poniedziałek, 21 czerwca 2010

Pocałunek - nie sądźcie ...

Nie wytrzymałem! Rano powiedziałem sobie, że dzisiaj nic nie będę pisał ani na blogu , ani na forum i cały dzień poświęcę na prace w ogrodzie. Ewa nie ma już siły, by robić to, co zwykle robiła w ogrodzie. Pierwszy rok nie mamy na balkonie skrzynek z kwiatami. Nie zamówiła ich, bo sama nie mając siły na podlewanie (kupiłem wąż z dziurkami) nie chciała mi przysparzać kolejnej roboty. Wziąłem się nie tylko za koszenie trawy (musiałem kupić nową kosiarkę bo stara sześcio a może i dziesięcioletnia letnia zepsuła się definitywnie ) oraz za wyrywanie chwastów. Plewienie na grządkach kwiatowych zawsze jak sięgam pamięcią należało do Ewy. Do 22: 00 udało mi się ogarnąć cały ogród i nie tylko. Wykosiłem trawę na zapleczu pomnika i przed działką brata (to tak w ramach dobrego uczynku). Gdy skończyłem Ewa mi podziękowała i dostał mi się czuły pocałunek. Ostatnio coś mnie w tej materii zaniedbuje, ale nie ma się jej co dziwić, bo jak tu się z kaleką całować. Przez lata wypraktykowała maksymę, że im chłop bardziej zmęczony tym bardziej mu się chce, szczególnie jak to, czym się tak umęczył, robił z myślą o żonie. Tym razem skończyło się tylko na pocałunku. Ale gdyby tylko o pocałunek chodziło, to nie pisałbym tego postu .

Nie wytrzymałem, bo cały czas po głowie chodzi mi dzisiejsza Mateuszowa Ewangelia (Mt 7, 1-5), a w szczególności jej dwa pierwsze wiersze " Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem jakim wy sądzicie i was osądzą: i taką miarą jaką wy mierzycie , wam odmierzą".
Ks . proboszcz zamiast homilii dał nam chwilę ciszy na zastanowienie. Dla mnie, to było zbyt mało czasu dlatego pewnie do końca dnia chodziło mi po głowie to "sądzenie".
Prosto tak powiedzieć nie sądźcie, kiedy tak naprawdę całe moje i pewno wasze też życie opiera się na sądzeniu, wyrażaniu swego zdania. Co rusz to dziwimy się, że ktoś mógł to czy tamto powiedzieć, tak czy inaczej zrobić. Po coś obcięła te gałązki iwy? Jak były długie zasłaniały stojak z workami, w których segregujemy śmieci,. A teraz wszystko na wierzchu. Widać cały bałagan. Wszystko co zrobię to źle . Ale przyznasz, że gdyby chodziło o łatwiejszy dostęp do worków, to można było wystawić stojak przed drzewko. I tak "sądzimy" na każdym kroku, po wielokroć w ciągu dnia. A szczególnie wtedy, gdy zaskoczy nas jakaś sytuacja, ot chociażby jakiś nowy wpis na blogu lub na forum. Nie ma siły, nie da się nie osądzać. Kiedyś myślałem, że to wypatrzenie zawodowe. Pracując jako projektant bez przerwy musiałem dokonywać oceny i to nie tylko swojej pracy ale i współuczestników procesu projektowania.
Wydaje mi się, że procesu osądzania nie możemy wyeliminować ze swojego życia. Ważne jest co natomiast dalej z tą oceną zrobimy. Mogę powiedzieć krótko to jest źle zaprojektowane i proszę ten fragment przeprojektować, ale mogę powiedzieć wiesz, na twoim miejscu zastanowiłbym się czy tego fragmentu jeszcze raz nie przeprojektować, wydaje mi się, że to można zrobić lepiej.
Dzisiaj gdy już ponad dwadzieścia lat nie projektuję na porządku dziennym spotykam się z oceną postaw moralnych. W tej materii najczęściej sądzimy takie postawy, z którymi sami sobie nie radzimy, w których postępujemy tak samo,a czasami tylko nasza "prawość moralna" nie pozwala nam tak właśnie postąpić, ale gdybyśmy mieli możliwość , tak byśmy uczynili. Przykładów na takie zachowanie, i to nie tylko ze swojego podwórka mógłbym podać od liku. Nie one są najważniejsze. Istotne jest to że skoro wytykamy błędy bliźniego, które sami popełniamy, to jest to dokładnie nasza miara.

Ot chociażby taki przykład jak na zdjęciu. Nie moglem się dzisiaj zgodzić z taką postawą tych dwojga młodych ludzi. Siedzenie tyłem do Chrystusa na pomnikowych schodach, w miejscu gdzie każdego dnia się modlę, razi moje odczucie sakrum. To osąd. Co z nim dalej zrobić. Wziąłem dwa składane krzesła ogrodowe i poprosiłem ich grzecznie, by usiedli sobie w cieniu pod lipą na krzesłach. Zapytali ze zdziwieniem dlaczego mnie to przeszkadza? Bo siedzicie tyłem do Chrystusa odpowiedziałem. Na co z ust dziewczyny usłyszałem: Przecież podobnie tyłem do Chrystusa w tabernakulum siedzą w kościele nasi ministranci. I to była ta sama miara, jaką ja zastosowałem do ich zachowania.

Warto sobie w takiej sytuacji uzmysłowić, że jedyną osobą którą mogę zmienić jestem ja sam!
Zamiast prosić Pana Jezusa o zmianę własnego postępowania , własnego serca, własnych oczekiwań w stosunku do najbliższych do otoczenia, próbujemy na wszelkie sposoby, niejako na siłę, zmieniać jedni drugich. Tak trudno nam zrozumieć, że danie wolności w wyborze drogi życiowej, chroni naszą wolność wyboru.

Panie udziel mi łaski odczytywania mojego serca wtedy, gdy pojawiają się osądy bliźnich. Niech umiem z tym przychodzić do Ciebie Jezu. A na dzisiaj wynagrodź każdej osobie przeze mnie skrzywdzonej moim osądem.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ucieszyłam się że Jerzy wreszcie właściwie zrozumiał odpowiedź tej dziewczyny, może będzie mniej drobiazgowy i oleje niektóre zachowania drugich osób. Wiesława

Anonimowy pisze...

Piękne zdjęcie Ireny-Ewy wśród tych liljowych dzwoneczków

Anonimowy pisze...

A czy można ot tak sobie pstrykać zdjęcia i umieszczać je bez pytania w necie?
Czy ci młodzi ludzie wyrazili zgodę na umieszczenie ich podobizn?
A ludzie na innych zdjęciach (młodzież sfotografowana na łonie natury, oceniona negatywnie za to, że olewają msze św.? )