czwartek, 1 października 2009

Wakacje 1/ 2009 - wizyta u Profesora

Tegoroczne wakacje uzależniliśmy od pozytywnych wyników wizyty u prof. Harata ostatniego operatora Ewy. Przed rokiem Ewa przeszła po trzech latach od pierwszej operacji, kolejną drugą operację wznowy glejaka mózgu, który z II stopnia pozwolił sobie zezłośliwieć do III stopnia.

Na wszystkie wizyty do lekarzy jeździmy od roku oboje. Stan Ewy jest na tyle poważny, że ta samodzielna, obrotna i obeznana w środowisku medycznym, pomagająca innym przez lata kobieta, wymaga obecnie mojej troskliwej opieki.
Mimo, że zamówioną prywatną wizytę u Profesora mieliśmy na godzinę 21;20, z Poznania wyruszyliśmy około południa. Za kierownicą samochodu siadła, ku mojemu niezadowoleniu, Ewa. Ostatnio pozwalałem jej prowadzić samochód na krótkich kilkunastu kilometrowych odcinkach, ale tym razem miała pokonać ponad 150 km. Skoncentrowana na jeździe, nie mogła pozwolić sobie na rozpamiętywanie „wyroku” po jaki jechała. Czasu mieliśmy do woli, ale mimo to, tak jak dawniej jechała bardzo dynamicznie, co powodowało, że nie raz wyrywał mi się z ust syk przerażenia, a prawa stopa wbijała się w podłogę.


W połowie drogi pierwszy postój w Rogowie. Zwiedzamy zachwalany przez wnuki park dinozaurów. Potężne „bydlaki”, w liczbie ponad 50 szt., robią na nas starych ogromne wrażenie, powiedziałbym proporcjonalne do ich wielkości. Kręta ścieżka dydaktyczna prowadzi przez wysoki las, brzegiem jeziora od jednego zwierzaka do drugiego. Każdy inny, co jeden to groźniejszy w wyglądzie. Robimy sobie nawzajem zdjęcia, pozując prawie przy każdym. Posuwamy się wolno przez prehistorię: od kambru w paleozoiku, poprzez mezozoik, do czwartorzędu w kenozoiku.


















Zwiedzamy też Muzeum Paleontologiczne nad którym opiekę sprawuje Instytut Geologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zmęczeni zwiedzaniem siadamy w kafejce.








Popijając kawę i liżąc lody przyglądamy się baraszkującym na placu zabaw dzieciakom. W końcu i nas ponosi fantazja i my grubo po sześćdziesiątce bawimy się jak dzieci, korzystając z bogato wyposażonego w przeróżne atrakcje placu zabaw. Po chwilach beztroskiego zapomnienia i rozprężenia nachodzi refleksja i zamyślenie. Słońce chyliło się ku zachodowi, gdy ruszyliśmy w dalszą drogę.










Pełna wrażeń Ewa siadła kolejny raz za kierownicą. Słuchając Radia Maryja pokonaliśmy pozostały odcinek drogi do Bydgoszczy zatrzymując się na krótki „popas” w stylowej oberży w Starej Winnicy.
W Bydgoszczy rezerwujemy sobie miejsce w hotelu IKAR.


Do niewielkiej prywatnej przychodni profesora docieramy na 21:00. Pani z obsługi informuje nas, że przed nami jeszcze dwójka pacjentów (każdy z obstawą). Po 40 minutach oczekiwania wchodzimy do środka. Profesor wysłuchał z uwagą krótkiej historii choroby, obejrzał ostatni wypis ze szpitala sprzed roku, przeczytał opis MR po chemii sprzed pół roku i ostatni sprzed miesiąca opis MR głowy. Z uwagą przejrzał zdjęcia głowy na kliszach, a na końcu zapuścił dyskietkę z ostatnimi zdjęciami MR na komputerze. Po wysłuchaniu dolegliwości zadał kilka pytań, pod kątem rozpoznania choroby Parkinsona i po upewnieniu się, że upadki Ewy nie są wynikiem padaczki, wydał werdykt. Zachwiania równowagi to wynik niedokrwienia mózgu, mający swą przyczynę w przebytym udarze mózgu, czego dowodem jest częściowa martwica móżdżku. Przepisane przez neurolożkę leki na rozrzedzenie krwi polecił brać nadal, nie przejmując się ostatnim pogorszeniem wyników badania krwi (wyraźny spadek krzepliwości). Gdy nic się nie będzie specjalnego działo zalecił zrobienie MR głowy po pół roku, z którym polecił przyjść na następną wizytę. Gdyby coś było nie tak, prosił o wcześniejszy kontakt. Na zadane przez Ewę pytanie: czy wyjazd nad morze, na tydzień uważa za wskazany – Profesor uśmiechnął się i powiedział, że taką zmianę klimatu uważa wręcz za wskazaną. Zadowoleni z takiego werdyktu, wróciliśmy radośni do hotelu.

Pomodliwszy się wspólnie za siebie, za najbliższą rodzinę, za potrzebujących naszej modlitwy i tych którzy prosili nas o modlitwę dziękując Bogu za usłyszany werdykt, szybko usypiamy otuleni białymi puchowymi kołdrami.

Brak komentarzy: