To już ostatni dzień naszych wakacji. Spoglądam na szczęśliwą aczkolwiek umęczoną twarz Ewy. Szczęśliwą, bo spędziliśmy ze sobą 2 tygodnie. Bez TV, bez radia, prasy, z czego 10 dni nad pustym o tej porze morzem i 3 dni w centrum stolicy. Wszystko co dobre się kończy i czas pakować się do domu. Jeszcze tylko łykniemy codzienny przydział tabletek i w drogę do Poznania.
Poniżej: przy piątkowym hotelowym śniadaniu. Dla nas obu jest to postny posiłek. Dla Ewy bezmięsny, dla mnie tylko płyny.
Poniżej: przy piątkowym hotelowym śniadaniu. Dla nas obu jest to postny posiłek. Dla Ewy bezmięsny, dla mnie tylko płyny.
Po opuszczeniu hotelu, kolejny raz idziemy pod krzyż na plac Marszałka Piłsudskiego. Pod lewą pachę biorę Papieża, a pod prawą Ewę. Chcę "pokazać" Papieżowi Wolności (tak na ten rok został nazwany) pomnik jaki mu wystawili rodacy. Ten JPII, który stoi z Ewą pod krzyżem to model, który był przed rokiem na wystawie. Zatopiony w kuloodpornym szkle będzie trzykrotnie większy.
By zrobić sobie wspólne zdjęcie potrzebowaliśmy pomocy osoby trzeciej. Z dwóch wycieczek szkolnych, które były w tym czasie pod Grobem Nieznanego Żołnierza, żadna nie podeszła pod Papieski krzyż. W końcu udało nam się poprosić o zrobienie zdjęcia młodego księdza (kamilianina), który wracając od Grobu Nieznanego Żołnierza nie zamierzał się zatrzymać nawet na moment przy krzyżu. To boli. Ale zdjęcie nam zrobił, za co mu dziękujemy.
Nocując przez jedną noc przed rokiem w hotelu Victoria nie mieliśmy czasu na zwiedzenie jego parterowej części. Przed dwoma dużych rozmiarów salami restauracyjnymi znajduje się wielkiów holl, w którym zorganizowano wystawę historii placu przy którym stoi ten pięciogwiazdkowy hotel. Zawsze pełen zagranicznych gości, zwiedzających stolicę, jest doskonałym miejscem by przybliżyć obcokrajowcom historię tego miejsca (pansze są dwujęzyczne). Historię tego placu doskonale znał JPII i dlatego z tego miejsca popłynęły w świat te pamiętne cytowane przez wszystkich słowa: Niech zstąpi Duch Twój itd.
Na placu tym dotychczas stawiane pomniki, a było ich kilka, miały na celu jedno upokorzyć patriotycznych Polaków. Przypomnę; Trzydziestometrowej wysokości pomnik oficerów-lojalistów z napisem wymyślonym przez samego cara "Polakom poległym za wierność swemu Monarsze", Sobór Prawosławny śwAleksandra Newskiego z 70 metrową dzwonnicą najwyższym obiektem w Warszawie przed stu laty i pięcio metrową literę "V" ustawioną na znak zwycięstwa Niemców w kampanii wrześniowej na Adolf Hitler Platz. Opuszcając Plac Marszałka Piłsudskiego zastanawiałem się, jakie zdanie miałby na temat przerwanej zabudowy placu Pałacem Saskim sam zainteresowany Jan Paweł II. Jeszcze widać nie nadeszły odpowiednie czasy, by zniszczonym w czasie II wojny pierzejom placu nadać ich historyczny wygląd, a sam plac nazwać Placem Św. Jana Pawła II i ustawić mu w pośrodku placu stosowny pomnik ikonę chrześcijańskiej Polski, orędowniczki szeroko rozumianego pojednania.
Opuszczając centrum Warszawy, jadąc w kierunku wylotu na Poznań odwiedzamy po raz drugi moją kuzynkę Alicję. Dzisiaj czuje się już znacznie lepiej tak, że gotowa była pozować do zdjęcia.
Wspomnienia rodzinne kończymy oglądaniem zdjęć. Najstarsza osoba na zdjęciu poniżej to mój dziadek Stefan. Jest na nim mój ojciec (pierwszy z prawej), jestem i ja (zgadnijcie który?)
Wyjeżdżając ul Górczewską z centrum Warszawy za stacją W-wa Koło po prawej stronie mijamy park Moczydło, a na jego końcu przy skrzyżowaniu z ul. Deotymy stoi wśród drzew pomnik Miłosierdzia Bożego, takie Warszawskie Łagiewniki jak go określił przy poświęceniu ks. abp. Kazimierz Nycz. Nie mogłem się nie zatrzymać w tym miejscu, by przez chwilę nie podziękować za skończoe wakacje i zrobić kilku zdjęć. Gdyby nie napis Jezu Ufam Tobie powiedziałbym, że figura Chrystusa przypomina mi znane pomniki Serca Jezusowego.
Koronkę do Bożego Miłosierdzia odmówiliśmy wspólnie z Radiem Maryja jadąc autostradą w kierunku Poznania. Czy mamy za co dziękować? Ależ tak, odpowiadamy zgodnym chórem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz