piątek, 30 kwietnia 2010

Kanonizacja i plebiscyt

.
Równo dziesięć lat temu 30 kwietnia 2000 roku miała miejsce kanonizacja siostry Faustyny (beatyfikacja Rzym 18.04.1993). Ta jedyna, co warto podkreślić, dokonana przez Jana Pawła II kanonizacja roku jubileuszowego nabrała szczególnego wymiaru. Odbyła się równocześnie i w Rzymie i w Krakowie zgodnie z wizją samej świętej zapisanej w dzienniczku gdzie czytamy: "Wtem nagle zostałam porwana w bliskość Jezusa i stanęłam na ołtarzu obok Pana Jezusa ... i spojrzałam na te wielkie rzesze, które oddawały cześć Miłosierdziu Bożemu".
W homilii kanonizacyjnej Jan Paweł II powiedział: "Doznaję dziś naprawdę wielkiej radości, ukazując całemu Kościołowi jako dar Boży dla naszych czasów życie i świadectwo Siostry Faustyny Kowalskiej. Zrządzeniem Bożej Opatrzności, życie tej pokornej córki polskiej ziemi było całkowicie związane z historią XX wieku .... Kto pamięta, kto był świadkiem i uczestnikiem wydarzeń tamtych lat i straszliwych cierpień jakie przyniosły one milionom ludzi, wie dobrze, jak bardzo potrzebne było orędzie miłosierdzia".

Konieczne jest, aby ludzie podobnie jak niegdyś Apostołowie, którzy w Wieczerniku przyjęli Chrystusa Zmartwychwstałego także przyjęli to orędzie Bożego Miłosierdzia.
Na całość orędzia składa się oprócz znanego wszystkim obrazu Jezusa Miłosiernego, Święta i Godziny Miłosierdzia oraz Koronki do Miłosierdzia Bożego jest szerzenie czci Jego Miłosierdzia.
Istotą kultu Miłosierdzia Bożego jest postawa chrześcijańskiej ufności względem Pana Boga i czynnej miłości wobec bliźnich. Pan Jezus nie tylko żąda zaufania od swoich stworzeń (Dz. 1059) ale i pełnienia uczynków miłosierdzia: czynem, słowem lub modlitwą. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić (Dz. 742). Chrystus pragnie, aby jego czciciele wykonali w ciągu dnia przynajmniej jeden akt miłości bliźniego z miłości do Niego. By szerzyć cześć miłosierdzia Bożego nie koniecznie potrzeba wielu słów, potrzeba natomiast postawy wiary i zaufania Bogu i stawania się coraz bardziej miłosiernym.

Przeglądając książeczkę do nabożeństwa mojej babci sprzed 127 laty na stronie 347 natknąłem się na koronkę do Miłosierdzia Bożego. Koronka kończy się się modlitwą ojca św. Piusa IX , którego w 2000 roku beatyfikował Jan Paweł II.
On to - Pius IX, w dniu 8 maja 1853 roku wyznaczył pierwszą niedzielę po Trójcy Przenajświętszej na obchód święta Miłosierdzia Bożego dołączając do tego święta odpust zupełny (patrz wyjaśnienie u dołu strony 347).
















Rok później w 1854 roku Pius IX zatwierdził dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi, a w 1864 roku, w encyklice Quanta cura potępił liberalne i demokratyczne prądy umysłowe (m.in. zasadę wolności sumienia i prasy, rozdziału kościoła od państwa). W 1860 roku na Soborze Watykańskim I doprowadził do przyjęcia dogmatu o nieomylności papieża w kwestiach wiary wiary i moralności.

Widocznie Pan Jezus miał w stosunku do słów ówczesnej koronki wiele zastrzeżeń, że podyktował nową koronkę świętej Siostrze Faustynie. Sami przyznacie, że ta pierwsza koronka sprzed ponad stu laty zupełnie nie przystawała do trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. Konieczne się stało aby ludzie trzeciego tysiąclecia, podobnie jak Apostołowie, którzy w Wieczerniku przyjęli Chrystusa Zmartwychwstałego, przyjęli orędzie o Miłosiernym Bogu.

Ks.Feliks Folejewski SAC, apostoł Bożego Miłosierdzia mówi że nie zapomni jak przed 10 laty Ojciec Święty powiedział, że poprzez tę kanonizację pragnie przekazać orędzie miłosierdzia nowemu tysiącleciu. Przekazuję je wszystkim ludziom, aby uczyli się coraz pełniej poznawać prawdziwe oblicze Boga i prawdziwe oblicze człowieka - mówił Jan Paweł II

Te słowa Jana Pawła II: "Daję Wam największy skarb na trzecie tysiąclecie Boże Miłosierdzie" znalazły się na naszym parafialnym pomniku. Znalazły się tam nie przypadkowo. Poprzedził je parafialny plebiscyt w którym wzięły udział 192 osoby.
Było mi dane przygotować wszystkie pięć haseł, z których tylko jedno mogło się znaleźć na pomniku.

Przed rozstrzygnięciem plebiscytu napisałem do wybranego (zwycięskiego) hasła na moje prywatne potrzeby uzasadnienie. Przytoczę główne jego tezy:
1.słowa tego hasła, to prorocze słowa świętego Jana Pawła II (kolejne proroctwo po św. siostrze Faustynie).
2.Boże Miłosierdzie to najważniejsze, najistotniejsze przesłanie na III tysiąclecie dane ludzkości na przełomie wieków.
3.Ostatnie rozważanie napisane za życia przez Jana Pawła II, ale nie wygłoszone następnego dnia, dotyczyło Miłosierdzia Bożego (patrz L'osservatore Romano nr 5/2005 poz. 19). I skojarzenie dzisiejsze: Ostatnie przemówienie napisane za życia przez Prezydenta Kaczyńskiego, ale nie wygłoszone w Święto Miłosierdzia dotyczyło Katynia i praktycznej sprawiedliwości i miłosierdzia chrześcijańskiego.
4. Jedynie pod tym hasem da się dopowiedzieć w modlitwie słowa "dziękujemy Ci Ojcze Święty" . Przecież pomnik to votum wdzięczności za Jego pontyfikat.
5. Z hasłem tym utożsamiać się będą następne pokolenia. Każdy kto w przyszłości w pokorze stanie na Placu Pojednań przed Bożym Miłosierdziem (nazwa nieoficjalna) dostąpi pojednania. Boże Miłosierdzie zostało dane największym grzesznikom, może właśnie szczególnie im dane. I dla nich i dla nas grzesznych budujemy ten pomnik, byśmy z ufnością zwrócili się do Chrystusa Zmartwychwstałego z najprostszymi słowami; Jezu ufam Tobie, miej miłosierdzie nade mną, nad nami i nad całym światem.

