środa, 18 listopada 2009

Uścisk dłoni

Obudź mnie jak tylko wstaniesz
TWOJA EWA

Karteczką z tymi słowami rozpoczął się mój dzisiejszy dzień. Miło jest przeczytać, po ponad czterdziestu latach, takie wyznanie miłości. TWOJA - to słowo zobowiązuje.
Moja żona - to nie znaczy że traktuję Ją tak jak wszystko inne co jest moje, wręcz przeciwnie. TWOJA EWA to zadanie, to wielkie zobowiązanie, wielka odpowiedzialność, wielkie poświęcenie. Mogłem się o tym przekonać już po dwóch godzinach.
Ale wrócę do dzisiejszego poranka. Jak się okazało nie musiałem jej budzić, Tyle co zdążyłem się ogolić, a już sama się obudziła. Na moje krótkie: czy Ci w czymś pomóc? Odpowiedziała nie, dam sobie radę. Zdążyłem pójść pod pomnik i przygotować śniadanie, a już była ubrana. Przy śniadaniu wydzieliła mi jak zwykle codzienny przydział tabletek. Sniadanie zjedliśmy w pośpiechu.
Była na dzisiaj umówiona na wizytę do pani neurolog. Obiecałem, że pojedziemy na nią razem. Kiedyś jeździła po lekarzach sama, teraz wolę jeździć razem z nią. W końcu to MOJA Ewa i zależy mi bardzo na tym, by była dobrze obsłużona. Na chorowanie trzeba mieć siły, a ich Jej ubywa z dnia na dzień. Spieszymy się. Dom pozostawiamy pod opieką pani Wandy. Na Dąbrowskiego korek od Tatrzańskiej. Rezygnujemy z wizyty w ZUS-ie skąd mieliśmy zabrać druki na zasiłek pielęgnacyjny. W przychodni meldujemy się przed czasem. Rejestratorka daje dobrą radę proszę czekać i nie rezygnować z wizyty, następny wolny termin dopiero w grudniu, pani doktor jest lekarzem słyszę zapewnienie rejestratorki. Rzeczywiście Ewa zostaje przyjęta.

Rutynowe badanie na kozetce zamknąć oczy prawym palcem do nosa, teraz lewym, puknięcie młoteczkiem w obolałe po upadkach kolana Ewy, lewą nogą po prawej goleni i na odwrót. Nie podobają mi się te spuchnięte nogi. To siniaki od upadków tłumaczę. Nie to sprawy krążeniowe słyszę. Dalszy wywiad praktycznie cały ze mną. Dobrze że z nią pojechałem myślę sobie. Dostajemy skierowanie na RM i receptę na Betaserc. Ewę po badaniu trzęsie z zimna, całkowicie odpuściły jej nerwy. Ubieram ją w płaszcz. W międzyczasie pytam p. doktor czy mogę jej zrobić zdjęcie. Godzi się, ale prosi by nie musiała pozować. Gdy wychodzimy z gabinetu pani Katarzyna Ulatowska - Błaszyk wychodzi zza biurka, podchodzi do mnie i podaje mi rękę. Poczułem jej silny uścisk. Ten gest odebrałem jako podziękowanie za opiekę, jaką na jej oczach okazałem w stosunku do MOJEJ Ewy. Nie wiedziałem jak Jej mam dziękować . Wychodząc z gabinetu powiedziałem spontanicznie Bóg zapłać. Nic nie odpowiedziała. Była tak samo zaszokowana moimi słowami, jak ja jej uściskiem mojej dłoni.

Wieczorna Msza św. Tak jak wczoraj koncelebrowana. W parafi jest ojciec Andrzej - dominikanin
Wczoraj odprawiał Mszę św. w intencji zmarłego ojca. Super krótka homilia o Krwawj Ofierze składanej w czasie Przeistoczenia w czasie każdej Mszy św. Ofiara kapłana z Ciała i Krwi Chystusa składana Bogu Ojcu. I ja ją codziennie składam odmawiając Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Nigdy wcześniej nie dostrzegłem tej analogii. Mam temat na dłuższe rozmyślania.
Dzisiaj słyszę o tym, że należy mi bronić Chrystusa aż do krwi. I nie mam tego rozmieniać na drobne. Robić to teraz i nie usprawiedliwić się, bo przez całe życie będę szedł ze świadomocią zaniechania. Niekiedy są to drobne rzeczy. Spontanicznie uczynione, bez wyrachowania, bez oczekiwania na pochwały, bez uznania, bez dostrzeżenia przez bliźnich. Tu ojciec wspomina śp. siostrę Małgorzatę - dominikankę z Św. Anny, prostą dziewczynę spod częstochowskiej wsi, za którą odprawia Mszę św. Umierała długo leżąc obłożnie chora, obsługiwana przez siostry zakonne jej towarzyszki. Co po niej zostało? Wspomnienie, jak podczas warszawskiej pielgrzymki w przeddzień jej wejścia do Częstochowy, do Św. Anny przybył przeor z Jasnej Góry prosić siostry o modlitwę by następnego dnia nie padało. A padalo od kilku dni i nie zamierzało przestać. Siostra Małgorzata słysząc te słowa wyszła do ogródu i w strugach deszcu pieliła alejkę prowadzącą do figury Jezusa. To była jej modlitwa. Następnego dnia deszczowe chmugy stały nad klasztorem, ale żadna kropla nie spadła. Każdego dnia daj z siebie takie drobne uczynki. Albo jesteś z Nim, albo się go wstydzisz. I tu na myśl przyszła mi Ewa, która po przyjeżdzie pojechała na przegląd z samochodem. To taki jej drobny uczynek, a drugi to jak mi przypomniała, że zbliża się 18:00 i jeśli chcę to czas pójść do kościoła. Sama nie może, to choć mnie wysyła. Dziękuję Ci MOJA Ewo.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

JAKIE TO PIĘKNE I BUDUJĄCE:TWOJA EWA"
Oj,Jerzy, zgadzam się z Tobą w 150%,że
"NA CHOROWANIE TRZEBA MIEĆ SIŁY".. W OBECNYCH CZASACH,JAKIE TO SMUTNE.Pozdrawiam Patka