czwartek, 3 czerwca 2010

Boże Ciało II

.
Uroczystość Bożego Ciała, poranek po rannej Mszy św. Jak co roku, jednym z ołtarzy będzie Pomnik Bożego Miłosierdzia. Zgodnie z prośbą ks. Proboszcza jego przygotowaniem mieli się zająć członkowie Rad Ekonomicznej, Duszpasterskiej i czciciele JP II.
Na zdjęciu: Dostarczone wczoraj przez sąsiada bochny chleba czekają na pokrojenie. Cały nasz dom pachnie od wczoraj świeżym pieczywem, Przed oczyma stają mi pachnące obrazy sprzed pół wiecza: pieczone przez babcię Jadwigę chleby z chrupką skórką. I te pajdy posmarowane grubo masłem zabierane na pastwisko.
"Panie dobry jak chleb"
. Czyż mogłeś przybrać inną postać? Nie, doskonale wiedziałeś czego ludziom potrzeba. Ale Ty jesteś nieskończenie lepszy niż najlepszy babciny chleb z dzieciństwa.
Na zdjęciu obok przygotowany wiklinowy duży kosz na chleby oraz pożyczona przyczepa do przewozu kosza z chlebami znalazły miejsce obok dzwonu Pojednanie.


Ewa nie tylko próbuje wyrywać rosnące w szczelinach trawki, ale mimo jednej ręki w gipsie, jak co roku drugą dyryguje co i jak kto ma zrobić

Jurek z synem Jasiem wzięli się za ułożenie chlebów w koszu tak aby je było widać z daleka.

W tym czasie mnie Ewa poprosiła bym po drugiej stronie ułożył w glinianym garnku bukiet ze zboża i gałązek tui.



Panie Małgosia i Jadzia zawieszały styropianowe rybki a pan Mieciu po zawieszeniu ze mną sieci na masztach z flagami zajął się montażem niebieskich fal. Na koniec wszyscy (bez Jasia) stanęli na schodach bym im zrobił pamiątkowe zdjęcie.
Pani Jadzia ofiarowała się, że pokroi pozostałe cztery chleby, by przygotować je do późniejszego spożycia.
Ja w tym czasie wziąłem aparat i pojechałem obejrzeć dekoracje jakie przygotowali parafianie.
Wybrałem kilka charakterystycznych, nie sposób obfotografować wszystkich, Nie opisuję która kogo, a ocenę pozostawiam czytającym. Powtórzę za ks. Proboszczem: Dziękuję wszystkim, którzy przyozdobili swoje domy zarówno na trasie procesji jak i w całym Baranowie.


My przyozdobiliśmy balkon flagami, a w oknach wkleiłem sekwencje jakie zaproponowałem na cztery ściany Świetlistego Krzyża Pojednań. Ewa postanowiła, że procesję oglądać będzie tylko z balkonu.

Na godzinę przed procesją cztery ołtarze były gotowe.
Pierwszy na terenie przykościelnym przygotowany przez młodzież, drugi przygotowały matki różańcowe.

Trzeci z pomnikiem oraz czwarty przygotowany przez mieszkańców Spokojnej

Na procesję przyszli także ci parafianie, którzy byli na rannej Mszy św., ale nie tylko pojawiły się też dzieci cygańskie. Jedno z nich przyjechało hulajnogą.


Po Mszy św . rusza procesja. Na czele krzyż i ministranci, dwa sztandary parafialny i Matek Różańcowych,dalej dziewczynki sypiące kwiatki, matki różańcowe ze świecami , ksiądz z Panem Jezusem pod baldachimem, orkiestra i wierni.



Tylko jedną zwrotkę "U drzwi Twoich stoję panie" udało się zaśpiewać, a już celebrans stanął z Najświętszym Sakramentem przy pierwszym ołtarzu. Od okadzenia, na klęcząco, przez wicerektora ks.ks. Misjonarzy św. Rodziny rozpoczęła się celebracja Jezusa ukrytego pod postacią białej Hostii.
Orkiestra zagrała hejnał, wierni oddali pokłon Jezusowi. Gdy podnieśliśmy się z klęczek ks. Proboszcz odczytał fragment z Pisma Świętego. Jeszcze raz okadził z szacunkiem Najświętszy Sakrament i uchwyciwszy mocno w obie dłonie monstrancję ruszył opuszczając teren kościoła ul Pogodną w kierunku drugiego ołtarza.



Zagrała orkiestra:
Pan zastępów Święty, Święty, Bóg wszechmocny, niepojęty,
Któż Mu godne dzięki złoży, za ten dar miłości Bożej?

Przy drugim ołtarzu podobna celebracja jak przy pierwszym:
O! jak wielki cud uczynił, gdy chleb w Ciało Swe przemienił,
Nam je pożywiać zostawił, ażeby nas przez to zbawił!

Święty, mocny, nieśmiertelny, w Majestacie Swym niezmienny,
Wszystkim grzesznym Tyś straszliwy, sprawiedliwym miłościwy.

Drżą przed Tobą Aniołowie, wszyscy niebiescy Duchowie,
Choć na Twoją Twarz patrzają, pojąć Ciebie nie zdołają.

Ni Serafin, Cherub czysty, ni Archanioł wiekuisty,
Niema co człek dostępuje, Ciało i Krew gdy przyjmuje

Jam nie godzien Panie tego,abyś wszedł do serca mego,
Ale rzeknij słowo Twoje, a nim zbawisz duszę moją.

Tobie cześć i chwałę Boże, niosę w skrusze i pokorze
Spraw niech nie błagam daremno: Jezu zmiłuj się nademną!
Kochajmy Pana , bo serce Jego, żada i pragnie serca naszego;
Dla nas Mu włócznią boleść zadana kochajmy Pana, kochajmy Pana!
O pójdź do Niego wszystko stworzenie, Sercu Jezusa złóż dziękczynienie
I swoje przed nim zegnij kolana; kochajmy Pana, kochajmy Pana!
I tak śpiewając pieśni eucharystyczne podeszliśmy idąc w tłumie w procesji pod pomnik Bożego Miłosierdzia

Tu czytana była ewangelia o rozmnożeniu przez Pana Jezusa chleba i ryb. Po oddaniu pokłonu Jezusowi Miłosiernemu procesja ruszyła w kierunku czwartego ołtarza śpiewając:

Pójdźcie do Niego biedni grzesznicy, bo w Jego Sercu czystej krynicy
Zleczy się dusza grzechem zmazana, kochajmy Pana, kochajmy Pana!

Pójdźcie do Jego Serca o dusze obmyte we łzach, w pokucie , skrusze,
Już niewinności szata wam dana, kochajmy Pana, kochajmy Pana!

Jezu Najsłodszy do Serca Rany przyjmij świat cały Krwią Twą oblany
Byśmy na ziemi i wiecznie w niebie kochali Ciebie, kochali Ciebie.

Nie zdążył przejść ogon procesji a już panowie zabrali spod pomnika kosz z chlebami i przynieśli go do mego domu, gdzie w błyskawicznym tempie pokroiliśmy go na kromki, tak by starczyło go dla każdego z uczestników procesji.

Spakowane w dwa duże worki kromki chleba włożono do kosza na przyczepkę którą pan Maciej podczepił do mojego samochodu. Mnie przypadło podłączenie wtyczki kierunkowskazów i ruszyłem szybko w kierunku kościoła , by zdążyć z chlebem przed dojściem procesji do kościoła.
W samochodzie miałem trzech panów, z których każdy ważył więcej niż ja, a na haku jeszce przyczepkę. Nic dziwnego, że jadąc szybko na pierwszej hopce otarłem się podwoziem o nawierzchnię. Na drugą i następne najeżdżałem już delikatniej nie chcąc rozwalić skrzyni biegów. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po wyjściu z samochodu przed wejściem do kościoła okazało się że nie ma przyczepki z chlebem. Z oddali dochodził głos orkiestry a ja z pozostałymi pomagierami w tył zwrot i szukać zgubionej przyczepki. Okazało się, że niedokładnie podczepiona odhaczyła się na wyjeździe z posesji. Gdy powtórnie podjechaliśmy pod kościół załapaliśmy się na błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem na cztery strony świata.

Do kościoła wnieśliśmy kosz z chlebem podążając za celebransem. Po krótkiej celebracji Najświętszego Sakramentu i po odśpiewaniu na zakończenie Boże coś Polskę ks. Andrzej Zycząc miłego popołudnia głosił parafianom, że mogą poczęstować się chlebem z trzeciego ołtarza i zabrać go dla tych, którzy nie mogli uczestniczyć w procesji .





Dla tych którym chleba było mało nabywali ze straganu tradycyjne "poznańskie rury" i pierniki. I ja kupiłem Ewie sześć takich ciastek
z których dwa ofiarowała synowej , ale o tym i o bamberkach będzie w następnym poście.


Przed domem czekała śmiejąc się już na mnie Ewa. Niestety ten wielki kosz z resztkami na dnie chleba zmuszony byłem wyładować sam z przyczepki, którą jeszcze tego samego dnia odwiozłem właścicielowi.
opowiedziawszy mu o przygodzie z zaczepem.

Morał: wierz ludziom, ale mimo wszystko sprawdzaj i kontroluj.

Brak komentarzy: