym projektem.
Po obiedzie zjedzonym przez całą rodzinę na kilka minut wpada ks. Proboszcz. Całą swoją uwagę poświęca mojej osobie, a nie uzyskanemu bardzo ważnemu papierkowi, o który zabiegaliśmy we trójkę od kilku miesięcy. Proszę go by zapowiedział, że wróciłam do zdrowia, ale proszę, by mnie jeszcze w tym tygodniu nie odwiedzano. Dolega mi podpuchnięte oko.
Jurek układa treść podziękowania jakie ma się ukazać w lokalnej prasie i w Przewodniku Katolickim.

Tak wyglądała moja łysa pała po zdjęciu szwów

18 sierpień drugi dzień w domu. Przez cały dzień odbieram telefony , do niektórych osób dzwonię sama. Wszyscy dziwią się mojej kondycji. Na przyjmowanie gości w domu z wyjątkiem Ali nie mam jeszcze siły. Jurek zabrał się za studiowanie ściągniętego z internetu wniosku o dofinansowanie z budżetu inicjatywy społecznej, jaką jest budowa pomnika.

Na noc robiłam kompresy na spuchnięte oko

19 sierpień trzeci dzień w domu. Odpoczywam w ogrodzie oglądając zdjęcia i czytając kronikę pisaną przez Jurka. Kolejny obiad szykuje Natalia. Wieczorem odwiedzają mnie wnuki. Najstarszy Witek jest przerażony moją łysą pałą i szramą na głowie. Czuję się szczęśliwa , aczkolwiek zmęczona. Dobija mnie pęcherz jaki utworzył mi się nad lewym okiem. Nie pozwalam się Jurkowi zawieść do szpitala. Może do rana się rozejdzie myślę sobie, bojąc się kolejnego ściągania płynu i b. ciasnego bandażowania głowy.

Najmłodszy wnuk Jaś w czasie odwiedzin był jak zwykle radosny

20 sierpień czwarty dzień w domu. Sobota upływa na dywagacjach; jechać, czy nie jechać z „binolem” do szpitala? Dzisiaj obiad przygotował Jurek. W Radiu Maryja czytana jest książka „Świadkowie Bożego Miłosierdzia” dwóch wizjonerek Bożeny i Anny. I słowa: „Polacy muszą się zjednoczyć w wołaniu o cud. Konieczne jest wskrzeszenie SOLIDARNOŚCI”.

21 sierpień niedziela piąty dzień w domu. Nie mam siły by iść do kościoła. Przez cały czas pobytu w szpitalu mimo operacji nie opuściłam ani jednej Mszy św. ale dzisiaj musiałam się poddać. Uczestniczyłam za to czynnie przed TV we Mszy św. odprawionej w Koloni z udziałem papieża Benedykta XVI. Komunię św. przyjęłam z rąk ks. Andrzeja, który przyniósł mi dzisiaj Najświętszy Sakrament. Poczułam się znacznie lepiej. Do wieczora odwiedzają mnie goście. Wieczorem idę obejrzeć przywieziony, w czasie mojego pobytu w szpitalu, kamień na część ołtarzową pomnika. Sąsiadce z naprzeciwka łzy stanęły w oczach jak mnie zobaczyła. Z Tomkami we czwórkę odmawiamy na klęcząco przed makietą Koronkę do Bożego Miłosierdzia.

22 sierpień szósty dzień w domu Lekarka domowa po obejrzeniu guza z płynem daje mi przekaz do neurochirurga. Uważa, że niekiedy może się zbierać ropa w takich miejscach, a to wróży stan zapalny. Przestraszyłam się tego gadania, tym bardziej, że zetknęłam się będąc w szpitalu, z takimi powikłaniami. Ze szpitala wracam ze ściągniętym płynem i ściągniętą bandażami głową. Obolała kładę się do łóżka, a Jurka wysyłam na wieczorny różaniec z pismem do podpisania przez ks. Andrzeja skierowanym do Zakładu Kamieniarskiego w Gogolewie pod Stargardem Szczecińskim z poleceniem, by na bocznej ścianie, od strony naszego domu, wykuli dodatkowy napis:
„Dziękuję za darowane mi
jeszcze raz życie.
Irena Ewa Zygarłowska
08.08.2005”.

Po powrocie z kościoła z podpisanym pismem Jurek robi kolację dla Ali, Walczaków i dla Basi. Na moje obawy co ludzie powiedzą jak zobaczą taki osobisty napis na pomniku Basia odpowiada; „Jeśli serce tak mówi, to nie należy sobie zaprzątać głowy tym , co ludzie mogą powiedzieć”. To mnie uspakaja.

Turban uciskowy i podpuchnięte oko nie dawały mi spać w nocy

23 sierpień siódmy dzień w domu. Kolejna tabletka Ketonalu forte nie działa. Jest 3:00 w nocy. Jurek odmawia głośno koronkę a ja cichym szeptem próbuję mu w bólu wtórować. Rano założony przez lekarzy turban uciskowy spada. Zawiązałam go sobie sama. Ale chyba coś za mocno bo po rozwiązaniu w miejscu „binola” pojawił się krwisty bąbel średnicy 2 cm , taki jak po oparzeniu. To kolejny powód moich zmartwień. Czyżby ropa?
Jurek wpadł na pomysł by w najbliższy czwartek (za dwa dni) zwołać mieszkańców na wspólną modlitwę pod makietę pomnika. To setna rocznica urodzin św. Faustyny. Pisze odezwę do mieszkańców i około 100 szt ulotek i roznosi po domach. Ks. Andrzej, który na czwartek ma już inne plany, a chciałby uczestniczyć w modlitwach, ma pretensje do Jurka, dlaczego tak późno mu o tym powiedział.

Odwiedziny koleżanek Basi i Ali

24 sierpień ósmy dzień w domu. Z krwawym bąblem na głowie Jurek zawozi mnie do szpitala. Dr Moskal bierze mnie na konsultacje do prof. dr hab. Stanisława Nowaka. To wynik zbyt silnego ucisku opaski uciskowej stwierdza profesor. Mam nosić tyko chustkę lub perukę. To ostatnie odpada będę chodzić na jeżyka, ale nic sztucznego nie włożę na czerep.

Konsultacja "binola" z neurochirurgiem dr Jakubem Moskalem

25 sierpień dziewiąty dzień w domu. Jurek odbiera z przychodni skierowanie na zabiegi rehabilitacyjne usprawnienia mojego prawego ramienia, które mi po operacji coś niedomaga.
W dokumentacji projektowej pomnika ciągle brak podstawowego dokumentu zgody właściciela terenu na postawienie pomnika na jego gruncie. Grunt jest publiczny i zgodę musi wydać Wójt Gminy. Zdesperowany dzisiejszą rocznicą stulecia urodzin św. Faustyny i zapowiedzianą modlitwą mieszkańców pod makietą Jurek uzyskuje po trzech miesiącach od wystąpienia długo oczekiwaną zgodę. Jest lapidarna :
Wyrażam zgodę na budowę pomnika Miłosierdzia Bożego na terenie działki 11/20 stanowiącej drogę należącą do Gminy zgodnie z rysunkiem na odwrocie. Pieczęć nagłówkowa Urzędu Gminy data 25.08.2005 i podłużna pieczęć Wójta Gminy dr. inż. Kazimierza Marchlewskiego oraz jego podpis nieczytelny.

25 sierpień 2005 pierwsza wspólna modlitwa pod makietą pomnika

Na placu przed makietą po raz pierwszy wspólnie z innymi dziękuję za darowane mi kolejny raz życie. Jest nas około 30 osób. Jako jedyna kobieta mimo upału jestem w niebieskiej chustce na głowie. Pierwsza wspólna modlitwa i pierwsza przeszkoda w modlitwie. Niekończący się sznur samochodów w tym połowa TIR-ów przetaczający się przez skrzyżowanie z makietą pomnika. Głos silników zagłuszał słowa koronki a zapach spalin samochodowych drażnił nasze gardła. Takiego tumultu nie było żadnego dnia przez następne cztery lata. Trwał krótko od 15:01 do ostatnich słów koronki.


ponad dwadzieścia osób modliło się w 100 lecie urodzin św. Faustyny

Wieczorem dzwoni pan Stanisław Zasada z KAI informuje mnie, że ukazał się najnowszy numer Przewodnika Katolickiego, a w nim moje podziękowanie i w związku z tym prosi mnie o wywiad na temat darowanego życia. Przytaczam je w całości:

MIŁOSIERDZIU BOŻEMU
Kochanemu Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II
dziękuję za darowane mi kolejny raz życie
Irena Ewa Zygarłowska


Serdeczne podziękowania za modlitwy:
Jego Eminencji ks. biskupowi Zdzisławowi Fortuniakowi
ks.prob.Andrzejowi Strugarkowii i wszystkim wiernym z parafii
św. Józefa w Baranowie, znajomym, przyjaciołom i rodzinie,
dzieciom, wnukom a szczególnie mężowi.

Panu Profesorowi Stanisławowi Nowakowi Ordynatorowi
Oddziału Neurochirurgii i jego zespołowi
za szczęśliwie przeprowadzoną operację guza mózgu.
Pani dr.Aleksandrze Łęskiej za skierowanie do szpitala,
personelowi oddziału neurologii szpitala przy ul.Lutyckiej

za rozpoznanie choroby, leczenie i przygotowanie do operacji.
Panu dr Jakubowi Moskalowi lekarzowi prowadzącemu
za właściwą diagnozę w czasie dyżuru w szpitalu przy ul. Lutyckiej,
oraz dalszą opiekę w szpitalu przy ul. Przybyszewskiego.
Siostrze oddziałowej Danucie Graczyk oraz całemu personelowi
Oddziału Neurochirurgii szpitala przy ul.Przybyszewskiego

składa tą drogą serdeczne
Bóg zapłać

wdzięczna pacjentka
Irena Ewa Zygarłowska z Baranowa
28.07 - 17.08.2005

piątek, 11 września 2009

Plakaty

28 września o godz.15:00 pomodlimy się Koronką do Bożego Miłosierdzia na placu Pojednań przed Bożym Miłosierdziem w Baranowie w ramach akcji „Modlitwa na skrzyżowaniach ulic świata”.

Pierwszym krokiem jaki poczyniliśmy w tym kierunku było wysłanie, dziesięć dni temu do Urzędu Gminy, zawiadomienia o organizacji zgromadzenia w miejscu publicznym. Nie otrzymawszy odpowiedzi (ustawowy termin trzy dni) uznaliśmy, że sprawa została załatwiona pozytywnie.

Za miejsce zbiórki wybraliśmy teren przy słupie ogłoszeniowym w centrum Baranowa, by stamtąd przejść przy dżwiękach dzwonu na plac przed pomnikiem, gdzie zamierzamy się wspólnie pomodlić słowami koronki w intencji pojednań z ludźmi i z Bogiem.

Dzisiaj w piątek 11 września przystąpiliśmy do akcji plakatowania.
Jak na razie plakaty umieściliśmy w dwóch miejscach.

Ławeczka pod wiatą przystanku autobusowego służyła mi za miejsce
nanoszenia kleju na kolejne bryty rozklejanych plakatów.

Na przeznaczonym do tego celu słupie ogłoszeniowym przy przystanku autobusu szkolnego w centrum Baranowa rozplakatowałem po jego obwodzie sześć brytów o łącznej długości 3,72 m.

Rozklejaniu plakatów na gminnym słupie towarzyszyła mi do końca Ewa,
która robiła zdjęcia.

Koniec wieńczy dzieło

To drugie miejsce rozklejenia plakatów -
- rejon pomnika Miłosierdzia Bożego.
Na zdjęciu plakaty na bramie wjazdowej prowadzącej na naszą posesję.


Jako, że cała akcja ISKRA to inicjatywa osób świeckich, ks. Proboszcz
pozostawił nam całkowicie wolną rękę. Mamy nadzieję,
że w stosownej chwili ogłosi „z ambony” o naszej akcji
i zachęci wiernych do wzięcia w niej udziału

Mając jako parafia jedyny na świecie taki oryginalny pomnik Bożego Miłosierdzia, na publicznym placu, na skrzyżowaniu czterech ulic, nie możemy być głusi na rozniecanie ISKRY Bożego Miłosierdzia, która od czterech lat (nie wspominając o modlitwach zanoszonych do Miłosiernego Boga z tego miejsca) jarzy się płomykiem wiecznie palącego się co najmniej jednego znicza. To dzięki staraniom pana Jana Szostaka – opiekuna światła.

Nie znającym słów Koronki łatwo będzie się modlić,
gdyż znajdą je wydrukowane na tablicy po lewej stronie pomnika.

Na modlitwy zapraszamy także stałych bywalców wieczornych
modlitw prowadzonych przez ks. Proboszcza, które odbywają się
2 x w miesiącu, o czym głosi powyższa tablica.

środa, 9 września 2009

Drugim czynić dobrze


„Po co żyć? Aby drugim czynić dobrze. To cały sens życia człowieka”.
Słowa bł. Natalii Tułasiewicz, absolwentki poznańskiej polonistyki, zmarłej 30 marca 1945 roku, zagazowanej w wieku 39 lat w obozie Ravensbruck w przeddzień wyzwolenia obozu, beatyfikowanej 13 czerwca 1999 roku przez papieża Jana Pawła II.
(słowa usłyszane w dzisiejszej rannej homilii w Radiu Maryja).


„Aby drugim czynić dobrze”.

Aby Tobie sprawić dobrze, to moje słowa skierowane wczoraj do Ewy, gdy zarzuciła mi przewrotność. O co chodziło​? O niby drobiazg. O oczyszczenie pomnika Miłosierdzia Bożego. Trzy dni temu Ewa zwróciła się do swojej koleżanki, by posprzątała przy pomniku. Ewa ma nadal zawroty głowy, a z racji na złamane żebra nie może takiej pracy wykonać osobiście. Konkretnie chodziło jej o wymiecenie zeschniętych liści, które się zebrały w narożach pomnikowych schodów i oczyszczenie z mchu szczelin między cegłami, którymi obłożyłem przed trzema laty betonowe schody.

Osobiście nie widziałem potrzeby takiej kosmetyki. Po co zbierać kilkanaście zeschniętych liści na początku września – bezsens. Za dwa tygodnie będzie ich dziesięć razy więcej - to się pozbiera. To samo z mchem, który zagnieździł się w szczelinach między cegłami. Niech rośnie – nikomu nie przeszkadza. Dodaje im naturalnego uroku. Gdy w szczelinach wyrósł jakiś chwast lub trawka, natychmiast go usuwałem. Już wcześniej nie zgodziłem się, by porządkowanie zlecić za pieniądze obcej osobie. A koleżance, w obecności Ewy, powiedziałem, że to całkowity bezsens wydłubywać mech ze szczelin. Na to moje chłopskie gadanie Ewa nic już nie powiedziała. Czułem jednak, że leży to jej na sercu i nie daje spokoju.

Ewa czyta "Rekolekcje Beskidzkie" Wandy Półtawskiej

Wczorajszy upalny dzień był doskonałą okazją bym wziął się za porządkowanie. W południe ustawiłem Ewie w cieniu kamienia pomnikowego krzesło by mi towarzyszyła w pracy, a sam zabrałem się do roboty. Praca okazała się wyjątkowo niewdzięczna. Wyjęcie mchu ze szczelin między cegłami okazało się zajęciem bardzo pracochłonnym. Najgorzej było w załamaniach podstopnic. Ostre klinkierowe cegły raniły mi prawą dłoń, na której w miejscach przytarcia pojawiły się po czasie krople krwi. Gdy ja czyściłem szczelinki Ewa czytała na głos „Rekolekcje beskidzkie” Wandy Półtawskiej. To czytanie osobistego dzienniczka także więźniarki Ravenbruck, cudownie uzdrowionej za przyczyną ojca Pio na interwencję Jana Pawła II, dawało mi wyjątkowy spokój i ukojenie.

Ewa zaprasza na "pyry z gzikiem i szczypiorkiem"

W międzyczasie jemy przygotowany przez Ewę obiad tzw. poznańskie „pyry z gzikiem i ze szczypiorkiem” - są doskonałe.
Gdy wracamy pod pomnik mijamy się z Karoliną i jej koleżanką. Wróciły ze szkoły i idą do chłopaków przesiadujących od godziny na ławce, na pobliskim placu zabaw. Karolina kłania się i mówi nam dzień dobry. Ewa pyta mnie: od kiedy ona mówi dzień dobry? Pierwszy raz się ukłoniła odpowiadam - od ostatniego spotkania opisanego na blogu pod datą 27 sierpnia br.
Przy okazji opowiadam Ewie jak to, w ostatnim dniu wakacji, razem z całą grupą nastolatów okupowała po 23:00 pomnikowe schody, całkowicie lekceważąc to „święte” miejsce. Tym razem nie miałem siły zwrócić młodym uwagi na niestosowność zachowania. Podszepty demona są widać odpowiedzią na moje pozytywne działania tłumaczę Ewie. Złożenie tego samego dnia do Urzędu Gminy powiadomienia o organizowaniu przez nas „Modlitwy na skrzyżowaniach ulic miast świata” w dniu 28 września o godz. 15:00, w pierwszą rocznicę beatyfikacji ks. Sopoćki, musiało się spotkać z jakimś odporem. Gdy w pierwszą sobotę miesiąca spowiadałem się z grzechu zaniechania, spowiednik dając mi naukę powiedział, że będę miał jeszcze nie raz okazję naprawić z pożytkiem dla drugiego człowieka ten brak reakcji z mojej strony.

Jerzy przy oczyszczaniu szczelin z mchu

Po kawie Ewa zmęczona czytaniem wraca do domu. Ja spieszę się, by prace zakończyć do wieczornej mszy św. Dzisiaj święto narodzin Maryi, Ewa zostaje w domu. Całym kościołem modlimy się o cud zachowania przy życiu i wyjścia z choroby dla siedmioletniego Mateusza. Panie daj mu życie, daj mu możliwość czynienia w życiu dobrze, ale jeśli miałby czynić źle i być w przyszłości utrapieniem dla rodziców oszczędź im tej przykrości i zabierz go czystego do Siebie - spekuluję.

Jeszcze pół godziny i przyjdzie się zbierać na wieczorną Mszę św.

Późnym wieczorem, w świetle reflektorów oświetlających Chrystusa Miłosiernego, kończę prace porządkowe przy pomniku. Dwa ubite wiadra mchu. Kto by pomyślał? Po powrocie Ewa całuje mnie i równocześnie dziękuje za posprzątanie.

Po kolacji wracam pod pomnik. Klękam i dziękuję Bogu, że dał mi tyle sił bym mógł dzisiaj tyle zrobić. Bym mógł drugim: Ewie i Mateuszowi czynić dobrze. Dziękuję za dobro które mi dzisiaj uczyniono.

Gdy dzisiejszego ranka Ewa spojrzała przez kuchenne okno na Chrystusa Miłosiernego, a czyni tak za każdym razem gdy wchodzi do kuchni, powiedziała: „Jak też ładnie ten pomnik wygląda”. To była kolejna nagroda za pokaleczone wczoraj palce.

niedziela, 6 września 2009

7 marsz dla życia

Bóg stwarza duszę i osobę z nicości i bezpośrednio, ale w relacji do stworzenia i biologii, które zresztą też mają swoje ostateczne źródło w Bogu. Nie oznacza to jednak , by Bóg stwarzał cały embrion każdy osobno, jakby dokonując stworzenia nowego świata. Bóg stworzył całe stworzenie jednym jedynym aktem , który z Jego strony jest bezczasowy. W Bogu jest wieczne "teraz" , a więc bezczasowość. Czas, następstwa i mnogość występują jedynie wewnątrz stworzenia. Przekazywanie życia przez rodziców jest czasowym i przestrzennym uczestnictwem w owym jednym akcie stwórczym Boga, stwarzającym od razu całego człowieka wraz z duszą i osobą.

Ponieważ Bóg stwarza całe stworzenie w łonie świata, "w głębi ziemi", dlatego ziemski los duszy i osoby jest w określony sposób uzależniony od sytuacji ciała. Stąd zabicie embrionu lub dojrzałego człowieka, chociaż jest aktem materialnym, to jednak także usuwa duszę i osobę człowieka z życia na ziem, ze strefy materialnej. Ma więc również skutki duchowe i jest wielką zbrodnią przeciwko Bogu i człowiekowi, popełnianą bądź z głupoty, bądź z podpuszczenia demonicznego.

Podstawowe prawa: do bycia sobą, do życia, do narodzenia, rozwoju, wykształcenia psyche, do doskonałości moralnej, do życia religijnego itd. nie odnoszą się jedynie do strony cielesnej embrionu, ale i jednocześnie i do duszy, i do całej osoby, która jest substancją w niepowtarzalnej i niezgłębionej jaźni podmiotowej.


Ks. prof. Czesław S. Bartnik "Człowiek od poczęcia osobą" Nasz Dziennik 5-6.09.2009


7 Marsz dla życia rozpoczął się 6 września 2009 roku po Mszy św. o godz.10:15 w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusowego i św. Floriana na Jeżycach. Na zdjęciu Ewa prowadząca samochód ciągnący w marszu nasz dzwon Pojednanie zaparkowany tymczasowo pod kościołem.

Kolumna "7 marszu dla życia" podąża ulicą Dąbrowskiego w kierunku
Jerzyckiego cmentarza i kościoła p.w. Chrystusa Dobrego Pasterza.

Trasa marszu odbytego w całkowitej ciszy (i pewno
indywidualnej cichej modlitwie) liczyła bez mała dwa kilometry.

Ta sama kolumna "7 marszu dla życia" widziana od tyłu.
Z przodu widać samochód policji poprzedzający kolumnę.


Nasz dzwon ciągniony przez Ewę podążał w ciszy na końcu kolumny. Dźwięk dzwonu rozległ się na skrzyżowaniu z ul. Szpitalną i potem bezpośrednio przed kościołem przy ul. Nowina.




Służby porządkowe MPK i Policja doskonale poradziły sobie z korkiem związanym z przejazdem karetki pogotowia mijającej kolumnę marszową "Marszu dla życia"



Marsz zakończył się odmówieniem dziesiątki różańca w intencji
ochrony życia nienarodzonych przed ołtarzem Chystusa Dobrego Pasterza.

Lewa strona kościoła.

Prawa strona


Nasz marsz dla życia
zakończył się
odwiedzinami
u babci Gertrudy.

Mam glejaka część 3 "Na Przybysza po operacji"

8 sierpień 2005 roku - dzień mojej operacji. Dzień kolejnej szansy danej mi przez Boga. Równo cztery miesiące od momentu gdy nad trumną Ojca Świętego Jana Pawła II Duch Święty przewracał kartki Pisma Świętego. Przed siódmą rano przyjmuję z rąk kapelana szpitalnego Sakrament Chorych. Radio Maryja nadaje AVE Maryja Gunoda. Czyżby to dla mnie? AVE wspak to EVA. Po dziękczynieniu dzwonię do Jurka. Mówi, że wyniosło go o 3 w nocy na plac pod makietę, gdzie modlił się w mojej intencji. Nasza rozmowa zostaje przerwana. Dostaję "głupiego Jasia". Po chwili połączyliśmy się powtórnie. Mówię mu: "Zostań z Bogiem!" Odwzajemnia się tym samym: "Z Bogiem!"
"Głupi Jaś" uniemożliwia dalszą rozmowę.


Jurek w dzienniczku zapisał słuchając bezpośredniej transmisji homilii z Krzeptówek:
Czas próby polskich sumień trwa. Zamiast mieć, będziemy chcieli być. i w gwarze góralskiej: "Wywienowoł nas wielkim majątkiem na długie wieki", to parafraza sekwencji jaka znajdzie się na naszym parafialnym pomniku Bożego Miłosierdzia.


O 8 rano, gdy znalazłam się na stole operacyjnym Ks. Andrzej odprawił w parafii dodatkową Mszę św. w mojej intencji. Jurek mówił, że była na niej garstka 15-20 osób. Po Mszy św. Jurek odmówił modlitwę o beatyfikację Ojca Świętego Jana Pawła II prosząc za jego pośrednictwem o łaskę szczęśliwej operacji mojego guza mózgu i przywrócenia mi takiego zdrowia bym mogła kontynuować dzieło Bożego Miłosierdzia.


O 13 odwiedza mnie Gosia, która jest przy mnie w momencie wybudzenia z narkozy. Niczego mi nie uszkodzono. Wszystkie odruchy mam prawidłowe. Boże dziękuję Tobie.


Tego dnia wieczorem Jurek po raz pierwszy modli się głośno na placu przed makietą pomnika dziękując Miłosiernemu Bogu za jego zdaniem "cudowne zachowanie mnie przy życiu". I tak to mu zostało do dzisiaj.



Po operacji wylądowałam na OIOM-ie








Po wybudzeniu.



stanowisko nr 6












Na trzeci dzień po operacji przewieziono mnie na sześcioosobową salę pooperacyjną.






Gosia była pierwszą osobą, której ciepło dłoni poczułam po wybudzeniu z narkozy.

Dziękuję!

Moje cierpienia ofiarowuję za pojednanie dzieci ze sobą i z Bogiem.


Z antenką na czubku głowy oczekuję Jurka.







Z moją radością i podporą życiową, "tym wstrętnym, łysym potworem"







Rodzinę poinformowałam o operacji post faktum. Na zdjęciu z ciocią Elą, seniorką rodu w piątym dniu po operacji.





17 sierpień 2005 roku. Najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Dziewiąty dzień po operacji to jednocześnie trzecia rocznica zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu przez Jana Pawła II w krakowskich Łagiewnikach. Pożegnanie Profesora - Profesor: "Do zobaczenia!" My: "Nie chcemy już się z Panem spotkać!"