

Sprawa obrony i ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci to sprawa podstawowa dla cywilizacji ludzkiej. Każda ingerencja człowieka w stwórcze plany Boże skończyć się musi katastrofą. Te oczywiste prawdy doskonale zrozumieli inicjatorzy i organizatorzy poznańskich Marszy dla życia. Zrozumieli też jedno, że nie wystarczy perfekcyjne przygotowanie logistyczne takiej "imprezy" (czego byliśmy świadkami) , nie wystarczą wspaniali i hojni sponsorzy, (na wszystko starczyło), ale potrzebne jest zawierzenie owoców mającego się odbyć za dwa dni ostatniego dziewiątego marszu samemu Bogu. Dlatego też na stronie internetowej Marszu dla Życia ukazał się najpierw komunikat o adoracji Najświętszego Sakramentu, a potem o Mszy świętej jaka odbyła się dwa dni przed 9 marszem w dolnym kościele ks. Pallotynów o godz. 20:00. Za modlitwę, za przyjęte Komunie św. tego dnia, należą się organizatorom szczególne podziękowania. Nie pisała o tym prasa, nawet na portalach i blogach nie uświadczysz o tym wzmianki. Bo jakże tu chwalić się własną modlitwą, własnymi natchnieniami i przemyśleniami w tak delikatnej materii jak ochrona nienarodzonych. Powierzywszy te sprawy Bogu młodzi ludzie wyszli na ulice, stanęli na czele dziewięciu kolumn marszowych, dali przykład zdecydowanej postawy po to, byśmy my podążający w ciszy za nimi mogli się nie tylko się modlić w intencjach nienarodzonych, ale by stanąwszy na placu Mickiewicza stwierdzić, że nie jesteśmy sami.
Za tą wspólnotę serdeczne Bóg zapłać!






Modlitwa powszechna była czytana przez przewodniczkę grupy. Jako dary ołtarza młodzi ludzie niosący baner złożyli między innymi białą różę - znak niewinności, lampę naftową - przewodniczkę rozświetlającą trasę marszu, światło na oświecenie i zrolowany plakat 9. Marszu dla Życia.


W czasie Mszy św. przygrywał młodzieżowy zespół. Na zakończenie przewodniczka grupy udzieliła instruktażu co do zachowania się na trasie przemarszu. Całkowita cisza - jak się na końcu okazało była bezwzględnie zachowana.






Idziemy ul Dąbrowskiego w kierunku Mostu Teatralnego. Przed nami samochód policyjny i podobnie za nami. Ich mrugające świało zupełnie mi nie przeszkadza w modlitwie. Nastraja do niej cisza w jakiej maszerujemy. Między jednym zdjęciem a drugim staram się odmówić dziesiątkę koronki do Bożego Miłosierdzia. Na zdjęciu z lewej jesteśmy na wys. Rynku Jeżyckiego, z prawej przed ul Kochanowskiego.

Dla przeciwników takich marszy to pochód, manifestacja. Dla mnie to modlitewny marsz żałobny, okazja by pomodlić się we wspólnocie za wszystkie nienarodzone dzieci, szczególnie za te, którym nie urządzono pogrzebu. Rozważam słowa bł. ks. Sopoćko : Królestwo Boże jest ujawnianiem Bożego Miłosierdzia. Na zdjęciu powyżej dochodzimy do ul Rosevellta. Poniżej z lewej przejście przez skrzyżowanie na prawym dwie sąsiadki z Baranowa w kolumnie marszowej.


Przejście przez Most Teatralny. Jakoś trudno mi się skupić na modlitwie. Mimo, że przyzwyczajony jestem do modlitwy podczas ruchu ulicznego sceneria i cisza w jakiej idziemy wymgają ciszy. A wię idę w ciszy , co rusz to wychodząc przed kolumnę by zrobić kolejne zdjęcie.



Jako jedynej naszej grupie przyszło nam przemaszerować przed Operą Poznańską.



Na Alei Niepodległości na tle budynku Uniwersytetu Medycznego


Zajmujemy miejsce na Placu Mickiewicza. Z prawej strony stoją w półcieniu dwa Poznańskie Krzyże splecione węzłem a na nich słowa: Za chleb, wolność, pracę i Boga. W tłumie rozpoznaję parafianina parafii jeżyckiej ks. prof. Bogdana Poniżego. Na scenie ustawionej przed krzyżami Paulina Jazgarska i Jan Pospieszalski prowadzący dzisiejsze zgromadzenie.


Ze sceny wita naszą grupę miły głos Pauliny Jazgarskiej. Po chwili podchodzi do dzwonu i ciągnąc za jego serce wydobywa dlugo brzmiący gong. Te gongi nakładją się na siebie w miarę docierania do placu kolejnych dziewięciu grup.


Na scenę proszeni są młodzi przewodnicy kolejnych grup, a jest ich tylu ile miesięcy matki chodzą w stanie błogosławionym.


Kolejne grupy wchodziły na plac. Z minuty na minutę tłum na placu gęstniał. Do obecnych w trakcie spotkania dołączyły też osoby opuszczające aulę uniwersytecką a także zainteresowani zgromadzeniem przechodnie. Zdjęcia ujmują kolejne fragmenty placu.



i ciekawy wplatając podziękowania w historię poprzednich marszy.


Ks. bp Zdzisław Fortuniak stanął na placu w towarzystwie dwóch kapłanów po prawej stronie sceny. Poproszony o zabranie głosu stanął w świetle reflektorów i podziękował zebranym tłumom za obecność, inicjatorom i organizatorom za jego przygotowanie i życzył bogatych owoców wynikających z tego marszu.


Po udzieleniu zebranym pastrskiego błogosławieństwa ks. bp Zdzisław Fortuniak zszedł oślepiony reflektorami na zaplecze sceny.


Jan Pospieszalski zapowiada wystąpienie wieloletniego i zasłużonego w sprawę ochrony życia dr Pawła Wosickiego prezesa Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, który w swoim wystąpieniu przybliżył nam nieco w skrócie historię ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Zebrani mogli usłyszeć zdecydowany i jasny głos papieża Jana Pawła II w tej materii.


Oczy publiczności zwróciły się na kilka minut na ekran na którym pokazano film Jana Mazurczaka w którym ten młody reżyser mówiący o sobie, że jest daleko od kościoła porusza uniwersalne tematy, bezpośrednio dotyczące życia człowieka. Ponadczasowe sprawy miłości i życia jako wartości świadomie chronionej to sprawy na których skupił się reżyser. Widoczne z góry czerwone serce trzymane przez harcerzy doskonale korespondowało z tematyką filmu.





Kompozytor i wykonawca Wojciech Mazurek śpiewał na przemian z małą solistką.









Inicjatorzy i organizatorzy marszy dla życia z dzieciątkiem

organizatorzy i z ta pracą uporali się maksymalnie sprawnie i szybko. Banery, lampy, pochodnie zostały spakowane i odwiezione do magazynu. Być może przydadzą się za rok.
A ja po zrobieniu sobie zdjęcia przy dzwonie czekałem na samochód z platformą podnośnikową by zdjęła dzwonnicę ze sceny. Po chwili podczepiwszy dzwon pod samochód stojący pod Mickiewiczem opuściłem plac zadowolony, że mogłem się przyczynić do uświetnienia tej inicjatywy.


Około 3 tys a może i więcej osób wzięło udział w dziewiątym poznańskim Marszu dla Życia. Z dziewięciu kościołów wyszły dzisiejszego wieczoru w skupieniu bez transparentów dwustu trzystu a może i pięciuset osobowe grupy osób podążające na plac Adama Mickiewicza. Z jedną z tych grup wychodzącą z kościoła Najświętszego Serca Jezusowego i św.Floriana szedłem i ja. Co widziałem co przeżyłem przedstawiłem na zdjęciach. Pokazałem, że jestem za życiem. A tak wielu z moich najbliższych nie mogło iść, jedni pracowali, drudzy mieli inne zobowiązania, byli chorzy albo działali na rzecz życia tam gdzie ludzie potrzebowali ich opieki. My istniejemy. Jest nas bardzo wielu i popatrzenie na siebie, dodało nam otuchy, nadziei, zagrzało serca. Nikt tego nie powiedział ale spotkaliśmy się w miejscu gdzie stał pomnik Chrystusa Króla w jego uroczystość by światu głosić Tak dla życia, Nie zabijaj a gdyś to uczynił pamiętaj że istnieje Boże Miłosierdzie a droga do niego wiedzie przez POJEDNANIE z sobą, z otoczeniem z Bogiem.
2 komentarze:
Super ten artykuł!!! Naprawdę!!! Dziękujemy Panie Jerzy!
Niestety nie bylo mi dane dotrzec na 9.Marsz, dlatego z wielka przyjemnoscia i zainteresowaniem przeczytalem te relacje! Dowiedzialem sie takich rzeczy, ktorych sami organizatorzy mi nie opowiedzieli.
Pragne wiec bardzo podziekowac autorowi!
Z pozdrowieniami,Michal
Prześlij komentarz