piątek, 2 października 2009

Wakacje 2/2009 - w drodze nad morze

Marzeniem Ewy był nocleg w hotelowym pokoju ze śniadaniem. Przytulny pokój 303 z oknem na wschód, na zielone centrum Bydgoszczy, małżeńskie łoże, przestronna łazienka oraz szwedzki bufet, na który nałożył się wszechobecny zapach pieczonego ciasta z pobliskiej cukierni sprawiły, że w słodkich nastrojach opuszczamy Bydgoszcz.

Prowadząc samochód bez problemów nawigacyjnych kieruję się na północ, w stronę Koronowa. Jadąc dzisiaj ruchliwą trasą wspominam głośno czasy sprzed czterdziestu lat, kiedy to, tą samą drogą podążałem rowerem do Ewy wypoczywającej z dwuletnim Pawłem pod namiotem w stanicy wodnej w Sokole - Kuźnica nad Zalewem Koronowskim. Przyznam, że ciągnęło mnie starego wilka w te koronowskie knieje, gdzie w wielkiej miłości na łonie natury poczęli się nasi dwaj najstarsi synowie. Na moją propozycję by tam pojechać, Ewa pyta: to kiedy zajedziemy nad morze? Odpowiadam trochę niegrzecznie, że być może jutro i nie spiesząc się jadę dalej. Ostatecznie rezygnujemy z odwiedzenia tego szczególnego miejsca. Byliśmy na nim od tamtych pamiętnych czasów już kilka razy z dorastającymi i dorosłymi synami. Poczęcie naszych dzieci było przez nas planowane. Tam na sobie w praktyce z pełnym powodzeniem testowaliśmy naturalną metodę regulacji poczęć opisaną przez ówczesnego krakowskiego biskupa Karola Wojtyłę w książce pt: „Miłość i odpowiedzialność”.

Na postój zatrzymujemy się przed Koronowem w przydrożnym skansenie "U Stopki". Czego tam nie było? Robimy ze dwadzieścia zdjęć, a zainteresowanych odsyłam do strony internet. www.stopkarozen.pl. Na zdjęciu obok: sieczkarnia, a pośrodku wialnia oddzielająca ziarno od plew.

A kuku, a kuku, a kuku .....



"Oj, jak ja lubię kręcić korbą" powiedziała Ewa chwytając korbę cyntryfugi oddzielającej śmietanę od mleka






Takich sań używali jeszcze pół wieku temu moi dziedkowie w Bilczewie







Baba z wozu, koniom lżej








Najsławniejsze rożen w Polsce wśród koneserów grillowania









Sprawdziliśmy i potwierdzamy.




Po drodze mijamy najwyższy w Europie wiadukt kolei wąskotorowej, pod którym droga krzyżuje się z rzeczką o nazwie Krówka. Ta, dzisiaj zarośnięta, przed czterdziestu laty była miejscem naszego spływu kajakowego. Ze starego młyna ostały się ruiny, a tylko dziko rosnące węgierki smakują tak, jak przed laty.
Z nostalgią opuszczamy to miejsce i jedziemy przez Człuchów w kierunku Koszalina, po drodze zwiedzając rezerwat archeologiczny "Kamienne Kręgi w Grzybnicy". Przewodnik opowiadał, że jest to "miejsce mocy", gdzie na łonie przyrody można się oddać sztuce kontemplacji i połączyć mentalnie z "matką naturą".















Wspomniał, że jest to miejsce o szczególnych właściwościach energetycznych i wiele osób przybywa tutaj naładować swoje akumulatory pozytywną energią.



Nam humory dopisały, a dla rozprostowania kości wystarczył spacer po lesie oraz godzinny odpoczynek w ciszy i spokoju.






Podążając w kierunku morza, a konkretnie Gąsek, gdzie Ewa zaklepała pokój na parterze z wyżywieniem w ośrodku rekolekcyj-
nym postanowiliśmy odwiedzić mieszkają-
cego w Koszalinie mego kuzyna Adama.

Z wykształcenia ogrodnik, jak większość mojego kuzynostwa, przekazał niedawno ogrodnictwo swojemu najmłodszemu synowi Wojtkowi i jego żonie Elżbiecie.


















Twierdzi, że jest bardzo zadowolony z
gospodarzenia młodych, czego dowodem
jest przepiękny ogród pełen kwiatów
oraz nowocześnie prowadzone dobrze
prosperujące ogrodnictwo.










Rodzina nie poskąpiła miejsca na tablicę
informującą o częstotliwości, na jakiej
nadaje Radio Maryja.


Przystaliśmy na propozycję Adama by
wakacje nad morzem spędzić częściowo
w Łazach, gdzie swój pensjonat mają
jego dzieci: Ela i Andrzej. Tam też o
zmierzchu pilotowani przez Adama
dotarliśmy wieczorową porą.

I tak zupełnie niespodziewanie dostaliśmy u Eli Z. w całkowicie opustoszałym o tej porze roku pensjonacie do dyspozycji najładniejszy pokój na piętrze z widokiem na jezioro Jamno, mając niejako” za plecami” szumiący Bałtyk.

2 komentarze:

Dominika Starańska pisze...

Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

Karolina Zarębska pisze...

Faktycznie same wakacje są świetną sprawą i ja jeszcze chcę powiedzieć, że jak najbardziej dobrze jest również wyczarterować jacht. Muszę przyznać, że bardzo dobrze w takiej sytuacji sprawdza się oferta z http://tempesta-jachty.pl/ i ja jestem zdania, że takie kwestie są ważne.