Przed Mszą św. Ks. Proboszcz prosi do siebie przed ołtarz wszystkie dzieci. Zapowiada że dla nich roraty będą od poniedziałku do środy zawsze o 18:30. Dzisiaj wpisuje dzieci na listę tych, którzy przez cały okres adwentu będą zbierać dobre uczynki. Mają je przynosić każdego dnia wypisane na rysunkach owoców (nie warzyw). Te owoce adwentowe gromadzić się będą na balaskach pod nazwiskiem każdego dziecka. To będzie taki prezent świąteczny dla Pana Jezusa.
Po chwili rozpoczyna się koncelebrowana Msza św. Tak jak poprzedzający ją różaniec odprawiona była przez obu kapłanów w intencji dzisiejszego solenizanta.
Ja mam przed oczami zmarłą dzisiaj rano babcię i prababcię moich dzieci i wnucząt a od 35 lat także moją drugą (trzecią) mamę. Pierwsza to ta rodzona Helena zmarła 37 lat temu , druga to Matka Boska i trzecia to dotychczasowa ciocia Trudka, z którą ojciec się powtórnie ożenił. Całą tę "trójcę" dzisiaj po raz drugi omadlam na Mszy św.
Na zakończenie Mszy św.do ambonki pochodzi ks. Bartłomiej, który jako pierwszy składa swojemu proboszczowi życzenia. Z kolei pan Wojciech pięknie deklamuje:
Dostojny Solenizancie Andrzeju!
Obfitych łask Bożych,
Obecności Ducha Świętego
W każdym głoszonym słowie
Jest taki dzień,
co raz w roku się zdarza
Mija jak sen,
który się nie powtarza.
I słońca na niebie
Moc gorących życzeń
Z okazji imienin
dla Ciebie.
Gdy całym kościołem odśpiewaliśmy "Życzymy , życzymy..." ks. Andrzej udziela wszystkim zebranym błogosławieństwa.
I zaprasza wszystkie dzieci by podeszły pod drzwi zakrystii po cukierki , które dla nich przygotował.
Julia przygotowała nawet imieninową laurkę za co i jej dostała się garść słodyczy.
Ks. Bartłomiej zamienia kilka zdań z mamą Julii a potem zagaduje rezolutną dziewczynkę.
W salce katechetycznej na plebanii zebrał się cały "aktyw" parafii od najmłodszych po najstarszych.
Pani Basia Wasylowa i Gabrysia Okupniak częstują ciastem uczestników spotkania. Z prawej Ojciec i syn: Maciej i Bartłomiej Cylka spożywają nie wiedzieć czemu ciasto na stojąco.
Dzieciaczki czuły się zupełnie swobodnie na księżowskim poczęstunku wesoło gaworząc na poważne tematy.
Wypiciem toastu i odśpiewaniem sto lat na cześć ks. Proboszcza zakończyła się część oficjalna przyjęcia imieninowego. Jako że jestem całkowitym abstynentem nie wychyliłem z innymi kielicha., a swoje (nasze z Ewą) wspólne życzenia łącznie z drobnym prezentem wręczyłem ks. Proboszczowi na odchodnym.
Jednym z życzeń było : by księdza nie dręczył żaden Grappin.
Kto wie co to jest i skąd pochodzi niech napisze w komentarzu.