.
15 maja 2010 mój rocznik kończących "Marcinka" obchodził pięćdziesięciolecie matury. Marcinek, to w moich czasach szkolnych 1 męskie liceum Ogólnokształcące im. Karola Marcinkowskiego, dzisiaj koedukacyjne Gimnazjum i Liceum im Karola Marcinkowskiego w Poznaniu przy ul Bukowskiej 16 (dawniej Karola Świerczewskiego).
Nasze spotkanie wychowanków tego elitarnego, mającego ponad 90 letnią tradycję liceum, odbywało się pod hasłem: "Piękna durna młodość, a starcza rozumna niemoc, czyli 50 lat później" . Folder mówił, że będzie to konferencja naukowa, zakładając i słusznie, że każdy z 80 absolwentów ma skończone studia wyższe.
Konferencja rozpoczęła się zupełnie nietypowo, bo Mszą św. w kościele pw. Św. Michała Archanioła, do którego to moje liceum przypisane jest od zarania swego powstania. Za czasów komuny w przykościelnych salkach odbywały się lekcje religii uczniów liceum, a w krótkiej przerwie odwilży po 1956 roku, kiedy to przyszło mi się uczyć w jedynce, lekcje religii mieliśmy w szkole z miejscowym ks. proboszczem, dziekanem Zygmuntem Thimmem.
Naszą dzisiejszą uroczystość zaszczycił poczet sztandarowy, działającej tak długo jak szkoła, drużyny harcerskiej Błękitnej XIV. Dla nas absolwentów było to o tyle ważne, że ponad połowa uczniów mojego rocznika należała czynnie do czternastki przez 2-3 lata, a niektórzy z nas o kilka lat dłużej, przekazując tradycje harcerskie w kolejne pokolenia.
Koncelebrowana Msza św. poświęcona pamięci Patrona, Nauczycieli i Wychowanków została odprawiona przez pięciu księży - absolwentów Marcinka. Jako główny celebrans Mszę sprawował i homilię wygłosił ks. Michał Maciołka.
W homilii skupił się na dawaniu świadectwa wiary i przekazywania jej w biologicznej rodzinie, a także rodzinie seminaryjnej i w pewnym sensie uczniowskiej. Nawiązał tym samym do słów dzisiejszej Ewangelii "Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga"
W prawym rzędzie ławek siedli nieliczni nasi nauczyciele (gro z nich już pomarło). W pierwszej ławce pod ściną modlił się pan prof. Zygmunt Jakubowski matematyk zwany "Paździorem". W kolejnej ławce prof . Gerard Barnaba Sowiński nauczyciel i jednocześnie Prezes Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Karola Marcinkowskiego.
W lewym rzędzie ławek modlili się moi koledzy z "ławy szkolnej"
Przeistoczenie: oto Ciało Pańskie... oto Krew Pańska...
Ojcze nasz....... Prof. Zygmunt Jakubowski "Paździor" przyjmuje Ciało Jezusa z rąk ks.Michała Maciołki
Koledzy w lewym i prawym rzędzie ławek.
Błogosławieństwo ks.kolegi na zakończenie Mszy św i wyprowadzenie sztandaru Błękitnej XIV.
Czułe przywitanie Jacka i Wojtka.
Po przejściu z kościoła do szkoły spotkaliśmy się w gabinecie historycznym, sala nr. 13.
Konferencję otworzył Zbychu, przedstawiając nam program dzisiejszego dnia.
My "stare barany" siedliśmy, tak jak przed pół wiekiem, w tych samych ścianach, z tym samym widokiem na szkolne boisko, za stołami podobnymi do tych, za jakimi wówczas siadaliśmy i słuchaliśmy co ma do powiedzenia jeden z nas: stary "Szelej".
Z wywodów lekarza dyr. znanej firmy farmaceutycznej dowiedzieliśmy się, że wszystkie leki, które na starość przypisują nam lekarze są szkodliwe i radzi, jako fachura, jak najdłużej nic nie brać. Chyba że marihuanę krzyknął któryś z nas z sali.
Nie wszyscy słuchaliśmy z pełnym zainteresowaniem wywodów kolegi.
Kłopot z koncentracją uwagi na mówcy, mieli zwłaszcza ci z nas, którzy nie posiadali aparatów słuchowych.
Niespodzianką było wyświetlenie na ekranie 160 zdjęć z okresu naszego udziału w życiu drużyny harcerskiej.
Swoją obecnością zaszczycił nas jeden z byłych nauczycieli Prezes Stowarzyszenia Wychowanków Marcinka Gerard Sowiński, który zapoznał nas krótko z działalnością stowarzyszenia , wydanymi pozycjami książkowymi. On też zachęcił nas do odwiedzenia harcówki, punktu filatelistycznego z okolicznościowym datownikiem, biblioteki absolwentów, oraz punktu sprzedaży pamiątek( krawatów, naklejek, odznak itp.)
Część oficjalna konferencji zakończyła się rozdaniem każdemu z uczestników okolicznościowego albumu: "Marcinek - matura 1960 - Konferencja 2010".
Ja postanowiłem sprawić kolegom niespodziankę i wróciłem do domu po dzwon POJEDNANIE. Ustawiłem go przed wejściem do lokalu, gdzie w godzinach wieczornych odbyła się dalsza część "konferencji".
Z poślizgiem kwadransa akademickiego głosem POJEDNANIA i wyczytaniem listy kolegów, którzy odeszli do Pana (15 osób), powstawszy, uczciliśmy ich pamięć.
W małych gronach zasiedliśmy do stołów spożywając przygotowane przez obsługę posiłki. W trakcie spotkania zmienialiśmy miejsca, dosiadając się co rusz to do innego stolika, by odnowić stare znajomości i podzielić się nowościami z ostatniego pięciolecia.
Nadszedł też czas na kolejne toasty. Przy toaście za zdrowie i pomyślność całego grona emerytów dałem popis donośności głosu mego dzwonu dzwoniąc tym razem na wesoło pięćdziesiąt razy.
Głos mego dzwonu stojącego przy ulicy Fredry zbiegł się z okrzykami radości młodzieży wiwatującej z okazji zdobycia po siedemnastu latach przez Kolejorza mistrzostwa Polski w piłce nożnej. I nam udzielił się ten radosny nastrój wspomagany alkoholem.
Sam lokal TRATTORIA CASTELLANA położony jest na zapleczu zamku, gdzie odbywał się spektakl z okazji nocy otwartych muzeów. Przed północą rozeszliśmy się do domów żegnając się czule i mówić sobie do zobaczenia na następnym jubileuszu.
Poniżej zdjęcia jakie otrzymałem 11.06.2010 od Boniego Kasprzaka
1 komentarz:
To bardzo piękny i rzetelny opis spotkania po latach. Czułem się zaszczycony Waszym zaproszeniem. Bardzo serdecznie namawiam do kontynuacji naszej serii wydawniczej "My z "Marcinka"" - matura .....
Pozdrawiam
Gerard Barnaba Sowiński
Prezes Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. K.Marcinkowskiego
Prześlij komentarz