niedziela, 9 maja 2010

I Komunia Święta Michasi

Dzisiaj 9 maja 2010 roku - po raz pierwszy przyjmie do swego serca Pana Jezusa moja najmłodsza wnuczka Michasia.
To okazja by podzielić się z Wami kilkoma refleksjami. Wybaczcie, że nie będę pisał jak do dorosłych, ale tak, jak dziadek do swojej najmłodszej wnusi. Życzenia napisała wczoraj babcia Irenka i czekają dla Ciebie gotowe razem z prezentem.
Kochana Michasiu!
Przyjmiesz dzisiaj do swego serduszka Pana Jezusa. Przygotowywałaś się na tę okazję od dłuższego czasu chodząc na katechezy, ucząc się na lekcjach religii o Panu Jezusie w szkole, słuchając co na ten temat mówią Twoje siostry, Twoi rodzice.
Oto Ciało Pańskie, Oto Krew Pańska mówi ksiądz w czasie każdej Mszy Świętej i z kawałka opłatka (chleba) oraz z kilku kropel wina słowami kapłana, takimi samymi jak przed dwoma tysiącami lat wypowiedział Jezus Chrystus, wino przemienia się w krew, a chleb w ciało Pana Jezusa.
Skąd my o tym wiemy?
Wiemy to od samego Jezusa Chrystusa który przed swoją śmiercią uczynił to samo w wieczerniku, w czasie ostatniej wieczerzy.
Czy wcześniej Jezus nie łamał się chlebem z uczniami?
Ależ tak, pewno każdego dnia chodząc z uczniami po palestyńskiej ziemi i nauczając, i czyniąc cuda jadał z uczniami posiłki, w czasie których niejeden raz łamał chleb i pił z nimi wino.
A czemu ta ostatnia wieczerza była inna i stała się taka ważna?
A widzisz, bo tego ostatniego razu przed swoją śmiercią Pan Jezus powiedział Oto Ciało Moje, Oto Krew Moja bierzcie i jedzcie i czyńcie to na Moją pamiątkę.
I to nie był tylko symbol?
Żebyś wiedziała, że nie. Ani wtedy - przed dwoma tysiącami lat ani dzisiaj, to nie jest i nie będzie symbol ciała i symbol krwi Pana Jezusa.
A skąd Apostołowie wiedzieli, że jedzą prawdziwe Ciało i piją prawdziwą Krew Pana Jezusa.
Widzisz pierwszy raz w czasie Ostatniej Wieczerzy pili i jedli pewno tak do końca nie dowierzając Jezusowi. Tyle cudów w ich obecności uczynił Jezus, ale oni do końca byli niedowiarkami. Zupełnie podobnie jak my dzisiaj. O tylu cudach słyszymy i zawsze jakoś sobie to potrafimy wytłumaczyć, byle nie stwierdzić, że to cudowne działanie Boga.
Ale w końcu przecież apostołowie uwierzyli, że spożywali Jego Ciało i pili Jego Krew.
Tak, tej 100% pewności nabrali po zmartwychwstaniu Jezusa. On im to wcześniej powiedział, że musi oddać życie za nich, za nas , za wszystkich ludzi a potem Zmartwychwstać. Ale i w to nie za bardzo chcieli wierzyć.
Widzieli Jego śmierć na krzyżu, złożyli Jego ciało do grobu i przez dwa dni żyli w żałobie po nim. Dopiero na trzeci dzień jak ujrzeli pusty grób, jak zobaczyli go zmartwychwstałego, jak Tomasz włożył swój palec w jego rany, zrozumieli i do końca uznali, że to co mówił o Swoim Ciele o Swojej Krwi było do końca prawdą.
A potem?
Potem im się jeszcze wiele razy ukazywał?
I zawsze poznawali go po jednym. Po łamaniu chleba, gdy mówił do nich bierzcie i jedzcie to jest Ciało Moje. Na końcu dodawał: To czyńcie na moją pamiątkę.
Przez czterdzieści dni tak ich uczył , tego łamania chleba. Jedli z Nim Jego Ciało i pili Jego Krew i wiara w nich z dnia na dzień rosła. Teraz wierzyli już w Zmartwychwstałego. A gdy po czterdziestu dniach zstąpił na nich Duch Święty, byli gotowi by całemu światu głosić Chrystusa Zmartwychwstałego, by łamać chleb i rozdawać nie posiłek, nie symbol ciała Chrystusowego, ale samego Jezusa Chrystusa, samego i prawdziwego Boga.
Dziadku, a czy Ty w to wszystko wierzysz?
Wierzę wnusiu.
Wierzę tak samo jak apostołowie że:On prawdziwie zmartwychwstał i że my też zmartwychwstaniemy.
Taka jest moja wiara, taka jest nasza wiara, taka była wiara apostołów.
I takiej, dziadkowej, apostolskiej, wiary Ci życzę na całe życie.
Im częściej będziesz przyjmowała Jezusa do swego serduszka, tym jego obraz w Tobie będzie pełniejszy. Tego Ci w dniu dzisiejszym z całego serca życzę.
Dziadek Jurek

A w prezencie przyjm te żółte papieskie tuli - pany z dziadków ogrodu.
Na ekranie będą zawsze żywe, tak jak żywa jest każdego dnia pamięć dziadków o swoich wnuczkach i wnukach. Tulimy was panny i panowie do swoich serc.



Z pewnością wiesz jak się te kwiatki nazywają, to niezapominajki - ulubione kwiatki dziadka. Mówi się, że niezapominajki to kwiatki z bajki. Jest w tym sporo prawdy. Pan Jezus chodząc po ziemi gdy chciał coś ważnego przekazać swoim uczniom mówił do nich przypowieściami, by lepiej zapamiętali jego słowa. I nie pomylił się. Po jego śmierci i zmartwychwstaniu apostołowie spisali to co im Pan Jezus mówił. Pamiętali obrazy, a z obrazami kojarzyli konkretne słowa. Te najważniejsze Oto Ciało Moje, Oto Krew Moja , ale nie tyko. Wszystko to potem skrupulatnie spisali i ta księga nazywa się Pismo Święte. Jest tam wiele przypowieści. Warto je wszystkie przeczytać w oryginale samemu. Ta księga się nie znudzi. Można ją czytać przez całe życie i każdego dnia znajdzie się w niej coś ciekawego, coś co jest Ci potrzebne dla życia. To jedyna taka księga na świecie. Lubię do niej zaglądać. A Tobie opowiem, też tak jak Pan Jezus kilka przypowieści z tej mądrej księgi.


Pierwsza będzie o drzewie, a konkretnie o dziadkowej jabłoni. Przed ponad trzydziestu laty gdy dziadek jeszcze nie miał domu a tylko pustą działkę posadził dziadek kilkanaście drzew na działce. wszystkie równo obkopał, wszystkie podlewał gdy była susza i na zimę zabezpieczał by nie zmarzły. Po kilku latach młode drzewka się rozrosły zakwitły i dały owoce. Tak było z wisienkami, śliwką, gruszką, i jedną jabłonką. Kłopot był tylko z drugą jabłonką, ta od lat tylko puszczała na wiosnę liście, puszczała nowe gałązki,ale nie chciała kwitnąć. Jej gałęzie z roku na rok stawały się coraz to grubsze a kwiatków jak nie było tak nie było. któregoś roku babcia mówi nie ma co dłużej czekać wykop to drzewo i posadź w tym miejscu nowe by rodziło owoce. To może obetnę wszystkie gałęzie i zaszczepię na pniu inny gatunek jabłoni zastanawiałem się ? Babcia kupiła nawet książkę z sadownictwa bym poczytał jak to się robi. W końcu przypomniała mi się Jezusowa przypowieść i mówię tak jak Jezus dajmy mu jeszcze jeden rok, niech zakwitnie i wyda owoce. I wiesz zakwitło i od tego roku co rok kwitnie i wydaje owoce, jadłaś je niejeden raz. To ta jabłonka co na zdjęciu. Z człowiekiem też czasem tak jest jak z tą jabłonią. Nie zawsze od razu wydaje owoce. Warto poczekać, nigdy ale to nigdy nie należy go skreślić na straty. Nieraz dobre owoce wydaje w starym wieku.



Z teraz będzie przypowieść o krzewie winnym. Ten krzew to Pan Jezus a my przyjmujący go do swego serca to gałązki wszczepione w niego. Karmieni Jego Ciałem rośniemy wypuszczając co roku liścienie. A co się stanie gdy przestaniemy czerpać soki. Usychamy. I przychodzi troskliwy ogrodnik i obcina sekatorem suszki i wrzuca je do pieca w kotłowni tak jak dziadek i ogień je spala. Dbaj Michasiu byś czerpała siły z Chrystusowego drzewa, byś nie uschła i nie była skazana na ogień wieczny.