Obok zdjęcie końcowego fragmentu "Omówienia plebiscytu i jego wyników" podpisane przez ks. Proboszcza w dniu 16 czerwca 2005 roku z dyspozycją przekazania wybranego hasła do realizacji.











środa, 28 kwietnia 2010

Gdzie ten krzyż?

Świetlisty Krzyż Pojednań ma stanąć nie w Nowej Hucie, a w Warszawie przed Pałacem Prezydenckim przy Krakowskim Przedmieściu 46/48.

To oczywiście moje marzenie, a czy stanie się ono życzeniem przyszłego Pana Prezydenta, i znajdzie dostateczne poparcie w narodzie, tego nie wiem. Wiem tylko, że na pierwszą wieść o katastrofie pod Smoleńskiem kilkanaście minut po 9:00 powiedziałem spontanicznie do Ewy zdanie: Niezbadane są wyroki Pana. Dlaczego „wyroki” - tego nie umiem sobie, tak po ludzku, do dzisiaj wytłumaczyć? Dlaczego Bóg miałby wydać "wyrok" w stosunku do osoby Pana Prezydenta i wszystkich towarzyszących mu osób w locie do nieba – nie wiem?

Dzisiaj 28 kwietnia po niespełna trzech tygodniach kiedy chowane są ostatnie ofiary smoleńskiej tragedii mogę tylko powiedzieć, że warto się zastanowić czy nie przenieść stojącego przed Pałacem Prezydenckim pomnika księcia Józefa Poniatowskiego z powrotem do Łazienek Królewskich, gdzie stał w latach 1951-1965, lub przed grób Nieznanego Żołnierza, gdzie stał w latach 1923-1944.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_ksi%C4%99cia_J%C3%B3zefa_Poniatowskiego

Proszę obejrzeć zdjęcia pomnika księcia od przodu i od tyłu widziane z okien Pałacu Prezydenckiego.

Pragnę zaznaczyć, że przed księciem Józefem Poniatowskim uprzednio, na tym samym miejscu, stały już dwa pomniki :

W latach 1870-1917 zniszczony przez Niemców pomnik Iwana Paskiewicza,

a w okresie międzywojennym Pomnik Legionisty, także zniszczony przez Niemców (patrz link).

http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:662.jpg&filetimestamp=20060102050831

Czy obudzona przez 180 tysięcy ludzi z całego kraju stojących po kilka, po kilkanaście, godzin w tym miejscu i oczekujących na krótką modlitwę oraz przyklęknięcie przed trumnami Pary Prezydenckiej świadomość będzie wystarczająca do zafundowania nowemu Prezydentowi i odrodzonemu Narodowi Świetlistego Krzyża Pojednań? Nie umiem powiedzieć. Czy mój lotniczy krzyż upamiętniający, nie tylko Świętego Jana Pawła II, ale i ofiary tragedii oraz przebudzenie się polskiej świadomości, "SOLIDARNOŚĆ 2010" ma szanse zaistnieć? Nie wiem! Niezbadane są wyroki Pana, odpowiem tymi samymi słowy, jakie użyłem w dniu tragedii.Zauważcie mój krzyż nie ma lewej i prawej strony. Taki sam widziany będzie i od strony okien Pana Prezydenta jak i od strony ulicy (Narodu) . Do tej pory trójka naszych prezydentów Wałęsa, Kwaśniewski i Kaczyński patrzyli na plecy i zadek konia księcia Józefa. A gdy stanie krzyż, każdego dnia z rana, nowy prezydent będzie miał (tak jak ja mam Chrystusa Miłosiernego) przed oknami biało czerwoną ikonę Chrystusa Ukrzyżowanego i napis „Panie mój, Boże nasz siłę masz, siłę dasz. I tę siłę dla siebie i dla całego Narodu od Chrystusa, którego obwoła Królem Polski otrzyma. A Naród, każdego dnia od rana spoglądając poprzez postać świętego Jana Pawła II na wschodzące słońce nad dachem Pałacu Prezydenckiego, modlić się będzie do Ducha Świętego słowami : "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi" umieszczonymi od strony Krakowskiego Przedmieścia.


I odnowimy tą ziemię z Bogiem i jego prawami (przykazaniami) szybciej i lepiej niż to potrafią przewidzieć i wymyślić najtęższe umysły ludzkie. A Chrystusowy krzyż, mimo że stojący między Panem Prezydentem a Narodem nie będzie dzielił, a łączył wszystkich. Bo krzyż łączy ziemię z niebem i ludzi ze sobą w bólu i cierpieniu a także w radościach i zwycięstwach. Tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem.

Jeśli chodzi o ogłoszenie Chrystusa Królem Polski to uważam, że nie godzi się, by ostatnim królem Polski był Stanisław August Poniatowski (ur.1732 – zm.1798) , rządzący Polską w latach 1764-1795, a od 1777 roku należący do masonerii, posiadający najwyższy stopień wtajemniczenia. Polecam pkt 3.9 Działalność masońska i pkt.5 Mażeństwo i potomstwo oraz pkt.6 Genealogia.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Stanisław_August_Poniatowski

W latach międzywojennych na określenie kogoś, kto się "zeszmacił" politycznie, mówiło się, że się "zestanisławoauguścił".

wtorek, 27 kwietnia 2010

Tak dla życia i Krzyż

Dzisiaj minęła 50 rocznica gdy komunistyczne władze usunęły krzyż w Nowej Hucie Mogile. Z tej okazji przed Arką Pana odbyły się rocznicowe uroczystości. Dzisiaj też mija kolejna rocznica gdy polski sejm uchwalił ustawę aborcyjną.
A ja podjąłem decyzję na kogo będę głosował w nadchodzących wyborach . Mój kandydat musi się jasno określić w dwóch sprawach: po pierwsze, że jest za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci i po drugie obiecać wyborcom, że jak zostanie prezydentem to obwoła Chrystusa Królem Polski, a przed Pałacem Prezydenckim ustawi Świetlisty Krzyż Pojednań w miejscu obecnego pomnika księcia Józefa Poniatowskiego.

niedziela, 25 kwietnia 2010

Imieninowe Wybory

Tak się w tym roku złożyło, że moje imieniny obchodzę na raty. Dzisiaj w niedzielę na Marka przyjdzie część gości, głównie znajomi. Wczoraj na Jurka miałem rodzinę. Imieniny musiałem rozłożyć na raty. Trudno byłoby małe wesele obsłużyć za jednym razem. Ewa może mi już tylko służyć radą. To bardzo cenne, bo zwraca uwagę na takie szczegóły, które dla mnie chłopa, nie mają znaczenia, lub po prostu o nich zapominam. Z dużym wyprzedzeniem zamówiła w mojej intencji Mszę św., a dodatkowo sprezentowała elektryczną piłę do przycinania żywopłotu. Myśli daleko do przodu, bo ogrodowe tuje jeszcze małe. To cieszy.

Sprosiła też rodzinę na przyjęcie zapraszając ją na 16:00 na kawę, potem na Mszę św. a po mszy na kolację. Logistycznie wszystko wypaliło. W piątek w Wojciecha upiekłem dwie blachy piernika z bakaliami. Okazało się, że ten bez jajek wyrósł mi lepiej, niż druga blacha do której dodałem trzy jajka i ubitą na sztywno pianę. Wniosek : nie bij chłopie piany, bo i tak z tego nie będzie pożytku. Od bratowej zamiast kwiatów dostałem blachę wspaniałego placka drożdżowego (przepisu nie biorę, bo i tak wszystko w kuchni robię po swojemu bez przepisów - tych mam dosyć w pracy zawodowej . Do tego kupiłem dwa torty w Auchan i 10 pączków. Zanim pojawili się goście przygotowałem sobie wszystko do kolacji. Galart po poznańsku, a z małopolska zimne nóżki udał się wspaniale. Bez żelatyny na dwóch stópkach, z mięsem z pieczonego królika (dostałem go na imieniny dzień wcześniej od rodziców synowej) i na sześciu piersiach z kurczaka. Do tego dwie upieczone karkówki pokrojone na plasterki i bigos z białą (nie miała wzięcia). Wspaniały wędzony austyiacki bekon (prezent wielkanocny od synowej i syna uzupełniłem pokrojoną w plasterki polską z Wilczyny. Wszystko to stało przygotowane na półmiskach na balkonie.
W czasie gdy byliśmy na Mszy św. pani Iwonka sprzątnęła po kawie i nakryła stół do kolacji.
Spisała się na medal, za co jej tą drogą serdecznie dziękuję.
Nie mam zdjęć z gośćmi imieninowymi, nie życzą sobie bym ich twarze zamieszczał w internecie a o sfotografowaniu ładnie nakrytego stołu po prostu zapomniałem.Mam za to kilka zdjęć zrobionych przez brata w kościele i przed kościołem.





Są na nich ci moi goście którzy zgodzili się stanąć ze mną do zdjęcia. Nasze kochane moherowe berety nasze mamy i babcie. Całość gości dokonała wyboru kto z JURKIEM, a kto stanął PO przeciwnej stronie. Te prawybory odbyły się całkiem spontanicznie, bez żadnej kampanii i do tego demokratycznie. Spytacie o wynik: za JURKIEM (nie wiadomo czy MARKIEM) stanęło 6 osób, PO przeciwnej stronie fotografa 4 osoby, uchyliło się od głosowania 6 osób w tym fotograf i 5 osób, które bezpośrednio po Mszy św pojechały święcić imieniny drugiego Jurka. Przekładając te wyniki do końca na język wyborczy można powiedzieć, że przy doskonałej frekwencji 67% za JURKIEM stanęło też 67% a PO przeciwnej stronie 37% . Na zdjęciu jeszcze dwie osoby skryły swą twarz (to niezdecydowani) co zmniejsza realną przewagę JURKA do 50% .

Zostawiając te przedwyborcze dywagacje z boku siedliśmy pojednani przy imieninowym stole racząc się doskonałym "cygańskim" chlebem z piekarni Junikowskiej. O czym były rozmowy przy stole - wiadomo dotyczyły wydarzeń z ostatnich dwóch tygodni. Z prawej strony słyszałem głosy, że tradycja nakazuje nam poszukać dobrych cech i o zmarłych mówić dobrze. I mam się nie łudzić że zmienili zdanie o Prezydencie, że tak jak na poprzednich przyjęciach naśmiewali się z mojego kaczyzmu i wytykania Kaczorom błędów to zmienili zdanie. Nie zdanie mają takie same, tylko chcą pojednania i spokoju. Nie było żadnego przepraszam cię Jerzy, myliłem się, a jednak miałeś rację mówiąc o nim przez pięć lat dobrze. Nic z tych rzeczy. Dzisiaj po dwóch tygodniach nadal ważne jest to co było przez pięć lat, a nie przez pierwsze pięć dni żałoby, kiedy to z kurtuazji mówiliśmy dobrze i tonem pojednania podobnie jak kiedyś przemawialiśmy tonem solidarności.

