



Za mostem w prawo, parkujemy na jedynym wolnym miejscu na Wieżowej przed seminarium. Ul Zagórze zamknięta bez przejazdu, czyżby był zalany wiadukt pod ul Prymasa Wyszyńskiego?

Na schodach od strony katedry dużo dzieci, niektóre z balonami, paczkami .





Podejście do lustra wody jest odgrodzone biało czerwoną taśmą. Pozostaje zrobić zdjęcie zza taśmy od strony ul. Panny Marii. Od spodu żelbetowej konstrukcji mostu Chrobrego (na którego budowie miałem miesięczną studencką praktykę) do lustra wody pozostało około trzy metry. Czyżby tak miała wyglądać maksymalna fala powodziowa?


Idziemy w kierunku Poznańskiej Katedry. Jej wieże górują nad placem. Na Ostrowie Tumskim sporo ludzi. Zbiórka darów dla powodzian organizowana przez Caritas Poznański. Wewnątrz samochodu niedużo darów. Młodzi wolontariusze czekają na ewentualnych darczyńców. Pogoda fatalna, pochmurno, a w prognozach zapowiadano deszcze.


Nieco dalej ambulans do pobierania krwi. Ta rodzina widoczna na zdjęciu i ten młody chłopak to dawcy czekający w kolejce by oddać krew. Dzisiaj będą ją oddawać bezinteresownie na potrzeby powodzian.


Za moment lunie ulewa. Przy namiocie Caritasu pustki. Za to przy stoisku z watą cukrową kolejka potencjalnych nabywców pod parasolami.


W strugach deszczu idziemy na plac przed katedrą. Gra zespół młodzieżowy. Nieliczne osoby pod parasolami próbują śpiewać z muzykami "Barkę". Nie tak wyobrażali sobie organizatorzy dzisiejszy piknik z okazji Dnia Dziecka. Wszystkie plany pokrzyżowała pogoda.


Tylko nieliczni jak ta pani z dziećmi odważyła się mimo deszczu przyjść na piknik


No, jeszcze ta siostra z postulantkami która zgodziła się pozować do zdjęcia i tych kilkanaście osób które schroniło się pod dachem studia ze stołem mikserskim.


Część osób schroniła się przed deszczem w namiocie a najwięcej osób "okupowało" budynek prastarej katedry. Nic dziwnego, że rozstawione stoiska świeciły pustkami.


Przy stoisku Caritasu z loterią, gdzie każdy los za 5 zł był wygrany, a dochód przeznaczony był na powodzian spotkaliśmy Szczepana, który zaprosił nas przemoczonych od pasa w dół do suchej nitki ( górę chronił parasol) do salki parafialnej na herbatę.

A na dworze ulewa jakiej oczy nasze nie widziały. Woda z przepełnionych rynien na katedrze przelewała się przez górę. Studzienki kanalizacyjne nie potrafiły odebrać wody z oberwania chmury.
Z uroczystości wyszliśmy jako jedni z ostatnich. Niestety powrotna droga do samochodu okazała się zamknięta



Tak wyglądał tunel, przejście dla pieszych, łączący katedrę z zabudowaniami seminaryjnymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz