Kolejna Niedzielna Noc Zmartwychwstania
i kolejne zdjęcie z godziny 3:35


Świta godz.4:18 i zdjęcie nr. 2790 (ważne) z godz. 4:54


Głuchą ciszę Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty przerywa głos wyjącej syreny alarmowej. Dochodzi gdzieś z poza domu zakonnego. Nie namyślając się długo, biegnę za głosem w kierunku kościoła. Wydaje mi się, że syrenę słychać od strony " ronda" - środka wsi .

Nigdy w życiu nie byłem przy gaszeniu pożaru. Pali się drzewo, a konkretnie jego wnętrze.
Kolejne zdjęcia zrobiłem o 4:56, 4:57 i 5:00



Duchu Ognia, Duchu Żarze czyżbyś w taki sposób dawał mi widzialny znak?
Pewno tak właśnie mam odczytać to, co mnie na weselu w Kanie spotkało.
I bez tej zadymy wiem, że: "Wielkie rzeczy uczynił mi Pan".
Od tych słów rozpocząłem pisanie cyklu Wesele w Kanie i one niech będą mottem dla każdego następnego odcinka cyklu.
Dziękuję Ci Boże, że dałeś mi widzialny znak. Wstałem dzisiaj przed świtem szukać grobu Pana, spotkać niewiasty, a znalazłem Ciebie w gorejącym pniu.
Niedowiarki powiedzą, że to kolejny przypadek w moim życiu. Od dwóch tysięcy lat tak mówią. ON nie zmartwychwstał, to weselnicy po pijaku odsunęli kamień, wykradli ciało i opowiadają brednie, że zmartwychwstał.

Ja Mu wierzę. Ja spotkałem Pana tak samo jak widziała Pana ta dwunastka zwana Apostołami, jak widział Pana Tomasz i około pięćset innych osób.
Po chwili podeszła do mnie pierwsza niewiasta ze słowami: "To ja poczułam swąd spalenizny i uruchomiłam syrenę. Pewno niedługo przyjadą. Widziałam jednego jak biegł w kierunku budynku straży pożarnej."
Razem obserwujemy gorejący pień. Z wydrążonego uciętego konaru jak z komina bucha płomień. Wydobywa się gdzieś z głębi pnia.

One też usłyszały głos Pana i odpowiedziały na Niego.
Przyjechali strażacy jest godzina 5:01 Minuta wystarczyła by rozwinęli węże. Jest godz 5:02.


Strumień wody leje się do wnętrza pnia. Jest nadal 5:02. Aparat fotograficzny rejestruje kolejne zdjęcia. Gdy je teraz opisuję, dostrzegam dwie duże białe litery na czerwonym tle. To greckie alfa i omega czyli nasze polskie "A" i "Ż" . Początek i koniec.


Trochę dymu i pary świadczy, że pożar nie był duży

Jeszcze tylko drabina przystawiona do pnia i dokładne sprawdzenie czy wszystko zostało zalane wodą. O godz.5:14 akcja została zakończona.


A ja stojąc na poboczu z lekarzem z W-wy mam przed oczyma dwa obrazy. Jeden sprzed trzech miesięcy. Biało-czerwoną szachownicę i uwijających się po zgliszczach strażaków. I drugi wcześniejszy. Nad biało czerwoną szachownicą z 96. rękoma trzymającymi małe krzyże gorejący światłem wydobywającym się z wnętrza katyńskiej ziemi Świetlisty Krzyż Pojednań unoszony w górę przez Jana Pawła II. Opisałem szczegółowo ten na razie wirtualny świetlisty krzyż przed dwoma laty biorąc udział w konkursie na krzyż papieski na placu Marszałka Piłsudskiego w W-wie.

Kiedy to będzie?
Gdy zmądrzejemy i przestaniemy wojować z krzyżem, a zajmiemy się konkretną pomocą dla powodzian. Pan sam określi stosowny czas. Bo tylko do niego należy to co było, to co jest i to co będzie.
(przepraszam że nie piszę po kolei, ale niebawem uzupełnię część 3 pożegnania i wyjazd oraz część 4 noc zmartwychwstania, które są w trakcie opracowania. A dalsze części mam w planie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz