czwartek, 6 maja 2010

Nasi kandydaci cz.2 - program spotkania

Znamy już wszystkich kandydatów na urząd Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. To dobrze, że jest ich tylu. Gdyby był tylko jeden, nie byłoby wyborów. Trzeba by było je ponownie ogłaszać. To dobrze, że każdy z liderów (PO, PiS, SLD) ma swojego dublera w innej bardzo podobnej opcji politycznej (PSL, PR, PPP).

Dzisiaj już doskonale zdajemy sobie sprawę, że anioł śmierci dosięga polityków w najmniej spodziewanej chwili. Ze śmiertelności wszyscy zdaliśmy sobie sprawę i politycy i naród. Ta druga linia zabezpieczając pierwszą będzie pokrzykiwać i robić szum medialny wokół siebie. Należy ich dokładnie obserwować, by w razie czego przenieść swój zdecydowany głos na dublera. O ile Bronisław Komorowski ma zastępstwo w Olechowskim oraz koalicjancie Waldemarze Pawlaku, o tyle Jarosław Kaczyński nie mając już trzeciego brata musi szukać wsparcia u Marka Jurka. Grzegorz Napieralski znalazł sobie dublera w liderze Polskiej Partii Pracy.

Dzisiaj po złożeniu list z ponad trzema milionami podpisów, gdy sam PiS złożył ponad 50 % wszystkich podpisów możemy stwierdzić, że jego zwolennicy policzyli się. Jest ich dwa razy więcej niż tych co podpisali listy za kandydatem Bronisławem Komorowskim.
Przedsmak opuszczenia przeżył Rząd już trzeciego maja na placu zwanym kiedyś placem Zwycięstwa.
Czy to jest powód do świętowania, do tryumfalizmu?
Nie, nie wolno się zachłysnąć zwycięstwem.
Koniecznie i natychmiast należy być gotowym na pojednanie. Nie jest to łatwe, w obliczu przeżywanej żałoby, ale może właśnie dlatego będzie możliwe.
Popatrzmy na gazety, na media. Za wszelką cenę będą zagrzewały i prowokowały kandydatów do debat, do pyskówek do mieszania. Gdy zabraknie na wizji liderów media za wszelką cenę będą próbowały szukać różnic w wypowiedziach sztabów wyborczych tylko w jednym celu, by ich skłócić. Będą dopytywały się o programy wiedząc dobrze, że po wyborach jak zwykle, wyborcze programy nie będą realizowane.

Program może być tylko jeden, wspólny, dla wszystkich kandydatów. To program dający zwycięstwo każdemu kandydatowi.
Na czym będzie polegał ?
Na jasnym opowiedzeniu się kandydata, że wierzy w życie wieczne.
Myślę, że po smoleńskiej tragedii, każdy z kandydatów będzie mógł się pod tym podpisać.
A skoro tak, to tylko od niego będzie dalej zależało jak rozwinie ten temat. Czy przed kamerami jasno opowie się, że jest człowiekiem wierzącym, poważnie traktującym wszystkie przykazania boskie i kościelne, a zwłaszcza: miłuj bliźniego, a szczególnie konkurenta do fotela prezydenckiego jak siebie samego oraz Nie zabijaj od poczęcia aż do naturalnej śmierci.

Co wobec tego proponuję?
Spotkanie z ewentualnymi wyborcami.

Gdzie ?
Pod "chmurką" na niewielkim placu zwanym przeze mnie Placem Pojednań przed Bożym Miłosierdziem w Baranowie pod Poznaniem, gdzie od pięciu lat stoi Pomnik Bożego Miłosierdzia votum wdzięczności parafian za pontyfikat Jana Pawła II.

Czas spotkania: Dowolny, ale najlepiej gdy będzie to drugi lub szesnasty dzień miesiąca godz.21:00, kiedy to na modlitwie pod pomnikiem zbierają się parafianie.

Jak miałoby wyglądać takie spotkanie?

Byłoby nie zapowiedziane. Kandydat na Prezydenta z rodziną lub bez, ze "świtą" lub bez (wg własnego uznania), z prasą , telewizją lub bez mediów (to jego sprawa) modliłby się stojąc wmieszany w "tłum" (kilkanaście osób) słowami koronki do Bożego Miłosierdzia prowadzonej jak zwykle przez ks. Proboszcza,. Na zakończenie modlitw ks. Proboszcz wchodzi zwykle na drugi lub trzeci stopień i udziela zebranym błogosławieństwa na resztę dnia. Tym razem widząc tak zacnego gościa poprosiłby go o powiedzenie kilku słów.
W tym momencie nasz Kandydat na Prezydenta wyszedłby przed zgromadzonych ludzi na pomnikowe stopnie i powiedziałby kilka zdań.

Kończąc wskazałby prawą ręką na obraz Chrystusa Miłosiernego i zacytowałby z Ewangelii Tomaszowe słowa: Pan mój i Bóg mój oraz słowa wypisane przy poręczach pomnikowych za św. Siostrą Faustyną: Jezu ufam Tobie i za Janem Pawłem II : Totus Tuus cały jestem Twój Boże łącznie z moim Narodem.

I to miałoby być całe spotkanie przedwyborcze? Tak, Autorowi tego scenariusza byłoby niezwykle miło, gdyby kandydat na Prezydenta zechciał jeszcze wstąpić do niego do domu(mieszka naprzeciwko pomnika) na 10-15 min, by mógł zamienić z nim kilka słów na temat Pomnika-Krzyża w Smoleńsku lub przed Pałacem Prezydenckim.

Marzenie? Tak ale z jednym z kandydatów łączy mnie prawo do marzeń. Czy to wystarczy? Zobaczymy.

A jaki wniosek płynie dla nas wszystkich?
Nie wystarczy że sam kandydat opowie się za Bogiem i jego przykazaniami. To my wszyscy i jego wyborcy i jego przeciwnicy musimy opowiedzieć się za Panem Życia i Śmierci. To nam należy stanąć na placu Pojednań i pojednać się ze sobą, z najbliższymi z sąsiadami z dotychczasowymi wrogami, z Bogiem. Nie zależy Ci na POJEDNANIU, nie sądzę. Liczę na to, że się spotkamy.

Zobacz Panie dopiero co podnieśliśmy się z kolan, ale teraz padamy przed Tobą na kolana nie z przymusu, ale z własnego wyboru. Tak nam dopomóż Bóg.
Jerzy Zygarłowski Baranowo ul. Przemysława 19

62-081 Przeźmierowo emeil: jurek@fxpartnerzy.pl




Dla przypomnienia podaję wyniki ostatnich wyborów prezydenckich:
1 tura 9 październik
2005 roku:
w głosowaniu bierze udział 15 051 157 wyborców to jest 49,74% uprawnionych
na Donalda Tuska oddano najwięcej głosów bo 5 429 666 głosy to jest 36,33% wszystkich głosów
na drugiego Lecha Kaczyńskiego głosowało 4 947 927 osoby , to jest 33,10 % wszystkich głosujących
w drugiej turze wzięło udział 15 439 684 osoby to jest 50,99% uprawnionych
z tego na Lecha Kaczyńskiego głosowało 8 257 468 osób = 54,04 % ważnych głosów
a na Donalda Tuska 7 022 319 osoby = 45,96% ważnych głosów.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ale sobie dogadzasz Jerzy z tą podkładką pod kolana,dopiero teraz zauważyłam.Nie jest sztuką klęczeć na miekkim.

Jerzy pisze...

Odpowiedź, patrz poost z 18.05."Mam glejaka cz 16 ...