Gdy po kolacji pokazałem wszystkim jeszcze raz makietę Świetlistego Krzyża Pojednań zwrócili mi nawet uwagę, że na biało czerwonej szachownicy zaprojektowałem przed dwoma laty tylko "dla swoich" 84 wyrastające z ziemi ręce z krzyżami pomijając 12 pozostałych i że oni też zginęli i dlaczego ich pomijam.

Ktoś powiedział że nawet mieli pogrzeby katolickie i na wszystkich 96 trumnach były tabliczki z krzyżem i literkami ŚP. Nie pomogły moje tłumaczenia że Jan Paweł II miał 84 lata, gdy odszedł do domu Ojca i dlatego każdy rok, to jeden krzyżyk i stąd 84 ręce. Stwierdzili, że skoro widziałem urwane od łokcia ręce, to powinienem wiedzieć, że będzie ich 94.

Bardzo szkoda wszystkich, którzy zginęli śmiercią tragiczną, bezsensowna i niepotrzebną. Ale to, ze nie żyją ,w żaden sposób nie wpływa na ocenę tego kim byli i jak sprawowali swoje funkcje za życia. Trudno mi się z nimi nie zgodzić. To podstawa do pojednania. Jeśli Jerzy uważałeś od dawna, że projektujesz biało czerwony krzyż - pomnik dla ofiar tragedii w Smoleńsku, a dla prezydenta tylko Wawel to ciebie doskonale rozumiemy (w swoim czasie wdrożymy postępowanie wyjaśniające skąd o tym wiedziałeś. A może to Ty dokonałeś inteligentnego sabotażu tzw. meaconingu wysyłając z ziemi sygnał do satelity powodujący przekłamanie odebrane przez pokładowy komputer Tu-154M wyposażony w system TAWS, chcąc za wszelką cenę sprzedać swój pomysł na pomnik. Ale jeśli twój Wawel ma być tylko związany z katastrofą, to nie rozumiemy tego, tym bardziej, że sposób podjęcia tej decyzji jest dla nas nie do przyjęcia. Nam nigdy nie przyszło o głowy, że Kaczyński zasłużył na Wawel. Było przed nim tylu ważnych ludzi Wyszyński, Anders , Kuroń zaakceptowany przez wszystkich! Edelman nawet Kaczorowski. Można by wymieniać dość długo ale nie doszli byśmy nigdy do Kaczyńskiego. Jednej rzeczy Jerzy nie możemy mu w ogóle darować - zdziwisz się - uhonorował wspaniale Powstańców i to było wielkie, a potem zaraził ich nienawiścią i doprowadził do tego, że Ci wspaniali wiekowi ludzie wygwizdali nawet Bartoszewskiego na Powązkach - zatruł ostanie dni tym wspaniałym ludziom, nie ma usprawiedliwienia dla tego i tak się nie zdobywa głosów . Twój idol od pięciu lat grał nie fair. Nie dziw się więc, że tak mówimy jak mówimy.

I nie próbuj nam tłumaczyć że dzisiaj mamy Marka, a wczoraj było Jurka i że On jest za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci. My jesteśmy za NIEŚMIERTELNOŚCIĄ ale w tej ziemskiej rzeczywistości, a skoro z medycyną jesteśmy trochę w Polsce zacofani, to jak ją sprywatyzujemy, to pójdziemy jak burza do przodu. To tylko kwestia kilku, no może kilkunastu lat byśmy żyli wiecznie. A Ty chcesz nam serwować prezydenta, który zrzeknie się urzędu i obwoła Chystusa Królem Polski. Nam starczy Matka Boska. I będziemy się bronić. I będzie obrona Jasnej Góry. Pamiętaj Jerzy, raz zdobytej władzy nie wypuszcza się z rąk. I nie będzie żadnych przedterminowych wyborów. Prawybory się odbyły i myśmy już wybrali.

A ja na to ze spokojem mówię: Nie będzie walki , nie będzie kłótni, modląc się spokojnie poczekam, aż mój kandydat na Prezydenta za mną powie przed Narodem: "Cały Twój jestem Boże, Jezu Ufam Tobie, zostań nam Królem".

A teraz o manipulacji:

W Głosie Wielkopolskim z poniedziałku 19 kwietnia na str.23 ukazał się fotoreportaż z sobotnich uroczystości pogrzebowych 96 ofiar katyńskich jak miała miejsce na Placu Marszałka Piłsudskiego w Warszawie przekazanej za pomocą telebimów na Poznański Plac Mickiewicza. Wśród zdjęć widać mój dzwon POJEDNANIE oraz mnie dzwoniącego. Inne zdjęcia fotoreportażu opisane. To ze mną nie! Dlaczego?

Mój reportaż zamieszczony na blogu nie wyjaśnia tego. Do dzisiaj nie mając czasu nie opisałem generalnie zdjęć. Warszawskie uroczystości rozpoczęły się biciem dzwonów o 12:00. Siedząc na placu w pierwszym rządzie krzeseł pociągnąłem za 20 m długości sznurek podłączony do serca dzwonu POJEDNANIE by go uruchomić. Przy trzecim gongu sznurek się zrywa w połowie. Podbiegam do zerwanej końcówki i ciągnę raz dwa i znowu to samo w ręce zostaje mi kolejne 10 metrów luźnego sznurka. Tym razem urwał się tuż przy sercu dzwonu. Biegnę za metalowe barierki. Wszystko dzieje się błyskawicznie i spontanicznie między jednym a drugim gongiem. Klękam przed dzwonem chwytam za krótką 30 cm końcówkę sznurka prawie że za serce i ciągnę z całych sił. Ciągnę wolno aż poprzedni dźwięk nie rozpłynie się po placu i czuję jak przy kolejnych biciach łzy napływają mi do oczu. Takiego scenariusza nie mógł nikt wymyślić. Sam na oczach całego tłumu klęczę przed dzwonem ciągnąc jego serce, ogłuszony dźwiękiem 150 kg dzwonu i płaczę razem z moim dzwonem Pojednanie żegnającym 96 ofiar katastrofy. To kolejny zbieg okoliczności w który ja już od dawna nie wierzę. Przede mną dzwon a za nim dywan zniczy aż pod poznańskie dwa krzyże. Czy przybędzie na nich jeszcze jedna data 2010. Ile tych dat ma na jeszcze na nim być Boże? Dopisaliśmy Twoje Imię Boże na Poznańskich Krzyżach. I mało? Widać to nie koniec narodowej tragedii. Tam już nie ma gdzie pisać kolejnych dat.

Da szare Poznańskie Krzyże z orłem jeszcze bez korony i dwa Świetliste Krzyże Pojednań . Jeden w Smoleńsku i drug w Warszawie przed Pałacem Prezydenckim w miejscu istniejącego pomnika. Na dzisiaj wystarczy.




piątek, 23 kwietnia 2010

Przedwyborcze spotkanie

.
Scenariusz kampanii wyborczej dla mojego kandydata na prezydenta, prowadzonej pod hasłem: Pan mój i Bóg mój - Jezu ufam Tobie oraz : Nie zabijaj - Tak dla życia.

Dlaczego takie hasła?

Bo tylko ten kandydat, który się w tych wyborach jasno określi się w tej materii, ma szansę zostać prezydentem Polski.

Proszę się nie uśmiechać. To bardzo poważna sprawa: dla Narodu, dla Państwa, powiem więcej dla świata.
W tegorocznej kampanii nie będą się liczyły programy przedwyborcze, debaty i sondaże. Zwycięży ten, który jasno publicznie opowie się, że jest człowiekiem wierzącym, poważnie traktującym wszystkie przykazania boskie i kościelne, a zwłaszcza: miłuj bliźniego (a szczególnie konkurenta do fotela) jak siebie samego oraz Nie zabijaj od poczęcia aż do naturalnej śmierci.

Co wobec tego proponuję?

Spotkanie z ewentualnymi wyborcami.

Gdzie ?

Pod "chmurką" na niewielkim placu zwanym przeze mnie Placem Pojednań przed Bożym Miłosierdziem w Baranowie pod Poznaniem, gdzie od pięciu lat stoi Pomnik Bożego Miłosierdzia votum wdzięczności parafian za pontyfikat Jana Pawła II.

Czas spotkania:

Dowolny, ale najlepiej gdy będzie to drugi lub szesnasty dzień miesiąca godz.21:00, kiedy to na modlitwie pod pomnikiem zbierają się parafianie.

Jak miałoby wyglądać takie spotkanie?

Byłoby nie zapowiedziane. Kandydat na Prezydenta z rodziną lub bez, ze "świtą" lub bez (wg własnego uznania), z prasą , telewizją lub bez mediów (to jego sprawa) modliłby się stojąc wmieszany w "tłum" (kilkanaście osób) słowami koronki do Bożego Miłosierdzia prowadzonej jak zwykle przez ks. Proboszcza,. Na zakończenie modlitw ks. Proboszcz wchodzi zwykle na drugi lub trzeci stopień i udziela zebranym błogosławieństwa na resztę dnia. Tym razem widząc tak zacnego gościa poprosiłby go o powiedzenie kilku słów.

W tym momencie nasz Kandydat na Prezydenta wyszedłby przed zgromadzonych ludzi na pomnikowe stopnie i powiedziałby kilka zdań. Kończąc wskazałby prawą ręką na obraz Chrystusa Miłosiernego i zacytowałby z Ewangeli Tomaszowe słowa: Pan mój i Bóg mój oraz słowa wypisane przy poręczach pomnikowych za św. Siostrą Faustyną: Jezu ufam Tobie i za Janem Pawłem II : Totus Tuus cały jestem Twój Boże łącznie z moim Narodem.


I to miałoby być całe spotkanie przedwyborcze?

Tak, Autorowi scenariusza byłoby niezwykle miło, gdyby kandydat na Prezydenta zechciał jeszcze wstąpić do niego do domu(mieszka naprzeciwko pomnika) na 10-15 min, by mógł zamienić z nim kilka słów na temat Pomnika-Krzyża w Smoleńsku i przed Pałacem Prezydenckim.

Jerzy Zygarłowski
Baranowo ul. Przemysława 19
62-081 Przeźmierowo
tel 61814-10-20
meil: jurek@fxpartnerzy.pl
blog: POJEDNANIE http://zapiskijerzego.blogspot.com/

czwartek, 22 kwietnia 2010

Musimy się na nowo policzyć

Na wczorajszym pogrzebie pani Anny Walentynowicz nad tłumem około tysiąca osób powiewał nie dający się nie zauważyć transparent : " Musimy się na nowo policzyć". To cytat z Pani Ani.
Tak Pani Aniu trzeba się nam powtórnie policzyć. Przed laty było NAS 10 milionów. Nie było mnie w tej liczbie. Dzisiaj staję z Tobą w jednym szeregu. Staję za Prawdą i całą prawdą. Staję za tym, kto pierwszy powie wybieraj Narodzie: Ja jestem za życiem, za życiem od jego poczęcia do naturalnej śmierci (pamiętacie - zawsze byłem za życiem). A reszta? A program? A obietnice wyborcze? Nie mam programu, nie składam wam żadnych obietnic. Jestem tak jak wy goły i nie mam pieniędzy na pijar. Z Bogiem, z Chrystusem Królem będzie głodno, o suchym chlebie i pieczonej na ogniu rybie, ale godnie, odpowie mi wybraniec w spocie wyborczym. I to mi wystarczy. Jerzy czyś Ty zgłupiał do reszty, będą pytali znajomi czytający Gazetę Wyborczą. Ona wyrosła na rodowodzie tamtej Solidarności, w której Ciebie nie było. Ona przeszła jak głosi nazwa, niejedne wybory, zna sondażowe wyniki, na kadrę specjalistów i wie najlepiej, co dla Polski najlepsze. Nie wierzę kochani, mam swoje lata i chciałbym godnie umrzeć naturalną śmiercią, jeśli taka jest wola Boża. Z różańcem w dłoniach, z krzyżem nad drzwiami pokoju szpitalnego, i z modlitwą najbliższych.
I to ci Jerzy wystarczy, będą pytali goście imieninowi. Tak , bo ten wybraniec zapewni nie tylko mnie, ale całemu Narodowi wieczną szczęśliwość. Nie wierzycie? Wielu z tych co nie wierzyli już uwierzyło. Widzieliście jak Jerzy Szmajdziński wychował swoje dzieci ? Szkoda. Na żywo pokazały to przez moment kamery, potem już krzyża nie pokazano. Idą bardzo ciężkie czasy, idą kataklizmy... Już się zaczęły, to takie drobne ostrzeżenia dla świata. Ja nie straszę spójrzcie w niebo. I co widzicie? Ani Boga, ani Smogu po wulkanie. I wierzycie w to. To dobrze! Ja też wierzę. Nie potrafisz wierzyć ?
Spróbuj pojednać się ze sobą samym, a potem pojednaj się z bliźnimi, a na końcu z Bogiem. On jest nie tylko sprawiedliwy, ale i miłosierny. Ale pamiętaj, by się pojednać, czy chcesz, czy nie chcesz , musisz stanąć w prawdzie i tylko w prawdzie. I tej siły stanięcia w prawdzie Ci życzę.

środa, 21 kwietnia 2010

Moja modlitwa

Do napisania tego postu sprowokowała mnie dyskusja jaka toczy się na forum Koniczynka. Dyskusja, którą prawdopodobnie sam wywołałem. Modlitwa indywidualna to sprawa bardzo intymna i dlatego nie wszyscy chcą o niej mówić. Gdy dzisiaj odwiedził mnie przyjaciel Bernard miałem okazję porozmawiać z nim o tych intymnych sprawach (na zdjęciu w czasie rozmowy).
Ja:Słyszałem, że prowadzisz w swojej parafii Koronkę do Bożego Miłosierdzia.
Bernard: Od 15 laty w każdy piątek piętnaście minut przed Mszą św.. dostałem zgodę od mojego ks. Proboszcza na prowadzenie Koronki, a po jej zakończeniu modlitwy Anioł Pański.
J: To o której zaczynasz?
B:Z modlitwami muszę się zmieścić między 17:45 a 18:00.
J: Co było dla Ciebie bodźcem by prowadzić modlitwę. Znam Cibie jako człowieka niewierzącego, no może za dużo powiedziane, poszukującego.
B: To prawda, przed 15 laty doznałem nawrócenia, ale o tym nie chcę publicznie mówić.
J: Wróćmy zatem do koronki. Czy ograniczony czas na modlitwę nie jest przyczyną że Twoja koronka kończy się na trzykrotnie wypowiedzianych słowach "Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem".
B: Do słów koronki podyktowanych przez Jezusa siostrze Faustynie nie należy nic dodawać, nawet: Jezu Ufam Tobie. Nie należy też nic zmieniać. Jest to gdzieś wyraźnie napisane w dzienniczku.
J: A przed Koronką?
B: Co tydzień przygotowuję krótkie czytanie z dzienniczka związane z liturgią roku kościelnego. W ostatnim tygodniu modliliśmy się oczywiście za ofiary tragedii smoleńskiej i osób pozostających w żałobie, za naród.
J: A tak z ciekawości, wiem że Twoja parafia liczy około 7 tysięcy osób. Powiedz proszę ile osób modli się z Tobą?
B: To duże blokowisko i na koronkę przychodzi niewiele osób, około dziesięciu. A może teraz ty coś powiesz Jerzy na ten temat?
J:Jeśli nie potraktujesz mojej wypowiedzi jako brak skromności, to gotów jestem uchylić rąbka tajemnicy.
B: Na początek powiedz mi Jerzy jak się modlisz?
J: Zbiorowo czy indywidualnie?
B: Zacznij od zbiorowej modlitwy.
J: O pochowanym wczoraj (20 kwietnia 2010 r.) Zbigniewie Wassermannie mówią, że był to człowiek wierzący, który się z tym nie obnosił. Codziennie rano uczestniczył we Mszy św. a więc bardzo prawdopodobne, że każdego dnia przystępował do Komunii św. Podobnie jest u mnie, od jakiegoś czasu, nie pamiętam dokładnie może od dwóch, a może od trzech lat staram się codziennie uczestniczyć we Mszy św. Zwykle jest to wieczorna Msza św., bo takie odprawiane są w moim parafialnym kościele, ale nie ukrywam, że wolę rozpoczynać dzień pracy ranną Mszą św o 6:30 u Pallotynów lub o 7:00 u Zmartwychwstańców. Gdy mam wyjazd do śródmieścia Poznania lubię być na Mszy św w dowolnym innym kościele.
B: A nabożeństwa?
J: Te zwykle połączone są ze Mszą św. W moim kościele najczęściej są przed Mszą św. w poniedziałek różaniec , w środę nowenna do patrona parafii św. Józefa, a w piątek Koronka do Bożego Miłosierdzia.
B: Zatrzymajmy się przez chwilę na koronce. Jak u ciebie w parafii odmawia się Koronkę do Miłosierdzia Bożego?
J: Prowadzi ją zwykle p. Basia lub p.Ala. Czasami przed Ojcze nasz .., a najczęściej po Wierzę w Boga ... podaje intencję w jakiej się modlimy, a potem odmawiamy koronkę jaką podyktował Pan Jezus siostrze Faustynie w Wilnie 13-14 września 1935 roku (dzienniczek 476) Koronkę kończymy dodając słowa: O Krwi i wodo, któraś wytrysnęła z Najświętszego Serca Jezusowego , jako zdrój miłosierdzia dla nas ufamy Tobie (3 x) I trzy razy powtarzamy Jezu Ufam Tobie.
B: A pod pomnikiem?
J: Wspólnie pod pomnikiem odmawiamy ją dwa razy w miesiącu, każdego drugiego i szesnastego dnia miesiąca w godzinie Apelu Jasnogórskiego. Koronkę prowadzi zwykle ks. Proboszcz, a gdy go nie ma, niekiedy Ewa lub i ja. Prowadzenie koronki jest ułatwione, gdyż z lewej strony pomnika zamontowałem tablicę z wypisanymi słowami modlitwy. Krytykowano mnie za tę tablicę: że po co, że wszyscy ją znają.
B: A co nie znają?
J: Znają ją Ci, którzy ją odmawiają. Gdy jednak przyjdzie im publicznie ją prowadzić, dobrze jest mieć podpórkę w napisanym tekście. Sądząc po wczorajszym pogrzebie Jerzego Szmajdzińskiego bardzo dużo osób miało kłopoty by odmówić za spokój jego duszy nawet Ojcze nasz ... ale to już inna sprawa.