A to przypowieść o rodzicach. Nie ma jej w piśmie świętym, ale pewno gdyby w ojczyźnie Jezusa rosły tulipany i taką przypowieść opowiedziałby Jezus.
Były sobie dwa czerwone tulipany. Gdy wiosną tego roku wyszły z ziemi oba były zielone. W miarę dojrzewania stawały się coraz bardziej czerwone. Spoglądały na siebie każdego dnia i uśmiechając się do siebie nawzajem mówiły sobie jakiś ty piękny.



Z czasem bardzo się pokochały, rosły przecież obok siebie na jednej rabatce. Na dzień rozkładały swoje płatki radując się słońcem,a owady przelatując z jednego kwiatka na drugi zapylały je wzajemnie. Na noc z powrotem zwijały swoje płatki by następnego dnia znów je rozwinąć. Aż któregoś dnia nie miały już sił poruszać czerwonymi płatkami, które marszczyły się tracąc świeżą młodzieńczą barwę. Nadal spoglądały na siebie uśmiechając się do siebie i podziwiając swoją dojrzałość. Wiedziały już że nadejdzie taki dzień że ich płatki opadną na ziemię, ale wcale się tym nie smuciły. Miały bowiem świadomość, że wydają dorodny owoc. I podobnie jest z Twoimi dziadkami, którym opadają już płatki, i z Twoimi rodzicami, którzy dzielnie się trzymają i z Tobą która jesteś w trakcie dojrzewania i powoli zmieniasz kolor z zielonego na piękny czerwony.




Jutro jak zapowiedział ks. Proboszcz odbierzesz swój obrazek komunijny. U dziadków w sypialni na ścianie wiszą nasze obrazki Pamiątki z I komunii. O pozostałych prezentach dawno już zapomnieliśmy, trudno nam nawet wymienić co dostaliśmy. Pewno to samo co wtedy dostawały dzieci na I komunię. Zostały nam najważniejsze pamiątki. Na każdym z nich widnieje data naszej I Komunii Świętej i ta data jest dla nas szczególnie ważna. Wtedy to po raz pierwszy przyjęliśmy jako dzieci do serc Pana Jezusa. I jemu dziękujemy do dzisiaj za ten dzień.



Nad drzwiami wejściowymi wisi obrazek z Ostatnią Wieczerzą, to jedna z nielicznych pamiątek jaka został po twojej prababci Uli, mamie twojej babci Irenki. Od czasu gdy ona przyjęła po raz pierwszy Pana Jezusa upłynęło już 75 lat. Kto raz przyjął do serca Pana Jezusa nie zapomina o Nim do końca życia. Staraj się o nim pamiętać każdego dnia.



Mam jeszcze zrobiony fotoreportaż z kościoła, który zostanie lub nie zostanie opublikowany po jego wcześniejszym obejrzeniu i podjęciu decyzji przez synową i syna

dopisek z 12 maja: Od wczoraj Michasia leży chora. Nie poszła do szkoły i nie uczestniczy w "białym tygodniu". W dzisiejszej krótkiej nauce ks. Wikary poruszył sprawę dojrzałości. Rozpoczął od spytania dzieci co to znaczy że człowiek jest dojrzały? Dzieci odpowiedziały: że to znaczy że jest stary, że zmądrzeje, że jest odpowiedzialny. Zwracając się do dzieci powiedział im że one mądrzeją w wierze, a to znaczy że od dzisiaj koniec z mówieniem " bozinka", "bozia". Jezus jest waszym przyjacielem, naszym Panam, a Bóg naszym ojcem. Nawiązując do słów św. Pawła, że na imię Jezusa zegnie się każde kolano dał praktyczną wskazówkę dzieciom jak się dojrzały człowiek zachowuje w kościele. Po pierwsze jak wchodzi do kościoła to nie kuca tylko ładnie klęka na prawe kolano, a w momencie Przeistoczenia obojętnie czy siedzi w ławce czy nie dojrzały człowiek klęka na oba kolana, a nie kuca, nie kłania się w pas.

Brak komentarzy: