środa, 30 czerwca 2010

Weszły w świnie

Opowiem Wam dzisiaj bajkę polityczną osnutą na Ewangelii Mateuszowej czytaną przed dwoma dniami, we środę 30 czerwca.(Mt 8, 28-34).
Gdy Jezus bawiący w Poznaniu na ostatnich uroczystościach ku czci poległych powstańców robotników czerwca 1956 przeprawił się na drugi brzeg leżącego na zachodnim skraju miasta Jeziora Kierskiego na teren Baranowa i Chyb wybiegli mu naprzeciw dwaj opętani. Jeden z nich żonaty, drugi jeszcze kawaler. Obaj opętani żądzą władzy, kłamiący, naciągający fakty, wyszli z grobów, bardzo dzicy, tak że nikt nie mógł przejść tą drogą. Zaczęli krzyczeć : "Czego chcesz od nas Jezusie, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?" Dlaczego nie poczekasz do niedzieli , do rozstrzygnięcia drugiej tury wyborów, kiedy wszystko się wyjaśni. Nic się nie wyjaśni odpowiedział im Jezus. Opętani kampanią wyborczą Moje sprawy wrzuciliście do lamusa. Żaden z was nie chciał jasno się za mną opowiedzieć. Obaj macie czorta za kołnierzem. Zasłaniacie się konstytucją pod którą się obaj podpisujecie. To nie jest moje prawo. Nie ma w nim jednego słowa o mnie. Obaj chcecie rozdziału Państwa od Kościoła. Nie da się oddzielić mojego Narodu ode mnie. Złe duchy, które w nich siedziały prosiły Jezusa: "Jeżeli nas wyrzucasz , to poślij nas w tę trzodę świń".
A opodal nich (na łące przed miejscowym gimnazjum) pasła się duża trzoda świń.
"Rzekł do nich: "Idźcie"!
Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w falach.

Pasterze zaś uciekli i przyszedłszy do ludzi rozpowiadali wszystko , także zdarzenie z opętanymi. Wtedy całe Baranowo wyszło na spotkanie Jezusa, a gdy Go ujrzeli, prosili żeby odszedł z ich granic. A On wsiadł do łodzi i przeprawił się z powrotem do swojego miasta.(Poznania).

Tyle Ewangeliczna polityczna bajka, która przyśniła mi się dzisiejszej nocy. Ile w niej prawdy? Osądźcie sami. A morał?
Wstawszy przed świtem wziąłem różaniec i aparat fotograficzny, by uwiecznić na kliszy wyśnioną jeziorną skarpę. Modlitwę rozpocząłem i zakończyłem pod pomnikiem prosząc Jezusa bym nigdy nie był ewangeliczną "świnią", ale zawsze bym był tym mieszkańcem Baranowa, który każdego dnia mówi Jezusowi: "Panie nie jestem godzien, abyś wszedł do serca mego, ale rzeknij tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja.
















































1 komentarz:

Anonimowy pisze...

A to świnie