Pierwsze trzy komentarze do postu: "Wesele w Kanie część 1" w pewnym sensie zobligowały mnie do napisania tego posta. Nie za bardzo z Ewą uważamy, że przekroczyliśmy granice dobrego smaku. To prawda że blog POJEDNANIE, to nie wesele w Kanie, z którego pełni wrażeń tyle co wróciliśmy. Piszę go, nie tylko dla siebie i nie tylko dla dorosłych uczestników wesela w Kanie. To moje wnuki są „motorem” dla tego co piszę. To One, na wstępie mojej przygody z internetem, kiedyś powiedziały: „ Dziadku czego nie ma w internecie, to tak, jakby tego nie było”. Cykl reportaży "Wesele w Kanie", które zamierzam pisać chciałbym, by mogły czytać nie tylko moje wnuki ale i Wasze dzieci. Gdy nasza trójka dzieci dorastała staraliśmy się każdemu dziecku, na każde pytanie dotyczące seksu , udzielić w zależności od wieku wyczerpującej odpowiedzi.
My wszyscy, dorośli dostaliśmy przy wyjeździe z wesela czerwoną broszurkę, którą przed momentem po raz pierwszy chwyciłem do ręki i przeczytałem „od dechy do dechy”.
To co napisałem w pierwszej części Wesela w Kanie, a Was tak zbulwersowało, moim skromnym zdaniem doskonale nadaje się na "motto" na małżeńskie spotkania weekendowe Kany w sezonie 2010/2011.
Pozwolę sobie zacytować tę reklamówkę. Pewno jej treść znajdziecie w internecie:
Seks - radość czy utrapienie?
Seksualność to łaska dana nam od Boga by jednoczyć małżonków. We wzajemnym obdarowywaniu chodzi nie tylko o przyjemność jednego z małżonków, ale o dawanie szczęścia sobie nawzajem . Często jednak oprócz radości, przeżywamy także rozczarowania, frustracje i napięcia. Czasami trudno nam zrozumieć wzajemne potrzeby i otwarcie o nich rozmawiać . Nosimy też wiele pytań i wątpliwości dotyczących tej sfery naszego życia.
Zapraszamy Was na ten weekend by:
* Przyjrzeć się naszym przekonaniom i postawom wobec seksualności oraz zrozumieć z czego one wynikają.
* Lepiej poznać wzajemne oczekiwania i pragnienia męża i żony, a także odkrywać przesłanie Boga dla małżonków zawarte w Biblii.
*Przyjąć na nowo dar intymnego spotkania małżeńskiego, by mogło ono nieść radość i budować bliskość między małżonkami.
Informacje praktyczne zawarte w reklamówce kończą się zdaniem:
Na weekendy zapraszamy Was z dziećmi. Pozostają one pod opieką animatorów, którzy towarzyszą im w przeżywanej przez nie formacji. Charakter zajęć (gry, zabawy, odpoczynek ...) dostosowany jest do wieku i potrzeb dziecka.
A więc: nie wszystko co usłyszą rodzice, o czym będą rozmawiać dorośli dotrze do uszu dzieci.
Tak, będzie i w blogu Pojednanie. Może ktoś z Was mi podpowie jak pisać część ogólnie dostępną i utajnioną, tylko dla wybrańców?
c.d. nastąpi
pisanie zakończyłem 16.07.2010 godz.15:00
10 komentarzy:
Autor pisze o jakiejś kanie-Kanie? Co to jest? Czy Gallilejska,czy do mleka? Myślę że czytający i ja także niewiem z jakiej kany wrucił ,czy może spadł Jerzy .Pisz wyraźnie, tym bardziej,że chcesz pisać o seksie także dla wnócząt.
Drogi Anonimowy, czytaj proszę uważnie posty Jerzego. W poprzednim poście "Parasolka" stoi czarno na białym o jaka Kanę chodzi.
Linum ja w "Parasolce" nie znalazłem wytłumaczenia o jaką Kanę chodzi i w jakim miejscu Jerzy otym pisze?
Anonimowy ma rację, z Jerzym jest coraz gorzej , zaczął pisać posty od tył (numeracja), myśli że jak On coś wie czy rozumie o co chodzi , to czytający też wszystko zrozumieją .Autorze zlituj się nad prostymi ludźmi którzy też Cię czytają ,filozoficzne kazania często mamy w kosciele . Pisz prosciej ,bez domysłów.Chciałbym wiedzieć czy ma jakieś znaczenie zrobienie zdjęcia o 4 54 czy o 4 55
Upałłłł....naqwet mu klima nie pomoże
W ogóle nie pisałbym żadnych komentarzy. Twórczość internetowa nie wymaga komentowania i wielu ludzi pisze blogi po prostu dlatego, że jest to wygodniejsze niż zeszyt, bo można mieć dostęp z prawie dowolnego miejsca.
Zdecydowałem się jednak napisać swoje zdanie ponieważ znalazłem reklamę tego bloga za wycieraczką swojego samochodu.
Nie zastrzegam sobie prawa do nieomylności, ale poczułem się wywołany do tablicy. Dodatkowo jako długoletni użytkownik Internetu śmiem twierdzić, że naprawdę istnieje tylko to czego w nim nie można znaleźć.
Pozdrawiam i życzę dystansu do chwilowej internetowej 'sławy'.
Witaj Anonimowy nr. 1. Kana to tygodniowe rekolekcje dla małżeństw organizowane przez Wspólnotę Chemin Neuf. Więcej informacji znajdziesz na stronie: http://www.chemin-neuf.pl/
Przepraszam, dla mnie było to oczywiste. Pozdrawiam
Pozdrawiam również On'ego. Za wycieraczka naszego samochodu także była ta 'wizytówka'.
Linum , dziękuję Ci bardzo za wytłumaczenie co do Kany.Uważam że tą informację powinien Jerzy zamieścić na początku swojego opisu ,czytam Go w miarę często , ale takie niejasności zaraz mnie denerwują. Pozdrawiam.
Zastanawiam się czemu autor bloga tak bardzo go reklamuje? Nie wpadł bym na to, żeby wkładać karteczki za wycieraczkę samochodu.
Z jednej strony zainteresował mnie stylem, zacząłem czytać, ale nie dało się bez złych emocji.
Czy aby nie uzurpuje Pan sobie prawa do bycia smyczą Pana Boga?
A może wydaje się Panu, że dobrze wypełnia BOŻĄ MISJĘ? Czytając bloga odnosi się takie wrażenie, na każdym kroku podkreśla Pan swoje dążenie do świętości (pycha), pokrętnie pisze Pan, jak bardzo jest pokorny, ale jednocześnie z pasją krytykuje Pan innych: młodych, starych. A to za to, że siedzą tyłem do pomnika, a to za to, że zamiast do Kościoła poszli nad rzekę, a to za to, że nie chcą słuchać Pana dzwonu, a to za to, że Pana Świetlisty Krzyż nie został doceniony - jest Pan natrętny do granic możliwości i zapędza się Pan za daleko w swoich osądach! Jeśli chce Pan przyciągnąć ludzi do Boga, to na pewno nie w taki sposób, wyrządza Pan więcej zła niż dobra - psuje Pan opinie prawdziwym katolikom przez duże K.
Nie jest to zdrowe zachowanie - poczytałem i uciekam stąd, gdzie pieprz rośnie!
Forma przekazu fajna (podziwiam różnorodność zainteresowań i podejmowanie ciekawych wątków),ładna delikatna grafika bloga, ale treści - dołujące, odstraszające i nie przemawiające - postawa, jaką można odczytać między wierszami powoduje, że przekaz bloga jest FAŁSZYWY - nie pociąga za sobą, tak jakby tego za pewne chciał autor.
Panie Jerzy, w taki sposób nie nawróci Pan innych, wręcz przeciwnie.
Życzę zdrowia dla małżonki.
Z błogosławieństwem i obietnicą modlitwy.
kleryk Maciek
Kleryku Maćku,
Nie uciekaj!
Znam Jerzego od niedawna i muszę Ci powiedzieć, że jestem pełna uznania dla Niego. Dlaczego? Dlatego, że chce Mu się pisać bloga. Ja również bym nie wpadła na to, żeby wkładać zaproszenia do obejrzenia mojego bloga za wycieraczki samochodu, powiem więcej, nie miałabym tyle odwagi.
W Twoim komentarzu uderzyło mnie kilka sformułowań:
"odnosi się takie wrażenie, na każdym kroku podkreśla Pan swoje dążenie do świętości", a czy nie jest to Cel, do którego dążymy? Czy jest to coś wstydliwego, co musimy ukrywać? Popraw mnie, proszę jeśli się mylę, jednak pycha to nieuznawanie Boga za wspomożyciela oraz wynoszenie się ponad innych. Wiesz, tak sobie myślę, ze gdyby Jerzy nie był człowiekiem pokornym, to zwymyślałby wszystkich komentatorów za ich różne komentarze.
"ale jednocześnie z pasją krytykuje Pan innych: młodych, starych." Czy nie jest uczynkiem miłosiernym wobec duszy upominać grzeszących? Przyjmowanie upomnień zaś nie jest łatwe, a dlaczego? Właśnie z braku pokory :)
"że nie chcą słuchać Pana dzwonu, a to za to, że Pana Świetlisty Krzyż nie został doceniony" blog Jerzego jest bardzo, ale to bardzo osobisty. Pisze go żywa osoba z krwi i kości, która posiada również emocje. Kleryku Maćku do świętości dążą zwykli ludzie, a nie pozbawione uczuć, emocji, ludzkich ograniczeń i słabości klony :)
I ostatnia uwaga "Panie Jerzy, w taki sposób nie nawróci Pan innych, wręcz przeciwnie."
To nie Jerzy nawraca, ale Pan Bóg. Maćku, nie znamy wszystkich Bożych zamysłów i planów, ale pomyśl, być może jest jedna osoba, którą Bóg pociągnie właśnie przez blog Jerzego. O to się módlmy.
Pozdrawiam
Prześlij komentarz