2 listopad 2005
Dzień Zaduszny. Z rannej homilii w Radiu Maryja wynotowałem sobie do dzienniczka słowa: Czyń plany i projekty na sto lat, ale Twoje postępowanie musi być takie, jakbyś miał umrzeć jutro. Człowiek nie może się łudzić, że może tylko pracować. Praca jest na to, by się uświęcać. A uświęcać się można modląc się w czasie pracy, modląc się samą pracą. I dopiero taka przemodlona praca ma głęboki zbawczy sens. Czy ja tak pracuję? Zastanawiam się.
Dzisiaj uprawomocniło się pozwolenie na budowę. Nie mamy jednak zgody na wycinkę ze starostwa. Jedziemy więc z ks. Andrzejem do starostwa. Zabieramy pana w Wydziału Ochrony Środowiska i wracamy na plac budowy. Bardzo dokładnie sprawdza inwentaryzacje drzew . W terenie ma wypalikowany obrys pomnika. Nie ma żadnych uwag co do mojego projektu wycinki. Obiecuje przesłać pozytywną odpowiedź za dwa dni. Nadchodzi faxem już następnego dnia o 10:08. Miły głos upewnia się czy fax jest czytelny i życzy realizacji planów.
Z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich z Ministerstwa Polityki Społecznej dostajemy informację, że nasz wniosek o dofinansowanie budowy nie znalazł się na liście 67 szczęśliwców z listy ponad 300 szt.
Po wieczornej Mszy św. w intencji zmarłych parafian jedziemy na grób Łukasza by powrócić na 21:37 na plac budowy i tam się jeszcze wspólnie pomodlić z pięcioma innymi osobami przy kamieniu z Chrystusem Miłosiernym.
3 listopad 2005
Odebrawszy fax za Starostwa Powiatowego ze zgodą na wycinkę drzew, wytyczam wśród rosnących jeszcze drzew kwadrat 1,4x1,4 m pod wykop na cokół pomnika. O 15:00 zgodnie z niedzielnym ogłoszeniem na skwerku przed naszym domem zbiera się około 20 osób. Wśród zebranych jest też ciocia Ela, ciocia Marysia i Romek kuzyn Ewy. Modlimy się pod przewodnictwem ks. Proboszcza słowami koronki do Bożego Miłosierdzia, a następnie ks. Andrzej odmawia stosowne modlitwy poprzedzające poświęcenie placu budowy.
Dzień Zaduszny. Z rannej homilii w Radiu Maryja wynotowałem sobie do dzienniczka słowa: Czyń plany i projekty na sto lat, ale Twoje postępowanie musi być takie, jakbyś miał umrzeć jutro. Człowiek nie może się łudzić, że może tylko pracować. Praca jest na to, by się uświęcać. A uświęcać się można modląc się w czasie pracy, modląc się samą pracą. I dopiero taka przemodlona praca ma głęboki zbawczy sens. Czy ja tak pracuję? Zastanawiam się.
Dzisiaj uprawomocniło się pozwolenie na budowę. Nie mamy jednak zgody na wycinkę ze starostwa. Jedziemy więc z ks. Andrzejem do starostwa. Zabieramy pana w Wydziału Ochrony Środowiska i wracamy na plac budowy. Bardzo dokładnie sprawdza inwentaryzacje drzew . W terenie ma wypalikowany obrys pomnika. Nie ma żadnych uwag co do mojego projektu wycinki. Obiecuje przesłać pozytywną odpowiedź za dwa dni. Nadchodzi faxem już następnego dnia o 10:08. Miły głos upewnia się czy fax jest czytelny i życzy realizacji planów.
Z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich z Ministerstwa Polityki Społecznej dostajemy informację, że nasz wniosek o dofinansowanie budowy nie znalazł się na liście 67 szczęśliwców z listy ponad 300 szt.
Po wieczornej Mszy św. w intencji zmarłych parafian jedziemy na grób Łukasza by powrócić na 21:37 na plac budowy i tam się jeszcze wspólnie pomodlić z pięcioma innymi osobami przy kamieniu z Chrystusem Miłosiernym.
3 listopad 2005
Odebrawszy fax za Starostwa Powiatowego ze zgodą na wycinkę drzew, wytyczam wśród rosnących jeszcze drzew kwadrat 1,4x1,4 m pod wykop na cokół pomnika. O 15:00 zgodnie z niedzielnym ogłoszeniem na skwerku przed naszym domem zbiera się około 20 osób. Wśród zebranych jest też ciocia Ela, ciocia Marysia i Romek kuzyn Ewy. Modlimy się pod przewodnictwem ks. Proboszcza słowami koronki do Bożego Miłosierdzia, a następnie ks. Andrzej odmawia stosowne modlitwy poprzedzające poświęcenie placu budowy.
Po czym następuje błogosławieństwo dla tego rozpoczynającego się dzieła, którego symbolem była tablica informacyjna budowy, która zawisła na bloku fundamentowym.
I poświęcenie całego placu budowy oraz konkretnie tego miejsca, w którym ma stanąć pomnik, ale nie samego kamienia pomnikowego z Chrystusem Miłosiernym.
Na bloku fundamentowym ks. Andrzej położył stułę a na niej kropidło, po czym na moją prośbę dokonał pierwszego wpisu na str. drugiej do dziennika budowy.
Chwyciwszy szpadel dokonał pierwszego historycznego "sztychu" rozpoczynając ręczne kopanie wykopu pod fundament pomnika w rosnącej jeszcze kępie drzew na skwerku przed naszym domem.
W jego ślady od razu ruszyła pani Ludwika Wilga biorąc się z krzyża do kopania.
Do ks. Proboszca dołączyła władza lokalna w osobie pana sołtysa Mieczysława Paczkowskiego, a następnie senior - pan Jan Niemyt
Nie wypuszczająca z rąk szpadla Ludwika Wilga i Marysia Maniszewska oraz Teresa Waselowa
Bożena Strojna i Ala Lewkowicz
Trudno było mi robić zdjęcia grupowe między drzewami i wszedłem na drzewo, ale i to nie pomogło.
Z prawej próbuje swoich sił pani Szymkowiakowa i pan Jan Niemyt
Andrzej Niemyt i po chwili Basia Wasylowa z wnuczką Weroniką
Pani Terenia Nygowa i nieznany nikomu pan który jadąc z dzieckiem w wózku na spacer także dołączył do naszej grupy.
Odpoczywają (od lewej) Andrzej Niemyt, Terenia Nygowa, Genia Zak, Benigna Zygarłowska, Bożena Strojna i Janina Dziadowicz.
Do kopania wzięła się pani Genia Żakowa i dołączyła do niej Benia Zygarłowska, żona mojego kuzyna Janka też parafianka z Baranowa.
Cóż tak wszyscy oglądają, czyżby znaleziono jakiś skarb? Nie tylko na głębokości 60 cm natknięto się na bednarkę - to taki płaski stalowy ocynkowany pręt będący uziomem słupa energetycznego który tu kiedyś stał na skrzyżowaniu polnych wiejskich dróg zanim dokonano takiego podziału działek jaki jest obecnie. To pod tym "A" - owym słupem nasi najstarsi dwaj chłopacy przed trzydziestu laty urządzili sobie plac zabaw, bawiąc się na skraju polnej drogi w piasku.
Na placu boju kolejny raz pojawił się pan Miecio Paczkowski, któremu przyglądała się pani Kazia Sadalska gotowa go zastąpić przy kopaniu.
Po czym nastąpił poczęstunek sernikiem upieczonym specjalnie na tę okazję przez Ewę. Na zdjęciach Ewa częstuje ks. Proboszcza, najmłodszego Andrzeja Niemyta, sołtysa pana Miecia Paczkowskiego i panią Bronisławę Radke.
Chyba wszystkim smakował ów sernik, bo każdy z wielką chęcią brał następny kawałek
UWAGA: prawie wszystkie zdjęcia do tego posta zostały wykonane przez Ewę.
2 komentarze:
Dla czytających osób z zewnącz ,nazwa poszczególnych części twojego opisu wydarzeń nie pasuje ,do treści zawartej w opisie. Zmień nagłówki .
Wg mnie,czytającej od początku całą historię,wszystko wydaje się logiczne
i pasujące do siebie
Prześlij komentarz