niedziela, 7 lutego 2010

80. Lecie Cioci Marysi





8 lutego nasza ciocia Marysia obchodzi swoje 80. lecie. Dla młodych to sędziwy wiek, dla równolatów i nieco młodszych dopiero setka stano wi tę granicę do której chciałoby się dożyć.

Z ludźmi podobnie jak z jabłkami. By spaść na ziemię muszą dojrzeć, choć nie wszystkie. Jedne lecą już robaczywe jako małe, inne niekoniecznie robaczywe, ale niedojrzałe, strąca wiatr. Reszta powoli w świetle słonecznym dojrzewa. Prawda, że robaki gryzące od środka eliminują jeszcze część owoców. Do końca zostają te najładniejsze, te najsmaczniejsze. Są i takie które na pewnym etapie rozwoju zasuszą się na galęzi i dopiero wichura sprawia że jako ostatnie spadnają.

Nie mnie oceniać, jakim jabłuszkiem jest nasza jutrzejsza Jubilatka.


W przeddzień zostaliśmy poproszeni na godz. 8:00, na Mszę św do Jej parafialnego kościoła p.w. św. Jana Kantego w Poznaniu. Ciocia zamówiła Mszę św. dziękczynną za przeżyte lata i z prośbą o zdrowie na dalsze lata oraz o błogosławieństwo Boże dla całej rodziny.

Dla nas, istotna była ta ostatnia intencja Eucharystii, sprawowanej przez ks. prof. Jana Kantego Pytla. Czujemy się rodziną i dlatego nie bacząc na wczesną porę staraliśmy się pomodlić i ofiarować nasze Komunie św. w intencji Jubilatki.

Doskonale zdajemy sobie sprawę, że tylko wzajemna modlitwa za siebie członków rodziny prowadzi do prawdziwego pojednania.

Gdy Ciocia prosiła nas na Mszę św. zaznaczyła bym nie przyjechał z dzwonem. Zupełnie o takiej niespodziance wcześniej nie pomyślałem. Gdy jej na wesoło, w żartach odpowiedziałem, że jeszce nie zasługuje by jej Pojednaniem zadzwonić, odpowiedziała że mogę jej zadzwonić po śmierci.

Ciociu to dzwonienie po śmierci masz za gratis zaklepane. Ale mnie chodzi o sprawę znacznie ważniejszą. Mnie chodzi o POJEDNANIE za życia. Pojednanie po śmierci to trochę tak, jak musztarda po obiedzie.


Ciociu zrobiłaś pierwszy krok, zamówiłaś Mszę św. o błogosławieństwo dla całej rodziny. Nie pytam po raz wtóry: Kto dla Ciebie jest całą rodziną? Ksiądz trzykrotnie mówił : "dla całej rodziny" a nie dla "najbliższej rodziny" . Nie przesłyszałem się. Zresztą sama po dzisiejszej Mszy św. potwierdziłaś, że i za mnie była ta Twoja intencja. O' kej, mogę ciągnąć dalej.

Ale Msza św. to mało droga Ciociu. Bardzo dobrze, że znany Ci Czcigodny Kapłan modlił się za całą naszą rodzinę. Zamówienie Mszy św. to bardzo dużo, ale mnie chodzi o to, że na POJEDNANIE za życia powiedziałaś NIE. "Po śmierci jest mi obojętne, nie będę słyszała jego bicia". To Twoje słowa droga Ciociu.

Moje POJEDNANIE ma serce, które bije, gdy ciągnę je za sznurek. Twoje osiemdziesięcioletnie serce jeszcze Bogu dzięki bije.!!! Ale czy bije głosem pojednania?

Kocham Cię Ciociu taką, jaką jesteś. I tyle. Koniec kropka. To nie Ty mnie wybierałaś jako członka rodziny. To ja Ciebie wybrałem na ciotkę, żeniąc się z Twoją siostrzenicą. Podobnie jak ja, może powiedzieć każdy z żyjących członków rodziny uwidoczniony na drzewie genealogicznym. To jubileuszowy prezent nie tylko od Ewy inicjatorki, ale od całej rodziny.

Jjedyna osoba, którą dane było Tobie wybrać był Twój mąż (od lat nie żyjący). Reszta rodziny z wyjątkiem żyjącego rodzeństwa i trójki synów wybrała, podobnie jak ja, w jakiś sposób Ciebie. Ta cała reszta, to coś więcej niż najbliższa rodzina. My wszyscy mieścimy się w pojęciu "cała rodzina". Cała, to znaczy bez wyjątków. I nie ma żadnego ale? Zrobiłaś Ciociu pierwszy krok. nie wyłączając nikogo z "całej rodziny" . NIKOGO ! I za to Ci publicznie dziękujemy.

W czasie Mszy św. śpiewaliśmy wspólnie calą rodziną kilkakrotnie słowa psalmu: "wobec aniołów będę chwalić Pana". Słowa te wprowadzają nas w przedsionek nieba. To tam, z radością wobec aniołów, chcemy chwalić Pana.

Jakże Ciociu chcesz chwalić Pana, gdy POJEDNANIE odkładasz na okres po śmierci? Pojednania nie da się przeskoczyć, przespać.

Ile lat da Ci jeszcze Pan byś się mogła pojednać?


W czasie dzisiejszej południowej katechezy papież Benedykt XVI powiedział po polsku z Watykanu, że liturgia dzisiejszego dnia prowadzi nas do powołania do świętości. powiedział, że mamy się nie bać wejścia na drogę do świętości.



Ciociu nie należy się oglądać na innych. Ja nie mogę mówić, myśleć, że to Ewa ma być święta. Nie. To ja muszę mówić, że to ja mam być święty i ja mam robić wszystko, by najbliższych doprowadzić do świętości.

Podobnie Ty Ciociu jesteś powołana do świętości. I to Ty, a nie kto inny ma robić wszystko by najbliższą i całą rodzinę doprowadzić do świętości. To nie ten, czy inny ksiądz ma jednać zwaśnione strony. On sprawuje jak Chrystus sakrament pojednania, ale nim klęknę do kratek konfesjonału muszę być POJEDNANY z bliźnimi, muszę być w stanie gotowości do pojednania z każdym człowiekiem.

Nie wolno mi czekać aż inni się zmienią. To ja mam się zmieniać. Nie zmienić ale zmieniać. Zmienianie to proces ciągły, jak zrobisz na drodze pojednania jeden krok, zauważysz ugór nie tknięty twoimi stopami. Tyle jest miejsc które czekają na pojednanie. Życzę Ci Ciociu wielu łask Bożych na drodze ku POJEDNANIU - jeszcze tu na ziemi.

W niedzielę 14 lutego zadzwoniła do mnie ciocia Marysia z podziękowaniem za słowa, które znalazły się powyżej. Jak wiecie (chodzi o rodzinę która będąc na przyjęciu nie życzyła sobie umieszczenia ich zdjęć na blogu słowa te zostały w całości publicznie odczytane na przyjęciu urodzinowym, a wydrukowane wraz z kompletem zdjęć (przed ich usunięciem) obiegły stół przy którym siedzieliśmy. Przy pożegnaniu ciocia powiedziała mi, że sobie to jeszcze raz ze spokojem przemyśli. Po powrocie z uroczystości do domu, gdy uzupełniałem ten post zdjęciami z popołudniowego przyjęcia (zamieściłem je na początku postu) otrzymałem oprócz innych komentarzy cztery komentarze od jedynego wnuka cioci Marysi - Szymona Kłosowskiego. Ciocię Marysię nigdzie nie opisałem nazwiskiem chcąc zachować jej anonimowość. Niestety, gdy skasowałem dwa pierwsze podpisane imieniem i nazwiskiem komentarze wnuka, ten koniecznie chciał się ujawnić z imienia i nazwiska. Dlatego też by miał wgląd w to co mu skasowałem , po dzisiejszym (z dnia 14 lutego) podziękowaniu cioci Marysi postanowiłem je poniżej zacytować. Mam nadzieję, że Szymon je przeczyta, (a może nie tylko On) i z całego tego postu oraz poniższych komentarzy wyciągnie wnioski zmierzające w kierunku pojednania o którym pisałem.

Anonimowy pisze...
Pisząc ostatni mój komentarz miałem nadzieję, że doszliśmy do konsensusu. Starałem się także nie zwracać uwagi na zgryźliwe komentarze Autora nt. przytoczonej przeze mnie ustawy. Jednak dzisiejszy wpis mnie z tego poczucia wyprowadził. Mam tu na myśli zdjęcie drzewa genealogicznego, gdzie jest zamieszczony mój wizerunek wraz z podpisem (imieniem i nazwiskiem). Z tego co mi wiadomo, nie udzieliłem na to zgody, a wręcz o niczym nie wiedziałem i uprzejmie proszę o usunięcie tegoż zdjęcia z Internetu.
I aby uprzedzić zarzuty o brak odwagi, a wręcz tchórzostwo,
Szymon Kłosowski
7 lutego 2010 21:02

Anonimowy pisze...
Mogę zapytać dlaczego mój komentarz został usunięty? Prawda w oczy kole?
Szymon Kłosowski
7 lutego 2010 21:59

18 komentarzy:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Jerzy pisze...

Przepraszam, jeśli jeszcze ktoś z rodziny czuje się urażony, umieszczeniem jego wizerunku proszę o telefon

Asmena pisze...

A kiedy nasze zdjęcia zostaną usunięte?...
Od paru miesięcy czekamy i prosimy... i prosimy... i prosimy...

Natalia, Celina Anna i młode Zygarłowskie

Asmena pisze...

Szczególnie zależy nam na usunięciu zdjęcia grobu Marysi z listopada.

I to nie jest prośba.

Jerzy pisze...

anonimowy - tylko dlatego że podałeś swoje nazwisko. Ja umieszczając drzewo nie pomyślałem o tym, że da się je kilkakrotnie powiększyć i odczytać nazwiska umieszczonych na nim osób. Jeszcze raz przepraszam.

Asmena pisze...

Widocznie dziadek nie jest zbyt pilnym uczniem, bo kiedy uczyłam dziadka wstawiania zdjęć, to objaśniałam, że wystarczy wstawić miniaturę, a po kliknięciu ukaże się w powiększeniu.

Anonimowy pisze...

Dziękuję za to, że kolejny z moich postów został usunięty. Rozumiem przez to, że szacowny Autor, jak rozumiem, powinienem się zwracać, z racji na to, że sam dla Autora nadal jestem Anonimowym, uznał przez to swoją porażkę. Jednakże, równocześnie z rozpierającą mnie dumą, iż "osiemnastoletni smarkacz" zagiął doświadczonego doradcę prawnego, czuję niedosyt, z racji na fakt usuwania moich postów.

Szymon Kłosowski

Anonimowy pisze...

Fakt, że sam podaję, dobrowolnie swoje nazwisko, nie jest naruszeniem moich praw, gdyż sam swojej prywatności nie mogę złamać. Jeżeli to był powód usuwania moich podpisanych komentarzy to uznam to za nieporozumienie.

Szymon Kłosowski

Patka pisze...

Wspólczuję ci Jerzy tych niesnasek rodzinnych,ale przeżyłam podobne,gdy zamieściłam moje drzewo genealogiczne w Internecie/www.moikrewni.pl.Kuzyn i jego córka mieli wielkie pretensje,więc ja 3/4 wykasowałam. Pozdrawiam Cię serdecznie

Asmena pisze...

Tych niesnasek by nie było, gdyby dziadek przykładał wagę do próśb rodziny.

Patka pisze...

I chodzi o zdjęcie jakiegoś nagrobka?
A przecież te wszystkie zdjęcia dodają uroku tym postom,i umieszczane są aby dodać głębię treści,w dobrej intencji.Wnuczko dziadka,a jednak Cię interesuje blog dziadka,skoro śledzisz na bieżąco komentarze.Pozdrawiam

Asmena pisze...

To nie jest "JAKIŚ" nagrobek, ale nagrobek grobu mojej siostry.
Mama i ja NIE ŻYCZYMY sobie, aby na blogu widniało to zdjęcie. Mamy (przede wszystkim mama) prawo do tego. Co jest trudnego w zrozumieniu tego?

I nie, nie chodzi tylko o to zdjęcie, ale też kilka innych, na których widnieje nasza część rodziny. Dziadek nie otrzymał pozwolenia na umieszczanie tutaj jakichkolwiek zdjęć, na których jesteśmy, a zrobił to niejednokrotnie już.

Oczywiście, że mnie interesuje ten blog, skoro są tu umieszczane te zdjęcia. Tylko z tego względu tutaj zaglądam. I nie tylko ja, ale również Szymon i kilka innych osób. Wszystkie- z tego samego powodu.

Jerzy pisze...

Celinko, zdjęcie nagrobka Maryjki i treść opisu przy nim zawartą natychmiast usunąłem po Twoim wczorajszym komentarzu z godz. 22:22. Masz rację to nie jest „JAKIŚ” nagrobek, to nie jest tylko niewielka tabliczka. Tam pochowano ciało Twojej siostry ale i naszej wnuczki. Wnuczki, której mamy oboje z Babcią wiele do zawdzięczenia. Ile i dlaczego to dłuższy temat i pewno nie na blog. Dlatego też przebywając w okolicach tamtego cmentarza mimo, że nie wymienieni na tabliczce, mimo, że upłynęło już ponad 10 lat, zaglądamy tam, by zmówić zdrowaśkę i to nie tylko z okazji Wszystkich Świętych.

Patka pisze...

Przepraszam,jeżeli zadałam ból i uraziłam tymi słowami "JAKIŚ",nie to miałam na mysli

Asmena pisze...

Ani zdjęcie nagrobka mojego dziecka ani komentarz przy nim nie powinien się
tam znaleźć. Jeśli ktoś chce pisać o swoim bólu i przed wszystkimi się z nim
obnosić to wolna wola. Ale to jest MÓJ ból, moje dziecko, moja strata i NIKT
nie ma prawa publikować tego w internecie. Gdybym chciała aby cały świat
widział jak cierpię to sama założyłabym blog. PROSZĘ TO USZANOWAĆ A NIE
KOMENTOWAĆ. Piszcie o swoich sprawach i swoich problemach. Nie wolno nikomu
naruszać czyjejś prywatności w taki brzydki sposób!
Droga Patko- zajmij się swoim życiem i swoimi problemami, bardzo proszę...
Natalia


Dziękuję za skasowanie tego zdjęcia.

Anonimowy pisze...

Oj, widzę, że Jerzy nieźle zachodzi za skórę nie tylko mnie - administratorce Koniczynki.... i jak czytam, cały czas ma problemy z reformą samego siebie....
I jak z takim nastawieniem i gnaniem na oślep, bez refleksji czy też konsultacji, budować POJEDNANIE wśród bliskich i....dalekich???
JAK NIE STAWAĆ SIĘ ZARZEWIEM KONFLIKTU???

Usunęłam KONICZYNKĘ, usunęłam Jerzemu bloga, bo mnie wyprowadził z równowagi - przez Niego mam 4 dni w plecy...... (nie mogłam pracować, rozchorowałam się i wydałam krocie na rozmowy tel. na linii Polska - Niemcy z moją najmłodszą córką, którą "uszczęśliwił" na siłę przesłanym bez konsultacji ze mną prezentem z komentarzem, burzącym jej dotychczas skrzętnie odbudowywaną stabilizację).

Jerzy to mistrz anty-POJEDNANIA!!!

Niemniej jednak "oddałam" mu tego bloga, bo to jego wypieszczone dziecko... chyba nie potrafiłby normalnie funkcjonować, a to mogłoby się odbić na zdrowiu i dobrym samopoczuciu Ireny Ewy, a tego bym nie chciała.

Pozdrawiam
samograj

Anonimowy pisze...

Panie Szymoie dziwne to.że rozpiera Pana duma z " zagięcia " Jerzego ,o dwa pokolenia starszego od Pana,a nie widać u Pana dumy z sędziwego wieku Babci,przynależnści do RODU i wizerunku na tablo, z okazji 80 -lecia Seniorki.

Anonimowy pisze...

Nie bardzo rozumiem toku rozumowania. To że czuję się dumny z tego co "dokonałem" nie neguje dumy z przynależności do mojego rodu. Czuję się dumny z tego, że należę do rodu Kłosowskich i że noszę to nazwisko. Czuję się również dumny z tego, że mam Babcię w tak sędziwym wieku. I jedynie nie życzę sobie, jak już niejednokrotnie powtarzałem, umieszczania mojego wizerunku na tej stronie.

Sz.K.