czwartek, 6 maja 2010

św siostra Faustyna

.
JA JESTEM DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM (J14, 6) słowa z dzisiejszej Ewangelii.
Droga - Jego moje powołanie i Jego styl mojego życia.
Prawda - Jego prawda, bo tylko Jego prawda jest całą prawdą, o tylko On zna całą prawdę.
Życie - Jego życie, bo tyko On po ziemskim życiu w trzecim dniu zmartwychwstał i ma życie wieczne.
Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam na wieki, moja Droga, moja Prawda i moje Życie.

3 maj 2008 roku skończyła się defilada wojskowa na Placu Marszałka Piłsudskiego w Warszawie. Po obiedzie zjedzonym u kuzynostwa na Woli jedziemy do Pyr. Po drodze krzyż i kościół pw. Świętego Maksymiliana Kolbe. Nad wejściem głównym na żółtym tle słowa: Przyjdź Duchu Święty napełnij serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości.

Z lewej strony kościoła, tuż za płotem krzyż. Obfotografowałem go ze wszystkich stron. To krzyż pod którym padły z ust Jana Pawła II słowa Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi.

Z odwiedzin u rodziny wracamy późnym wieczorem. Jedziemy ulicą Górczewską w stronę śródmieścia, dalej ul Leszno do al.Solidarności i za Marszałkowską pierwszą w prawo, w stronę placu Piłsudskiego. Teoretycznie droga prosta. Prowadzi Ewa. Na ulicach minimalny ruch. Przejeżdżamy Okopową i nagle nakaz jazdy w lew. Skręcamy w krótką uliczkę i dalej nakaz albo w lewo albo w prawo. Gdzie mam skręcić pyta Ewa. Proszę by skręciła w prawo i zatrzymała się bo się pogubiłem, mimo, że miałem mapę Warszawy w rękach. Ewa staje na chodniku i mówi spójrz w prawo.

Spoglądam na dom a na nim płaskorzeźba św. siostry Faustyny. Wyskakuję z samochodu z aparatem by zrobić zdjęcie. Ewa też wychodzi szukać krzaczków. Gdzie idziesz pytam? Nie wiem gdzie, ale gdzieś muszę znaleźć miejsce - odpowiada. To szukaj, a ja naciskam na przycisk i robię zdjęcie. Rozglądam się po pustej ulicy i widzę siostrę w habicie i dwoje młodych ludzi. Podchodzę i mówię siostro potrzebuję pomocy. A co się stało? Zgubiłem się w Warszawie i szukam ubikacji dla żony. A gdzież ta żona pyta siostra. To ta kobieta oddalająca się od nas. Sześćdziesiąt, a może osiemdziesiąt metrów przed nami. Spróbuję coś zaradzić, mówi siostra. Wołam Ewę i z albumu ze zdjęciami wyjmuję zdjęcie naszego baranowskiego pomnika Bożego Miłosierdzia i wręczam siostrze prosząc ją o modlitwę w intencji Świetlistego Krzyża, który będę projektował dla Warszawy. Aż dziw bierze, że tyle mogłem przekazać przez tę chwilę. Siostra znika z Ewą za drzwiami domu przed którym zatrzymaliśmy się .

Spoglądam na numer domu. Żytnia 3/9 a obok drzwi skromna tabliczka: Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. To tu przed 85 laty po raz pierwszy Helena Kowalska zapukała do klasztornych drzwi z zamiarem wstąpienia do klasztoru I co ?
O tym przeczyta nam ks. Proboszcz na jutrzejszym nabożeństwie majowym. Na dzisiejszym majowym (wyjątkowo było po rannej Mszy św ) skończył czytanie życiorysu świętej właśnie w tym miejscu.
A ja siedzę właśnie sam w domu i piszę tego posta tym razem spokojny o Ewę. Wczoraj pojechała sama po zakupy do Auchan. Wyjechała przed 11:00 Po trzech godzinach zacząłem się denerwować, po czterech gdy nie odbierała kolejnych telefonów na komórkę wpadłem w panikę. Wróciła po 4,5 godzinie z pełnym bagażnikiem. Gdzie byłaś? Tylko w markecie. Nie wierzę, że tak długo można było kupować. Jadłaś coś ? Nie. Podaję talerz grochówki. Jest głodna, je z apetytem. Gdy odsapnęła, a ja się wygadałem, pokazuje mi paragon z zakupami, a na nim wśród ponad 60 pozycji jest 636 bułek po 14 groszy. Kupiła tylko 36 szt na tartą bułkę, bo tanie. Załatwienie reklamacji trwało bardzo długo, A nowo kupiona poprzedniego dnia komórka za 1 zł nie odbierała mojego sygnału.

Brak komentarzy: