wtorek, 2 marca 2010

To łaska - nie moja zasługa


"Zanim ukształtowałem się w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię. I rzekłem : Ach Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!" (Jer 1, 5-6)
zasłuchany w te słowa przyjąłem Sakrament Kapłaństwa.
Tak napisał znany mi ksiądz prosząc o modlitwę w jego intencji.
Staram się każdego dnia czynić zadość tej prośbie.

To, że jest kapłanem, ze został wybrany i powołany to, że jest taki ważny, to nie jego zasługa, że Pan na niego spojrzał, upodobał sobie, wybrał, że powołał i posłał Nie! Powołanie jest łaską , którą dał mu Bóg, często przez czyjąś modlitwę, przez czyjeś zasługi.

Jest miesiąc marzec, a w nim Święto św. Józefa będziemy mieli odpust w parafii. Jest i Święto Zwiastowania Matce Bożej. Ona jest Matką kapłanów i Matką wszystkich powołań. ....
Kim ty jesteś?
Ja się Ciebie boję. Jak to się wszystko stanie?

Mam przyjaciela ginekologa, znanego i szanowanego fachurę, dzisiaj jest już na emeryturze, tak jak ja. Nie raz rozmawialiśmy o sprawach rodzicielstwa kobiet. Pytałem go jak to jest z tym że małżonkowie z których każde jest płodne i zdolne do rozrodu nie mają ze sobą dzieci mimo, że bardzo tego pragną i jak się leczy taką bezpłodność, która bezpłodnością nie jest. Odpowiedział mi bez ogródek; dzisiaj jest in vitro i po kłopocie. A znasz inną metodę spytałem. Tak, mówię po prostu pacjentce, że nie ma szans na zajście w ciążę ze swoim mężem. I co? I to pomaga zakończył dyskusję. Nie będę ci podawał przykładów ale mam ich w zanadrzu kilkanaście.

Ja jestem Służebnica Pańska niech mi się stanie według słowa Twego. Fiat, Amen ! I stało się.
Po dziewięciu miesiącach w szóstym roku małżeństwa urodziłeś się Ty. Pierworodny i wymodlony jak Jezus u Maryi.
U Boga wszystko jest możliwe.

Tej radości nie może człowiek pomieścić, ani w sercu, ani pod rzęsami. Maryja więc pobiegła do Elżbiety, aby jej posługiwać, była przecież jak Służebnica przed Służebnicą. A skądże mi to, że matka mego Pana przyszła do mnie? Kocham bardzo to zawołanie Elżbiety. Skąd Ty to wiesz Elżbieto? Bo na Twoje pozdrowienie zadrżało dzieciątko w łonie moim. Matka Zbawiciela, Matka największego, który narodził się z niewiasty i matka Jana.
Pewno w podobny sposób cieszą się i dzisiaj mężatki gdy poczują ruchy pod sercem.
Wielbi duszo moja Pana, bo rozradował się duch mój w Bogu Zbawicielu moim cieszyły się obie, bo wielkie rzeczy uczynił im Ten, który możny jest i święte jest Imię Jego - modliły się obie. To Jego łaska - nie moja zasługa, powtarza do dzisiaj Maria i Ewa i tysiące innych kobiet.

Maryjo, matko mojego powołania, Matko jedynego i wiecznego Kapłana, To On dał mi Ciebie za Matkę, a ja jestem tylko Synem Służebnicy. Czym ja Ci Panie odpłacę? Wszystko jest Twoją łaską.
Módl się o pojednanie w rodzinie - usłyszał głos Pana.

Ps. Na niedzielnych imieninach zapowiedziałem Pani domu, że coś jeszcze o niej napiszę. Nie myślałem, że po dwóch dniach ks. Tymoteusz pisząc do mnie list na wtorek po II niedzieli Postu napisze mi prawie cały post tekst napisany kolorem. Wystarczyło tylko dopisać coś na czarno i powstała składanka jak wyżej.

Brak komentarzy: