Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Kochani moi to już środa po Niedzieli Palmowej.
Zanim ks. Tymoteusz i jego "aniołki" sprawować będą jutrzejszą Eucharystię Wielkiego Czwartku i umywać będą braciom nogi pragną uczynić rachunek sumienia, a będą go czynić słowami Chrystusa:
Księże musisz się jeszcze raz narodzić.
Chodź na mną! A ja odszedłem, bo byłem bogaty.
Wierzycie w Boga? Więc i mnie wierzcie!
Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi.
Wie Ojciec wasz niebieski, czego wam potrzeba.
Jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?
Zostaw księże dar przy ołtarzu, a pojednaj się z bratem.
Miłosierdzia chcę, a nie ofiary.
Mówcie tak - tak, Nie - nie! Reszta jest od diabła.
Pamiętaj gdzie jest skarb twój, tam będzie i twoje serce.
Nie wyście Mnie wybrali, Ja was wybrałem.
Nie ten, co mówi: Panie, Panie, będzie zbawiony, ale ten, który pełni wolę Ojca.
Nie bierzcie ze sobą dwóch sukien ani sandałów.
Kto Mnie wyzna przed ludźmi tego i Ja wyznam przed Ojcem.
Kto z pożądliwością patrzy na kobietę, ten już ją scudzołożył w sercu swoim.
Czuwajcie więc i módlcie się!
Bądźcie roztropni jak węże, a prości jak gołębie.
Dobre drzewo dobre owoce rodzi.
Pamiętajcie drugie grzechy człowieka są gorsze niż pierwsze.
Księża dajcie wy im jeść!
Ostatni będą pierwszymi.
Zejdź mi z oczu, szatanie, jesteś mi zawadą.
Panie, ratuj mnie, bo ginę!
Dlaczegoś zwątpił?
Kto chce zostawić życie dla siebie, już je stracił.
Jeśli nie staniecie się jak to dziecko, nie wejdziecie do Królestwa.
Kto by zgorszył jedno z nich, to lepiej mu uwiązać kamień młyński i wrzucić w głębokości morza.
Panie to ile razy mam przebaczyć swojemu bratu, siedem razy?
Siedemdziesiąt siedem, zawsze.
Kto chce być pierwszym, niech będzie sługą.
Przyjacielu, jakeś się tu znalazł nie mając szaty godowej?
Oddajcie cesarzowi co jest cesarskie, a Bogu co jest Boskie.
Przyjacielu pocałunkiem zdradzisz Syna Człowieczego?
Jezus spojrzał na Piotra z miłością.
Już was nie nazywam sługami, ale przyjaciółmi.
Abyście byli jedno!
Wytrwajcie w Mojej miłości!
Boże , bądź miłościw mnie grzesznemu!
Ja cię nie potępiam, idź i więcej nie grzesz.
Rabbuni!
Panie, wynijdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny.
Ufaj, Synu!
Czy ty Mnie kochasz więcej niźli tamci?
Przecież Ty wszystko wiesz, i wiesz, że Cię kocham!
Aniołku nie bój się Kapłaństwa, nie każdy może być Kapłanem, to służba Bogu i bliźniemu, to wyróżnienie, zaszczyt i sława, więc nawróciwszy się, utwierdzaj w wierze braci.
Wystarczy, Panie , wystarczy!
Tylko czy Ty mi jeszcze raz przebaczysz?
Tym razem na niebiesko cytat z Animowego z komentarza do wczorajszego postu. Oczywiście powyżej na brązowo ks. Tymoteusz, a ja na czarno. Bardzo dziękuję Ewie za przepisanie środkowej części listu ks. Tymoteusza.
środa, 31 marca 2010
wtorek, 30 marca 2010
Jeruzalem, Jeruzalem!
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami. Kochani moi! Zbliżają się Trzy Dni Święte. Dziś ośmielam się przytoczyć słowa Pana Jezusa, które są żalem i płaczem. Mój Pan i mój Bóg płakał nad miastem, płakał nad moją wsią, płakał nade mną i płakał nad nami? ...Jeruzalem, Jeruzalem! Które zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Tyle razy chciałem zgromadzić syny twoje jak kokosz gromadzi pisklęta pod skrzydła, a nie chciałaś, Oto teraz zostanie dom wasz pusty. Przyjdą nieprzyjaciele, otoczą cię wałem i nie zostanie z ciebie kamień na kamieniu, boś nie poznało czasu swego nawiedzenia.
I płakał. Jeruzalem, Jeruzalem! Ach nawróć się do Pana Boga swego.
Bóg płacze?
Tak!
Chryste, mój Boże i Zbawicielu, abyś już nigdy nie płakał nad światem, nad moim miastem, nad moją wsią i nade mną.
Dlaczego do dzisiejszego, skróconego, listu ks. Tymoteusza dodałem "moją wieś"?
Bo wczoraj o 22:30, gdy wróciliśmy bardzo umęczeni podróżą z Bydgoszczy, nasz parafialny pomnik płonął w zniczach pozostawionych przez uczestników Drogi Krzyżowej, a na murkach z obu stron tablicy z tekstem Koronki, siedziało dwóch młodzieńców i piło piwo. Na prośbę Ewy podszedłem zwrócić im uwagę. Twarze ich, rozświetlone czerwonym światłem zniczy, miały także czerwony odblask. Spokojnym głosem zapytałem: Czy uważają to miejsce, gdzie ludzie się modlą, za najlepsze do picia piwa?
Na pytanie odpowiedzieli zaczepnie pytaniem: A czy się głośno zachowujemy?
Nie, przeciwnie. Odpowiedziałem krótko i spokojnie nie znanym mi młodzieńcom, w skórzanych kurtkach przystrojonych metalowymi ozdobami.
Wtedy ten, który miał metalowy kolczyk w dolnej wardze, zapytał: Czy są tu, gdzieś w pobliżu, jakieś ławki?
Wskazałem im boisko przy Spokojnej i plac zabaw przy Letniskowej.
Gdy wstali i odwróciwszy się do mnie tyłem, skierowali się w stronę boiska, w światłach zniczy, ukazały się na ich plecach duże białe trupie czaszki ze skrzyżowanymi piszczelami.
Klęknąłem przed Panem Jezusem polecając ich Bożemu Miłosierdziu, dziękując także za szczęśliwy powrót z Bydgoszczy. Gdy skończyłem była 22:40. Wyjąłem z kieszeni aparat fotograficzny i zrobiłem zdjęcie pomnika z płonącymi zniczami.
Wracając do Drogi Krzyżowej. Tak bardzo chcieliśmy w niej uczestniczyć, ale Profesor przeniósł datę i godzinę wizyty na poniedziałek 29 marca na godz. 18:40. Z domu wyjechaliśmy o 12:30. Za kierownicą siadła Ewa, która prowadziła samochód aż do samej Bydgoszczy. Przyjechaliśmy dużo przed czasem licząc, że może ktoś z pacjentów wypadnie i uda się być wcześniej przyjętym. Niestety, awaria komputera pana Profesora spowodowała ponad godzinne opóźnienie. Przed nami w poczekalni jeszcze siedem osób . To ponad dwie godziny czekania, licząc po 20 minut na jednego pacjenta. Zostaliśmy przyjęci o 20:00. Rozpoczęła się Droga Krzyżowa. Krótki wywiad: Jak się pani czuje? Po czym Profesor najpierw czyta wynik, a potem ogląda na laptopie ostatni MR. Dla porównania prosi o poprzedni MR sprzed roku - niestety nie mamy, został w domu. Jest tylko ten pooperacyjny z października 2008. Przy próbie jego odczytu zawiesza mu się laptop. Uszkodzona płytka DVD. Profesor jeszcze raz bierze ostatni MR i idzie do domu na stacjonarny komputer. Po 5 minutach wraca do gabinetu, znajdującego się w budynku gospodarczym, z werdyktem "niczego do operacji nie widzę" . Prosi zrobić kolejny rezonans i z dwoma ostatnimi wynikami w formie papierowej i z płytkami DVD proponuje zgłosić się na następną wizytę na koniec maja. Z gabinetu wychodzimy uspokojeni werdyktem o 20:20.
Za konsultację neurochirurgiczną płacimy 300 zł.
Ewa nie chce w nocy wracać do domu i jest skłonna nocować w hotelu. Mnie to zupełnie nie odpowiada, chcę wracać do domu. Jest koniec miesiąca i mam dużo pracy w firmie. Siadam za kierownicą i po dwóch godzinach przy siąpiącym deszczu jesteśmy w Baranowie.
I płakał. Jeruzalem, Jeruzalem! Ach nawróć się do Pana Boga swego.
Bóg płacze?
Tak!
Chryste, mój Boże i Zbawicielu, abyś już nigdy nie płakał nad światem, nad moim miastem, nad moją wsią i nade mną.
Dlaczego do dzisiejszego, skróconego, listu ks. Tymoteusza dodałem "moją wieś"?
Bo wczoraj o 22:30, gdy wróciliśmy bardzo umęczeni podróżą z Bydgoszczy, nasz parafialny pomnik płonął w zniczach pozostawionych przez uczestników Drogi Krzyżowej, a na murkach z obu stron tablicy z tekstem Koronki, siedziało dwóch młodzieńców i piło piwo. Na prośbę Ewy podszedłem zwrócić im uwagę. Twarze ich, rozświetlone czerwonym światłem zniczy, miały także czerwony odblask. Spokojnym głosem zapytałem: Czy uważają to miejsce, gdzie ludzie się modlą, za najlepsze do picia piwa?
Na pytanie odpowiedzieli zaczepnie pytaniem: A czy się głośno zachowujemy?
Nie, przeciwnie. Odpowiedziałem krótko i spokojnie nie znanym mi młodzieńcom, w skórzanych kurtkach przystrojonych metalowymi ozdobami.
Wtedy ten, który miał metalowy kolczyk w dolnej wardze, zapytał: Czy są tu, gdzieś w pobliżu, jakieś ławki?
Wskazałem im boisko przy Spokojnej i plac zabaw przy Letniskowej.
Gdy wstali i odwróciwszy się do mnie tyłem, skierowali się w stronę boiska, w światłach zniczy, ukazały się na ich plecach duże białe trupie czaszki ze skrzyżowanymi piszczelami.
Klęknąłem przed Panem Jezusem polecając ich Bożemu Miłosierdziu, dziękując także za szczęśliwy powrót z Bydgoszczy. Gdy skończyłem była 22:40. Wyjąłem z kieszeni aparat fotograficzny i zrobiłem zdjęcie pomnika z płonącymi zniczami.
Wracając do Drogi Krzyżowej. Tak bardzo chcieliśmy w niej uczestniczyć, ale Profesor przeniósł datę i godzinę wizyty na poniedziałek 29 marca na godz. 18:40. Z domu wyjechaliśmy o 12:30. Za kierownicą siadła Ewa, która prowadziła samochód aż do samej Bydgoszczy. Przyjechaliśmy dużo przed czasem licząc, że może ktoś z pacjentów wypadnie i uda się być wcześniej przyjętym. Niestety, awaria komputera pana Profesora spowodowała ponad godzinne opóźnienie. Przed nami w poczekalni jeszcze siedem osób . To ponad dwie godziny czekania, licząc po 20 minut na jednego pacjenta. Zostaliśmy przyjęci o 20:00. Rozpoczęła się Droga Krzyżowa. Krótki wywiad: Jak się pani czuje? Po czym Profesor najpierw czyta wynik, a potem ogląda na laptopie ostatni MR. Dla porównania prosi o poprzedni MR sprzed roku - niestety nie mamy, został w domu. Jest tylko ten pooperacyjny z października 2008. Przy próbie jego odczytu zawiesza mu się laptop. Uszkodzona płytka DVD. Profesor jeszcze raz bierze ostatni MR i idzie do domu na stacjonarny komputer. Po 5 minutach wraca do gabinetu, znajdującego się w budynku gospodarczym, z werdyktem "niczego do operacji nie widzę" . Prosi zrobić kolejny rezonans i z dwoma ostatnimi wynikami w formie papierowej i z płytkami DVD proponuje zgłosić się na następną wizytę na koniec maja. Z gabinetu wychodzimy uspokojeni werdyktem o 20:20.
Za konsultację neurochirurgiczną płacimy 300 zł.
Ewa nie chce w nocy wracać do domu i jest skłonna nocować w hotelu. Mnie to zupełnie nie odpowiada, chcę wracać do domu. Jest koniec miesiąca i mam dużo pracy w firmie. Siadam za kierownicą i po dwóch godzinach przy siąpiącym deszczu jesteśmy w Baranowie.
poniedziałek, 29 marca 2010
Zejdź mi z oczu, szatanie
- 27 marca 2010 20:35 Anonimowy pod postem "Panie do kogo pójdziemy" 2X pisze to samo ...
-
"Aniołku nie bój się Kapłaństwa, nie każdy może być Kapłanem, to służba Bogu i bliźniemu, to wyróżnienie , zaszczyt i sława, Anonimowy"
- Nie umiem powiedzieć czy Anonimowy pisząc te słowa odniósł je do cytatu z ks. Jana Twardowskiego, będącego ostatnimi zdaniami postu pod którym je wpisał, czy też do hasła - myśli przewodniej całego cyklu Zamyśleń wielkopostnych na Rok Kapłański, które wybrał za motto ks. Tymoteusz? Odpowiedź na to pytanie, w tym momencie nie jest dla mnie tak istotna, jak moment, kiedy Anonimowy ją wpisał. 27 marca godzina 20:35. a było to w ostatni piątek, po Drodze Krzyżowej, w której uczestniczyłem. Nie wiem czy Anonimowy jest kapłanem, czy też tak jak ja osobą świecką? Ciekawi mnie odpowiedź i na to pytanie. Znając ją, byłoby mi łatwiej odnieść ją do dzisiejszych zamyśleń ks. Tymoteusza. To, że słowa Anonimowego odczytałem wczoraj wieczorem, a w dzisiejszej rannej poczcie otrzymałem odpowiedź, traktuję jako kolejny znak. Posłuchajmy zatem odpowiedzi. Jak zwykle w kolorze ks. Tymoteusz, a moje dopiski - zamyślenia na czarno.
- Kochani moi!
- To już poniedziałek po Niedzieli Palmowej , Wielki Poniedziałek. Wieczorem ulicami naszej wsi przejdzie Droga Krzyżowa, gdyby nas na niej nie było wspomnijcie proszę nas pod pomnikiem Pan Jezus coraz częściej mówił o swojej męce, o śmierci i zmartwychwstaniu. Prorok nie może umrzeć poza Jerozolimą. Wszyscy myśleli, że to teraz Pan Jezus przywróci królestwo Izraela, a sam będzie królem. Nic dziwnego, że to właśnie teraz przyszła do Pana Jezusa matka synów Zebedeuszowych i prosiła podobnie jak i jak proszę: Panie, oto dwaj moi synowie. Spraw, aby w Twoim królestwie zasiedli obok Ciebie, jeden po prawej, a drugi po lewej stronie. O nie wiecie, o co prosicie. A możecie pić kielich, który Ja pił będę? Możemy! Czyżby? Z kielicha Mojego pić będziecie, ale być po prawej i po lewej stronie, to nie należy do mnie, to należy do Ojca. A dziesięciu szemrało przeciw braciom. Jezus powiedział: Nie powinno tak być wśród was. Kto chce być pierwszym, niech będzie sługą, a kto chce być przełożonym niech będzie jak niewolnik. To jeszcze nie najgorsze , bo gdy Pan Jezus mówił uczniom wprost: Oto idziemy do Jerozolimy. A Syn Człowieczy będzie wydany w ręce kapłanów i uczonych w Piśmie, a ci zasądzą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą się zeń naigrywać, oplują go, a po ubiczowaniu zabiją Go. A On po trzech dniach zmartwychwstanie. Piotr nie wytrzymał jakby nie dosłyszał ostatniego słowa powiedział: Nie mów tak! To nigdy nie może przyjść na Ciebie! A Jezus na to, aż się boję mówić w świętym radiu: Zejdź mi z oczu szatanie! Jesteś mi zawadą, wciąż myślisz po ludzku, nie myślisz po Bożemu.
- Oj Piotrze, Papieżu. Trzy lata chodzisz za Nauczycielem i nic się nie nauczyłeś? Wciąż myślisz po ludzku?
- A jak to jest ze mną? Trochę gorzej. Tyle lat już chodzę za Chrystusem, czytam Jego słowa, patrzę na Jego cuda i co? Wciąż myślę po ludzku. Wciąż myślę po ludzku, ale nie krzyknij na mnie Panie: Zejdź mi z oczu, szatanie! Jesteś mi zawadą! Pójdę za Tobą, Choćby Cię wszyscy opuścili . Nie mów tak Piotrze, nie mów tak księże, nie mów tak Jerzy. Staną się jeszcze gorsze rzeczy. Zanim kogut zapieje ty się Mnie trzykroć zaprzesz! Przed dziewczyną, przed ludźmi, przed służącą.
- Ale będę płakał jak Piotr.
- Płakał!
-
niedziela, 28 marca 2010
Niedziela Palmowa w parafii i w Watykanie
.
Dzieci z palmami przed zakrystią czekają na ich poświęcenie przed południową Mszą Świętą.
Modlitwa ks.Proboszcza poprzedzająca poświęcenie palemek
Procesja z palmami
Procesja wchodzi do kościoła
Przemówienie Papieskie z okazji 25 Światowego Dnia Młodzieży
Młodzież zgromadzona na audiencji na pl. Św. Piotra
Pozdrowienia dla Polaków.
Końcowe błogosławieństwo
Różne:
Drogowskaz na ul Przemysława nadal wskazuje kierunek gdzie miało miejsce Europejskie Spotkanie Młodych. I dobrze!
Na ostatnich tegorocznych Gorzkich Żalach prowadzonych tego roku przez ks. Proboszcza nie robiłem zdjęć.
Na jutro 29 marca, na godz.18:00 przesunięto w Watykanie uroczystości związane z 5 rocznicą odejścia do Domu Ojca Papieża Jana Pawła II, które wypadły tego roku w Wielki Piątek. Wobec powyższego będę flagował przy pomniku po rezurekcji w Wielką Sobotę.
Święcenie palm na rannej Mszy Świętej
Czytanie na głosy Męki naszego Pana Jezusa ChrystusaDzieci z palmami przed zakrystią czekają na ich poświęcenie przed południową Mszą Świętą.
Modlitwa ks.Proboszcza poprzedzająca poświęcenie palemek
Poświęcenie palm
Procesja z palmami
Procesja wchodzi do kościoła
Przemówienie Papieskie z okazji 25 Światowego Dnia Młodzieży
Młodzież zgromadzona na audiencji na pl. Św. Piotra
Pozdrowienia dla Polaków.
Końcowe błogosławieństwo
Różne:
Drogowskaz na ul Przemysława nadal wskazuje kierunek gdzie miało miejsce Europejskie Spotkanie Młodych. I dobrze!
Na ostatnich tegorocznych Gorzkich Żalach prowadzonych tego roku przez ks. Proboszcza nie robiłem zdjęć.
Na jutro 29 marca, na godz.18:00 przesunięto w Watykanie uroczystości związane z 5 rocznicą odejścia do Domu Ojca Papieża Jana Pawła II, które wypadły tego roku w Wielki Piątek. Wobec powyższego będę flagował przy pomniku po rezurekcji w Wielką Sobotę.
Hosanna Synowi Dawidowemu
Kochani moi!
Idę do kościoła z palmą - nie jest największą, bo największe przyniosą w Myszyńcu albo w Łowiczu. Te kilku metrowe oglądałem latem 1979 roku w prywatnym muzeum pod Łowiczem.
Moja będzie prawdziwą.
Moja też będzie prawdziwą, tyle, że złożoną z kilku gałązek płaczącej wierzby z białymi baziami z naszego ogrodu, przewiązanych przez Ewę łowicką kokardą.
Szkoda tylko, że w Łowiczu nie ma już Wojtkowego osiołka, a naszego z plastiku od żłóbka zamknięto na lato w obórce.
Zasłuchajmy się w Łukaszowy opis uroczystego wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy.
Gdy Pan Jezus w pobliże Betfage i Betanii, powiedział dwom uczniom: Idźcie do wsi znajdziecie tam oślę, którego jeszcze nikt nie dosiadał. Odwiążcie je i przyprowadźcie tu. A gdyby ktoś pytał, dlaczego odwiązujecie, powiedzcie: Bo Pan kazał ...Gdy Jezus zbliżał się do Góry Oliwnej, ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, Inni obcinali gałązki z drzew, słali je na drogę i wołali głośno: Hosanna! Błogosławiony Król, który przychodzi! Pokój w niebie i chwała na wysokościach. Nauczycielu , zabroń im tego! Nie! Jeśli oni zamilkną, kamienie wołać będą!
Byłoby wszystko pięknie, po królewsku ale na Mszy świętej będę słuchał, opisu Męki Pana Jezusa, tak jak wczoraj na Cytadeli i przedwczoraj na Drodze Krzyżowej . A tłumy będą tak samo krzyczeć : ukrzyżuj Go , na krzyż z Nim. Jak długo będą jeszcze tak krzyczeć? Od tego czasu minęło bez mała 2 tysiące lat. Jak długo Go będą jeszcze krzyżować i wieszać? Wiemy jak to boli. Minęło co prawda tylko sześć lat. Nie odcinaliśmy sznura, ale składaliśmy syna do rodzinnego grobu. Znamy z autopsji ten ból.
Wiecie, że ci którzy rządzą światem , podbijają narody i panują nad nimi. U was będzie inaczej. Kto z was chciałby być wielkim , niech będzie jako sługa, a kto chciałby być pierwszym niech będzie jako niewolnik.
To tylko tak ładnie brzmi proszę księdza: Sługa sług Bożych! W zawołaniach biskupich moje servirel, servus! Tak ładnie to brzmi w rządzie - minister! Ale już nikt nie pamięta że minister to znaczy służący. Jestem z Łowicza i wiem co to znaczy sługa, parobek. Kiedy tak będzie naprawdę, że przełożony będzie tak jak sługa? O to jeszcze długo trzeba będzie czekać.
Chyba nigdy. Przecież się ockniemy i kiedyś zmądrzejemy.
Idę do kościoła z palmą - nie jest największą, bo największe przyniosą w Myszyńcu albo w Łowiczu. Te kilku metrowe oglądałem latem 1979 roku w prywatnym muzeum pod Łowiczem.
Moja będzie prawdziwą.
Moja też będzie prawdziwą, tyle, że złożoną z kilku gałązek płaczącej wierzby z białymi baziami z naszego ogrodu, przewiązanych przez Ewę łowicką kokardą.
Szkoda tylko, że w Łowiczu nie ma już Wojtkowego osiołka, a naszego z plastiku od żłóbka zamknięto na lato w obórce.
Zasłuchajmy się w Łukaszowy opis uroczystego wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy.
Gdy Pan Jezus w pobliże Betfage i Betanii, powiedział dwom uczniom: Idźcie do wsi znajdziecie tam oślę, którego jeszcze nikt nie dosiadał. Odwiążcie je i przyprowadźcie tu. A gdyby ktoś pytał, dlaczego odwiązujecie, powiedzcie: Bo Pan kazał ...Gdy Jezus zbliżał się do Góry Oliwnej, ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, Inni obcinali gałązki z drzew, słali je na drogę i wołali głośno: Hosanna! Błogosławiony Król, który przychodzi! Pokój w niebie i chwała na wysokościach. Nauczycielu , zabroń im tego! Nie! Jeśli oni zamilkną, kamienie wołać będą!
Byłoby wszystko pięknie, po królewsku ale na Mszy świętej będę słuchał, opisu Męki Pana Jezusa, tak jak wczoraj na Cytadeli i przedwczoraj na Drodze Krzyżowej . A tłumy będą tak samo krzyczeć : ukrzyżuj Go , na krzyż z Nim. Jak długo będą jeszcze tak krzyczeć? Od tego czasu minęło bez mała 2 tysiące lat. Jak długo Go będą jeszcze krzyżować i wieszać? Wiemy jak to boli. Minęło co prawda tylko sześć lat. Nie odcinaliśmy sznura, ale składaliśmy syna do rodzinnego grobu. Znamy z autopsji ten ból.
Wiecie, że ci którzy rządzą światem , podbijają narody i panują nad nimi. U was będzie inaczej. Kto z was chciałby być wielkim , niech będzie jako sługa, a kto chciałby być pierwszym niech będzie jako niewolnik.
To tylko tak ładnie brzmi proszę księdza: Sługa sług Bożych! W zawołaniach biskupich moje servirel, servus! Tak ładnie to brzmi w rządzie - minister! Ale już nikt nie pamięta że minister to znaczy służący. Jestem z Łowicza i wiem co to znaczy sługa, parobek. Kiedy tak będzie naprawdę, że przełożony będzie tak jak sługa? O to jeszcze długo trzeba będzie czekać.
Chyba nigdy. Przecież się ockniemy i kiedyś zmądrzejemy.
sobota, 27 marca 2010
Ukrzyżuj Go
Tyle co wróciłem z Misterium Męki Pańskiej na Poznańskiej Cytadeli. Od kilku lat w nim uczestnicz, a każdego roku inaczej ją przeżywam. Tym razem pojechałem sam. Ewa nie czuje się na siłach, by przejść te kilkaset metrów i przesiedzieć na dworze na krześle ponad godzinny spektakl.
Biorę swój składany 1,4 metrowy krzyż z cierniową koroną na plecy i maszeruję wmieszany w tłum z innymi na błonia, przed dzwon Pokoju. Teren znam doskonale, bo mam go fotograficznie za dnia zinwentaryzowany pod kątem ustawienia na nim, na środku ogromnej prawie 100 ha łąki, mego Świetlistego Krzyża Pojednań. W fosie przy której jest muzeum chciałem zrobić pierwsze zdjęcie. Brak karty pamięci wyświetlił się komunikat. Została od rana w kompie. Może to i lepiej myślę sobie. Nie przyszedłem tu aby robić zdjęcia, ale by stanąć w miarę blisko przy krzyżu Chrystusowym. Póki co, przytulam twarz do mego krzyża i w siąpiącym deszczu, udaję się w miarę blisko miejsca ukrzyżowania. Wokół mnie pusto. Miało być 100 tys. osób, a jest dużo mniej. Pewno deszcz odstraszył starszych ,bo 90% z obecnych to ludzie bardzo młodzi - młodzież licealna i studenci.
A ks. Biskup Zdzisław Fortuniak mówi, że na deszcz nie ma mocy. Dobrze, że szybko skończył bo robi się zimno. A jak skończył to i deszcz ustał i do końca już nie padał.
A ja czekam na tę konkretną scenę pod krzyżem. Głos mi w ustach zamarł i nie krzyczę z innymi "ukrzyżuj Go ". Nie to żebym był lepszy. Nie! Wczoraj się nawet popłakałem z innymi na piątkowej Drodze Krzyżowej.
Rzadko tak blisko jestem Ukrzyżowanego . Wiem, że to aktor, pan Ziemowit Howadek, ale gdy widzę jak krew ścieka od draśnięcia włócznią z Jego boku, robi mi się niedobrze. Przy pobieraniu krwi zwykle mdleję. Dobrze że jest chłodno 4-5 stopni i wieje wiatr, a on cały czas nagi wisi na krzyżu. Śpiewam razem z chórem i modlę się jak potrafię: Tylko Ty mój Panie i Boże , umiesz obronić , rozgrzeszyć, przebaczyć, pojednać i nie wypomnieć. Tylko Ty jeden zachowasz tajemnicę przebaczenia, pojednania. Dlatego przez łzy patrzę na Twoje święte rany. Krzyżu Święty z Ciebie moc płynie i męstwo w Tobie jest moje zwycięstwo.
Potem jest jeszcze scena finałowa z 15 metrowym Bożym Miłosierdziem i spotkanie Zmartwychwstałego Chrystusa z Janem Pawłem II z papieskim przesłaniem końcowym.
Ja ściskam swój krzyż i powoli opuszczam Golgotę. Ledwo wszedłem do domu, telefon od Kuby. Mam dla taty kilka zdjęć z dzisiejszego Misterium. Dziękuję Ci Synu za te zdjęcia, a przede wszystkim za to, żeś, tak jak ja, stanął pod Chrystusowym Krzyżem. Odpowiem Ci tak jak odpowiadałem harcerzom roznoszącym po placu chleb w czasie Wieczerzy Pańskiej: Bóg zapłać!
Biorę swój składany 1,4 metrowy krzyż z cierniową koroną na plecy i maszeruję wmieszany w tłum z innymi na błonia, przed dzwon Pokoju. Teren znam doskonale, bo mam go fotograficznie za dnia zinwentaryzowany pod kątem ustawienia na nim, na środku ogromnej prawie 100 ha łąki, mego Świetlistego Krzyża Pojednań. W fosie przy której jest muzeum chciałem zrobić pierwsze zdjęcie. Brak karty pamięci wyświetlił się komunikat. Została od rana w kompie. Może to i lepiej myślę sobie. Nie przyszedłem tu aby robić zdjęcia, ale by stanąć w miarę blisko przy krzyżu Chrystusowym. Póki co, przytulam twarz do mego krzyża i w siąpiącym deszczu, udaję się w miarę blisko miejsca ukrzyżowania. Wokół mnie pusto. Miało być 100 tys. osób, a jest dużo mniej. Pewno deszcz odstraszył starszych ,bo 90% z obecnych to ludzie bardzo młodzi - młodzież licealna i studenci.
A ks. Biskup Zdzisław Fortuniak mówi, że na deszcz nie ma mocy. Dobrze, że szybko skończył bo robi się zimno. A jak skończył to i deszcz ustał i do końca już nie padał.
A ja czekam na tę konkretną scenę pod krzyżem. Głos mi w ustach zamarł i nie krzyczę z innymi "ukrzyżuj Go ". Nie to żebym był lepszy. Nie! Wczoraj się nawet popłakałem z innymi na piątkowej Drodze Krzyżowej.
Rzadko tak blisko jestem Ukrzyżowanego . Wiem, że to aktor, pan Ziemowit Howadek, ale gdy widzę jak krew ścieka od draśnięcia włócznią z Jego boku, robi mi się niedobrze. Przy pobieraniu krwi zwykle mdleję. Dobrze że jest chłodno 4-5 stopni i wieje wiatr, a on cały czas nagi wisi na krzyżu. Śpiewam razem z chórem i modlę się jak potrafię: Tylko Ty mój Panie i Boże , umiesz obronić , rozgrzeszyć, przebaczyć, pojednać i nie wypomnieć. Tylko Ty jeden zachowasz tajemnicę przebaczenia, pojednania. Dlatego przez łzy patrzę na Twoje święte rany. Krzyżu Święty z Ciebie moc płynie i męstwo w Tobie jest moje zwycięstwo.
Potem jest jeszcze scena finałowa z 15 metrowym Bożym Miłosierdziem i spotkanie Zmartwychwstałego Chrystusa z Janem Pawłem II z papieskim przesłaniem końcowym.
Ja ściskam swój krzyż i powoli opuszczam Golgotę. Ledwo wszedłem do domu, telefon od Kuby. Mam dla taty kilka zdjęć z dzisiejszego Misterium. Dziękuję Ci Synu za te zdjęcia, a przede wszystkim za to, żeś, tak jak ja, stanął pod Chrystusowym Krzyżem. Odpowiem Ci tak jak odpowiadałem harcerzom roznoszącym po placu chleb w czasie Wieczerzy Pańskiej: Bóg zapłać!
Mój Pan jest dobrym Pasterzem
Bardzo lubię przypowieść o Dobrym Pasterzu, który szuka zagubionej owcy. Gdy każdorazowo, wychodząc z kościoła spoglądam w górę, widzę Dobrego Pasterza i mnie, zagubionego barana, który dużo beczy, a mleka nie daje. Jest sobota po V niedzieli Wielkiego postu. Posłuchajmy co nam na ten temat napisał dzisiaj ks.Tymoteusz:
Jeśli ktoś z was ma sto owiec, a zginie mu jedna, czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie szuka tej jednej, aż ją znajdzie? A gdy znajdzie, z radością bierze ją na ramiona i wróciwszy do domu, zwołuje sąsiadów i mówi: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła. Albo, jeśli jakaś kobieta, która ma dziesięć drachm, gdy zgubi jedną, czy nie zapala światła i nie wymiata całego domu, aż ją znajdzie? I wtedy też zwołuje sąsiadki i przyjaciółki i mówi: Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam. W obu przypowieściach jest ta sama puenta: Większa jest radość w niebie z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych.
Mój Bóg jest Dobrym Pasterzem, który szuka zagubionych. Jest jak matka, która szuka zagubionego pieniążka, zagubionej mojej wiary. Nad tą przypowieścią szczególnie się zastanawiam, bo znów przecież to zawsze o mnie jest mowa. Wiem, że mój Pan jest Dobrym Pasterzem, prowadzi mnie na zielone pastwiska, nad wodę, gdzie mogę odpocząć, ale ja jestem mądrzejszy, znam skróty, przecież mogę po swojemu. I wtedy tak się uwikłam, w ciernie wplączę, że nie mam powrotu. Nikt mi nie pomoże.
Nikt...? Pomoże! Mój Dobry Pasterz, zostawi bez opieki w kościele pobożnych i pójdzie mnie szukać, tego jednego zaginionego, tak długo, aż znajdzie. Przyniesie mnie do kościoła i powie: Cieszcie się ze Mną bo znalazłem barana, który Mi zginął.
A dalej, to już tylko o bliskich memu sercu pasterzach.
Ja też jestem pasterzem. Spowiadam pobożnych, chodzę po kolędzie do grzecznych, załatwiam w kancelarii uprzejmych i zapomniałem, że kogoś mi brak! To tylko mama tak dba, Abym wiary nie zgubił - jak drachmy.To ona jest wdową, która na tacę daje ostatni grosz, i zauważył to Pan Jezus i pochwalił ją. Za mało dbam o parafian, którzy mi zginęli. Za mało dziękuję mamom i babciom, które mi dają znalezioną drachmę. Obojętne mi to, że do spowiedzi przyszedł po wielu latach, a ja tego nie zauważyłem. Całe Niebo się cieszy bo Większa jest radość w niebie z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych. Tylko ja chodzę smutny, bo zgubiłem jedną drachmę.
Jeśli ktoś z was ma sto owiec, a zginie mu jedna, czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie szuka tej jednej, aż ją znajdzie? A gdy znajdzie, z radością bierze ją na ramiona i wróciwszy do domu, zwołuje sąsiadów i mówi: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła. Albo, jeśli jakaś kobieta, która ma dziesięć drachm, gdy zgubi jedną, czy nie zapala światła i nie wymiata całego domu, aż ją znajdzie? I wtedy też zwołuje sąsiadki i przyjaciółki i mówi: Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam. W obu przypowieściach jest ta sama puenta: Większa jest radość w niebie z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych.
Mój Bóg jest Dobrym Pasterzem, który szuka zagubionych. Jest jak matka, która szuka zagubionego pieniążka, zagubionej mojej wiary. Nad tą przypowieścią szczególnie się zastanawiam, bo znów przecież to zawsze o mnie jest mowa. Wiem, że mój Pan jest Dobrym Pasterzem, prowadzi mnie na zielone pastwiska, nad wodę, gdzie mogę odpocząć, ale ja jestem mądrzejszy, znam skróty, przecież mogę po swojemu. I wtedy tak się uwikłam, w ciernie wplączę, że nie mam powrotu. Nikt mi nie pomoże.
Nikt...? Pomoże! Mój Dobry Pasterz, zostawi bez opieki w kościele pobożnych i pójdzie mnie szukać, tego jednego zaginionego, tak długo, aż znajdzie. Przyniesie mnie do kościoła i powie: Cieszcie się ze Mną bo znalazłem barana, który Mi zginął.
A dalej, to już tylko o bliskich memu sercu pasterzach.
Ja też jestem pasterzem. Spowiadam pobożnych, chodzę po kolędzie do grzecznych, załatwiam w kancelarii uprzejmych i zapomniałem, że kogoś mi brak! To tylko mama tak dba, Abym wiary nie zgubił - jak drachmy.To ona jest wdową, która na tacę daje ostatni grosz, i zauważył to Pan Jezus i pochwalił ją. Za mało dbam o parafian, którzy mi zginęli. Za mało dziękuję mamom i babciom, które mi dają znalezioną drachmę. Obojętne mi to, że do spowiedzi przyszedł po wielu latach, a ja tego nie zauważyłem. Całe Niebo się cieszy bo Większa jest radość w niebie z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych. Tylko ja chodzę smutny, bo zgubiłem jedną drachmę.
piątek, 26 marca 2010
Przyjacielu, jakeś tu się znalazł?
Piątek dzień Męki Pańskiej - pamiętam o Godzinie Miłosierdzia.
Kochani moi!
Pan Jezus w swoim nauczaniu często przywoływał obraz uczty, pewnie po to , aby nas nauczyć jak uczestniczyć w uczcie Królestwa.
Pewien król wyprawił ucztę weselną swojemu synowi. Posłał służących, aby zwołali zaproszonych na ucztę. Przyjdźcie bo wszystko jest gotowe. Ale oni zlekceważyli zaproszenie. Rozgniewał się król i powiedział do sług: Idźcie na rozstajne drogi i zapraszajcie wszystkich, których spotkacie i sala weselna napełniła się gośćmi. Wszedł król i zobaczył człowieka, który nie miał szaty weselnej. I powiedział: Przyjacielu, jakeś się tu znalazł. Zwiążcie go i wyrzućcie stąd na zewnątrz.
Ciekawe i zastanawiające. Na uczcie trzeba być kulturalnym, trzeba być czystym i świątecznie ubranym. Gdy będziesz zaproszony na ucztę , nie zasiadaj na pierwszym miejscu, bo może przyjść ktoś godniejszy i musisz zająć miejsce ostatnie. Gdy przyjdziesz, zajmij ostatnie miejsce, wtedy król ci powie: Przyjacielu, przesiądź się wyżej, wtedy okryjesz się chwałą wobec współbiesiadników.
Najbardziej pouczająca dla mnie jest uczta u Szymona Trędowatego. Byłoby wszystko pięknie, gdyby nie wtargnęła ta kobieta, którą wszyscy w mieście znali. Przywarła do stóp Pana Jezusa, łzami umywała Jego stopy i namaściła je drogocennym olejkiem. Zgorszyli się wszyscy. Gdyby On wiedział, kim jest ta pani. Nawet Judasz przemówił: Po co taka strata? Lepiej byłoby sprzedać ten olejek, a pieniądze dać ubogim. A Jan Ewangelista go podsumował: A mówił to nie dlatego, że miał troskę o ubogich, tylko dlatego, że był złodziejem.
A co dalej na tej uczcie: Szymonie mam ci coś do powiedzenia. Ty się znasz na manierach towarzyskich. Nie dałeś Mi pocałunku pokoju. Nie dałeś mi wody, abym obmył nogi, nie namaściłeś mi wody olejkiem, a ona? Widzisz, kto z was mnie więcej kocha - ty czy ona? Ona! A wiesz dlaczego? Bo komu więcej się przebacza, ten więcej kocha.
O Boże! Wstydu oszczędź! Przecież co niedzielę uczestniczę we Mszy Świętej. Wiem, co znaczy szata godowa. Ubieram białą koszulę krawat i garnitur. Siadam w pierwszej ławce. I gorszę się zachowaniem, grzeszników, których znam.
A co ja bym zrobił, gdyby król mnie zapytał; Kto z was Mnie więcej kocha? Ty, czy Ci co później przyszli? Spuściłbym pewno głowę i powiedział: Ona! Oni! Jakeś Ty się tu znalazł nie mając szaty godowej?
Kochani moi!
Pan Jezus w swoim nauczaniu często przywoływał obraz uczty, pewnie po to , aby nas nauczyć jak uczestniczyć w uczcie Królestwa.
Pewien król wyprawił ucztę weselną swojemu synowi. Posłał służących, aby zwołali zaproszonych na ucztę. Przyjdźcie bo wszystko jest gotowe. Ale oni zlekceważyli zaproszenie. Rozgniewał się król i powiedział do sług: Idźcie na rozstajne drogi i zapraszajcie wszystkich, których spotkacie i sala weselna napełniła się gośćmi. Wszedł król i zobaczył człowieka, który nie miał szaty weselnej. I powiedział: Przyjacielu, jakeś się tu znalazł. Zwiążcie go i wyrzućcie stąd na zewnątrz.
Ciekawe i zastanawiające. Na uczcie trzeba być kulturalnym, trzeba być czystym i świątecznie ubranym. Gdy będziesz zaproszony na ucztę , nie zasiadaj na pierwszym miejscu, bo może przyjść ktoś godniejszy i musisz zająć miejsce ostatnie. Gdy przyjdziesz, zajmij ostatnie miejsce, wtedy król ci powie: Przyjacielu, przesiądź się wyżej, wtedy okryjesz się chwałą wobec współbiesiadników.
Najbardziej pouczająca dla mnie jest uczta u Szymona Trędowatego. Byłoby wszystko pięknie, gdyby nie wtargnęła ta kobieta, którą wszyscy w mieście znali. Przywarła do stóp Pana Jezusa, łzami umywała Jego stopy i namaściła je drogocennym olejkiem. Zgorszyli się wszyscy. Gdyby On wiedział, kim jest ta pani. Nawet Judasz przemówił: Po co taka strata? Lepiej byłoby sprzedać ten olejek, a pieniądze dać ubogim. A Jan Ewangelista go podsumował: A mówił to nie dlatego, że miał troskę o ubogich, tylko dlatego, że był złodziejem.
A co dalej na tej uczcie: Szymonie mam ci coś do powiedzenia. Ty się znasz na manierach towarzyskich. Nie dałeś Mi pocałunku pokoju. Nie dałeś mi wody, abym obmył nogi, nie namaściłeś mi wody olejkiem, a ona? Widzisz, kto z was mnie więcej kocha - ty czy ona? Ona! A wiesz dlaczego? Bo komu więcej się przebacza, ten więcej kocha.
O Boże! Wstydu oszczędź! Przecież co niedzielę uczestniczę we Mszy Świętej. Wiem, co znaczy szata godowa. Ubieram białą koszulę krawat i garnitur. Siadam w pierwszej ławce. I gorszę się zachowaniem, grzeszników, których znam.
A co ja bym zrobił, gdyby król mnie zapytał; Kto z was Mnie więcej kocha? Ty, czy Ci co później przyszli? Spuściłbym pewno głowę i powiedział: Ona! Oni! Jakeś Ty się tu znalazł nie mając szaty godowej?
czwartek, 25 marca 2010
Bądź pozdrowiona pełna łaski
Stoją równo ustawione w kilku szafach opisane segregatory, a w nich Dzienniki Ustaw i Monitory Polskie, zebrane od 1994 roku. Wśród całego prawodawstwa polskiego jest jeden szczególny: Monitor Polski nr 37 z 8 września 2004 roku, a w nim na stronie 1734 pod poz.648 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 27 sierpnia 2004 roku w sprawie ustanowienia Narodowego Dnia Życia podpisana przez Marszałka Sejmu Józefa Oleksego.
Czytam treść uchwały i oczom nie wierzę i pytam się głośno: Czy dzisiaj wybrany przez naród sejm, zdolny byłby do podjęcia takiej uchwały? A skoro tak, to co Rząd robi, aby mając taką uchwałę wprowadzać ją w życie. Jaka refleksja towarzyszyła wczorajszemu Dniu Życia, jaki gest uczyniono wczoraj. Ile refleksji na temat ochrony życia znalazło się wczoraj w mediach?
Zwrócę uwagę na jeden głos. To głos papieża Benedykta XVI w czasie wczorajszej środowej audiencji (na zdjęciu) . Nawiązał on do obchodzonego dzisiaj w Polsce, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego Dnia Świętości Życia, stwierdzając, że tajemnica ta odsłania szczególną wartość i godność ludzkiego życia. Bóg dał nam ten dar i uświęcił go, gdy Syn stał się człowiekiem i narodził z Maryi - podkreślił Ojciec Święty. Z tego wynika Boże wezwanie do obrony życia ludzkiego od poczęcia aż do naturalnej śmierci . Zwrócił też uwagę na potrzebę poszanowania i budzenia nowej społecznej wrażliwości w tej kwestii.
Dzień Świętości Życia ma nas pobudzić do myślenia, ma nas wyrwać ze stagnacji. Człowiek, który ma kłopot ze zdefiniowaniem siebie, z określeniem tego kim jest, skąd przychodzi i dokąd zmierza, będzie miał problemy z ochroną życia. Kierowany błędnym rozumieniem wolności, w ostateczności straci szacunek dla samego siebie. Będzie niszczył własne życie przez alkohol, narkotyki, pracoholizm, rujnowanie zdrowia kobiet przez hormonalne środki antykoncepcyjne, rozpad rodziny wskutek pogoni za pieniądzem.
By temu sprostać musimy zjednoczyć się w modlitwie, działaniu i wspólnym budowaniu cywilizacji miłości. Spójrzmy przez Maryję, przez jej dzisiejszą uroczystość Zwiastowania Pańskiego na Jezusa. Popatrz na te zdjęcia. Jest na nich Maryja, to witraż wiszący w naszym salonie, w oknie naszego domu. Gdy spojrzysz przez okno widzisz Plac Pojednań przed Bożym Miłosierdziem z Jezusem czekającym na mnie, na ciebie w sakramencie pojednania (dzisiaj w parafii rozstawiono kilka konfesjonałów, będzie spowiedź wielkanocna z udziałem zaproszonych kapłanów. Trzeba klęknąć przy poręczy między TOTUS a TUUS, zrobić rachunek sumienia, a potem klęknąć przy konfesjonale i otworzyć się przed Panem.
A teraz na koniec dzisiejszych zamyśleń posłuchajmy co nam napisał na dzisiejszy dzień Ks. Tymoteusz:
Kochani moi!
Jest głęboki post, a dziś dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem, radosna uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Święty Łukasz słusznie nazywany jest malarzem, bo tak barwnie, słowem namalował Zwiastowanie Pańskie. W dzisiejszej medytacji słyszę wielkie ludzkie pytania Dzieweczki z Nazaret: Kim Ty jesteś, co do mnie mówisz? Ja się Ciebie boję! Jak to się wszystko stanie, skoro męża nie znam? Co to znaczy "osłoni", "zacieni"? Ja nic z tego nie rozumiem, ale jeśli Ty naprawdę jesteś Wysłannikiem Boga, to ja jestem tylko Jego Służebnicą, niechaj mi się stanie wszystko według słowa Twego. Fiat. Stało się. To ta zapowiedziana nowa niewiasta, na której piętę będzie czyhał wąż, ale jej nie ukąsi. Ona zmiażdży nu łeb. To ta, obleczona w słońce, na której głowie korona z gwiazd dwunastu. A językiem Mickiewicza powiem prościej: Pojrzał Jehowa i w Niej upodobał sobie. Pękły niebios zwierciadła Biała Gołąbka spadła i nad Syjonem w równi trzyma skrzydła obie. Grom - błyskawica, Stań się - stało Matką Dziewica, Bóg - Ciało. Na Anioł Pański biją dzwony, a ja klękam, bo Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami. Jeszcze kilka słów od Brandstaettera. Wyszła przed dom. Usiadła na ziemię w pełnym słońcu... Nagle poczuła na sobie cień, który Ją coraz szczelniej otulał. Otworzyła oczy i spostrzegła, że pada na Nią cienista smuga, chociaż na rozżarzonym niebie nie było żadnego obłoku, gdyż cień był obłokiem, szekiną, obecnością Jahwe, cienisto-obłocznym JESTEM, który wpłynął w krew Miriam I wszystkie komórki Jej ciała, aż do ostatnich granic Jej jestestwa. Wtedy właśnie zbiegł ze wzgórza zadyszany Josef. Co ci jest Miriam. O jakie to piękne, niepojęte. Matko moich zwiastowań, Matko mego powołania i mego małżeństwa, jam tylko sługa Twój! Okaż,że jesteś
Matką! Zwiastunko Boża dobrych czasów.
Powyżej cztery zdjęcia okna w którym zawieszony jest witraż z Matką Boską.
Czytam treść uchwały i oczom nie wierzę i pytam się głośno: Czy dzisiaj wybrany przez naród sejm, zdolny byłby do podjęcia takiej uchwały? A skoro tak, to co Rząd robi, aby mając taką uchwałę wprowadzać ją w życie. Jaka refleksja towarzyszyła wczorajszemu Dniu Życia, jaki gest uczyniono wczoraj. Ile refleksji na temat ochrony życia znalazło się wczoraj w mediach?
Zwrócę uwagę na jeden głos. To głos papieża Benedykta XVI w czasie wczorajszej środowej audiencji (na zdjęciu) . Nawiązał on do obchodzonego dzisiaj w Polsce, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego Dnia Świętości Życia, stwierdzając, że tajemnica ta odsłania szczególną wartość i godność ludzkiego życia. Bóg dał nam ten dar i uświęcił go, gdy Syn stał się człowiekiem i narodził z Maryi - podkreślił Ojciec Święty. Z tego wynika Boże wezwanie do obrony życia ludzkiego od poczęcia aż do naturalnej śmierci . Zwrócił też uwagę na potrzebę poszanowania i budzenia nowej społecznej wrażliwości w tej kwestii.
Dzień Świętości Życia ma nas pobudzić do myślenia, ma nas wyrwać ze stagnacji. Człowiek, który ma kłopot ze zdefiniowaniem siebie, z określeniem tego kim jest, skąd przychodzi i dokąd zmierza, będzie miał problemy z ochroną życia. Kierowany błędnym rozumieniem wolności, w ostateczności straci szacunek dla samego siebie. Będzie niszczył własne życie przez alkohol, narkotyki, pracoholizm, rujnowanie zdrowia kobiet przez hormonalne środki antykoncepcyjne, rozpad rodziny wskutek pogoni za pieniądzem.
By temu sprostać musimy zjednoczyć się w modlitwie, działaniu i wspólnym budowaniu cywilizacji miłości. Spójrzmy przez Maryję, przez jej dzisiejszą uroczystość Zwiastowania Pańskiego na Jezusa. Popatrz na te zdjęcia. Jest na nich Maryja, to witraż wiszący w naszym salonie, w oknie naszego domu. Gdy spojrzysz przez okno widzisz Plac Pojednań przed Bożym Miłosierdziem z Jezusem czekającym na mnie, na ciebie w sakramencie pojednania (dzisiaj w parafii rozstawiono kilka konfesjonałów, będzie spowiedź wielkanocna z udziałem zaproszonych kapłanów. Trzeba klęknąć przy poręczy między TOTUS a TUUS, zrobić rachunek sumienia, a potem klęknąć przy konfesjonale i otworzyć się przed Panem.
A teraz na koniec dzisiejszych zamyśleń posłuchajmy co nam napisał na dzisiejszy dzień Ks. Tymoteusz:
Kochani moi!
Jest głęboki post, a dziś dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem, radosna uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Święty Łukasz słusznie nazywany jest malarzem, bo tak barwnie, słowem namalował Zwiastowanie Pańskie. W dzisiejszej medytacji słyszę wielkie ludzkie pytania Dzieweczki z Nazaret: Kim Ty jesteś, co do mnie mówisz? Ja się Ciebie boję! Jak to się wszystko stanie, skoro męża nie znam? Co to znaczy "osłoni", "zacieni"? Ja nic z tego nie rozumiem, ale jeśli Ty naprawdę jesteś Wysłannikiem Boga, to ja jestem tylko Jego Służebnicą, niechaj mi się stanie wszystko według słowa Twego. Fiat. Stało się. To ta zapowiedziana nowa niewiasta, na której piętę będzie czyhał wąż, ale jej nie ukąsi. Ona zmiażdży nu łeb. To ta, obleczona w słońce, na której głowie korona z gwiazd dwunastu. A językiem Mickiewicza powiem prościej: Pojrzał Jehowa i w Niej upodobał sobie. Pękły niebios zwierciadła Biała Gołąbka spadła i nad Syjonem w równi trzyma skrzydła obie. Grom - błyskawica, Stań się - stało Matką Dziewica, Bóg - Ciało. Na Anioł Pański biją dzwony, a ja klękam, bo Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami. Jeszcze kilka słów od Brandstaettera. Wyszła przed dom. Usiadła na ziemię w pełnym słońcu... Nagle poczuła na sobie cień, który Ją coraz szczelniej otulał. Otworzyła oczy i spostrzegła, że pada na Nią cienista smuga, chociaż na rozżarzonym niebie nie było żadnego obłoku, gdyż cień był obłokiem, szekiną, obecnością Jahwe, cienisto-obłocznym JESTEM, który wpłynął w krew Miriam I wszystkie komórki Jej ciała, aż do ostatnich granic Jej jestestwa. Wtedy właśnie zbiegł ze wzgórza zadyszany Josef. Co ci jest Miriam. O jakie to piękne, niepojęte. Matko moich zwiastowań, Matko mego powołania i mego małżeństwa, jam tylko sługa Twój! Okaż,że jesteś
Matką! Zwiastunko Boża dobrych czasów.
Powyżej cztery zdjęcia okna w którym zawieszony jest witraż z Matką Boską.
środa, 24 marca 2010
Misje święte u Dobrego Pasterza
Wpadł do nas wczoraj brat - stolarz naprawić wyrwane drzwiczki od szafki pod zlewozmywakiem. Kilka dni wcześniej naprawił je Kuba, złota rączka po dziadku i chrzestnym. Nie było nic do roboty. Brat wypił kawę i zaprosił mnie na wieczorną naukę stanową dla mężczyzn, głoszoną w ramach misji parafialnych, w mojej, starej parafii pw. Jezusa Dobrego Pasterza. Jako, że nie byłem tego dnia rano na Mszy św., skorzystałem z ochotą z jego zaproszenia.
Gdy znalazłem się w świątyni, uwagę moją przykuł afisz z darami Ducha Świętego.
Zaciekawił mnie głównie podkład graficzny, na którym artysta plastyk umieścił w centrum symbol Ducha Świętego, a dalej niejako na kolejnych stopniach ołtarza, przypominających pomnikowe stopnie, kolejne dary Ducha Świętego. Tak zapatrzony, w rzeźbę Dobrego Pasterza i plakat o Duchu Świętym, składałem wczorajszą ofiarę Bogu Ojcu, wespół z kapłanami celebransami . W homilii, skierowanej do w miarę pełnego kościoła, kaznodzieja starał się dać odpowiedź na pytanie: Kim jesteś wierzący niedowiarku?
Kanwą,wokół której toczyły się rozważania stanowe dla mężczyzn, misjonarza ze Świętej Góry, było ogólne pytanie: Komu potrzebni są mężczyźni? Krótka odpowiedź : Bogu, rodzinie, społeczeństwu i kościołowi została przez misjonarza rozwinięta i poparta przykładami.
Zatrzymam się na rodzinie: Kiedyś ojca, podobnie jak matkę całowało się w rękę. Dzisiejsze trendy zmierzają do tego by z ojca zrobić kumpla. Chyba coś nie tak. Ojciec to nie kolega. To opiekun rodziny. Na swój autorytet musi sobie zasłużyć. Zasłużyć można przede wszystkim mając szacunek dla samego siebie. Ale nie tylko. Mąż, ojciec musi bezwzględnie w każdym przypadku stanąć w obronie godności matki, żony. W kolorowych "szmatławcach", w mediach, w TV, w internecie coraz to bardziej pikantne rzeczy. A ty musisz reagować, by dzieci nie patrzyły w przyszłości na ciebie i na żonę, na ich koleżanki, kolegów, na przyszłe twoje synowe, zięciów "od pasa w dół".
Bogu jesteśmy potrzebni, by stanąć w obronie życia. Zauważcie mówił misjonarz, gdy ludzie zaczynają się buntować, media wywołują temat zastępczy - aborcję. Mężczyzna, ojciec winien bezwzględnie bronić matki, dawczyni życia. Masz jej mówić, że jest potrzebna, masz jej mówić, że może liczyć na ciebie. Wspólnie i razem z żoną pochylać się nie tylko nad kołyską, ale i nad dorastającym dzieckiem i nie tylko. Matka, ojciec do końca życia pozostają rodzicami i nawet jako dziadkowie należy pochylać się nie tylko nad wnukami ,ale i nad dziećmi. Różnice między tobą a żoną mogą być, bo to ludzkie, ale decyzje muszą być wspólne. W przeciwnym przypadku oboje przegrywacie. I pamiętajcie przestrzegał misjonarz: nie wolno dzieci różnicować. Miłość do dzieci musi być równa. Spojrzawszy po zgromadzonych dodał: dziadkowie też muszą zwracać uwagę wnukom. Należy stanąć w obronie wiary. Dzisiaj nikt za wiarę nie wyrzuca z pracy. Mamy wolność! A skoro wolno, to w kabaretach przebierają się za księży, nie za generałów, nie za ministrów, nie za premiera. Księża przebierańcy i siostry przebierańcy mają wykpić, ośmieszyć nie konkretne osoby, ale wartości
Mężczyźni potrzebni są społeczeństwu, Polsce. Nie może być tak, że młody człowiek, twoje dziecko odpowie ci: Mnie ta Polska nic nie obchodzi, to jest (i tu użyje w przymiotniku słowa na literę "k") k ....... kraj. Polska jak po wielokroć powtarzał nam JP II to dom wspólny z 1000 letnią historią, która zbiegła się z historią chrześcijaństwa na naszych ziemiach. To ty masz ich uczyć patriotyzmu na przykładzie historii własnej rodziny. (na zdjęciu obok w szybie naszego okna: orzeł w koronie a na jego piersi ryngraf z M.B. Częstochowską, z prawej stojące na balkonie łóżeczko, w którym po urodzeniu kładliśmy Łukasza- zdjęcie z końca września 1981 roku).
Jesteście potrzebni kościołowi. Kościół to społeczność wierzących, nie wychodźcie z tego kościoła. Bądźcie odpowiedzialni za świątynię duchową, abyśmy się nie doczekali, tak jak to jest na zachodzie, pustki w świątyniach naszych.
Z kościoła wyszedłem zadając sobie pytanie: Czy ten blog może się obyć bez porusznia spraw dotyczących mojej parafii, mojego kościoła, bez poruszania spraw istotnych dla tej wspólnoty w której przyszło mi żyć i działać?
Ps. Gdy dzisiaj rano wstałem z klęczek pomyślałem by zrobić zdjęcie pomnika "en' fas", tak aby było widać część ołtarzową od góry. Gdy podszedłem do Jezusa, spostrzegłem leżący na ołtarzu mój drewniany krzyżyk od różańca, który zaginął przed kilku dniami, a się odnalazł. Bóg zapłać temu, kto go tam położył.
Gdy znalazłem się w świątyni, uwagę moją przykuł afisz z darami Ducha Świętego.
Zaciekawił mnie głównie podkład graficzny, na którym artysta plastyk umieścił w centrum symbol Ducha Świętego, a dalej niejako na kolejnych stopniach ołtarza, przypominających pomnikowe stopnie, kolejne dary Ducha Świętego. Tak zapatrzony, w rzeźbę Dobrego Pasterza i plakat o Duchu Świętym, składałem wczorajszą ofiarę Bogu Ojcu, wespół z kapłanami celebransami . W homilii, skierowanej do w miarę pełnego kościoła, kaznodzieja starał się dać odpowiedź na pytanie: Kim jesteś wierzący niedowiarku?
Kanwą,wokół której toczyły się rozważania stanowe dla mężczyzn, misjonarza ze Świętej Góry, było ogólne pytanie: Komu potrzebni są mężczyźni? Krótka odpowiedź : Bogu, rodzinie, społeczeństwu i kościołowi została przez misjonarza rozwinięta i poparta przykładami.
Zatrzymam się na rodzinie: Kiedyś ojca, podobnie jak matkę całowało się w rękę. Dzisiejsze trendy zmierzają do tego by z ojca zrobić kumpla. Chyba coś nie tak. Ojciec to nie kolega. To opiekun rodziny. Na swój autorytet musi sobie zasłużyć. Zasłużyć można przede wszystkim mając szacunek dla samego siebie. Ale nie tylko. Mąż, ojciec musi bezwzględnie w każdym przypadku stanąć w obronie godności matki, żony. W kolorowych "szmatławcach", w mediach, w TV, w internecie coraz to bardziej pikantne rzeczy. A ty musisz reagować, by dzieci nie patrzyły w przyszłości na ciebie i na żonę, na ich koleżanki, kolegów, na przyszłe twoje synowe, zięciów "od pasa w dół".
Bogu jesteśmy potrzebni, by stanąć w obronie życia. Zauważcie mówił misjonarz, gdy ludzie zaczynają się buntować, media wywołują temat zastępczy - aborcję. Mężczyzna, ojciec winien bezwzględnie bronić matki, dawczyni życia. Masz jej mówić, że jest potrzebna, masz jej mówić, że może liczyć na ciebie. Wspólnie i razem z żoną pochylać się nie tylko nad kołyską, ale i nad dorastającym dzieckiem i nie tylko. Matka, ojciec do końca życia pozostają rodzicami i nawet jako dziadkowie należy pochylać się nie tylko nad wnukami ,ale i nad dziećmi. Różnice między tobą a żoną mogą być, bo to ludzkie, ale decyzje muszą być wspólne. W przeciwnym przypadku oboje przegrywacie. I pamiętajcie przestrzegał misjonarz: nie wolno dzieci różnicować. Miłość do dzieci musi być równa. Spojrzawszy po zgromadzonych dodał: dziadkowie też muszą zwracać uwagę wnukom. Należy stanąć w obronie wiary. Dzisiaj nikt za wiarę nie wyrzuca z pracy. Mamy wolność! A skoro wolno, to w kabaretach przebierają się za księży, nie za generałów, nie za ministrów, nie za premiera. Księża przebierańcy i siostry przebierańcy mają wykpić, ośmieszyć nie konkretne osoby, ale wartości
Mężczyźni potrzebni są społeczeństwu, Polsce. Nie może być tak, że młody człowiek, twoje dziecko odpowie ci: Mnie ta Polska nic nie obchodzi, to jest (i tu użyje w przymiotniku słowa na literę "k") k ....... kraj. Polska jak po wielokroć powtarzał nam JP II to dom wspólny z 1000 letnią historią, która zbiegła się z historią chrześcijaństwa na naszych ziemiach. To ty masz ich uczyć patriotyzmu na przykładzie historii własnej rodziny. (na zdjęciu obok w szybie naszego okna: orzeł w koronie a na jego piersi ryngraf z M.B. Częstochowską, z prawej stojące na balkonie łóżeczko, w którym po urodzeniu kładliśmy Łukasza- zdjęcie z końca września 1981 roku).
Jesteście potrzebni kościołowi. Kościół to społeczność wierzących, nie wychodźcie z tego kościoła. Bądźcie odpowiedzialni za świątynię duchową, abyśmy się nie doczekali, tak jak to jest na zachodzie, pustki w świątyniach naszych.
Z kościoła wyszedłem zadając sobie pytanie: Czy ten blog może się obyć bez porusznia spraw dotyczących mojej parafii, mojego kościoła, bez poruszania spraw istotnych dla tej wspólnoty w której przyszło mi żyć i działać?
Ps. Gdy dzisiaj rano wstałem z klęczek pomyślałem by zrobić zdjęcie pomnika "en' fas", tak aby było widać część ołtarzową od góry. Gdy podszedłem do Jezusa, spostrzegłem leżący na ołtarzu mój drewniany krzyżyk od różańca, który zaginął przed kilku dniami, a się odnalazł. Bóg zapłać temu, kto go tam położył.
Subskrybuj:
Posty (Atom)