J: Od czasu gdy zwrócono mi uwagę, że nie mam przed koronką czytać z kartki kilku zdań wprowadzenia, nie wysłuchawszy nawet wcześniej co mam do powiedzenia, staram się unikać publicznego prowadzenia koronki.
B: A prywatnie ?
Prywatnie, to rzadko kiedy odmawiam koronkę w takiej formie, w jakiej Pan Jezus polecił ją odmawiać św. Siostrze Faustynie (dzienniczek 476). Z "wzorcowej" koronki zrobiłem indywidualną osobistą modlitwę prosząc o miłosierdzie dla konkretnych osób (żywych i umarłych) oraz dla całego świata. Wydaje mi się (może się mylę), że tak modląc się, spełniam uczynek miłosierdzia w stosunku do tych, którzy mnie prosili o modlitwę lub szczególnie tej mojej modlitwy potrzebują.
B: Czy przez takie odmawianie koronki (niezgodne z dzienniczkiem 474) możesz Jerzy oczekiwać że Pan Jezus da ci wszystko, o co prosisz (dzienniczek 1541).
J: Nigdy tego tak nie kalkulowałem. Staram się w maksymalnej pokorze i wytrwale prosić Boga o miłosierdzie dla konkretnych osób, wierząc, że przedmiot modlitwy, a więc okazanie przez Boga miłosierdzia konkretnym osobom tożsame jest z przymiotem jaki Bóg od zarania świata posiada. Nie wyobrażam sobie by Miłosierny Bóg nie raczył okazać miłosierdzia swego nawet największemu grzesznikowi skoro w tej intencji będzie się modlił sam zainteresowany, lub ktoś za niego.
B: A jak ta twoja modlitwa Jerzy ma się do zapisu dzienniczka 1572.
J: Znam ten zapis: mówi, że modląc się o trzeciej po południu, idąc za przykładem św. siostry Faustyny można uprosić u Miłosiernego Boga wszystko dla siebie i innych.
Ks. Różycki wylicza trzy warunki wysłuchania takich modlitw:
1. modlitwa ma być skierowana do Jezusa,
2. ma się odwoływać do wartości i zasług męki Pańskiej,
3. ma mieć miejsce o godzinie trzeciej po południu.
B: Wobec tego nie spełniasz Jerzy warunku trzeciego
J: Tak, to prawda najczęściej modlę się wcześnie rano, tuż po wstaniu i bezpośrednio przed snem.
Wtedy to słowa prywatnej koronki wplatam w ranny i wieczorny pacierz. Od pięciu lat czynię to na publicznym miejscu: najpierw przed makietą, a teraz przed pomnikiem Bożego Miłosierdzia.
B: A o 15:00 się nie modlisz? Ja spoglądam na krzyż i łączę się w Jego męce z Jezusem Ukrzyżowanym.
J: W pojedynczych przypadkach też się modlę, np: modlitwa na skrzyżowaniach ulic Świata, konkretne rocznice, potrzeby serca. Częściej jednak 0 15:00 odmawiam koronkę razem z Radio Maryja. Mam je włączone przez cały dzień i duchowo łączę się z modlitwami na antenie. Słuchanie radia nie zawsze jest jednak możliwe. Prowadzę firmę i niekiedy radio wręcz przeszkadza w pełnieniu obowiązków służbowych. i wtedy je na jakiś czas wyłączam.
B: To powiedz coś jeszcze na temat modlitwy pod pomnikiem.
J: Gdy modlę się indywidualnie, to zawsze staram się modlić na klęcząco. Ta postawa ułatwia mi kontakt z Bogiem, wyraża naturalną relację między Stwórcą a stworzeniem. Rano zwykle klękam przy lewej poręczy, tam gdzie w opasce jest napis Jezu Ufam Tobie.
B: Dlaczego nie ma napisu bezpośrednio pod postacią Jezusa Miłosiernego. To też nie jest tak, jak polecił Pan Jezus siostrze Faustynie (Dz. 47)
J: Na kamieniu pomnikowym obok postaci Jezusa Miłosiernego jest sekwencja Jana Pawła II: "Daję Wam największy skarb na trzecie tysiąclecie Boże Miłosierdzie". Projektując pomnik uznałem, że ten jeden napis na kamieniu pomnikowym wystarczy, a podpis Jezu Ufam Tobie przeniosłem na opaskę.
B: Ale to nie jest jedyny podpis jaki umieściłeś na pomniku?

J: Prawda gdy przyszło do realizacji napisu, uznałem, że napisu Jezu Ufam Tobie nie mogę wykonać od frontu. Byłby wtedy narażony na deptanie po nim choćby przez kapłana wnoszącego Najświętszy Sakrament na część ołtarzową pomnika w czasie procesji Bożego Ciała. Przeniosłem go wobec tego na lewą stronę opaski umieszczając z lewej strony poręczy (modlącej się przy niej osoby) słowo Jezu a z prawej słowa Ufam Tobie. Jest to kolejne miejsce które podkreśla intymny, osobisty, charakter zawierzenia się Jezusowi modlącej się osoby.
Zauważ podchodząc od lewej poręczy czytasz z lewej słowo Jezu potem klękasz mówiąc Ja Jerzy i czytasz słowa z prawej Ufam Tobie.









B:Klękając przy poręczy stajesz się niejako żywą częścią pomnika.
J: Zgoda. Tak to może być odbierane przez postronne osoby spoglądające na pomnik. A ja klęcząc, mam świadomość, że czuję się blisko Serca Jezusowego. Za moimi plecami rozchodzą się bowiem biało-czarne promienie wykonane w kostce na placu Pojednań przed Bożym Miłosierdziem.
B: A Totus Tuus?
J: To napis przy drugiej poręczy. Przypomina zawołanie Jana Pawła II. Jan Paweł II odniósł je co prawda do Maryi. Ale ja klękając przy prawej poręczy do modlitwy, uświadamiam sobie, że Cały ja jestem Twój Jezu, to takie Tomaszowe: "Pan mój i Bóg mój". Przy tej poręczy klękam zwykle wieczorem, gdy pomnik jaśnieje w światłach reflektorów.
B: Ale nic nie wspomniałeś o wspólnej modlitwie z żoną?
J: Z żoną to mamy taką naszą wspólną prywatną modlitwę. Jest bardzo krótka, takie westchnienie. Panie mój, Boże nasz siłę masz, siłę dasz. Tylko Ty, tylko Ty.
Jako, że nam z biegiem lat sił ubywa, to z dnia na dzień coraz częściej do niej wracamy w ciągu dnia.
B: Od kiedy tak się modlicie?
J: Nie umiem Ci powiedzieć kiedy ją wymyśliłem, ale na piśmie pierwszy raz ukazała się w moim wspomnieniu jakie napisałem z okazji dwudziestolecia małżeństwa w Przewodniku Katolickim.
B: A czy modlicie się przy posiłkach?
J: Został w naszym domu ten piękny zwyczaj dziękowania za dary tylko przy okazji świąt Wielkanocy i wigilii Bożego Narodzenia.
B: Pan Jezus powiedział: Gdzie dwóch modli się w imię moje, tam Ja jestem z nimi. Dlaczego wobec tego modlicie się oddzielnie?
J: Ewa boi się, żeby wspólne odmawianie modlitw nie sprowadziło się do odklepywania pacierzy.
B: Dziękuję Ci za ten wywiad. Zostań z Panem Bogiem.
J: I ja Tobie dziękuję. Idź z Bogiem.

niedziela, 18 kwietnia 2010

Krzyż na drogę

Warszawa ranek 17 września 2008 roku kościół Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu
pod Ołtarzem Ojczyzny stawiam mój Świetlisty Krzyż Pojednań ofiarowując jego dalsze losy Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu. Każda z trzech ścian biało czerwonego krzyża poświęcona jest innej Osobie Boskiej. Czwarta ściana poświęcona jest Maryi. Pod jej ołtarzem też stawiam swój krzyż i wiem, że: zwycięstwo jak przyjdzie to przyjdzie przez Maryję.


Spokojny o dalsze losy krzyża jedziemy z Ewą pod Pałac Kultury by zdać pracę konkursową nr 036 - Świetlisty Krzyż Pojednań. Na całość pracy konkursowej składa się model krzyża, trzy plansze poglądowe, opis koncepcyjny i dyskietka ze zdjęciami.



Krzyż miał stanąć na placu Marszałka Piłsudskiego maksymalnie na środku placu i miał mieć wysokość 15 metrów (obecny biały ma 9 metrów) Konkurs rozstrzygnięto. Mój krzyż zajął przedostatnie 51 miejsce. Jako jedyny był biało czerwony i jako jedyny był świetlisty, jako jedyny miał napisy w 10 językach, i jako jedyny nawiązywał do idei pojednania.


W sylwetce nawiązujący do skrzydeł i statecznika samolotu został określony przez jury Mac' Donaldem. To ostatnie określenie po kilku dniach bardzo mi przypadło do gustu.
Będzie jeszcze ikoną Polski pomyślałem sobie.


Najważniejszą częścią krzyża jest jego dolna część, a w niej postać Świętego Jana Pawła II powstała z komputerowego połączenia w jedno tych dwóch zdjęć. Jan Paweł II w moim krzyżu ma jak Mojżesz obie ręce wzniesione w górę dźwigając nad sobą 12 m wysokości bryłę krzyża.


Święty Jan Paweł II nie stoi sam. Kontur jego postaci bez stóp unosi się nad biało czerwoną szachownicą lotniczą, na której stoi 96 rzeźb ludzkich rąk trzymających krzyże. To symbol katolickiego Narodu Polskiego a jednocześnie hołd 96 ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem.
Każda z rodzin mogłaby wskazać jedną osobę od której pobrano by odlew jej ręki.

Na zewnątrz biało czerwonej szachownicy w opasce na zewnątrz krzyża okalającej korzenie krzyża umieściłem w czterech językach (łacińskim, starocerkiewnosłowiańskim, greckim i hebrajskim słowa: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.






Na zdjęciach powyżej obok świetlistych krzyży stoją ulepione z gliny rzeźby rąk z krzyżami .


Z lewej Świetlisty Krzyż ze światłem wydobywającym się z głębi ziemi (oświetlenie stałe), z prawej oświetlenie głowicy krzyża włączane w szczególnych okolicznościach np: o stałych godzinach modlitw co 3 godziny między 6 rano a 21 wieczorem.


Krzyż w jaśminach na ogrodzie autora


Trzy widoki


Zdjęcia dwóch par rąk małżonków splecionych kapłańską stułą były wzorem dla wykonania płaskorzeźby na dzwonie POJEDNANIE. Nad dłoniami umieściłem słowa BÓG HONOR OJCZYZNA. Sam dzwon POJEDNANIE, którego znacie z wielu fotografii na blogu zawiśnie wewnątrz krzyża w miejscu Chrystusowego serca. Serce jak dzwon.


Autor w czasie prac nad modelem Świetlistego Krzyża Pojednań


Przy pracy przy napisach umieszczonych na pobocznicach krzyża

uwaga: w dacie 12.04 opublikowałem dzisiaj zaległypost:" Synowie światłości rodzą sie do wiecznej chwały"