czwartek, 11 lutego 2010

XVIII Światowy Dzień Chorego

Dzisiaj, w liturgiczne wspomnienie Najświętszej Marii Panny z Lourdes, Kościół obchodzi Światowy Dzień Chorego. Z tej okazji w naszej parafii ks. Proboszcz odprawił Mszę św., w czasie której udzielił obecnym będącym w stanie łaski uświęcającej sakramentu namaszczenia.

Chorzy na ciele i duchu, bo dla takich przeznaczony jest ten sakrament podchodzili do ołtarza. Nad każdym z nas ks. Proboszcz odmawiał modlitwę, po czym namaszczał nam olejami świętymi czoło, a następnie obie dłonie od wewnętrznej strony. Po każdym wezwaniu modlitewnym odpowiadaliśmy Amen.

Czy stając do sakramentu oczekujemy uzdrowienia? Trudno się za wszystkich wypowiadać. Ja oczekiwałem wsparcia Ducha św. do niesienia codziennego krzyża, łaski widzenia w bólu, cierpieniu i niemocy Ewy głębokiego sensu.
Oczekiwałem łaski większej wrażliwości na jej potrzeby, sił do niesienia konkretnej pomocy w powrocie jej do zdrowia lub - jeśli taka jest wola Boża - w godnym przeżywaniu doświadczenia cierpienia i śmierci.









Na zakończenie Mszy św. ks. Proboszcz pobłogosławił Najświętszym Sakramentem indywidualnie każdą osobę, która dzisiaj przyjęła sakrament chorych i przystąpiła do Stołu Pańskiego.
Nie zapomniał i o tych obłożnie chorych, którzy pozostali w domach udzielając na koniec błogosławieństwa na cztery strony świata.










Po Mszy św. zostaliśmy wszyscy zaproszeni na plebanię na kawę i słodkie przygotowane przez panie z Caritasu.









Wśród uczestników przyjęcia znalazła się w tym roku i Ewa, która po ubiegłotygodniowym upadku u rehabilitanta, od rana poczuła się na tyle dobrze, że zdecydowała się skorzystać z okazji przyjęcia kolejny już raz sakramentu chorych. Na zdjęciu z prawej nasz organista pan Bolesław z żoną, jak zwykle uśmiechnięty i zabawiający towarzystwo kawałami

Ks Proboszcz jak zwykle zalatany znalazł chwilę czasu by przysiąść się do stołu, wypić z nami kawę. Jako, że sam pełni funkcję gosposi, jemu przypadło posprzątanie odkurzaczem po przyjęciu i przygotowanie sali na spotkanie z młodzieżą.

Prawo chorego do godnej śmierci nakłada nie tylko na najbliższych opiekujących się chorym ale i na państwo liczne obowiązki. Tym obowiązkom, w niektórych przypadkach bardzo kosztownym, państwa ma sprostać system opieki zdrowotnej. W myśl zwolenników eutanazji, godna śmierć, śmierć bez bólu, czyli tak zwana "dobra śmierć" stanowi wartość, którą należy osiągnąć, nawet kosztem skrócenia życia. Jak na te sprawy patrzy Kościół?
W encyklice "Evangelium vitae" czyn, który ze swej natury powoduje śmierć w celu usunięcia cierpienia jest poważnym naruszeniem Prawa Bożego. Przykazanie: Nie zabijaj, jest jednoznaczne. I to winno nam wystarczyć. Nie wolno nam ludziom wyręczać Boga i decydować o życiu i śmierci człowieka.

I jeszcze kilka słów o starości. 90% obecnych dzisiaj w kościele to byli ludzie starzy, schorowani.
W miarę upływu lat odsłaniają się cechy duszy człowieka i te negatywne i te pozytywne, a sposób przeżywania choroby i starości ujawnia jakość życia. Starość to czas ogołoceń tak zewnętrznych jak i wewnętrznych, czas lęków i nadziei, to czas na przekazanie wartości godnych tradycji (jak chociażby ten blog), to czas wyrzutów sumienia i czynienia pokuty, czas skłaniający do pojednań międzyludzkich, to także czas uczenia się nowego rodzaju modlitwy, realizowania małych cnót ewangelicznych i wreszcie czas na dotknięcie tajemnicy narodzin i śmierci.

Przytoczę wyczytane w internecie świadectwo kobiety, która przeżyła 101 lat i zwierzającej się przyjaciółce:
Dożyłam 101 lat i jak wiesz jestem silna. Mam pewne kłopoty ze zdrowiem ciała, ale duchowo radzę sobie ze wszystkim i nie poddaję się trudnościom zewnętrznym, nie nastawiam na nie ucha. Nie przeżywam starości, bo jej nie słucham. Idzie ona przede mną sama, ale ja nie przywiązuję do niej wagi. Najlepszy sposób jej przeżywania, to przeżywanie jej w Bogu."
czego i Wam, i sobie w dniu naszego święta życzę.

Brak komentarzy: