- Wczoraj pod moim postem "Nasi kandydaci" datowanym z 6 maja br znalazłem taki oto komentarz od "anonimowej" (na przyszłość proszę podpisujcie się choćby pseudonimem, bo za dużo tych "anonimowych" cytuję:
"Ale sobie dogadzasz Jerzy z tą podkładką pod kolana,dopiero teraz zauważyłam.Nie jest sztuką klęczeć na miękkim."
A teraz do rzeczy: dzisiaj 18. maja, z samego rana o 5:39, specjalnie dla anonimowej zrobiłem zdjęcie własnych kolan. Zdjęcie to wykonałem bezpośrednio po wstaniu z kolan, po rannej modlitwie, kiedy to przez około 15 min klęczałem na żółtej podkładce izolacyjnej którą to wypatrzyła "anonimowa". Dlaczego ją podkładam? Tylko dlatego, bym mógł jak najdłużej klękać na oba kolana. Podkładam ja w zimie, przy 15 stopniowym mrozie i latem na wygrzane słońcem cegły. Przyznaję, że jest ona miękka. A klęka się na niej przyjemniej niż na gołych cegłach, na których też niejednokrotnie zdarza mi się klękać. Popatrzcie dziewczyny na moje kolana. Przyznam, że dopiero jak zrobiłem sobie sam to zdjęcie, przyjrzałem im się uważnie. Miejsca które dotykają podkładki są wyraźnie zaczerwienione, odciska się na nich faktura podkładki, a na prawym mam jakąś egzemę. Czyżbym częściej klękał na prawe kolano? Pewno nie, bo staram się zawsze klękać na dwa i prosić tak jak Św. Paweł w dzisiejszej Ewangelii (Dz.20,24) "Lecz ja nie cenię sobie życia , bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa; bylebym dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej." A mam pewno jeszcze niejedno do zrobienia, skoro Pan daje siły zdrowie i ciągle podsuwa nowe pomysły albo daje warunki do kontynuowania zaczętych.
Wybaczcie to chwalenie się własnymi kolanami. Mogą się młode i nie tylko młode dziewczyny chwalić publicznie swoimi kolanami i nie tylko, mogę i ja "dla przeciwwagi" o swoich kilka słów napisać.
Pewno zdjęcie kolan zrobiłaby mi Ewa, ale od wczoraj jest w szpitalu. Została, ta "stara recydywa szpitalna", jak mawia o sobie, zakwaterowana po raz pierwszy na oddziale na którym jeszcze w swoim życiu nie była.
Z tej pracowni po badaniach dostała taki oto wynik, który nic mi nie mówi.
Kolejne zlecenie do jakichś tam badań z tymi zamkniętymi dla mnie drzwiami.
A teraz proszę iść do pracowni RG by zrobiono pani zdjęcie obu uszu
Długo kombinowałem jak zrobić zdjęcie RG uszu. Przydatna do tego okazała się okienna szyba na szpitalnym korytarzu. Niestety na szczegółowe zdjęciach uszu nałożył się szpitalny parking i budynki. A wydawało mi się, że Ewa słyszy to, co chcę jej powiedzieć, nie otworzywszy nawet ust.
Kolejne drzwi i kolejne badanie zakończone takim oto wynikiem
A to zlecenia na badania które zostaną wykonane dzisiaj rano (18.05) zrobione.
I tak zeszło całe przedpołudnie. Gdy przyszła pora obiadowa okazało się, że nie zabraliśmy z domu sztućców. Nie pozostało nic innego, jak jechać po nie i po lekarstwa, które też zostały w domu. Szpital nie daje lekarstw zażywanych przez chorego.
Zmęczona przespała się po obiedzie i gdy przyszedłem z "jaśkiem", lekarstwami i sztućcami zjedliśmy szpitalną kolację. Mnie przypadły dwie skibki a jej jedna z kiełbasą szynkową.
Na 18:00 wybraliśmy się z panią z którą przyszło Ewie leżeć na jednym pokoju, na Mszę św. do kaplicy szpitalnej
Siedliśmy sobie w pierwszej ławce. Mszę św odprawił kapelan szpitalny. Zamiast homilii odczytał krótki tekst Maryjny. Mnie krążyły po głowie słowa Papieskie wygłoszone w Fatimie na temat cierpienia. W epoce, kiedy każdy ból musi zostać wyeliminowany, w epoce cywilizacji leków przeciwbólowych, Papież wskazuje na znaczenie cierpienia. Ojciec Święty "szuka sprawiedliwych, by ocalić miasto ludzkie" . Owi sprawiedliwi to ci , którzy otworzą się na cierpienie, czyniąc je zbawczym, bo zjednoczonym z cierpieniem Jezusa. W tym tkwi siła cierpienia. Przez to staniemy się "odkupicielami w Odkupicielu" tak jak jesteśmy "synami w Synostwie Jezusa Chrystusa".
Najważniejszy moment Mszy św. Przeistoczenie i słowa kapłana oto Ciało Pańskie, oto Krew Pańska.
Po Mszy św nabożeństwo majowe z wystawieniem Najświętszego Sakramentu i błogosławieństwem nim chorych i cierpiących.
Nim wyszliśmy ze szpitalnej kaplicy przyjrzałem się fragmentowi bogato rzeźbionej boazerii i na koniec zrobiłem Ewie zdjęcie pod Bożym Miłosierdziem. (koronkę w intencji Ewy oraz chorych na duchu i ciele odmówiłem przed Mszą św.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz