czwartek, 4 lutego 2010

Zebranie sołeckie

Wniosek z dnia 04 lutego 2010 roku
Ireny i Jerzego Zygarłowskich do Rady Sołeckiej Baranowa
o nadanie nazwy
dla placu przed pomnikiem Bożego Miłosierdzia w Baranowie

Od czasu ustawienia w Baranowie pomnika Bożego Miłosierdzia mamy przed nim plac – miejsce, o którym na pytanie: Gdzie? odpowiadamy krótko „przy pomniku”.
Od momentu gdy ks. bp. Zdzisław Fortuniak przy okazji poświęcenia pomnika (przed czterema laty) nazwał plac, na którym stanął pomnik „ryneczkiem” sprawa nadania nazwy temu miejscu nie daje mi spokoju.

Odżyła na nowo, gdy w sylwestrowy poranek, na głos dzwonu Pojednanie stanęło pod pomnikiem 60 młodych ludzi, uczestników 32. ESM w Poznaniu goszczących w Baranowie, a mnie przyszło wygłosić krótką prelekcję na temat pomnika. Grupowe zdjęcia spod pomnika, wykonane przez kilkanaście aparatów, obiegły Europę, a TV zamieściła kilku minutowy program.

W sylwestrowy wieczór, po wspólnej modlitwie 15 protestantów z Holandii, 15 prawosławnych z Białorusi , 15 luteran z Chorwacji i 15 Polaków z Włodawy i Lęborka weszło przy biciu dzwonu Pojednanie w Nowy 2010 Rok, bawiąc się wspólnie i radując. Od tego czasu nie miałem wątpliwości. Plac przy pomniku winien dostać nazwę i to nazwę, która by nawiązywała do idei europejskiego spotkania młodych i która odnosiła by się do funkcji, jaką to miejsce winno w przyszłości spełniać.

Tak jak JP II dał nam na przyszłość - na III tysiąclecie - Boże Miłosierdzie (jak głosi wyryta w kamieniu sekwencja) tak uważam, że nazwa placu nie powinna być „ku czci”, choćby tą czcią chciano uhonorować samego świętego Jana Pawła II. Placów, ulic, szkół jego imienia są w Polsce tysiące i nie należy ich mnożyć.

Nie uważam za stosowne by placu nadać nazwę od pomnika na nim stojącego np. Plac Jezusa Miłosiernego, Plac Chrystusa Miłosiernego, Plac Chrystusa Króla czy też Plac Bożego Miłosierdzia. Można wskazać kilka takich przykładów, gdy nazwa placu pochodzi bezpośrednio od stojącego na nim pomnika czy stojącego przy nim kościoła, jak choćby znany warszawski Plac Zbawiciela, który wziął swoją nazwę od kościoła przy nim stojącego pod takim samym wezwaniem.

Proponuję plac nazwać: „Placem Pojednań”. Nie „Placem Jedności”. Nazwa ta sugeruje, że jedność mamy już dzisiaj. Nie Placem Zgody czy też Placem Solidarności. Te nazwy też sugerują, że zgodę czy też solidarność mamy za sobą. Plac Pojednań to nazwa otwarta. Czas przyszły niedokonany. Odpada nazwa w liczbie pojedynczej „Plac Pojednania”, bo nie o jedno pojednanie mi chodzi.

Nazwa „Plac Pojednań” wytycza kierunek nie jednego, ale nieskończonej ilości pojednań zarówno już dokonanych, jak i aktualnie się dokonujących oraz tych na które z wiarą w przyszłą jedność czekamy. To nazwa z perspektywą na realizację.

Zachodzi pytanie w obliczu Kogo tak rozumiane pojednania dokonują się i mają się dokonywać? Kto ma być ich gwarantem, by były autentyczne? Czy prawdziwe pojednanie międzyludzkie, by było trwałe, winno mieć odwołanie do Boga?

Moja odpowiedź w tej materii jest jednoznaczna. Bez Bożego Miłosierdzia nie dojdzie do prawdziwego pojednania, sama prawda, samo prawo i sprawiedliwość to zbyt mało, by nastąpiło prawdziwe pojednanie i jedność. Dlatego proponuję by plac nazwać:

„Placem Pojednań przed Bożym Miłosierdziem”

Zaraz znajdą się oponenci, którzy zarzucą, że nazwa jest zbyt długa. To prawda. Nikomu nie będzie przeszkadzać by nadal mówili „przy pomniku”. Nazwa Pomnik Bożego Miłosierdzia votum wdzięczności parafian za pontyfikat papieża Jana Pawła II jest znacznie dłuższa i o dziwo wszyscy ją akceptujemy. Potrafimy się tym pomnikiem nawet chwalić. Gdy będziemy świadkami, a może i uczestnikami jednego czy drugiego podania sobie rąk między zwaśnionymi członkami naszych rodzin, między sąsiadami, między mającymi różne poglądy polityczne, między wyznawcami różnych religii, między niewierzącymi a wierzącymi nasz negatywny stosunek do tej długiej nazwy z pewnością ulegnie zmianie.

Na koniec zadam fundamentalne pytanie: Czy ktoś z państwa chciałby mieć w dowodzie osobistym wpisany adres: Plac Pojednań przed Bożym Miłosierdziem nr 1? Nie czekając na odpowiedź, odpowiem na to pytanie osobiście. Tak ja gotów jestem jako bezpośrednio zainteresowany nadaniem placu nazwy ponieść wszelki koszty związane ze zmianą mojego adresu.

Przy odrobinie dobrej woli nie widzę problemu by ulica Przemysława przy której obecnie mieszkam kończyła się na posesjach Państwa Barbary i Tadeusza Piechowiaków nr 17 i Państwa ............. i Michała Misiornych nr 26 i dochodziła do Placu Pojednań przed Bożym Miłosierdziem, a ulica Wspólna brała swój początek tak jak obecnie, od skrzyżowania z Letniskową (od placu przed pomnikiem).

Wobec powyższego wnoszę o podjęcie stosownej uchwały przez Radę Sołecką i skierowanie jej do Rady Gminy, w celu nadania nazwy placu przed pomnikiem w brzmieniu: „Plac Pojednań przed Bożym Miłosierdziem”, a działce74/1 obręb Baranowo ark. 12 (obecny adres Przemysława 19 właściciele Irena i Jerzy Zygarłowscy) przyległej jako jedynej bezpośrednio do wspomnianego placu adresu: Plac Pojednań przed Bożym Miłosierdziem nr 1.

Proponowane zmiany nie naruszają w żadnej mierze istniejącego stanu osób trzecich . Nie przewiduje się bowiem zmiany adresów na pozostałych wszystkich posesjach na pozostałych trzech ulicach Wspólnej Lipowej i Letniskowej dochodzących do placu.

Podpisali :

Irena i Jerzy Zygarłowscy.


Wniosek został odczytany na zebraniu Rady Sołeckiej w obecności sołtysa Baranowa i jednego z radnych, Wiceprzewodniczącego Rady Gminy i z uwagi na brak kworum, jeśli chodzi o ilość członków Rady Sołeckiej, nie poddany pod głosowanie.


Co dalej myślę sobie spoglądając spod bramy mojej posesji na stojący na placu pomnik?


Odpowiedź dał mi przy poręczy Zbawiciel. Zajrzyj do św. Ignacego Lojoli:


"Tej zasady przede wszystkim trzymaj się w działaniu, abyś tak ufał Bogu, jakby całe powodzenie od Boga, a nie od ciebie zależało, a tak wszelkich dokładaj starań, jakbyś sam wszystko miał zrobić, a nie Pan Bóg."


A więc Jerzy: Jezu Ufam Tobie i do dzieła.

Nie przejmuj się, że mój wizerunek stoi w narożniku prezbiterium, a obok mnie krzyż mojego Syna. Owoce Taize nie od tego zależą, one rodzą się w ludzkich sercach.

Pamiętasz, w testamencie przykazał nam abyśmy byli jedno, a bez pojednania nie ma "jedno". To za mało każdego dnia powtarzać: "Przyjdź królestwo Twoje". Macie się miłować i wspierać w dobrym.


Brak komentarzy: