środa, 8 lipca 2009

Boże w czym mogę Tobie pomóc?

Boże w czym mogę Tobie pomóc? Zaskakujące pytanie . Czy On Wszechmogący oczekuje mojej pomocy? Nie. Ale ja zwracając się do Niego w modlitwie z taką ofertą automatycznie otwieram się. Jestem gotowy do działania, a więc do pomocy drugiemu człowiekowi. Pytając się Boga czy mogę mu pomóc staję się jak dziecko. Nie smarkaty, naiwny jak dziecko. Ale otwarty na świat , na ludzi jako DZIECKO, mogę dodać przymiotnik jako Boże dziecko. A skoro sam jestem jak dziecko Boże , to w każdym widzę nie jego zakłamanie, nie jego fałsz, jego grzeszność, ale w każdym nawet wrogu widzę umęczonego Chrystusa na drodze krzyżowej. A skoro tak, to pomagając bliźnim pomagam samemu Bogu.

Rozglądam się wokół i widzę jak niespodziewana śmierć przemienia serca człowieka w popiół . Czy mogę być bezradny. Mam obie ręce, jeszcze sprawne by działać. Mam jeszcze siłę woli. Po co? By nie tylko mieć nadzieję, że mogę coś zmienić, poprawić, ulepszyć. Ulżyć nie tyle sobie ale drugiemu. Mogę robić wszystko, byle nie wpadać w rozpacz. Pytam siebie w czym mogę Ci dzisiaj pomóc Boże. Nawet jak jestem chory, nie jestem bezradny. Zawsze znajdę sposób by pomóc , choćby modlitwą wstawienniczą za drugich, słowami pocieszenia, otuchy.

Dzieciom, wnukom mówię zrób choć jeden dobry uczynek w ciągu dnia. Dziadku co mam zrobić? Pomyśl jak ulżyć drugiemu. A ja stary baran natrętnie pytam Boga w czym mam Mu pomóc. A on Ojciec mi wali prosto. Czyń sobie ziemię poddaną . Jeśli będziesz ją ze Mną zmieniał dojdziesz do Mnie. Im częściej i bardziej umolnie będziesz Mnie pytał Co mam robić, w czym Ci Boże pomóc tym dalej zajdziesz. Znajdziesz drogę do mnie w każdym człowieku. To nie ja mam szukać pocieszenia, ja mam je dawać. Wtedy tam gdzie smutek zapanuje wesele. Dając drugiemu sam otrzymam. Umierając każdego dnia w sobie, budzę się do życia wiecznego.
Boże uczyń mnie swoim narzędziem.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

..bluźnisz chłopie...

Anonimowy pisze...

Do anonimowego:

To co napisał Jerzy jest mądre i sensowne - jak najbardziej i trzyma sie "kupy".
Tylko pytając Boga, idąc za Nim można osiagnąć Niebo - inni, dzięki postawie ofiarnej innych tez moga liczyc na zycie wieczne --->modlitwa wstawiennicza.

DO Jerzego:
Jedynie do tego chciałabym się w poscie Jerzego odnieść:< /br>

"To nie ja mam szukać pocieszenia, ja mam je dawać. Wtedy tam gdzie smutek zapanuje wesele. Dając drugiemu sam otrzymam. Umierając każdego dnia w sobie, budzę się do życia wiecznego."

Święta Prawda i myślę, że częściej Ci się to udaje.... nie wiem tylko, dlaczego na KONICZYNCE zamiast dawać pocieszenie osobom pogrążonym w żałobie, czy też walczącym o życie bliskich. dawałeś przede wszystkim swoją pychę (a to z umieraniem w sobie się kłóci - klóci sie też Twoja postawa wobez pana z pieskiem, do którego latami się nie odzywałeś, oraz pogarda dla tajniaka), mnożyłeś zarzuty, wszędzie Cię ktoś prześladował: a to wyrzucał z forum, bo nie mogłeś się zalogować, a to blokował konkurs, a to chochliki się pojawiały, których sobie nie życzyłeś.
Z cudownej spokojnej niemal sielankowej (mimo trudnego tematu) KONICZYNKI" zrobiłeś arenę dla Twoich popisów, dla chwalenia się, jaki to jesteś wspaniały (modlitwy, posty, gospodarzenie w domu, wielkie boże dzieła--> pomniki, dzwony, teksty, krzyże etc.)
I te Twoje, pożal sie Boże, wyliczanki.....
Wprowadziłes jedynie ZAMĘT!!!

Jakoś nie wyszło Ci to NIESIENIE POCIESZENIA (chociaz ostatnio sylvie wyraziła zadowolenie, ale Ona jest od niedawna i... być może też, tak jak cała reszta dawnych userów, złapała się na TWOJĄ ŚWIĘTOŚĆ.) Żeby to robić, nie tylko trzeba pytać jak mogę Ci pomóc, BOŻE....
Trzeba umieć pytać tak, żeby słyszeć , co BÓG CHCE CI POWIEDZIEĆ - a nie narzucać mu swoich, z góry ustalonych planów, myśląc, że tego właśnie oczekuje od CIEBIE!!! Skoro Ci to nie wyszło, dobrze byłoby się zastanowić nad swoją postawą: CZY JA NAPRAWDĘ CHCĘ BYĆ NARZĘDZIEM W RĘKU BOGA??? CZY TEŻ CHCĘ BYĆ NA PIEDESTALE (tak, Jerzy, jak na razie nie pokazałeś nam BOGA tylko swoje "DOKONANIA"),
CZY JA CIĘ BOŻE UMIEM SŁUCHAĆ..... CZY TEŻ JESTEM AŻ TAK PYSZNY, ZE JA USTALAM REGUŁY.

ZAPAMIETAJ, Jerzy : Zadaniem chrześcijanina jest niesienie Chrystusa do innych... pokazywanie innym Jego MOCY i MIłOSIERDZIA, ale nie tak jak robisz to TY ---> Ty działasz tak, jakbyś chciał zasłużyć na zbawienie tym, że wszem i wobec bedziesz glosił JAKI BÓG JEST DOBRY - sam gdzieś napisałeś, że to TWÓJ OBOWIĄZEK.

Myślę, że GDYBYŚ BARDZIEJ SŁUCHAŁ BOGA NIŻ SIEBIE, BYłOBY ŁATWIEJ Z TOBĄ WSPóŁŻYĆ ----> wtedy udawałoby Ci sie nieść POCIESZENIE i WPROWADZAĆ POKÓJ!!!!
I przydałoby sie więcej refleksji i przemyślenia zanim coś napiszesz - "Gdy sie człowiek spieszy to się diabeł cieszy" - a sam pisałeś na forum, ze musiałeś coś szybko skończyć, bo Ewa się niecierpliwiła.
Nie tylko ja (wiem, bo dostawałam maile), miałam już Ciebie dosyć.
A co najciekawsze...zawsze tak obracałes kota ogonem, zeby czasem nie wyszło, że stała Ci sie krzywda, zawsze wszystko bylo na Twoją korzyść, dla Twojego dobra i umiejetnie manipulowałeś wypowiedziami (mogło to być zupełnie nieświadomie), wyrywając zdania z kontekstu - ZOBACZ WRESZCIE SIEBIE OCZAMI INNYCH - nie wiem, po co ja to piszę, skoro i tak sam wiesz lepiej!!!!!
W sumie okres Twojego pobytu ma KONICZYNCE był jednym z najtrudniejszych okresów mojej żałoby, zburzył misternie utkany pokój i.. bardzo oddalił mnie od BOGA!!!!!

samograj