niedziela, 19 lipca 2009

Rodzina - babcia i siostra

Babcia. Czy godzi się macochę nazywać babcią? Została drugą żoną mojego ojca, gdy moi synowie mieli po kilka lat. Z wesela zostało chłopakom wspomnienie upicia się oranżadą. Tak zwanej odpustówy w szklanych butelkach zamykanych na specjalne zamknięcia z gumką, było tego wieczora do woli, tak, że przed północą malcy mieli mocno pękate od czerwonego płynu brzuchy. Dla mnie od urodzenia była ciocią jako, że była przyrodnią siostrą mojej mamy. Od dzieciństwa inwalidka ze sztywnym kolanem i chorą nogą krótszą o kilka centymetrów mimo, że bardzo pracowita i obrotna nie mogła sobie znaleźć chłopa. Mieszkając na wsi razem z dziadkami, u których co roku spędzałem wakacje, zastępowała mi w młodości mamę. Mimo, że nie miała własnych dzieci bardzo ją w młodości, razem z moim młodszym rodzeństwem i kuzynostwem, lubiliśmy. Moja mama, która zmarła na mocznicę jeszcze przed śmiercią kładła ojcu na sumienie, by się z nią ożenił po jej śmierci. Tak więc Babcia została macochą będąc zapisana niejako w testamencie ojcu, który chcąc nie chcąc musiał go spełnić. Gdy się pobrali ciocia miała 50 lat i zamiast zostać matką została od razu babcią moich synów. Po dziesięciu latach wspólnego pożycia małżeństwo ojca skończyło się jego śmiercią. Testament był dla ojca, a owdowiała ciocia-babcia przez kolejne 15 lat jest na naszej głowie. Z natury zamknięty typ samotnika starała się przez lata być samowystarczalna, a mając trudny charakter przez lata sprawiła swoim zachowaniem nie lada kłopoty najmłodszej synowej z którą przyszło jej mieszkać pod jednym dachem.

Spawa się skomplikowała gdy przed rokiem poważnie zachorowała – endoproteza w krótszej sztywnej nodze, potem zawał serca połączony z mocznicą. Wydawało się, że z tego nie wyjdzie. Dopust Boży sprawił, że po tygodniu całkowitego odlotu i miesiącu przebywania na OIOM ie wróciła do domu całkiem odmieniona. Im stara babcia stawała się lepsza dla otoczenia, tym szybciej odzyskiwała zdrowie i kondycję. Dzisiaj odwiedziliśmy ją mieszkającą przez okres wakacji u siostry i szwagra. Chodzi po domu przy balkoniku i co drugi dzień jeździ na dializy. Potrafi się cieszyć tym, co jej przynosi każdy dzień. A słowa, które powiedziała przed rokiem w dniu swoich imienin bezpośrednio po przyjęciu Komunii Świętej: „Tak bym chciała teraz umrzeć” są nadal aktualne mimo, że kilka godzin po ich wypowiedzeniu straciła na tydzień całkowicie świadomość.


Na zdjęciu poniżej Babcia w otoczeniu siostry i szwagra. Zdjęcie wyk. autor.




Siostra: Spotkania rodzinne to czas wspomnień. Dzisiejszego dnia gdy rozmowa zeszła na lata szkolne siostra zapytała mnie o Naszą Klasę. Chodziło jej oczywiście o portal internetowy. Powiedziałem jej, że wystarczy mi mój blog i forum na którym piszę. Gdy szwagier poruszył temat spotkań klasowych, siostra zapytała jak wyglądało moje spotkanie klasowe sprzed dwóch miesięcy. Z góry wiedziałem o co jej chodzi. Był czas, że podkochiwała się w jednym z moich kolegów. Ona licealistka, a on student prawa. Po latach spytała mnie wprost: „Czy czuję do niego pogardę” . Szwagier siedział przy stole więc odpowiedziałem: że pogardę to Ty możesz do niego czuć, ale ja nie mam żadnego powodu. No to czemu nie poszedłeś na spotkanie klasowe zapytała? Bo nie chciałem z niedoszłym szwagrem wódki pić przy jednym stoliku uciąłem dyskusję. Pokiwała na to z niedowierzaniem głową. To jej sprawa pomyślałem, kończąc dyskusję.

Brak komentarzy: