
Nie wytrzymałem, bo cały czas po głowie chodzi mi dzisiejsza Mateuszowa Ewangelia (Mt 7, 1-5), a w szczególności jej dwa pierwsze wiersze " Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem jakim wy sądzicie i was osądzą: i taką miarą jaką wy mierzycie , wam odmierzą".
Ks . proboszcz zamiast homilii dał nam chwilę ciszy na zastanowienie. Dla mnie, to było zbyt mało czasu dlatego pewnie do końca dnia chodziło mi po głowie to "sądzenie".
Prosto tak powiedzieć nie sądźcie, kiedy tak naprawdę całe moje i pewno wasze też życie opiera się na sądzeniu, wyrażaniu swego zdania. Co rusz to dziwimy się, że ktoś mógł to czy tamto powiedzieć, tak czy inaczej zrobić. Po coś obcięła te gałązki iwy? Jak były długie zasłaniały stojak z workami, w których segregujemy śmieci,. A teraz wszystko na wierzchu. Widać cały bałagan. Wszystko co zrobię to źle . Ale przyznasz, że gdyby chodziło o łatwiejszy dostęp do worków, to można było wystawić stojak przed drzewko. I tak "sądzimy" na każdym kroku, po wielokroć w ciągu dnia. A szczególnie wtedy, gdy zaskoczy nas jakaś sytuacja, ot chociażby jakiś nowy wpis na blogu lub na forum. Nie ma siły, nie da się nie osądzać. Kiedyś myślałem, że to wypatrzenie zawodowe. Pracując jako projektant bez przerwy musiałem dokonywać oceny i to nie tylko swojej pracy ale i współuczestników procesu projektowania.
Wydaje mi się, że procesu osądzania nie możemy wyeliminować ze swojego życia. Ważne jest co natomiast dalej z tą oceną zrobimy. Mogę powiedzieć krótko to jest źle zaprojektowane i proszę ten fragment przeprojektować, ale mogę powiedzieć wiesz, na twoim miejscu zastanowiłbym się czy tego fragmentu jeszcze raz nie przeprojektować, wydaje mi się, że to można zrobić lepiej.
Dzisiaj gdy już ponad dwadzieścia lat nie projektuję na porządku dziennym spotykam się z oceną postaw moralnych. W tej materii najczęściej sądzimy takie postawy, z którymi sami sobie nie radzimy, w których postępujemy tak samo,a czasami tylko nasza "prawość moralna" nie pozwala nam tak właśnie postąpić, ale gdybyśmy mieli możliwość , tak byśmy uczynili. Przykładów na takie zachowanie, i to nie tylko ze swojego podwórka mógłbym podać od liku. Nie one są najważniejsze. Istotne jest to że skoro wytykamy błędy bliźniego, które sami popełniamy, to jest to dokładnie nasza miara.

Warto sobie w takiej sytuacji uzmysłowić, że jedyną osobą którą mogę zmienić jestem ja sam!
Zamiast prosić Pana Jezusa o zmianę własnego postępowania , własnego serca, własnych oczekiwań w stosunku do najbliższych do otoczenia, próbujemy na wszelkie sposoby, niejako na siłę, zmieniać jedni drugich. Tak trudno nam zrozumieć, że danie wolności w wyborze drogi życiowej, chroni naszą wolność wyboru.
Panie udziel mi łaski odczytywania mojego serca wtedy, gdy pojawiają się osądy bliźnich. Niech umiem z tym przychodzić do Ciebie Jezu. A na dzisiaj wynagrodź każdej osobie przeze mnie skrzywdzonej moim osądem.
3 komentarze:
Ucieszyłam się że Jerzy wreszcie właściwie zrozumiał odpowiedź tej dziewczyny, może będzie mniej drobiazgowy i oleje niektóre zachowania drugich osób. Wiesława
Piękne zdjęcie Ireny-Ewy wśród tych liljowych dzwoneczków
A czy można ot tak sobie pstrykać zdjęcia i umieszczać je bez pytania w necie?
Czy ci młodzi ludzie wyrazili zgodę na umieszczenie ich podobizn?
A ludzie na innych zdjęciach (młodzież sfotografowana na łonie natury, oceniona negatywnie za to, że olewają msze św.? )
Prześlij komentarz