Mając chwilę czasu obfotografuję kościelną dzwonnicę. Trzy dzwony zawieszone na prostej stalowej ramie nieco pochylonej. Prosta konstrukcja w otoczeniu zieleni doskonale współgra z prostą bryłą kościoła. Nieliczne osoby wchodzą do kościoła. Wśród nich nasza znajoma pani Jolanta, która zamienia z ks. Proboszczem jeszcze kilka słów.
Pierwsze czytanie i słyszymy słowa: "Żyjemy dla Pana i dla niego umieramy."
Śpiewany psalm: "Zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną".
A w Ewangelii słyszymy: " Kto spożywa Ciało Moje żyć będzie na wieki"
Homilia: Ks. Proboszcz na wstępie zaznacza, że księża towarzyszą wiernym od chrztu aż do śmierci. Mówi o bezsilności wobec ludzkiego cierpienia nawiązując do ostatnich lat i miesięcy choroby zmarłego. Przypomniał nam Jana Pawła II i jego odejście do domu Ojca. Jego śmierć pozwoliła nam poukładać wszystkie sprawy. Odrzucenie Boga, to bezsilność i bezradność wobec śmierci. A Jezus mówi nam nie lękajcie się. Pokarmem niech będzie dla nas Eucharystia. Ona daje więź z Panem Bogiem.
Brakuje w nas miłości i pokoju, a wszystko to czerpiemy od Chrystusa. Tu kaznodzieja podał przykład wypaśnego telefonu komórkowego z którego używamy tylko najprostsze funkcje. Trzeba to umieć rozpakować. Podobnie jest z wiarą. Im więcej wiary, tym więcej cudów dzieje się w naszym życiu. Jeżeli wierzymy, to we wszystkim sobie radzimy. Nie jest to jednak łatwe. Nie moja, ale Twoja niech będzie wola. Zawierzywszy życie Bogu jestem spokojny i wy bądźcie spokojni to słowa Jana Pawła II. Z nami ma być tak samo jak było z JP II. Dziękujemy za jego życie, Podobnie dziękujemy za zmarłego. Niech ta śmierć umocni więź międzyludzką. Bo to w życiu bardzo ważne.

Na zdjęciach ks.Proboszcz w czasie przeistoczenia.
W czasie Mszy św. śpiewaliśmy ;"Kto się w opiekę", a na zakończenie "Serdeczna Matko"
Uczestnicy porannej Eucharystii przed kościołem
Ewa z panem Januszem i panią Jolantą
Po mszy jedziemy z dzwonem na drugi koniec Poznania na cmentarz górczyński, gdzie będzie pochowany w południe pan Witold. Sporo czasu zajęło mi załatwienie formalności wjazdu samochodu z dzwonem na cmentarz. Samochód zostawiamy pod krzyżem, natomiast dzwon z pomocą pana widocznego na zdjęciu podpycham w pobliże przygotowanego miejsca na pochówek. Jak łatwo można zawrzeć znajomość z przypadkową osobą, jeśli nadaje na tej samej fali, myślę sobie, odwiedzając groby dziadków i mamy Ewy.

Przed kaplicą cmentarną zbierają się osoby uczestniczące w pogrzebie
W kaplicy przy trumnie zmarłego zgromadzili się najbliżsi.
Ewa prowadzi koronkę do Bożego Miłosierdzia w intencji zmarłego.
Posłuchajmy co mówi kapłan : Tobie Boże polecamy naszego brata Witolda i prosimy Cię, Ojcze pełen miłosierdzia odpuść mu grzechy, które popełnił z ludzkiej ułomności , aby umarły dla świata żył dla Ciebie. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Stojąc nad trumną i kropiąc ją trzykrotnie wodą święconą kapłan mówi ł dalej : Wszechmogący Bóg odrodził Cię z wody i Ducha świętego na życie wieczne , niech zatem dopełni dzieła, które rozpoczął na chrzcie świętym.

Przybądźcie z nieba na głos naszych modlitw,
mieszkańcy chwały, wszyscy święci Boży;
z obłoków jasnych zejdźcie aniołowie,
z rzeszą zbawionych spieszcie na spotkanie.
Anielski orszak niech twą duszę przyjmie,
uniesie z ziemi ku wyżynom nieba,
a pieśń zbawionych niech ją zaprowadzi,
aż przed oblicze Boga Najwyższego.
Niech cię przygarnie Chrystus uwielbiony,
On wezwał ciebie do królestwa światła
Niech na spotkanie w progach Ojca domu
po ciebie wyjdzie litościwa Matka
Promienny Chryste , Boski Zbawicielu,
jedyne światło , które nie zna zmierzchu
bądź dla tej duszy wiecznym odpocznieniem,
pozwól oglądać chwały swej majestat.
Gdy ja pospiesznie udałem się na miejsce pochówku, obsługa cmentarna zdjęła trumnę z katafalku i postawili na wózku. Ruszył kondukt pogrzebowy.

Przed trumną krzyż i ksiądz, a za trumną rodzina niosąca wieńce i wiązanki kwiatów.

A ksiądz zaintonował:
Witaj Królowo, Matko litości
Nasza nadziejo, życia słodkości,
Witaj Maryjo , Matko jedyna,
Matko nas ludzi , Salve Regina.
Nędzne my dzieci Ewy wołamy,
Do Ciebie Matko z płaczem wzdychamy,
Niech nas wspomaga Twoja przyczyna ,
Na tym padole , Salve Regina.
Zwróć Pośredniczko na nas wejrzenie,
Przyjmij łaskawie nasze westchnienie,
Pokaż nam Matko Twojego syna,
W górnej krainie Salve Regina.

Prośmy Boga, aby pobłogosławił grób naszego brata.
Miłosierny Boże, Ty dajesz odpoczynek duszom wiernych, prosimy Cię pobłogosław ten grób i uwolnij od wszystkich grzechów duszę zmarłego Witolda, którego ciało tutaj składamy, aby mógł razem ze Świętymi bez końca radować się w Tobie.


Kropiąc trumnę wodą święconą kapłan powiedział:
Niech Bóg da Tobie pić ze źródła wody życia.
A rzucając ziemię na trumnę powiedział:
Prochem jesteś i w proch się obrócisz. Ale Pan cię wskrzesi w dniu ostatecznym. Śpij w pokoju.
Na słowa kapłana: Złóżmy ciało naszego brata w grobie. Ponieważ Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy z umarłych i odnowił nasze śmiertelne ciała na podobieństwo naszego ciała uwielbionego, ufamy, że wskrzesi ciało naszego brata, gdy przyjdzie w chwale.
Obsługa złożyła trumnę do grobu.
W tym czasie kapłan modli się słowami:
Boże Twoje dni trwają bez końca, a Twoje miłosierdzie jest bez granic. Spraw, abyśmy zawsze pamiętali, że nasze życie jest krótkie, a godzina śmierci przed nami zakryta. Niech Duch Święty prowadzi nas przez ten świat w świętości i sprawiedliwości, abyśmy służyli Tobie w społeczności Twojego Kościoła i z mocną wiarą, z pełną pokory nadzieją oraz w doskonałej miłości z wszystkimi ludźmi, doszli szczęśliwie do Twojego Królestwa . Amen.
Na koniec kapłan odczytuje terminy i godziny zamówionych przez córki z rodzinami za Witolda Mszy Świętych.
Wieńce i wiązanki czerwonych kwiatów okryły trumnę.

W tym czasie głos Pojednania wprowadził zebranych w modlitewną zadumę.
W czasie składania nielicznych kondolencji słychać było delikatne gongi Pojednania
Wąską ścieżką wśród grobów pomogła mi wypchnąć dzwon rodzina zmarłego
Pożegnanie z panią Jolantą i jej rodziną.
Ewa przy grobie mamy i czarny słowik na jednym z pobliskich pomników.

Na zakończenie cytuję wpis z 01.11.2009 jaki dokonała Ewa na forum na którym pisuje:
Mówi się, że czas leczy rany. Nie wierzcie! Zalecza, ale nie do końca. Moja mama zmarła dokładnie 60 lat temu, w uroczystość Wszystkich Świętych - 1 listopada 1949 roku. Pewno nikogo z Was nie było jeszcze wtedy na świecie. Miałam wtedy 3 latka i kilka tygodni. Ciekawi Was co może pamiętać sędziwa kobieta z okresu, gdy była tak małym dzieckiem? Czy w ogóle można coś pamiętać z tak wczesnego dzieciństwa?
Wyobraźcie sobie, że pamiętam do dzisiaj pogrzeb mamy, a także reperkusje wynikające z tego zdarzenia. Najpierw chwaliłam się dzieciom, że mi zmarła mama, a wam nie!!! Nie mogłam się chwalić zabawkami, lalkami (pierwszą szmacianą dostałam gdy miałam 7 lat), ale mogłam się chwalić zmarłą mamą. Tym nie mogło się pochwalić żadne dziecko z ulicy. Długo nie mogłam zrozumieć, że dziadkowie, którzy mnie przysposobili i wychowywali do pełnoletności, nie chcą odkopać mamy z grobu. Skoro Ona tam jest, a widziałam ją najpierw w trumnie, a potem zasypywaną trumnę w grobie, to ciągle prosiłam, by mi odkopali mamusię. Wyobrażam sobie, jak ich tym raniłam. Ale ja naprawdę wiedziałam, że moja mamusia zmarła. Pamiętam, gdzie stała maszyna do szycia (za drzwiami w kuchni), na której moja ciocia - Marysia (jest krawcową) szyła dla mojej Mamusi sukienkę do trumny. Pamiętam też, że trumna była biała i taki sam kolor miała sukienka Mamy. Nie mam świadomości ciała mamy, które było w domu przed pogrzebem, natomiast dokładnie pamiętam biały materiał z delikatnymi białymi, nieco ciemniejszymi kropeczkami na całej powierzchni.
I tak przez 60 lat . Z jednej strony , jest mi smutno, że jej nie ma. Że nie mam się komu poradzić , że nie mam się przed kim cieszyć. A z drugiej strony cieszę się, bo dzisiejszy dzień Wszystkich Świętych, to jej wielkie święto. Ona dokładnie przed 60 laty, tego właśnie dnia, urodziła się dla nieba. Nie okrzyknięto jej świętą , ale ja mam prawo, za taką ją uważać. W chwilach trudnych modlę się do niej, jak do Matki Boskiej, która mi zastąpiła moją rodzoną matkę. Nie każdy może mieć dwie matki w niebie - chwalę się dzisiaj przed Wami. Obie, ta rodzona i ta która urodziła Odkupiciela Świata, opiekują się moją osobą. Doświadczam tego we wszystkich krytycznych i szczególnych momentach mojego życia. Obu matkom dziękuję za niebiańską opiekę. Zaś moja rodzona dziękuje mi za moje modlitwy.
Już od 60 lat czekam z utęsknieniem na spotkanie z Nią , na to Świętych Obcowanie i Żywot Wieczny w Światłości Wiekuistej wszechmogącego Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz