niedziela, 3 stycznia 2010

Taize - Andrzej i Abraham

Mimo, że post ten nosi datę 3 stycznia, faktycznie pisany był w uroczystość Objawienia Pańskiego. Jak z tego widać nie mogę dogonić uciekającego czasu. Jak napisał (03.01.2010 godz. 00:34) anonimowy w 18 komentarzu do posta z ubiegłego roku p.t. "Życzenia" na moje słowa czeka wiele osób. To zobowiązuje. Wstałem w ciemnościach i sięgając z półeczki równo ułożoną przez Ewę bieliznę ubrałem się, by w nocnej godzinie miłosierdzia stanąć przed obliczem Orędownika.
I jeszcze zasadnicza uwaga do ostatnich słów poprzedniego postu. Tym najpiękniejszym prezentem jaki otrzymałem od Pana nie była fizyczna czekolada, którą zjedliśmy z Ewą jeszcze tego samego dnia, ale prawo do publikowania na blogu POJEDNANIE Twego oblicza Panie w wizerunkach ludzi, których stawiasz na mojej drodze życia.

Jest sylwester 2009 roku obie wskazówki zegara ustawiły się pionowo w górę. Robię zdjęcie naszej sypialni. Z lewej strony zegara na ścianie „wisi” .Łukasz, a nad drzwiami Ostatnia Wieczerza – to Pamiątka I komunii mamy Ewy. Panie Ty oddałeś po tej Ostatniej Wieczerzy za niego swoją Krew i Ciało. Nawet w nim „wiszącym” muszę widzieć Twoje oblicze Panie. Czy nie za dużo ode mnie wymagasz?
Art. 82 mówi: publikacja wizerunku nie wymaga zgody, jeśli pozujący otrzymał zapłatę. Jaką ty Synu otrzymałeś ode mnie zapłatę, że nie pytam Cię o zgodę publikując na blogu Twój wizerunek? Czy zapłata musi być koniecznie w pieniądzu? A nie wystarczy Ci moja codzienna modlitwa za Ciebie i Twoich najbliższych. Jej nie do się przeliczyć na żadne pieniądze. Dlaczego nic nie odpowiadasz? Odezwij się do ojca. Wisisz tak niemy na ścianie. Widać potrzeba Ci jeszcze wiele naszej rodzicielskiej modlitwy.

Dzwoni pani Basia, to co jedziemy na Taize pyta?
Jestem bez samochodu – odpowiadam. Ewa pojechała nim na 12:00 do fryzjerki. Wiadomo sylwester i chce na dzisiejszy wieczór pięknie wyglądać. No to może pojedziemy moim – słyszę głos w słuchawce. Już wyjeżdżam. Po dziesiątce różańca wychodzę ubrany na ulicę. Zamiast pani Basi podjeżdża sąsiad i składa mi życzenia świąteczno-noworoczne. Odwzajemniam mu się prezentem – puzzlami z Bożym Miłosierdziem. Proponuje, że mnie podwiezie pod Targi. Zabieramy i panią Basię. W drodze dyskusja o idei ekumenizmu. Jest bardzo negatywnie ustosunkowany do dialogu, do idei pojednania w ramach wspólnoty chrześcijańskiej. Twierdzi, że Europejskie Spotkania Młodych zacierają różnice między wyznaniami. To jedna wielka sekta. Trudno z nim dyskutować. Choć zobacz, przekonaj się osobiście. Jedziemy na rozważania i śpiewy na modlitwę i spotkanie-konferencję z udziałem naszego ks. Arcybiskupa. W odpowiedzi słyszymy dezaprobatę do wysiłków ekumenicznych papieża Jana Pawła II. Godzina 13:00 wchodzę z panią Basią na halę nr 5. To największa hala targowa na terenie MTP. Wchodzimy do niej od czoła, wmieszani w tłum młodych ludzi. Wyznaczone na posadce żółtymi taśmami przyklejonymi do podłoża dwie drogi prowadzą w kierunku siedzących w kucki ludzi. Rozglądając się na boki zbliżamy się do połowy długości hali. Tu u pułapu rozwieszony jest ogromnych rozmiarów obraz przedstawiający scenę ukrzyżowania Chrystusa.

Robię pod nim zdjęcie pani Basi, a potem zdjęcia obrazów z prawej i lewej strony. Obrazy te rozbijają 300. metrowej długości halę na dwie mniejsze. Na razie zajęta przez młodych jest tylko przednia część hali. Gdy w czasie modlitw spojrzałem za siebie widziałem w drugiej połowie hali niekończący się tłum siedzący na podłodze. Pusta droga prowadzi nas aż pod „scenę”. Jej wystrój podparty zdjęciami opiszę po skończonych modlitwach.

Mijamy niewielkie podwyższenie na środku, na którym siedzą bracia i siadamy oboje w przedniej części hali. Po drogach ewakuacyjnych przechadzają się w ciszy młode osoby z plakatami „zakaz fotografowania”. Trudno, muszę się do niego zastosować podobnie jak tysiące innych osób. Pani Basi użyczam moje rozkładane krzesełeczko, sam siadam podobnie jak zdecydowana większość z 30 tysięcznej rzeszy uczestników w kucki na kurtce. W hali jest mile ciepło.

Zagaduję najbliżej siedzącą obok mnie siostrę zakonną z prawej strony. Jest w grupie 5 sióstr z tego samego zgromadzenia urszulanek. Mówię o krzyżu z Taize i stojącej pod nim Maryii i Janie. Interesuje mnie co sądzi o ekumenizmie i pojednaniu miedzy wyznaniami. Mówię o korzeniach mojego świetlistego krzyża pojednań, o słowach „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” napisach i zrozumiałych dla wszystkich obecnych na hali po łacinie i starocerkiewno-słowiańsku, po hebrajsku i grecku umieszczonych w podstawie krzyża, Opowiadam o sercu krzyża - dzwonie Pojednanie, którym zamierzam dzisiaj wydzwonić północ i o wielu innych sprawach. Po prostu – sieję.

Zagaduję też siedzącą z lewej strony kobietę. Oceniam ją na dwadzieścia pięć trzydzieści lat. Poznanianka, nie nocuje gości, ale uczestniczy w całym programie Taize i w parafii i na terenie MTP. Mówi, że nie jest sama i wskazuje na siedzącego przed nią chłopaka, którego określiła jako siostrzeńca. Chłopak jest z zespołem downa i ma 22 lata.. Przedstawił mi się jako Andrzej. Podaliśmy sobie dłonie. Nie jedną, ale obie. I tak trzymając się za ręce i patrząc sobie głęboko w oczy, nasze ja poznawały się i łączyły ze sobą, jak brat z bratem. Ile czasu to trwało nie umiem powiedzieć. Obaj w kucki na oczach 30 tysięcy młodych ludzi. Dziękuję Ci Panie żeś mi w nim objawił swoje oblicze. Andrzejowi dałem podobnie jak wczoraj niewidomej Marinie obrazek ze zdjęciem Świetlistego Krzyża Pojednań. Przytulił go do serca i do końca modlitw i śpiewów trzymając go w dłoniach spoglądał na niego. Gdy skończyło się śpiewanie psalmów, przerwane siedmio minutową ciszą i można już było robić zdjęcia. Poprosiłem opiekunkę bym mógł jej zrobić zdjęcie do bloga. Zaproponowała, że zrobi mi zdjęcie z Andrzejem. Przystałem na to z radościom. Poprosiłem Andrzeja by na podsuniętej kartce wpisał swoje imię i nazwisko oraz adres Od opiekunki usłyszałem: „ On nie umie pisać” Byłem zszokowany.

Delikatnie wzięła kartkę z moich dłoni i wpisała mi adres Andrzeja, jednocześnie wyjaśniając, że mieszka na wsi i nie chodził do żadnych szkół, bo z jego upośledzeniem tylko szkoła specjalna, na co rodziców nie stać. Nie dałem za wygraną poprosiłem Andrzeja by mi coś narysował. Na kartce pod jego adresem znalazło się najpierw jedno a potem kilka niezgrabnych kółek. Pokazałem mu trójkąt prosząc by go narysował. Dorysował mi jeszcze z uśmiechem kilka kółeczek. Przyjąłem je jako pisemną domniemaną zgodę na publikację jego wizerunku zgodnie a art. 82 ustawy o ochronie danych osobowych.

Bardzo proszę wszystkich czytających wyślijcie Andrzejowi widokówkę – ucieszy się chłopak. Prześlijcie mu też kopertę ze znaczkiem zaadresowaną na siebie , może narysuje wam kilka kółeczek. Nie sądziłem, że Wszechmogący może być analfabetą. A może! I tak jak napisałem w pierwszym inauguracyjnym poście z tego roku, powtórzę: Panie ukazuj mi swoje oblicze w wizerunku drugiego człowieka i spraw abym przejrzał.

Na ścianie frontowej nad krzyżem scena z Bożym Narodzeniem. Hala nr 5 to także miejsce wspólnego śpiewania kolęd. Oczywiście w takim wielojęzycznym towarzystwie najlepiej wychodzi "Cicha Noc".



Widok spod krzyża Taize (strony frontowej) w kierunku końca hali .




Nie wszyscy uczestnicy wspólnej modlitwy od razu wstają by udać się na jedno z 17 zaproponowanych przez organizatorów spotkań tematycznych.


Z lewej strony ołtarza i krzyża z Taize na ścianie frontowej umieszczono malowidło - Matkę Boską Częstochowską - to taki wybitnie polski akcent ułatwiający modlitwę różańcową i apel jasnogórski przed wyjazdem wieczorem na kwatery.
W tym miejscu miał się znaleźć portret trójki młodziutkich polskich księży lub alumnów seminarium pozujących do zdjęcia przed Matką Boską. Niestety jeden z nich wyglądający na najmłodszego gdy dowiedział się, że zdjęcie będzie na blogu nie wyraził zgody na publikację.

Dekoracja: obraz z prawej strony przedstawia Boże Narodzenie.






Po lewej stronie pod ścianą rozłożyła się orkiestra, która przygrywała gdy sala śpiewała kanony z Taize.

To scenka rodzajowa, zmęczenie daje się wszystkim we znaki i niektóre osoby w czasie przerw wylegują się na posadzkach, by w każde chwili się poderwać na zwróconą im przez organizatorów uwagę.

Zupełnie abstrakcyjna dekoracja boków sali. Nazwałem ją oknem do światłości. A Wy co o tym sądzicie? Palące się żywe ognie laitów na stalowym ażurowym stojaku przydają całości modlitewnego skupienia.


Gdy ogromna hala opustoszała pojedyncze osoby nie miały żadnych oporów by uklęknąć w rejonie ołtarza i zatopić się w indywidualnej cichej modlitwie. (opis sali ciszy specjalnie przeznaczonej do modlitwy opiszę jutro).










Ks. bp. Kazimierz Gmuda, bp pomocniczy kielecki w rozmowie z siostrami. Zapytany czy mogę jego wizerunek umieścić na blogu Pojednanie z zainteresowaniem wysłuchał mojej opowieści o krzyżu i pojednaniu. Na koniec rozmowy złożył swój autograf w broszurce Taize "Pielgrzymka zaufania przez ziemię".

Hala coraz bardziej pustoszeje. Taka niewielka luka czasowa jest bezwzględnie potrzebna by uczestnicy mogli załatwić choćby swoje potrzeby fizjologiczne. Pragnę podkreślić bardzo wysoki poziom czystości we wszystkich takich pomieszczeniach, w których przez trzy dni pobytu na targach przyszło mi przebywać.









Sala modlitwy jest również miejscem spotkań rodzinnych. Na zdjęciu powyżej z ks. Michałem - salezjaninem, który przybył na spotkanie z grupą młodych ludzi z parafii w której pracuje. Na zdjęciu z prawej ostatni z prawej to młody ksiądz obrządku grekokatolickiego ze Stryja z Ukrainy nawiązuje kontakt z Polakami.









Na niewielkim podwyższeniu grupa katolików z Chin rozłożyła biblię w języku chińskim oraz zdjęcia młodych chińczyków (nie znając angielskiego trudno mi było z nimi rozmawiać). Zebranym rozdawali w transkrypcji słowa kanonu Laudate omnes gentes, laudate dominum. Po chińsku brzmi to: shang zhu ni dang shou zan mei, shang zhu wo gan xie ni.









A przed Krzyżem trwa nieustanna indywidualna modlitwa . To słowa jednego z kanonów:
"Jezu Tyś jest światłością mej duszy. Niech ciemność ma, nie przemawia do mnie już. Daj mi moc przyjąć dziś miłość Twą". Prawda, że piękne słowa? Z prawej- ikona na płótnie z prawej strony ołtarza harmonizowała z umieszczoną po drugiej stronie Matką Boską Częstochowską.









Na godzinę 15:00 przenoszę się do hali nr 11 (rotundy z wierzą górnośląską). do której zaprasza taki oto afisz. Słuchacze siedzą amfiteatralnie na miękkich fotelach, na środku stół za którym usiedli prelegenci i tłumacze. Gdy wszedłem na salę wszystkie miejsca były zajęte. Mając rozkładane krzesełeczko siadłem w środkowym przejściu przy fotelach. Z lewej miałem tylko jedną sąsiadkę Ewelinę z Rzeszowa. Na spotkaniu Taize jest już po raz szósty. Pytam jak Poznaniak jakie wrażenia. Super, spotkanie doskonale przygotowane organizacyjnie. Nie mamy się czego wstydzić, wręcz przeciwnie jest się czym chwalić.

Rozpoczyna się konferencja, czas zamilknąć.
Przytaczam niektóre tezy i co ciekawsze dla mnie myśli.
Jako pierwszy mówi Naczelny Rabin Polski
Abram był człowiekiem który rozmawiał z Bogiem. To był pierwszy człowiek który wierzył w Boga. Adam, Ewa, Noe widzieli Boga. On wierząc rozmawiał. Dostał polecenie dla Izraela. To człowiek, pierwszy żyd, który gotów był walczyć nawet z Bogiem, o drugiego człowieka. To nas może łączyć. Ta otwartość na innych. Gdy ja mam głęboką wiarę to poznaję drugą wiarę. I to poznanie mnie ubogaca. Dwóch wielkich ludzi: pierwszy to Abram i drugi to Jan Paweł II.

Jako drugi przemówił ks. Arcybiskup Stanisław Gądecki:
Podejście egzystencjalne do Abrahama. Kluczem jest list do hebrajczyków, a w nim 3 stwierdzenia św. Pawła. Co uważa za wiarę?
Pierwsze to opuszczenie domu i ziemi, drugie doświadczenie wiary i trzecie poprzez wiarę ofiaruje swego syna Izaaka.
Abraham to ojciec wszystkich wierzących.
Wiara, to zgoda umysłu na prawdę, którą dostrzegamy w sercu. Zgoda na prawdę, która nie jest sprzeczna z rozumem. Wiara, która czerpie z rozumu. Nie obraża rozumu, ale go przekracza. Punkt wyjścia wydaje się charakterystyczny. Zrywamy więzy i idziemy w ciemność. Idziemy tylko przez słowo Boga. To bardzo ważne dla młodych. Nie widząc sensu życia nauczyć się wierzyć. Abraham przez wiarę dotarł do ziemi obcej i żył tam jako cudzoziemiec. Naturalną rzeczą jest zakorzenienie. Nawet emigranci chcą tam gdzie dotarli zapuścić korzenie i tam znaleźć swoje miejsce. To pokazuje wiarę Abrahama. Szedł jako cudzoziemiec, jako pielgrzym. On chciał być cudzoziemcem. Każdy tak chce. Zachować dystans do rzeczywistości w której żyje Abraham. Nigdy tu nie będzie naszej ojczyzny. Traktował to przejście jako przejście do ojczyzny wiecznej. To ustawia nas w innej perspektywie niż doczesność. W doczesności ludzie słuchają co inni o nich mówią. Człowiek który żyje w innym celu zastanawia się co Pan Bóg o nim myśli, a nie ludzie.
I trzecia sprawa to ofiara z Izaaka na wezwanie Boga. Izaak, to przykład ofiary z tego co człowiek ma najcenniejsze. Abraham miał 99 lat gdy złożył ofiarę z pierworodnego syna. Nie mógł mieć pewności że będzie miał następne dzieci. Składając w ofierze Izaaka przecinał własne życie. Ofiarowując Bogu syna nie wiedział, że będzie żył do 170 lat mając jeszcze inne potomstwo.

W tym momencie wykładu zrobiłem odskocznię do swojej osoby. Ja obecnie najstarszy w rodzie. Co jest dla mnie najcenniejsze? Po Ewie blog. A na blogu 99 wpisów za stary rok. Tomek prosi: olej Anonimowego i napisz setny post i zakończ rok. A ja nie, jak Abraham składam bloga w ręce Boga. Zrób Panie z nim co zechcesz. Póki nie dasz mi znaku, nie napiszę w nim ani słowa, nie umieszczę na nim żadnego wizerunku. Do Ciebie Panie należy ruch. Ja poświęcam Tobie to, co mam najcenniejsze - mego syna, moje POJEDNANIE.

To jest coś niezwykłego, gdy mówimy o śmierci Jezusa. Ojciec nie odmienia życia Syna, po to by powstały całe pokolenia wierzących. Dla wierzącego nie jest problemem fakt istnienia Boga, ale to kim my się stajemy przy Bogu. Jeżeli w nas się nic nie zmienia, to Bóg może nie istnieć. Mamy dużo ludzi religijnych, biorą udział w obrzędach, chodzą do kościoła, na nabożeństwa, modlą się, ale to się nazywa religijność. Wiara zmienia całego człowieka.
Wiara nie jest sprawą prywatną. Bóg patrzył na wszystkie pokolenia, widział wszystkie pokolenia wierzące. Uważał, że to jest problem ludzi aż do skończenia świata. Gdy my podejmujemy decyzje to nie jest to prywatna sprawa. Łatwo to wytłumaczyć na przykładzie rodziców. W wierze rodziców rośnie wiara dzieci i wnuków. Abraham to człowiek, który nadał kierunek wierze. W tym sensie ważne jest fizyczne pochodzenie. Jezus syn Abrahama. Powstał łańcuch krwi Abraham – Jezus.
Kiedy ludzie mówią, że istnienie Boga nie ma znaczenia?
Z tych kamieni wiary (jak z puzzli mój dopisek) wywodzi się i judaizm i chrześcijaństwo. Determinujące nie jest samo żydowskie pochodzenie. Determinujące jest to, że wszyscy mamy ojczyznę w niebie.

Teraz nadszedł czas na pytania z sali
Poruszę tylko niektóre sprawy: Pierwszy rabin:
Istnieje 70 interpretacji poświęcenia Izaaka Bogu. Abraham to po pierwsze ojciec najliczniejszego narodu, a po drugie człowiek wiary wychodzący po to, by otrzymać ziemię. I tu skromność u Abrahama. Gdy się zmienia miejsce zamieszkania trudno być "wielki człowiek". Taka zmiana prowadzi do dobroci , jest pomocna w skromności.

A teraz ks. Arcybiskup: Skąd mam wiedzieć co jest dobrym poświęceniem ? Pracują nad tym egzorcyści. Nie wszystkie myśli są myślami Bożymi. Szukamy ofiary, która nas podnosi. Ofiara Boga, to dźwiganie krzyża w okolicznościach w jakich żyjemy. Nie należy zrzucać na innych ciężaru dnia dzisiejszego. Ten ciężar który mamy nam zupełnie wystarczy. To postawa człowieka wiary.

A to radosna i roześmiana twarz mojej chrześniaczki Marysi uczestniczki spotkania Taize





Po spotkaniu z rabinem ks. Arcybiskup przez dłuższy czas rozmawiał z każdym, kto miał ochotę zamienić z nim kilka słów. W rozmowie ze mną, zadał mi pytanie o owoce spotkania młodych w parafii. Odpowiedziałem, że dla mnie są już widoczne, a parafianie przyjęli młodych z wielką radością.

To Ewelina, która przymierzyła się do stołu prezydialnego






A tu z naszymi gośćmi nocującymi w Baranowie.

Wmieszana w grupę młodych ludzi była świadkiem nagrywania na żywo audycji - transmisji przez TV TRWAM

Z lewej: Łapki w górę.





Z prawej ks.Benedykt przeprowadza wywiad z Piotrem z Poznania, który zastanawiał się głośno jak dać z siebie coś więcej. Stwierdził, że wielu młodych odnalazło swoje miejsce w kościele. Pozdrowił także swoich przyjaciół, z którymi przyszło mu współpracować jako animator oraz z którymi zdążał pieszo do Częstochowy.









Dwie kamery TV Trwam nagrywały program na żywo. Obok do mikrofonu mówi młody ksiądz z Białorusi lub Ukrainy.




Brak komentarzy: