środa, 14 października 2009

Fort VII w Poznaniu i Babcia w szpitalu

Następnego dnia po powrocie z Warszawy w sobotę 10 października uczestniczyliśmy w wyjątkowym spektaklu na Forcie VII w Poznaniu. To pierwszy na ziemiach polskich obóz koncentracyjny utworzony przez Niemców w pierwszych dniach października 1939 roku. To link do bardzo krótkiego omówienia spektaklu z lokalnej TV
http://www.blogger.com/post-create.g?blogID=1834232114051118512

Zgłoszona na dwie godziny przed spektaklem propozycja włączenia naszego dzwonu "Pojednanie" do scenariusza uroczystości spotkała się z życzliwym przyjęciem organizatorów.

Dzwon ustawiłem wewnątrz fortu, przy krzyżu, gotowym do poświęcenia, przed jego montażem na szczycie wzgórza, na które z kamieniami w dłoniach, szczuci psami zmuszani byli wdrapywać się więźniowie. Tę krwawą ścieżkę, bo psy kąsały i rozszarpywały nogi więźniom, przechodził kilkanaście razy mój kuzyn Henryk zanim został przekazany do obozu w Dachau.
Jego świętej pamięci duszę (zmarł przed kilkoma laty) polecałem tego dnia Bożemu Miłosierdziu w tygodniu który w kościele polskim obchodzony jest jako tydzień Papieski. Jan Paweł II - papież wolności. O tę wolność walczył i za nią cierpiał przez 5 lat wojny mój mający 16 lat kuzyn gdy Niemcy uwięzili go w forcie VII.
Totus Tuus Maryjo.
Październik. Codzienny różaniec. Totus Tuus Maryjo. Moje ręce złożone do modlitwy. Ręce matki obejmujące JPII . Ręce z krzyżami w dłoniach. 84 ręce - tyle miałeś lat (krzyżyków) jak to się popularnie mówi, gdy odszedłeś do domu Ojca.
Która z rąk będzie pierwsza? Kto odpowie na moją prośbę bym zrobił jej najpierw gipsowy a potem w spiżu odlew ręki z krzyżem?
Spójrz na tę rękę babci Gertrudy. Ona już za życia ma kolor spiżu. Jej gipsowy odlew stoi w zasięgu wzroku nad komputerem na którym piszę te słowa. To pierwsza odlana już przed rokiem w gipsie ręka.
Gdy ją odlewałem w dniu jej imienin z moją chrześniaczką Marysią, babcia była bardzo radosna. Godzinę wcześniej po przyjęciu Ciała Pańskiego powiedziała: Tak bym chciała teraz umrzeć.
Nie umarła. Straciła tylko na tydzień całkowicie świadomość. Potem jakoś ją odratowano. Co drugi dzień dializowana doszła do jako takiej sprawności. A teraz od tygodnia leży w szpitalu. Miała wyjść dzisiaj. Nie wyszła . Co będzie jutro zobaczymy. Lekarze nic już za bardzo nie mogą jej pomóc. Czeka na śmierć i naszą modlitwę. Tyle się w życiu za nas modliła. Panie skróć jej cierpienia i zabierz ją do Siebie. Miej miłosierdzie nad nią i nad całym światem

Brak komentarzy: