niedziela, 11 kwietnia 2010

Należysz do mnie +Jezus


Kilkanaście minut po północy wyprowadzam samochód z zamiarem udania się na Nocną Mszę św. Klękam pod naszym parafialnym pomnikiem. To Jego noc. Noc odejścia do Ojca Jana Pawła II, noc odejścia na Wieczną Wartę kolejnych żołnierzy Rzeczpospolitej, noc pojednań z Bogiem tylu Polaków. Na placu Pojednań przed Bożym Miłosierdziem pustki. Czyjeś ręce ustawiły kilkanaście zniczy. Palą się biało czerwonym światłem. Wieczny odpoczynek racz im dać Panie.


Biorę znicz i jadę na Plac Mickiewicza pod Poznańskie Krzyże. Na miejsce gdzie przed czterema laty wręczyłem osobiście do rąk Pana Prezydenta list, zapraszający Go na uroczystość poświęcenia naszego parafialnego Pomnika Bożego Miłosierdzia. Na parkingu przed Uniwersytetem nie mam kłopotów z zaparkowaniem. Spoglądam na zegar na wieży zamkowej jest pół godziny po północy. Pod masztem z polską flagą z kirem kilkanaście płonących zniczy
Podchodzę pod pomnik Poznańskiego Czerwca 1956. Na lewym Krzyżu pod pamiętną datą 1956 ktoś zawiesił polską flagę.



Stawiam swój znicz i na chwilę zatapiam się w modlitwie. Co rusz to podchodzą pod krzyż młodzi ludzie. Raz stoją dwie trzy osoby, po chwili jest ich pięć sześć. Cisza i zaduma. Nie jest tych zniczy zbyt dużo jak na pół milionowe miasto. I na myśl przychodzą mi słowa nieżyjącego od kilkunastu godzin biskupa polowego Wojska Polskiego gen. Płoskiego: " Ziarnem Polski bywa jeden prosty człowiek. Jak w ziarnku życia, żyje całe polskie zboże". Dobrze że jesteś Ojczyzno. Mówimy to sobie bez słów. Spoglądając w te biało czerwone znicze przed oczy staje mi mój ŚWIETLISTY KRZYŻ POJEDNAŃ . Biało czerwona szachownica w miejscu wraku rządowego samolotu w Smoleńsku , na niej 84 ręce trzymające krzyże wychodzące z ziemi i nad nimi postać Świętego Jana Pawła z wzniesionymi w górę rękoma unoszącego biało czerwony krzyż z poziomymi ramionami w kształcie płatów skrzydeł samolotu i pionowym górnym ramieniem przypominającym statecznik - ogon samolotu. Całość płonąca biało czerwonym światłem wydobywającym się z wnętrza katyńskiej ziemi. Ten projekt, ta wizja, tu, w Smoleńsku może znaleźć miejsce realizacji, jeśli tylko Bóg, Pan Wszechświata będzie tak chciał.
Nie wspominam o wielojęzycznych napisach pod stułami i czterech ścianach - bokach dolnego długiego ramienia krzyża poświęconych trzem osobom Trójcy świętej i Maryi. A napisy w podstawie krzyża "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego w czterech językach po hebrajsku, grecku, w łacinie i w starocerkiewnosłowiańskim języku. To wizja KRZYŻA POJEDNAŃ.

Zostawiam tę wizję i wsiadam w samochód i jadę na noc Miłosierdzia Bożego do dominikanów. Wokół kościoła, co ja mówię od samej Opery do kościoła mimo że to środek nocy i w operze nic się nie dzieje wszystkie miejsca parkingowe pozajmowane. Zjeżdżam pod sam pomnik Polskiego Państwa Podziemnego, zwalnia się miejsce i mogę zaparkować. Pod pomnikiem kilkadziesiąt rozproszonych zniczy. Wokół nie ma żywej duszy.

Na dziedzińcu u oo dominikanów świetlisty krzyż niedużych rozmiarów. Stoi w tym miejscu które i ja brałem pod uwagę dla mojego Świetlistego Krzyża Pojednań. Ach gdzież to ja nie szukałem dla niego miejsca. W Warszawie - brak godnego, w Krakowie w centrum JPII - odpada, na lotniku pod Mirosławcem - nie mają funduszy, na geotermii u o. Rydzyka - brak odpowiedzi, na poznańskiej Cytadeli lub na forcie VII w Poznaniu - nie, przy parafii w Baranowie - tylko nie to. Czyżby Bóg miał dla niego miejsce w Smoleńsku?


Wewnątrz kościoła szok, mam kłopot z dostaniem się do środka. Wchodzę w środkowy ganek. Jestem niski i poza Chrystusem rozpostartym na krzyżu w prezbiterium i ekranem z boku nic nie widzę. Przede mną ktoś zwija czerwony szeroki na 1,5 m chodnik. Pod nim rozłożone worki foliowe. Nic z tego nie rozumiem. Piękny śpiew porywa mnie. Słyszę orkiestrę gdzieś od strony prezbiterium. Zapominam o Świetlistym Krzyżu Pojednań i włączam się w śpiew. Cudowny śpiew: Jezu jestem Twój powtarzane po wielokroć. Śpiewając udaje mi się przesunąć do środka kościoła. Po chwili siadam nawet w pustej ławce. Mam okazję zrobić pierwsze zdjęcie z lewej. Śpiewem modlę się do Jezusa. Nad głowami widzę Jego głowę. Po jakimś czasie widzę, że stojący bardzo wolno przesuwają się do przodu. Wstaję wobec tego by dać się ponieść fali przesuwającej się bardzo wolno w kierunku dużego wizerunku Chrystusa. Panie chciałbym i ja do Ciebie. Nie dojdę gęsty tłum młodych ludzi przesuwa się zbyt wolno, a mnie nogi odmawiają posłuszeństwa. Nie wypada się przeciskać. Pierwsi będą ostatnimi a ostatni pierwszymi. Nie wszyscy wokół mnie śpiewają. Moja dusza rwie się do śpiewu mimo, że pierwszy raz słyszę tę melodię. Ze słowami prościej bo są wyświetlane na ekranie. Przeciskam się przez wolny rząd ławek do lewej nawy. tam jest luźniej i kolejka do przodu szybciej się porusza. Po dłuższej chwili widzę już prawie całego Jezusa Miłosiernego.


Cały czas śpiewając patrzę co się dzieje przed Jezusem. Na pierwszy stopień na czerwony dywan klękają osoby i oddają hołd - pokłon Chrystusowi Miłosiernemu. Przyglądam się i ja przez chwilę Sami młodzi ludzie, pewno studenci , raz po raz pojawia się ktoś starszy wiekiem. Odczuwam wewnętrzną potrzebę oddania się Jezusowi. Każdego dnia czasami po kilka razy klękam przed domem przy metalowej poręczy, ale dzisiaj jest coś innego. Nie mam słów, nic mi się nie ciśnie na usta. Tylko jedno klęknąć i pokłonić się. Panie powierzam Tobie moje życie rób ze mną co tylko zechcesz. Po chwili wstaję i do rąk ktoś mi wsuwa zadrukowany bilet. To bilet do nieba myślę sobie i nie czytając go chowam do kieszeni. Stoję pod filarem i nie czuję, że mnie nogi bolą. Nic mnie nie boli. Tak pewno jest w Niebie myślę sobie. Człowiek nie czuje własnego ja. Śpiewam i wielbię Boga: Przychodzisz Panie, mimo drzwi zamkniętych, Jezu Zmartwychwstały ze śladami męki . Ty jesteś z nami . Poślij do nas Ducha . Panie nasz i Boże , uzdrów nasze życie.
Jakaś dziewczyna w momencie adoracji pada na czerwone sukno. Kompletnie sztywne ciało młodzi ludzie wciągają do zakrystii. Obrzęd zawierzania siebie Jezusowi trwa nadal , tak jakby nic się nie stało. Z czasem kolejka się rozrzedza. Na końcu robi się na tyle luźno, że przed Jezusa podchodzi orkiestra i chór.


Po skończonej indywidualnej celebracji Jezusa Miłosiernego następuje błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem Ciałem naszego Pana Jezusa Chrystusa rozpostartym na Krzyżu. Jezu Ufam Tobie szepczą moje usta, a głowa pochyla się przed Tobą.

Na godz.2:00 zapowiedziano Mszę św. Rozsądek nakazuje mi wrócić do domu. Mam dzwonić POJEDNANIEM o 12:00 w Kiekrzu na uroczystej Mszy św. a potem jeszcze jedna Msza św. przed naszym parafialnym pomnikiem. Wracając do domu wstępuję jeszcze na indywidualną adorację do ks. Pallotynów. Ostatnią dziesiątkę Koronki odmawiam za zmarłą parę Prezydencką, za pana Premiera, posłów i senatorów RP . Panie miej miłosierdzie nad nimi i nad całym światem.

Rankiem wypełniam bilet do Nieba. Bez podpisu jest nieważny. I Ty możesz się pod nim podpisać w komentarzu do tego postu.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Składam swój podpis pod biletem do

Nieba Tomek Zygarłowski