Nim opiszę najważniejsze wydarzenie związane z budową pomnika, które miało miejsce dokładnie cztery lata temu, wrócę do poprzedzającego go wieczoru 8 listopada 2005 roku.
Pomnik został wczoraj szczęśliwie ustawiony, w osiem miesięcy od podjęcia przez Parafialną Radę Ekonomiczną decyzji o realizacji tego zamierzenia i w trzy miesiące od szczęśliwej operacji glejaka Ewy . Wtedy przed czterema laty w pierwszej chwili wydawało się wszystkim, że proponujemy z Ewą ustawienie kolejnego, któregoś tam z czterystu pomników Jana Pawła II.
O tym, że na skwerku przed naszym domem, w miejscu gdzie w dzieciństwie bawiły się w piasku nasze dzieci, marzyło się nam od lat ustawienie „czegoś świętego”. Opowiadaliśmy o tym rodzinie i znajomym. Prawie przy okazji każdej kolędy „nadawałem” o takich planach swojemu Proboszczowi. Dopiero śmierć Jana Pawła II wyzwoliła konkretne działanie ks. Proboszcza, a przede wszystkim nas obojga, a gdy plany były już zaawansowane, także wielu parafian. Bez objęcia przez Parafię patronatem tego zamierzenia, nasze marzenia i plany nie mogły zostać zrealizowane. Grunt był publiczny, stanowił pas drogowy i tylko Parafia miała szansę na realizację naszych marzeń.
8 kwietnia w dzień pogrzebu Ojca Świętego zawieszam na skwerku między drzewami na białych drzwiach starej lodówki gobelin z portretem Jana Pawła II i przyozdabiam go czarną szarfą. Poniżej robię ołtarzyk na którym umieszczam dwa zapalone znicze: jeden od Ewy, drugi ode mnie oraz odezwę do parafian o treści:
”Stawiając zapalony znicz w tym miejscu dasz wyraz pragnieniu by powstał tu pomnik upamiętniający Ojca Świętego Jana Pawła II modlącego się na kolanach przed figurą Miłosierdzia Bożego”.
Na ogłoszeniu tym znalazło się jeszcze motto: „Jednego pragnę, mieszkać w domu Pana” (Ps. 26). Chwyciło. Znaleźli się entuzjaści tego zamierzenia. Nie daliśmy się wpuścić w "dobre" rady, by budować votum wdzięczności na "jedynie godnym miejscu na terenie przykościelnym", za czym optowała na zebraniu organizacyjnym większość mieszkańców .
Po sześciu dniach od uprawomocnienia się pozwolenia na budowę pomnik Miłosierdzia Bożego stanął przed naszymi oknami. Potem było tylko jego poświęcenie i kosztowne wykańczanie.
Do dzisiaj nie ma jednak postaci Ojca Świętego modlącego się na kolanach przed Bożym Miłosierdziem.
Dlaczego???
Nie umiem sobie na to pytanie odpowiedzieć.
Na sporządzonym modelu wyrzeźbione przeze mnie w profilu postacie Jana Pawła II i św. siostry Faustyny świecące w dzień i w nocy klęczą przy poręczach u stóp pomnika. Ich świetliste postacie oddają ich duchowość.
Wierzę, że nastanie taki czas, gdy będzie nie tylko mi dane klęknąć obok nich, by zatopić się w modlitwie do Pana.
Dlaczego to wszystko piszę?
Piszę, bo wieczorem 8 listopada 2005 roku po ustawieniu pomnika, po powrocie do domu z Mszy św. na której dziękowałem Panu za ten etap realizacji dzieła odebrałem dziwny telefon.
Pan, który przedstawił się nazwiskiem Czerwiński zapytał mnie wprost: "Czy to prawda, że stawiam pomnik, bo mam wyrzuty sumienia po śmierci Łukasza "?
Zaskoczony pytaniem, w takim dniu i w takiej chwili, odpowiedziałem mu krótko, że NIE.
Pytanie to nie dawało mi tej nocy spokoju.
Po samobójczej śmierci Łukasza 1 marca 2002 roku sumienie wyrzucało mi tylko jedną rzecz:
Przez ostatni tydzień życia, gdy przebywał w domu rodzinnym, wyrzucony na bruk przez kochankę, z którą mieszkał przez dwa lata, nie przekazałem mu nic, żadnego wskazania, nauki o Bożym Miłosierdziu. Ten grzech zaniedbania wyznałem na spowiedzi. Czy moje zadośćuczynienie było pełne?
Z pewnością nie.
Do końca moich dni będę błagał Chrystusa Miłosiernego, by dał się przebłagać za grzechy Łukasza.
Czy to oznacza, że stawiałem pomnik bo miałem wyrzuty sumienia po jego śmierci.
Jeszcze raz tym razem publicznie mówię NIE.
Jako ojciec nie miałem wpływu na jego decyzje po osiągnięciu pełnoletności i opuszczeniu domu rodzinnego.
I tak nastał ranek 9 listopada 2005 roku.
Razem z panem Tokarzem sprzątamy plac budowy. Pod płotem układamy równo złom granitowy (odpady które ostatecznie wykorzystam po trzech latach do obłożenia studzienki z hydrantem i na opaskę zabezpieczającą bluszcz, wspinający się na płot sąsiada. Na koniec zgrabiamy zeschnięte liście i wywozimy na mój kompostownik, a wokół cokołu pomnika układamy dziewięć skrzynek z zielistką (specjalnie hodowanych przez lato dla przyozdobienia pomnika) . Duże gałęzie jarząbu z czerwonymi owocami dodatkowo przyozdabiają cokół.
Do południa uporaliśmy się z robotą.
Ten etap budowy jest definitywnie zakończony.
Czuję się jak Stwórca, który w siedem dni stwarzał świat, a gdy zobaczył człowieka podobnego Sobie stwierdził, że to co stworzył jest DOBRE.
Zadowolony z siebie pytam Ewę jak jej się podoba wykończenie i ukwiecenie pomnika?
Zwraca mi uwagę, że na jutro załatwiła z panem Wojtkiem ciągnik z koparką do karczowania pni.
Nie szkodzi - odpowiadam.
Ma być pięknie na dzisiejsze popołudnie.
I było.
Po obiedzie włączam Radio Maryja, a w nim transmisja z dzisiejszej - środowej audiencji generalnej papieża Benedykta XVI i słucham ostatnich słów wypowiedzianych po polsku:
"Bożemu Miłosierdziu zawierzam was i wasze rodziny . Z serca wam błogosławię. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus"!!!
Wzruszam się do łez. Jestem do wnętrza wstrząśnięty.
Nie chce mi się wierzyć w to co usłyszałem.
Czyżby to do naszej parafii poprzez fale eteru mówił Papież?
Skąd On wiedział, że w Baranowie tyle co stanął pomnik Chrystusa Miłosiernego?
A może się przesłyszałem?
Nie. W TVP-1 w dzienniku powtórka tych samych słów.
Wieczorem w wiadomościach Radia Maryja po raz trzeci słyszę te same słowa mówione łamaną polszczyzną (to było cztery lata temu, na początku pontyfikatu).
Mam je napisane na kartce
Nie mając już żadnych wątpliwości przepisuję je czerwonym długopisem (by się wyróżniały) pod datą 9 listopada 2005 roku do urzędowego dziennika budowy.
Duchu Święty dziękujemy.
Czy będziemy chcieli i umieli odczytać ten znak?
Co te słowa będą dla mnie w przyszłości znaczyły?
Jak ustosunkuje się do nich ks Proboszcz, ks. Biskup?
Czy ktoś jeszcze je usłyszał z Parafian?
Jak je odbiorą parafianie?
Czy skojarzą je z ustawieniem pomnika?
Na te i podobne pytania znajdziecie Państwo odpowiedź w następnym odcinku .
Jest 14:59 idę pod pomnik modlić się. Dzisiaj za całą bez wyjątku rodzinę kryjącą się w jednym słowie KONICZYNKA.
1 komentarz:
A więc w rocznicę obalenia muru berlińskiego
Prześlij komentarz